-
Postów
7 826 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Purpurowy
-
A weź daj spokój. "Siedlce" i wszystko jasne. Zmarnowałem 30 lat życia (albo raczej wegetacji) w tym syfie. Tu tylko atomem sieknąć i zaorać. Wyjazd z tego bajzlu to była najlepsza decyzja w życiu.
-
Byłem w różnych szpitalach, ale w tym konkretnym, to było piekło na ziemi. Pozwól że nie będę się wdawał w szczegóły, bo nie chcę sobie nawet tego przypominać. Mało tego, w tamtym roku odbijałem człowieka z tego szpitala (fizycznie) Już pierwszego dnia wybili mu dwa zęby. Nie, nie pacjenci...
-
Do takiego stanu mnie doprowadził ten pobyt. Idę do tego samego co zawsze. Jedyny w tych rejonach, który ma jako takie terminy. Dopiero robi specjalizację, więc pewnie dlatego. Zapisałem się już do konkretnej kobiety, w innym województwie, ale dopiero na lipiec ma termin.
-
W szpitalach się już nabyłem. Tak samo nic te pobyty nie pomogły. Niektóre wręcz przeciwnie. Po jednym to trzy lata praktycznie z domu nie wychodziłem.
-
No bez przesady, wcześniej było tego leczenia kilkanaście lat...
-
Wkurza mnie moja chwiejność. Wczoraj byłem gotowy skończyć to wszystko. Żadne leczenie i tak nic nie daje, więc po co dalej to ciągnąć? A dzisiaj znowu zapisałem się do psychiatry...
-
Można robić ciekawe rzeczy, dostać ciekawą i dobrze płatną pracę, mieć kochającą rodzinę, osiągać sukcesy, znaleźć miłość i przyjaciół. Przynajmniej tak słyszałem, ale nie dam sobie głowy uciąć że to prawda. Nic mi się z tych rzeczy nie przydarzyło.
-
Standardowo. Wczoraj przy wyjeździe (nigdy nie mówię nikomu gdzie wyjeżdżam, żeby mieć spokój) brat zapytał "gdzie szukać twojego powieszonego ciała?" Aż tak to widać?
-
W zasadzie każdy kto ma mój numer. Co prawda nie mam żadnych przyjaciół, ani nawet znajomych, ale za to mam licznych wrogów. I to wiernych.
-
Z moim wyglądem to wystarczy po bułki do sklepu wyjść, żeby słyszeć takie rzeczy. Chociaż ostatnio już nigdzie nie wychodzę i wraz tylko czytam wyzwiska. I nie, nie chodzi o kolczyki i tatuaże. Bez nich było to samo. Ta
-
Myślę. O tym, czy każdy codziennie dostaje takie wiadomości, czy to ja szczególnie przeszkadzam społeczeństwu?
-
Standardowo, do kitu. Aczkolwiek na samą noc kolejny lamus mnie rozbawił, grożąc pobiciem. Tylu ich już obiecywało i albo nic z tego nie było, albo sami obskakiwali wpierdziel. Jeszcze jeden za dnia mi groził podpaleniem. Se podpali gunwo w dupie.
-
Dalej siedzę w przyczepie i nie zamierzam wychodzić
-
Ożeniłem się i teraz rozwód. Kobieta dostała ultimatum, że dostanie od rodziny to i owo jak w końcu wyjdzie za mąż. Poprosiła mnie i obiecała że też dostanę trochę. Każdy dostał co miał obiecane i czas zakończyć ten cyrk. Generalnie kobieta miała straszny problem znaleźć chętnego. No bo facet się zgodzi, później znajdzie sobie kobietę i będą niewygodne pytania, co to za ślub i zaraz rozwód itp. Już rysa na życiorysie zostanie. A mi to nie grozi.
-
Ogarniam rozwód.
-
Mi to już obojętne, co gdzie i z kim będę robił.
-
Piecykiem gazowym. Takim specjalnym do przyczep kempingowych. Tlen do spalania bierze spod przyczepy, a spaliny kominem na zewnątrz. Chociaż w sumie mógłby i do środka. Zagazowałbym się w pizdu i by w końcu był spokój.
-
Ze 130km. I naprawdę nie wiem po co tu przyjechałem. Tak samo jak nie wiem po co żyję.
-
Próbuję zagłuszyć myśli samobójcze.
-
Wiesz co? Jedyne co mi dało to leczenie, to coraz gorsze zjazdy i wątrobę rozpieprzoną bardziej niż przez kilka lat chlania. Nie wiem po co to dalej ciągnąć.
-
W tamtym momencie o tym nie myślałem, bo byłem wkurzony całą sytuacją. A w tym po prostu mi na tym nie zależy.
-
Byłem zapisany, ale samochód się spierdzielił dzień przed wizytą. Mam 80km do lekarza, a komunikacja zbiorowa u mnie nie istnieje. Z resztą i tak te leki dają, już dwie dekady testowania ciul wie czego i bez żadnego skutku.
-
Siedzę w Warszawie. Nie wiem po co tu przyjechałem.
-
Zjazd fizyczny. Pewnie przez nagłe odstawienie leków, bo się skończyły kilka dni temu. Nic to, minie.