-
Postów
4 068 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Wyrzucanie ludzi na bruk to ewidentna patologia. Nie powinna mieć miejsca w ogóle. Tym bardziej, jeśli ktoś nie jest alkoholikiem, narkomanem, rozpustnikiem itp.
-
To nie w porządku, że "śmietanka" pławi się w luksusie, a "szarzy ludzie" są traktowani niczym "bydło robocze", są wyzyskiwani, pracują na śmieciówkach (co np. źle wpływa na wysokość emerytur) czy ciułają nędzne grosze lub nie mogą znaleźć sposobu na przyzwoity zarobek. Może się wydawać, że aby posiadać rentę socjalną na zaburzenia psychiatryczne, to trzeba przede wszystkim mieć "farta", a nie głębokie problemy. Kogoś chorego psychicznie to sześćset ileś zł na miesiąc może satysfakcjonować - to nie taki marny grosz, tym bardziej, że nie trzeba na niego pracować. Czy ci, co mają poważne problemy psychiatryczne i mają rentę socjalną, naprawdę nie nadawaliby się do jakichś co najmniej szczególnie lekkich i łatwych prac typu składanie długopisów czy wrzucanie dokumentów do niszczarki? Wydaje mi się, że powinni się nadawać do takich prac.
-
Uważam, że każdy człowiek powinien mieć zapewnione godne warunki życia, bez względu na np. poziom sprawności czy wydajności w pracy. Bycie wyzyskiwanym nie jest czymś, co czyni życie lepszym. Tych słabszych należy otoczyć opieką, a nie np. wyzywać ich od nierobów czy obiboków. "Śmietanka" pławi się w luksusie, a wielu ludzi żyje w biedzie. Nierówności społeczne są rażące w dzisiejszym świecie, w wielu krajach jest nawet wyraźnie gorzej, niż w Polsce.
-
Mi się nie podoba obecny system wypłacania świadczeń pieniężnych osobom niepełnosprawnym.
-
Na komisji powiedziano, że za tydzień - dwa tygodnie (minęło ponad pięć dni od komisji, więc wydaje się, że zostało jeszcze ok. 8 i pół doby na dostarczenie decyzji, aby zmieścić się w dwóch tygodniach od komisji). To czekanie wyraźnie absorbuje mój umysł. Mam myśli, że na 70% nie przyznają mi renty. Nie wiem, jak będzie. Obecny system świadczeń dla niepełnosprawnych uważam za zdecydowanie "nie fair". Albo ZUS da kilkaset zł na miesiąc, albo da, mówiąc potocznie, "figę z makiem". Dlaczego ludzie (zwłaszcza niepełnosprawni) nie walczą o to, aby to zmienić? Powinny być mniejsze i większe świadczenia "rentowe", a nie "pełna renta" i brak renty. Komuś niepełnosprawnemu raczej trudniej jest zarobić pracę minimalną na miesiąc niż pełnosprawnemu. Dlaczego system w Polsce jest taki niechętny do wypłacania świadczeń inwalidom?
-
Obecne przepisy o świadczeniach dla niepełnosprawnych moja mentalność nazywa "bagnem". Nie podoba mi się jego "zerojedynkowość" (np. albo przyznają ci ok. 600 zł renty socjalnej, albo nie przyznają NIC - czemu nie ma czegoś pośrodku???). Z moich rozważań wynika, że "status rencisty" to "zmyła". Stopień niepełnosprawności i jej charakter więcej mówi o problemach danej osoby, a nie to, czy ktoś jest rencistą, czy nie. Wydaje mi się, że więcej osób zasługiwałoby na bycie "rencistą", niż jest osób na rencie. Pisanie komuś orzeczeń typu "nie jest zdolny do pracy odpowiedzialnej, ale jest zdolny do pracy lekkiej; nie stwierdza się całkowitej niezdolności do pracy" jest nie do końca fair. Jak ktoś ma wyraźniejsze ograniczenie zdolności do pracy, a nie "całkowitą" niezdolność, to jakieś ulgi, a także nawet możliwość pobierania świadczeń mieć powinien. Nie powinno by wymogu CAŁKOWITEJ niezdolności do pracy u młodych ludzi, aby mieć świadczenia (np. można wypłacać połowę kwoty "pełnego" świadczenia wyraźniej częściowo niezdolnym do pracy). Ci częściowo niezdolni do pracy zdają się mieć GORZEJ niż ci całkowicie niezdolni do pracy - ci pierwsi nie mają NIC, a ci drudzy kilkaset zł miesięcznie. Dla niepełnosprawnego, zwłaszcza w stopniu umiarkowanym czy znacznym, to kilkaset złotych miesięcznie to duża kwota. Tych (niby?) bardziej zdolnych obecny system zostawia "na lodzie". SAM (co najmniej) umiarkowany stopień niepełnosprawności powinien dawać ulgi należne renciście. Bez względu na to, jaki poziom niezdolności do pracy taki niepełnosprawny posiada.
