-
Postów
4 076 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Na wniosku o niepełnosprawności pisze, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż. Ale zaburzenia pojawiły się wcześniej, już w dzieciństwie byłem "nienormalny". Ta sprawa renty dla mnie może mnie bardzo niepokoić. Słyszałem o przypadku, kiedy odmówiono renty socjalnej młodszej ode mnie osobie, która, z tego co słyszałem, miała niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, całościowe zaburzenie rozwoju i było po niej widać, że porusza się inaczej, bo w ZUS orzeczono, że ta osoba jest zdolna do pracy... Bulwersujące. Trzeba było złożyć odwołanie, aby przyznano jej rentę i zapłacono zaległości. Ja nie chciałbym przechodzić przez coś podobnego. Myślę o tym, aby podczas starania się o rentę na komisji przedstawić swoją sytuację. Już teraz ta sprawa może zajmować wyraźnie mój umysł.
-
Ja poza OCD mam teraz diagnozę schizotypii i CZR (zespołu Aspergera), ale mimo tego jakoś sobie radzę na studiach i boję się, że mi nie dadzą renty socjalnej... Nie mam doświadczenia z pracą zawodową, staż na studiach był bezpłatny. Boję się, że komisja zusowska mnie "ozdrowi". Czuję się wyraźnie "infantylnie", a czas obowiązywania orzeczenia (ok. 20 czy kilkanaście miesięcy po zakończeniu studiów magisterskich) mógłbym przeznaczyć na intensywniejsze zajęcie się moimi problemami psychiatrycznymi. Rozmawiałem w tygodniu z dwiema osobami (z których co najmniej jedna była psychologiem), które stwierdziły, że powinienem mieć rentę socjalną. W takim stanie nie chce mi się zbytnio próbować szukania pracy, boję się reakcji ludzi na mnie, ale też z ogólnym funkcjonowaniem nie jest u mnie jakoś dobrze. Dla mojej natury praca to "zabawa".
-
Jestem "nakręcony" tematem przyznania mi renty socjalnej. Boję się, że np. w ZUS powiedzą, że jestem częściowo niezdolny do pracy, a nie całkowicie i nie będę mieć renty socjalnej. Na powiatowej komisji napisali we wskazaniach dotyczących odpowiedniego zatrudnienia "niezdolny do pracy" i przyznali umiarkowany stopień niepełnosprawności. Na wniosku o wydanie stopnia niepełnosprawności lekarz napisał o zespole Aspergera (całościowych zaburzeniach rozwoju), zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych i schizotypowych, napisał, że rokowanie jest poważne i zaznaczył, że potrzebuję pomocy w prowadzeniu gospodarstwa domowego i objawy powodują niezdolność samodzielnej egzystencji. Za kilka miesięcy zamierzam skończyć ze studiowaniem, nie wiem, z czego będę się utrzymywał, nie chcę spędzać czasu bez przychodu. Ale zamierzam dokończyć studia magisterskie, obawiam się, że studiowanie może być argumentem za odmową przyznania renty. "Problemem" są dla mnie nawet "proste" czynności, takie jak mycie się. "Żyję w innym świecie", jestem absolutną indywidualnością i mam "nie po kolei w głowie". Nie uważam, żebym w obecnym stanie był przygotowany do podjęcia pracy. Tym bardziej jej poszukiwanie i sprawy "formalne" z nią związane (takie jak pisanie CV, rozmowy kwalifikacyjne) mogą być problemem dla mnie. Boję się, że w pracy wyszłoby moje "świrnięcie" i niepełnosprawność. Mam ok. 24 lata, a mogę czuć się "jak dziecko". Rodzina też nie traktuje mnie najlepiej.
-
Zachowanie członków rodziny wobec mnie. Jak się zdenerwuję, to mogę pomyśleć o osadzeniu rodziców i brata w więzieniu :) Są wulgarni i niemile do mnie potrafią się zachować.
