Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 068
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Mnie też obawy związane z piekłem czy potępieniem nękają (od kilku lat). "Przeraża" mnie taka możliwość. Przez cały czas zachowywałem zdolności do nauki, ale "nie funkcjonuję" w społeczeństwie. Ktoś napisał o mnie, że jestem standardowym schizolem. Moja mentalność boi się normalności, odpowiedzialności, cierpienia.
  2. take

    RENTA

    http://wgospodarce.pl/informacje/20621-zbrodnia-zus-samotna-matka-stracila-noge-zus-uznal-ze-jest-zdrowa-i-powinna-wziac-sie-do-pracy
  3. Powiedziałbym, że renta socjalna należała mi się od 18 r. ż. Czyli już przez ok. 6 lat. Ja i moja rodzina mogliśmy mieć kilkadziesiąt tysięcy złotych, gdybym się bardziej zainteresował swoją niepełnosprawnością. Niejako "zaoszczędziłem" dla państwa dziesiątki tysięcy złotych! Nawet fajnie byłoby pracować i się utrzymywać bez renty, mając na dodatek satysfakcję z tego, że nie pobieram kilkuset złotych renty miesięcznie, które zostają w budżecie i mogą być przeznaczone dla tych, co cierpią bardziej niż ja. Może niektórzy mogą dla mnie nie widzieć innego rozwiązania niż renta socjalna (chodzi tu o osoby takie jak psycholodzy). Na pół roku to powinieniem być rencistą, żeby ukarać to schizolstwo i mieć dobitniejszy dowód, że z moją chorobą nie ma żartów i że robi ona z człowieka rencistę.
  4. take

    RENTA

    Ta CAŁKOWITA niezdolność do pracy to bubel prawny pozwalający na oszczędzanie na wyraźnie niepełnosprawnych czy bagatelizowanie ich problemów. Literalna CAŁKOWITA niezdolność do pracy może nie być taka częsta wśród osób, które otrzymują rentę socjalną. Ale osoby, w przypadku których można powiedzieć, że komisja w ZUS powinna być formalnością, mają, potocznie mówiąc, przechlapane na rynku pracy, między innymi przez ich wyraźną niepełnosprawność, która raczej nie wpływa pozytywnie na wydajność pracy.
  5. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    U mnie kicia we łbie ma się dobrze Czasem "głośniej" sobie "pomruczy" kocurek. Niektórzy na tym forum niedowierzają w to, że jestem poważnie chory. Nie trzeba być niezdolnym do kontynuowania nauki czy leżeć w szpitalu psychiatrycznym, aby doświadczać poważniejszego upośledzenia psychicznego.
  6. https://www.youtube.com/watch?v=9D0t_4Bo0Y0 - Jak ZUS niszczy upragnioną potęgę gospodarczą Polski? Pod filmem (w "pokaż więcej"):
  7. take

    RENTA

    "To, jak mnie potraktowano, to jest jedno wielkie chamstwo" - w jednym z filmów słyszałem taką wypowiedź osoby, której odmówiono renty socjalnej ze względu na brak nogi. Nie uraża mnie użycie tak mocnego (choć jeszcze nie wulgarnego) słowa na ten przypadek "patologii" w orzecznictwie. Wcześniej osoba ta przez kilka lat miała rentę. Żałosne. Takie są skutki bubla o wymogu "całkowitej" niezdolności do pracy przy przyznawaniu rent socjalnych... Dlaczego nie zrobili porządku z przepisami dotyczącymi przyznawania rent socjalnych? Wykopać takie sformułowania jak "całkowita niezdolność do pracy" czy "osobie, która utraciła zdolność do wykonywania jakiejkolwiek pracy".