-
adidas ZUS czy Urząd Skarbowy?
-
Stresuje mnie to, że nie znam decyzji w sprawie przyznania mi renty socjalnej. Na komisji byłem ponad 130 godzin temu i nie znam werdyktu.
-
"Niecierpliwię się" sprawą wniosku o rentę socjalną. Stresujące jest dla mnie to oczekiwanie. Niektóre komentarze wobec mnie na tym forum były bardzo niesmaczne. Byłoby fajnie, gdybym dostał rentę chociażby na najkrótszy czas, na jaki jest przyznawana. Boję się, że napiszą coś w stylu "częściowa niezdolność do pracy". "Całkowita niezdolność do pracy" jest "w nieprzystosowanych warunkach", nie "absolutna". Na obecną chwilę nawet krótki okres renty (mniej niż rok) mógłby być "zbawienny" dla mnie. Boję się, że ZUS każe mi iść na rynek pracy. Na komisji powiedziałem w pewnym momencie "nie chcę renty", kiedy spytano się mnie, czy pracowałem, to powiedziałem, że nie miałem pracowałem na jakąkolwiek umowę, tylko przy zbiorze owoców (w ostatnich latach tylko u babć, raz nie u bliskich - wtedy chyba nawet 12 lat nie miałem, ktoś mi załatwił chodzenie na zarobek przez kilka dni przy zbiorze owoców). W moim przypadku nie powinni się zastanawiać nad tym, czy przyznać mi rentę czy czy ona mi się należy (bo należy się, co wynika z wypowiedzi kilku "psychocosiów"). Można by się co najwyżej zastanowić nad tym, czy "całkowitej niezdolności do pracy" towarzyszy "niezdolność do samodzielnej egzystencji". Nie nad tym, czy mam "całkowitą niezdolność do pracy", czy tylko "częściową niezdolność do pracy". Obecnie nie ma co myśleć o zatrudnieniu, tylko o terapii. Praca powinna być formą terapii w moim przypadku.
-
Nie podoba mi się to, że ostatnio w Polsce jest tak chłodno.
-
Dość długi artykuł o problemie "umów śmieciowych", z własnymi podkreśleniami: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18404376,czytelnicy-pisza-o-smieciowkach-suma-zlych-doswiadczen.html?disableRedirects=true
-
O pewnej Aspijce, której ZUS nie przyznał renty, ale pomimo tego udało jej się ją uzyskać: http://orzeczenia.bydgoszcz.so.gov.pl/content/$N/151005000003021_VI_U_000456_2014_Uz_2014-10-16_001 (fragment, wyróżnienia własne): W moim wypadku uczynienie rencisty z osoby z diagnozą F84.5 może być łatwiejsze niż u osoby, której dotyczy tekst powyżej. Miałem nie tylko F84.5 rozpoznane, ale i brałem leki, nawet nie próbowałem szukać pracy. Pewna osoba z ZA napisała o mnie, że jestem standardowym schizolem. Od psychiatry powiedział, że na 99% dostanę rentę, jeżeli dobrze pamiętam to, co było powiedziane przez lekarza.