-
Mam podobne myśli o Aspijce... Że jakbym znalazł żonę to byłoby znacznie łatwiej. Ale nie widzę u siebie możliwości wejścia na rynek pracy, przynajmniej przez około 2 lata. Przez ten czas może lepiej byłoby mieć rentę i zająć się terapią. Rodzina jest lekko patologiczna i to też przeszkadza.
-
Jak czytam o Aspijkach czy schizofrenikach, to moja kondycja tak bardzo tego nie przypomina. Mam "straszny" koktajl cech. Byłem u psychologa i usłyszałem, że mi współczuje, też coś usłyszałem w rodzaju tego, że nawet w szpitalu psychiatrycznym czegoś takiego nie widziała. Skąd zrobił się ze mnie taki oryginał, i to już od dziecka? Myślę, że mój przypadek powinien być szczególnie przeanalizowany i dokładnie opisany. Nie wiem, czy jest ktoś mocniej podobny do mnie. Autycy i schizofrenicy są dla mnie względnie podobny do mnie, a ja mam jakąś osobliwość. Co z tym czymś robić?
-
Nie podoba mi się to, że istnieje zło.
-
Mi nie podobają się płace wielu ludzi. Poświęcają czas i siłę, a mogą zarabiać nie tak dużo w porównaniu do renty socjalnej... A niekiedy nawet może i mniej...
-
Biurokracja związana z pracą (rozmowy kwalifikacyjne, CV, przygotowywanie zeznań podatkowych i inne formalności).
-
Nie podoba mi się to, że inni nie piszą o moich problemach!
-
Na takie żarty bym sobie nie pozwolił. Bardzo nie chcę być potępionym. To, w o może wierzyć większość ateistów (unicestwienie po śmierci) dla mnie też jest jakąś formą wiecznego potępienia. Moja mentralność chciałaby wiecznego zbawienia wszystkich istot, nawet Szatana.
-
New Balance. Mieszkanie na równiku czy na kole podbiegunowym?
-
Piszę o "mojej mentalności", ponieważ wolitywnie nie zgadzam się z jej "propozycjami" i nie chcę brać jej grzesznych idei. Coś we mnie nie zgadza się z wiarą, bo niektóre rzeczy wyglądają mojej biednej naturze na złe czy bezsensowne i walczę z tym.
-
Nie wiem, czy ta osoba, co powiedziała, że nie mam całkowitej niezdolności do pracy czy coś w tym rodzaju, czytała dokumentację, w której psychiatra zaznaczył, że objawy powodują niezdolność samodzielnej egzystencji, rokowanie jest poważne, występuje potrzeba opieki przy prowadzeniu gospodarstwa domowego. A "niezdolność do samodzielnej egzystencji" może występować chyba tylko z całkowitą niezdolnością do pracy. I wtedy chyba dostaje się znaczny stopień niepełnosprawności. Zresztą czuję się jak "dziecko", nie dorosły, a dzieci nie posyła się do pracy. Czytałem, że tylko całkowita (a nie częściowa) niezdolność do pracy uprawnia do renty socjalnej.
-
Nie identyfikuję się z moją mentalnością. Sprzeciwia się ona wierze katolickiej i muszę nad nią panować.
-
Ja bym powiedział, że "dziwaczyca" istnieje i wymaga innego traktowania niż autyzm dziecięcy czy jego spektrum lub schizofrenia. Ciekawe, czy są podobne przypadki i ile ich jest. Powiedziałbym, że w mojej sytuacji niedobrze byłoby, gdyby nie przyznano zasiłku pielęgnacyjnego (tak więc oznacza to co najmniej umiarkowany stopień niepełnosprawności, lekki to za mało jak na tak poważne zaburzenie), dla mnie to wygląda na niesprawiedliwość. Moja mentalność nazywa mnie upośledzonym. Całkowitej zdolności do pracy oczywiście nie mam, i mogę się zastanawiać, czy nawet częściową mam. Jeżeli taka osoba ma pracować, to niech ktoś inny "załatwia" im pracę. Są "upośledzone" i nie można traktować ich jak "normalnych", bo to źle na nie wpływa. W moim przypadku zaburzenia pojawiły się w dzieciństwie. Powiedziałbym, że w orzeczeniu powinno być zarówno 12-C, jak i 02-P.