  8. Jeden z komentarzy ze strony http://www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/umowy-smieciowe-wyzysk-czy-szansa-na-prace-73751.html/comments/new
  9. Na komisji było całkiem spokojnie. Tylko jedna osoba poza mną była w pomieszczeniu (orzecznik(?)). Pytano np. czy słyszę głosy, czy pracowałem, chyba o to, czy mam znajomych, o to, jakie mam dolegliwości. Zależy mi przede wszystkim na samym fakcie bycia rencistą, i nie to tyle co dla świadczeń pieniężnych i przywilejów rencisty, lecz dla udowodnienia, że to, co mam, to naprawdę poważny problem. Nie chcę nikogo obrażać tym porównaniem, ale nazwanie moich problemów powodującym przyznanie renty socjalnej to tak jak ustawowe nazwanie autentycznego ludobójstwa ludobójstwem. Chcę mieć świadectwo, że z tym, czego doświadczam, nie ma żartów. Pieniądze nie są tu najważniejsze. Jak będę przez 6 miesięcy rencistą przez posiadane problemy to będę usatysfakcjonowany - najważniejsze to, aby "ukarać" schizolstwo oficjalnym stwierdzeniem, że posiadanie jego zasługuje na rentę.
  10. Ciekawe, czy można dostać rentę socjalną na pół roku albo chociaż na rok (w każdym razie na okres wyraźniej krótszy, niż na dwa lata). Jakbym dostał rentę na pół roku (a nie na dwa lata, okres kilkukrotnie dłuższy) to tak jakby "i wilk syty, i owca cała". Kompromis. Za swoje zaburzenia zostałbym rencistą, na krótko, ale jednak rencistą i pokazałbym, że moje zaburzenie jest czymś, z czym nie ma żartów. Te 6 rent po kilkaset zł miesięcznie to ma też znaczenie symboliczne dla mnie, jako ewidentne potwierdzenie, że to, co mam, to autentyczna nienormalność. Przez te 6 miesięcy nie otrzymałbym więcej, niż miałbym przez pięć lat pobierania najniższego stypendium dla niepełnosprawnych na swojej uczelni, na zaświadczeniu napisano, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż. (i wcale nie uważam, że gdy miałem 18 lat, to była niższa niż w tym stopniu, który mi w tym roku orzekli - tak więc przez ten okres powinienem mieć jeszcze kilkadzesiąt zasiłków pielęgnacyjnych). Lepiej byłoby się nie utrzymywać z renty i lepiej, aby nie było takiej potrzeby. Te kilka miesięcy renty to jakby zwrot części utraconych wcześniej świadczeń, których nie miałem także przez niezajęcie się moim problemem (brak orzeczonego umiarkowanego stopnia niepełnosprawności w wieku od 18 lat). Ale renta socjalna ma jakby większy "prestiż" niż zasiłek pielęgnacyjny, co przysługuje też niepełnosprawnemu dziecku i osobie w wieku powyżej 75 lat. I to "zaszczytne" miano rencisty... Byłoby miło, gdybym był przez kilka miesięcy autentycznym rencistą przez to świrostwo, miałbym namacalny dowód jego powagi! Mógłbym dzielić się świadectwem dotyczącym powagi problemów podobnych do moich. Miałbym znak, że z tym nie ma żartów! O to mi powinno przede wszystkim chodzić, nie o jakieś trzy tysiące złotych netto z czymś (choć one są tu autentycznym znakiem powagi mojego problemu, który też rodzinie pomaga)! Wniosek taki, że nieprzyznanie mi renty na ów krótki czas byłoby lekką patologią. Renta jest mi potrzebna po to, aby było świadectwo powagi moich problemów. To ważniejsze niż pieniądze same w sobie. Mam nadzieję, że nie będę musiał się odwoływać. Na dwa lata renty nie chcę (ale jeśliby przyznali, to wyraźną większość niepobieranych przez studia zasiłków pielęgnacyjnych i stypendiów dla niepełnosprawnych by się zwróciło), bo jeśli mam na pół roku, to i tak zostaję rencistą, i tak. Ale brak renty w ogóle byłby tu najgorszym rozwiązaniem - nie ma świadectwa i znaku powagi moich problemów. Nie ma dowodu rzeczowego. Nie chcę na to pozwolić. Boję się tego.