-
Mam nadzieję, że w miarę szybko skończę studia. Miałem w tygodniu spotkanie na zusowskiej komisji w sprawie renty socjalnej. Nie znam werdyktu, co mnie niepokoi, chciałbym wiedzieć, jak potraktują moje problemy. Niepobieranie renty miałoby dla mnie swoje plusy (nie poświęcano by na mnie ok. 800 zł miesięcznie ze składek społeczeństwa na ZUS). Ze mną jest bardzo źle - nie wiem, czy podczas ostatniej wizyty u psychologa nie usłyszałem, że renta mi się należy "jak psu buda" czy komisja na rentę to formalność lub czegoś podobnego. 2 lata mojej renty socjalnej kosztowałyby społeczeństwo ok. 20 tys. zł. Przywileje związane z byciem rencistą (np. zniżki w komunikacji) tym bardziej mi się należą niż renta rozumiana jako kilkaset "darmowych" złotych na miesiąc. W moim przypadku praca może być traktowana wyłącznie jako forma terapii (np. zapobiegająca przesiadywaniu na przyjemnostkach przed komputerem dzień w dzień) czy coś umożliwiające zarabianie netto na siebie i wpłacanie podatków i składek na ZUS (miałoby to szczególny sens, gdybym nie pobierał świadczenia pieniężnego rentowego - wtedy wpłacałbym do ZUS-u, a nie brał z niego całkiem dużą sumę pieniędzy). Należałoby orzec całkowitą niezdolność do pracy [w nieprzystosowanych warunkach czy na "normalnych" warunkach]. Psychicznie jestem dzieciakiem, nie dorosłym, a "dzieciaków" nie bierze się do pracy. Obserwuje u siebie ogólną dysefektywność funkcjonowania. Nie można mnie traktować jak zdrowego człowieka, co wpływa ewidentnie na sferę zawodową, zatrudnienie. Myślę, że można uniknąć płacenia osobom takim jak ja renty. Mam pewne atuty (niezłe zdrowie fizyczne, brak niepełnosprawności intelektualnej, przeciętny wygląd), które dobrze wykorzystane powinny pozwolić na to. Określenie mnie tylko jako "częściowo niezdolnego do pracy [w nieprzystosowanych warunkach]" byłoby krzywdzące. Taka osoba ma "przechlapane" na rynku pracy. Ze "świrami" i ciemięgowatością raczej nie ma co "startować" na rynek pracy. Z częściowej niezdolności do pracy raczej nie ma przywilejów, nie tylko nie ma renty socjalnej rozumianej jako pieniądze za darmo.
-
Znalazłem taki tekst w Internecie (na stronie http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=4250032) Ktoś miał schizofrenię i dawną I grupę inwalidzką - znaczny stopień niepełnosprawności, a mimo tego ZUS nie dał mu renty...
-
Skuteczna pomoc w moim przypadku nie musi oznaczać faszerowania psychotropami. Uważam, że mam (wręcz przede wszystkim) inny rodzaj autyzmu, na który nie ma leku, a nie tylko schizofrenię. Psychotropów na schizofrenię boję się. Jak dostanę rentę socjalną na dwa lata, to co miesiąca społeczeństwo pracujące będzie się łożyć na mnie ok. 800 zł (mniej więcej tyle wynosi renta socjalna brutto), za dwa lata byłoby to ok. 20 tys. zł. Wolałbym, żeby tak nie było, ale za taką nienormalność "status rencisty" się należy. Płatnicy ZUS płaciliby za moją schizę, gdybym dostał rentę. Ale do życia zawodowego jestem nieprzystosowany z powodu choroby. Gdybym brał rentę socjalną, zasiłek pielęgnacyjny i stypendium dla niepełnosprawnych, to uzyskałbym na świrostwie kilkadziesiąt tys. zł netto od ukończenia osiemnastego roku życia. Powiedziałbym, że jestem całkowicie niezdolny do pracy, jeśli chodzi o pracę na "normalnych" warunkach (np. z odpowiedzialnością, która jest właściwa dorosłemu człowiekowi, nie dziecku). Otrzymywanie renty socjalnej nie oznacza zakazu pracy. Nawet znaczny stopień niepełnosprawności nie oznacza zakazu pracy. W moim przypadku praca powinna być: czymś, co pozwala na bycie płatnikiem (np. do ZUS-u), a nie beneficjentem otrzymującym pieniądze "za nic" (płaciłbym na rencistów jako pracownik, a nie pracownicy na mnie jako na rencistę) i czymś, co powinno być rodzajem terapii i zabezpieczeniem przed np. spędzaniem dziennie dzień w dzień kilku godzin przy komputerze dla przyjemności. Oczywiście ma też pozwolić na godziwy zarobek, pozwalający np. na niepopadnięcie w długi, utrzymanie siebie i skromne oszczędności. Na samochód czy wczasy za granicą raczej by mi nie starczyło.
