Purpurowy

Wiem, żartuję tylko

On ma, ja nie mam. Tak sobie pomyślałem żeby zmienić okolicę. Luksusów nie potrzebuję, a wynajęcie czegokolwiek to comiesięczne wydatki, a przyczepę raz kupiłem i moja.

Shitbox to jest taki box (czyli skrzynka) w której jest shit, czyli... yyym. W skrócie powiem że pomieszkuję trochę w przyczepie kempingowej i mam tam przenośną toaletę i tam jest taka skrzynka na nieczystości i boję się żeby nie zamarzła i nie pękła.

Muszę opróżnić shitboxa, bo zamarznie i pęknie.

O kulson...

Więc i Ciebie zapewne gdzieś dadzą na zastępstwo?

W124 250D 1990r.

Ogólnie jest 70 litrów, ale 15 litrów mułu na dnie zbiornika. Serio. 1370000 km bez czyszczenia baku i jazda przez 16 lat na ruskiej ropie.

Ostatnio kupiłem sobie 55 litrów oleju napędowego.

Na bogato

Każde Łoisz wódę?

Ok, zaraz coś ogarnę

A jakoś po tym jak forum się zmieniło, nie miałem weny żeby poszukać jakiegoś fajnego kunia

Wjeżdżam na chama z buta i krzyczę elooooooooooo!

Elo

Najważniejsza kwestia, czy się zgodziła?

Próbowałem, co było nieco problematyczne, bo nie mam telefonu, a mało kto chce pożyczyć swój żeby zadzwonić za granicę, ale w końcu udało mi się skołować telefon i nie odbiera. W sumie to tak czułem że standardowo nic z tego nie będzie, ale jak to mówią "przezorny zawsze ubezpieczony" więc wolałem się na wszelki wypadek dopytać o ten samolot.

Tak, miałem lecieć z Polski z Modlina, ale... już wiem że znowu nic z tego. Brat miał wczoraj zadzwonić, mieliśmy ustalić szczegóły i... nie zadzwonił.

Wielkie dzięki, właśnie o to mi chodziło. :) Wszystko wyjaśnione krok po kroku. :)

Ooo, wielkie dzięki, o tym wi-fi nie miałem pojęcia a to bardzo cenna informacja.

Ooo, te piktogramy by na pewno były pomocne. Albo sobie gdzieś w internetach znajdę jakiś wykaż wyrażeń przydatnych przy wyjazdach i wydrukuję. Gdzie się wybieram? Prawdopodobnie jak zwykle nigdzie. A na poważnie, próbujemy jakoś zorganizować z bratem, nie wiem który już raz mój przyjazd do niego do Paryża. I był by to mój pierwszy w życiu wypad za granicę (nie licząc tańczenia pole dance na znaku "Granica państwa, przekraczanie zabronione", gdzie przy każdym obrocie na przemian znajdowałem się w Polsce i w Białorusi) i pierwszy lot samolotem, a co za tym idzie, pierwsza wizyta na lotnisku, stąd obawy. Samym lotem w ogóle się nie martwię, tylko tym żeby w miarę sprawnie przejść przez te wszystkie odprawy itp.

Wierzę na słowo, bo sam na oczy lotniska nie widziałem. Ale na poważnie, tak się zastanawiam, jak kwestia lotniska w inny, kraju, kiedy nie znam żadnego języka obcego (angielskiego również)

Elo. Poszukuję baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo cierpliwej osoby, która by wytłumaczyła krok po kroku, takiemu prostemu chłopu ze wsi, co to świata oprócz krowich wymion i stodoły somsiada nie widział, jak nie zginąć na lotnisku.

Elo, u mnie standardowo bez zmian.

Wszystko