  11. Jeżeli w ZUS nie daliby mi "orzeczenia o całkowitej niezdolności do pracy", to będę się odwoływać. "Orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy" jest równoważne orzeczeniu o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności (a równoważnym do orzeczenia o znacznym stopniu jest "orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy i samodzielnej egzystencji"). "Częściowa niezdolność do pracy" odpowiada lekkiemu stopniowi niepełnosprawności. W powiatowym zespole dostałem umiarkowany stopień niepełnosprawności ze wskazaniem "niezdolny do pracy". Tak więc orzeczenie o "częściowej niezdolności do pracy", a nie o "całkowitej niezdolności do pracy" byłoby "ozdrowieniem" mnie z umiarkowanego stopnia (i to bliższego znacznemu, bo wskazali "niezdolny do pracy", a nie "jedynie w warunkach pracy chronionej") do lekkiego. Nie chodzi mi o same pieniądze (coś ponad 3 tys. zł za 6 miesięcy - dla mnie to jakby "odwleczone" zasiłki pielęgnacyjne czy stypendia dla niepełnosprawnych za ostatnie 5 lat (i tak tylko jakiś ułamek tych świadczeń), gdy nie miałem orzeczenia o umiarkowanym stopniu (i nie miałem żadnego orzeczenia o niepełnosprawności, nigdy we wcześniejszych latach nie byłem na komisji, pierwszy wniosek złożyłem w czerwcu 2015 r.)). Nie planuję bycia rencistą socjalnym przez dłuższy czas, nawet pół roku by mi wystarczyło, żeby "zachować godność" (chodzi mi o sam fakt posiadania renty, wolałbym nie mieć takiego źródła utrzymania). Teraz myślę, że przez to pół roku to renta mi się należy. Chodzi mi o sam fakt zostania rencistą socjalnym. Dla mnie to, że taki "nienormalny gamoń" jak ja nie zostałby rencistą, byłoby "zgorszeniem" - nie zostałaby przez to odpowiednio oddana powaga moich problemów. Potem mogę już zrezygnować z renty i pójść do pracy. Nie zamierzam pozwolić sobie na "ozdrowienie" w ZUS. Sam termin "całkowita niezdolność do pracy" to "bubel prawny", jego używanie prowadzi do absurdu (do renty związanej z całkowitą niezdolnością do pracy można dorabiać, pracując!).
  12. W Niemczech imigranci (i to raczej z innej kultury) zawyżają przyrost naturalny. Społeczeństwo się starzeje, pewnie przez "świecki" styl życia, rezygnację z większej liczby potomstwa, zajęcie karierą. "Głodowe płace" to i tak, i tak patologia, która nie powinna mieć miejsca. W pracy chodzi o coś więcej niż zdobycie czegoś do włożenia do gara. Mnie taka wizja odstrasza od pracy, bo mniej zaradne osoby są wtedy traktowane nie jak ludzie, tylko raczej niczym bydło, które ma robić, robić, robić!