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Obawiam się, że bezżenność może mnie dodatkowo dobijać i obniżać poziom funkcjonowania. Niestety, bliskość cielesna żony jest jedną z tych rzeczy, której mojej naturze niewątpliwie brakuje. A tylu ludzi żyje w stanie bezżennym, niektórzy nawet są kapłanami czy zakonnikami... Mi brak bliskości fizycznej żony może dodatkowo dezorganizować życie Nie chce mi się zbytnio robić, mam "deficyty" motywacji. Moja mentalność może nazywać bezżenność "męką". Chociaż powiedziałbym, że żyję w luksusie. Dlaczego moja natura tak szaleńczo pragnie żony-Aspijki? To jakieś "metafizyczne" może się wydawać. Psychika chciałaby, abym wziął ślub z osobą podobną do mnie. Może się to wiązać z "maniakalnym" zainteresowaniem "aspijskością". Ma koty w głowie, mogę czuć się jak "obłąkany". Chciałaby dość szybko wziąć ślub. Nie czuję się "depresyjnie", raczej przeciwnie. Chce, aby okres przed małżeństwem i małżeństwo były święte, "artystyczne". Chcę, aby to było w zgodzie z wolą Stwórcy. Poczynanie dzieci może się wydawać czymś słodkim i rozkosznym (także pod względem seksualnym" dla mojej psychiki. Od dzieciństwa chciałem partnerki. Nie spotkałem się z opisem podobnych doświadczeń. Ten nietypowy i wcześnie rozpoczynający się popęd do płci przeciwnej jest dla mnie jednym ze składników mojej "dziwaczycy". Mam "antyaseksualną" naturę. Dlaczego tak bardzo moja natura chce małżeństwa? Może silnie działa "instynkt przedłużenia gatunku" dążący do posiadania dzieci? W posiadaniu dzieci moja mentalność może widzieć zabawę... "Osobliwie" podchodzi do rzeczywistości. Natura chciałaby mieć żonę, bardzo by chciała. Ma marzenia z tym związane. Żona mogłaby być nawet mniej zaradna ode mnie. Ja "nie potrafię żyć wśród ludzi", a mimo tego mam świra na punkcie żony. Skąd takie "paradoksalne" ułożenie cech? Moja psychika nie chce dalej studiować, ma w głębokim poważaniu dalszą edukację i karierę naukową, studia magisterskie teraz "dają mi wycisk". Nie mam żony, na co mi doktoraty, pensje znacznie ponad średnią? Rodzice nie mają studiów, a mają kilkoro dzieci (troje to już kilkoro). Czy moim dzieciom byłoby tak źle, gdyby mieli dwóch Aspich za rodziców (i pewnie(?) sami nimi by też byli). Czuć się mogę jak "upoślad" (nie chcę tak nikogo nazywać, a to słowo stosuję tu "do siebie"). -
Nie należy żartować z religii. Moją mentalność przeraża sama możliwość wiecznego potępienia. Dla mojej mentalności karanie ludzi piekłem jest niewyobrażalnym absurdem i rażącym złem, niesprawiedliwością. Stanowczo nie chcę iść do piekła, ale jestem słaby i mam złe skłonności. Obawiam się, że bezżenność może mnie dodatkowo dobijać i obniżać poziom funkcjonowania. Niestety, bliskość cielesna żony jest jedną z tych rzeczy, której mojej naturze niewątpliwie brakuje. A tylu ludzi żyje w stanie bezżennym, niektórzy nawet są kapłanami czy zakonnikami... Mi brak bliskości fizycznej żony może dodatkowo dezorganizować życie Nie chce mi się zbytnio robić, mam "deficyty" motywacji.