-
Nie podoba mi się "duszenie" przedsiębiorców ZUS-em. Na tym i pracownicy tracą, bo jest mniej na płace dla nich.
-
Na komisji usłyszałem, że w w ciągu tygodnia czy dwóch. To dla mnie stresujące. Nie chodzi tu tylko o pieniądze. Jeśli mi nie dadzą renty socjalnej na jakiś krótki, "symboliczny" okres typu trzy miesiące, to chcę się odwołać i walczyć o to, aby potraktowano poważnie moje problemy, a nie je lekceważono. "Walczę" o dowód na to, że to, co mnie spotkało, zasługuje na znaczną pomoc. Dla mnie uzyskanie renty socjalnej ma większą wymowę niż leżenie w szpitalu psychiatrycznym. Nienormalność trwa u mnie ustawicznie, nie pojawia się "w rzutach". Jeśli ZUS nie przyznałby mi renty, to byłby to argument za lekceważącym traktowaniem moich poważnych problemów. Nie wiem, czy pani psycholog, u której bywałem w wakacje, nie powiedziała podczas mojej ostatniej rozmowy z nią, że (renta) należy mi się jak psu buda. Stwierdziła, że to formalność. Teraz czekam na wyrok w sprawie mojego "schizolstwa" i "idiotyzmu" uznający, że zasługuje ono na to, żeby z jego powodu być rencistą socjalną. Jeśli będzie wyrok taki, że przyznana zostanie mi renta socjalna, to to idiockie schizolstwo będzie ukarane! I oto mi szczególnie chodzi, nie o same darmowe pieniądze, których tak dużo nie chciałbym pobierać.
-
Jeden komentarz z artykułu http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/glodowe-stawki-za-prace/qxfggt:
-
Wolałbym już rentę socjalną na dwa miesiące niż dwa lata. I tak będę rencistą, i tak. Dwie renty socjalne to i tak sporo, ale i tak o wiele mniej niż połowa kwoty stypendium dla niepełnosprawnych, które mógłbym mieć, gdybym miał w wieku 18 lat orzeczenie o niepełnosprawności i przedłożył je w uczelni. Ale wtedy bym nie miał statusu rencisty. A w mojej sytuacji to, aby uzyskać za te problemy status rencisty, jest kluczowe, ważniejsze nawet od samych środków finansowych. Jeżeli bym miał wygodną, "luksusową" pracę, to mógłbym pracować i może i za o najmniej pół minimalnej na godzinę - "drugą połowę płacy minimalnej" miałbym potrąconą za wygodę. Byłyby takie same składki, jak przy normalnej umowie o pracę. Jeśli nie pobierałbym renty, pracując, to bym też na budżet państwa pracował, nie tylko na netto. Nie można powiedzieć mi "do roboty!", "darmozjadzie!", bo to jest niegrzeczne i nie fair (w przypadku osoby ogólnie ciężko niepełnosprawnej to, że to jest nie fair, jest oczywiste), ale zachęcać do odpowiedniej pracy. Mógłbym pracować 132 godziny na miesiąc za coś około 4 zł netto i 5,5 zł brutto. Razem dałoby to ok. 528 zł netto i 742 zł brutto. Na samochód czy wczasy nie starczy, wiadomo. Ale jakieś wsparcie domowego budżetu to jest... Gdybym tylko jeździł komunikacją miejską, to na miesiąc bilet kosztowałby poniżej 100 zł. Ponad 400 zł zostałoby na odciążenie budżetu, nieco na symboliczne oszczędności. Ale nie pobieram renty, i jeszcze płaciłbym do budżetu państwa mimo niepełnosprawności. To już sukces dla takiego "upoślada" jak ja obecnie.