  13. http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/podkarpacie/art/5746114,podkarpacki-pracodawca-oferuje-prace-za-3-zlh-wyzysk-zgodny-z-prawem,id,t.html (fragmenty arykułu z 19.05.2014, kiedy była niższa płaca minimalna, w artykule jest mowa o stawce godzinowej 11 zł brutto (teraz mówi się o 12 zł)):
  14. http://biznes.interia.pl/makroekonomia/news/prawda-o-polskiej-biedzie-smieciowki-i-pensje-ponizej,2132214,2156
  15. Na jednej z witryn (http://www.jelonka.com/news,single,init,article,45271) znalazłem taki komentarz:
  16. Znalazłem taki artykuł (cztery strony): http://www.pomorska.pl/polska-i-swiat/art/8969497,jacek-palkiewicz-europa-staje-sie-kolonia-islamu-kiedy-to-mowie-nazywaja-mnie-rasista,id,t.html (Jacek Pałkiewicz: Europa staje się kolonią islamu. Kiedy to mówię, nazywają mnie rasistą)
  17. Ówczesne traktowanie wielu pracowników przypomina traktowanie niewolników w zamierzchłych czasach bądź traktowanie roboczego bydła... Byleby siła robocza miała na podstawowe potrzeby życiowe, typu jedzenie. Jak to się ma do rozwoju społecznego? Mamy do czynienia z występowaniem patologicznej sytuacji, w której miliony pracowników jest wyzyskiwanych, aby "mieli co do gara włożyć" (aby mieli na podstawowe potrzeby życiowe, ale na posiadanie chociażby jednego potomka to może to nie wystarczyć ), i to we względnie bogatych krajach takich jak Polska. Przy popularności wyzysku typu "praca za piątala" duża liczba Polaków emigrujących do bogatych krajów UE w celu zarobienia godziwego wynagrodzenia bądź problemy demograficzne naszego kraju mogą tak bardzo nie dziwić...
  18. Już jestem po komisji :) Z tego, co pamiętam, to powiedziałem zdanie, że nie chcę renty. Mówiłem też o przyznaniu renty na pół roku. Przez pół roku to by się nie zwróciło nawet to, co straciłem przez brak stypendium dla niepełnosprawnych najniższego stopnia przez pięć lat studiów. Myślę, że w zostaniu rencistą socjalnym na pół roku nie byłoby nic złego w moim przypadku. Wręcz przeciwnie. Sam fakt zostania rencistą (co z tego, że tylko na pół roku) byłby dla mnie cenny. Udowodniłoby to, że problemy takie jak moje są naprawdę poważne i nie wolno ich ignorować czy "nabijać się" z nich. Jeśli nie dostanę renty nawet na pół roku, to zamierzam się odwoływać. Zasiłek pielęgnacyjny to już dawno powinienem pobierać (diagnozę CZR miałem przed ukończeniem 18 r. ż., tak samo natręctwa, wtedy też zacząłem brać leki), nie sądzę, że 5 lat temu należałby mi się tylko lekki, a nie umiarkowany. De facto powinienem co najmniej przez 5 lat mieć zasiłek pielęgnacyjny (razem ponad 9000 zł za 60 miesięcy). Dziś też rozmawiałem z psychologiem i nie krytykowano mnie za to, że poszedłem na komisję.
  19. Takie podejście jest chore. Wspomniałeś o problemach demograficznych Polski i emigracji do krajów, gdzie płacą lepiej. Przez wyzysk pracowników w Polsce może być też większy problem z życiem na koszt rodziny czy z zasiłków bądź rent. Ciekawe, dlaczego społeczeństwo daje tak sobą pomiatać. Boją się, że jeżeli zaprotestują przeciw wyzyskowi, to nawet "do gara nie będą mieć co włożyć"?
  20. Nie sądzę. Może nie widzi innej możliwości dla mnie niż renta. Boję się, że jeżeli miałbym pracować, to musiałbym ujawnić się, że jestem nienormalny. Bałbym się, że ktoś z otoczenia się by o tym dowiedział i mi dokuczał bądź śmiał się z rodziny, że ma "debila". Nie uważam, że powinienem mieć tylko lekki stopień czy tym bardziej brak. Wtedy moja sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Takiej osoby jak ja nie powinni zostawić na lodzie (co nie musi oznaczać wypłacania renty socjalnej czy innej). Tu jest jakiś artykuł o tzw. schorzeniach specjalnych (http://www.popon.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=23828), do których zaliczono choroby psychiczne, całościowe zaburzenia rozwoju, upośledzenie umysłowe, epilepsję i bycie niewidomym. Dlaczego te schorzenia zostały uznane za specjalne? Szczególniej zniechęcają pracodawców do pracowników mających tego typu problemy? Stanowią większy problem przy zatrudnieniu niż reszta niepełnosprawności? Jakbym pokazał jakiemuś normalnemu pracodawcy orzeczenie o um. st. niep. z 02-P, to raczej szybko by podziękował komuś takiemu. A po moim zachowaniu łatwo można się domyślić, że coś ze mną nie tak. Do tych niepełnosprawnych w najcięższym stopniu (np. tych, co potrzebują pomocy przy poruszaniu się czy ciągle leżą w szpitalach) nie można się przyczepiać, że nie idą do pracy, lecz pobierają renty, świadczenia czy zasiłki. Ale ci, co są bardziej sprawni, też potrzebują wyraźniejszej pomocy w życiu.
  21. Nie były to wizyty prywatne, lecz w pewnym ośrodku publicznym i darmowo. Nie mówiłem o nich rodzinie, nie chciałbym, aby się denerwowali.
  22. Właśnie TRZEBA zamknąć furtki do omijania tych przepisów. Można też wprowadzić większe ulgi dla pracodawców. Dobro "szarego obywatela" powinno być najważniejsze. Nic nie umiesz, to pracuj za piątala lub podnieś swoje kwalifikacje - takie myślenie jest "prowyzyskowe". Nie można tak myśleć. Usunięcie wyzysku ma być priorytetem. Praca kosztuje nie tylko siłę, ale i czas, to nie tylko wykonywanie jakiejś czynności, ale i poświęcenie sporej części swojego życia.
  23. Mi pójść na komisję w sprawie renty to nawet kazano. Nie dziwię się pani psycholog, która po kilku rozmowach ze mną stwierdziła ostatnio, że w moim przypadku komisja w ZUS powinna być formalnością. Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem chory. Na wniosku psychiatra napisał, że rokowanie złe. Nawet patrząc bezstronnie, można pomyśleć, że takiej osobie renta się należy, jeśli się ją lepiej zna. Brak renty jako kilkuset darmowych zł dla mnie jakoś by mi nie przeszkadzał bardzo, przykro może się zrobić, czytając o wyzysku normalnych ludzi w Polsce (swoją drogą będącym patologią naszego systemu), którzy na równowartość renty netto muszą pracować miesiąc. Jeśli nie będę mieć renty, to nie będzie jeszcze źle. Prekariusze mają gorzej.
  24. Znalazłem taki artykuł na temat tzw. prekariatu (http://biznes.onet.pl/praca/zarobki/prekariusze-wiecznie-niepewni/5x5zkg), którego treść może szokować... Niektóre fragmenty: Straszne to Jak system może tak upadlać pracującego człowieka? Czy społeczeństwo "otrząśnie się" i zrobi coś z tym niewolnictwem? Inny artykuł dotyczący wyzysku Polaków: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/glodowe-stawki-za-prace/qxfggt. Niektóre fragmenty:
  25. Boję się NĘDZY, która jako taka jest patologią społeczną. Zdaje się, że dotyczy ona milionów zwykłych Polaków. Istnienie tzw. prekariatu to hańba dla świata - niewolnictwo w XXI w., i to w bogatszych krajach... Należy zapewnić dobrobyt "szaraczkom", żeby z pracy dało się żyć jak człowiek, a nie jak bydło (kiedy mogę być problemy z utrzymaniem nawet siebie mimo nadliczbowej harówki - zgroza!). Współczuję prekariuszom, ale nie chciałbym być ofiarą też żałosnej patologii społecznej. Ta patologia to wstyd dla polskiego (i nie tylko) społeczeństwa. Jak można tak poniżać godność szarego pracownika? Dlaczego społeczeństwo pozwala na takie haniebne występki systemu? Jak ludzie mają myśleć o zakładaniu rodzin, skoro nawet z utrzymaniem siebie mają problemy?
×