-
Matka próbuje mnie zamknąć w szpitalu !
take odpowiedział(a) na Błądząc Wśród Znaków temat w Schizofrenia
Nie trzeba leżeć w szpitalu psychiatrycznym, aby być poważniej niepełnosprawnym psychicznie. Boję się niewygody w szpitalu Mamie to by się nie podobało, że leżałbym w szpitalu. W moi przypadku to moje problemy psychiatryczne są lekceważone przez rodzinę. Ale może i gorzej byłoby, gdyby chcieli mnie zamknąć w szpitalu. -
Matka próbuje mnie zamknąć w szpitalu !
take odpowiedział(a) na Błądząc Wśród Znaków temat w Schizofrenia
Ja boję się leżenia w szpitalu, myślę, że inna forma terapii jest dla mnie właściwsza. -
Komentarz spod artykułu na stronie http://finanse.wp.pl/kat,1013819,title,Renta-socjalna-po-nowemu,wid,16598568,wiadomosc.html:
-
Samo istnienie renty socjalnej to absurd i bubel prawny. Powinien być zasiłek inwalidzki wypłacany przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych za sam stopień niepełnosprawności (do ręki 800 zł za znaczny, 400 za umiarkowany, 200 za lekki (kwoty za miesiąc)) osobom powyżej 18 r. ż. Przepisy o rencie socjalnej pozwalają na niewypłacanie żadnych pieniędzy przez ZUS ze względu na brak "całkowitej niezdolności do pracy" zamiast tych kilkuset złotych miesięcznie wyraźnie niepełnosprawnym, którym niepełnosprawność towarzyszy od młodości czy dzieciństwa. Przywileje związane z byciem rencistą socjalnym powinny być za sam umiarkowany lub znaczny stopień niepełnosprawności. Znaczny stopień niepełnosprawności nie oznacza zakazu pracy, choć wymaganie pracy od osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności na miejscu nie jest. Jest przy nim obowiązkowy zasiłek pielęgnacyjny (153 zł) niezależnie od wieku powstania niepełnosprawności. Także świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 520 zł, jeśli osoba taka np. żyje z rodziną, a nie w zakładzie, który się nią opiekuje. Za sam znaczny stopień niepełnosprawności należałoby się osobie w moim wieku mieszkającej z rodzicami 800 zł + 153 zł + 520 zł, czyli 1473 zł miesięcznie do ręki, jeśli osoba żyje z rodziną i 953 zł, jeśli opiekuje się nią jakiś zakład. Umiarkowany stopień niepełnosprawności oznacza wyraźniejsze inwalidztwo, choć nie tak upośledzające jak znaczne. Może różnić się od znacznego tylko brakiem konieczności większej opieki, która wiąże się z wypłacaniem świadczenia pielęgnacyjnego. Za sam umiarkowany stopień niepełnosprawności byłoby w mojej sytuacji 400 zł + 153 zł, czyli 535 zł miesięcznie do ręki. Lekki stopień niepełnosprawności to też inwalidztwo. Uważam, że obecnie przywileje dla osób niepełnosprawnych w stopniu lekkim są zbyt małe. Za lekki stopień niepełnosprawności należałoby się 200 zł miesięcznie do ręki.
-
Dochodzę do wniosku, że istnienie "renty socjalnej" to absurd i bubel prawny. Wyglądają one na jakiś wytrych, który pozwala ZUS-owi na niewypłacanie świadczeń pieniężnych inwalidom pod pretekstem braku całkowitej niezdolności do pracy. Powinien być za to zasiłek inwalidzki przyznawany przez ZUS bezwarunkowo każdej osobie niepełnosprawnej powyżej 18 roku życia. Za umiarkowany stopień byłaby połowa kwoty przyznawanej za znaczny stopień niepełnosprawności, a za lekki ćwierć kwoty przyznawanej za znaczny stopień niepełnosprawności (np. za znaczny 800 zł, za umiarkowany 400 zł, za lekki 200 zł). Uznaję, że renta socjalna i komisje na nią powinny przejść do lamusa. Przywileje związane z rentą socjalną powinny wiązać się z samym znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności.
-
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/1052950,kto-pracuje-za-mniej-niz-10-zlotych-za-godzine,id,t.html?cookie=1