-
Postów
4 068 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Nie wiem, jaka była przyczyna tego, że w zaświadczeniach było napisane to, co było. W każdym razie uważam, że słusznie stwierdzono, że jestem całkowicie niezdolny do pracy w ZUS. Bez względu na to, czy miałem urojenia, czy też nie. Boję się, że zrobiłem coś złego, dając to zaświadczenie, że skłamałem, godząc się, aby było napisane o urojeniach w zaświadczeniach, od których zależą moje prawa do świadczeń takich jak renta socjalna czy zasiłek pielęgnacyjny. Koincydencje mnie wyraźnie absorbowały jesienią 2014 r., niejedna osoba mogłaby je uznać za urojenia odniesienia (delusions of reference), a nie tylko idee odniesienia (ideas of reference). Te koincydencje wyglądają mi na dowód istnienia sił duchowych, który przez niektórych mógł zostać nazwany urojeniem. W pewnym sensie wręcz te koincydencje mogły być cudem. To było nietypowe przeżycie. Koincydencje często dotyczyły Aspijek.
-
Te myśli o byciu Stwórcą mogą mieć związek ze strachem przed cierpieniem, potępieniem. Po tym, co słyszałem w rozmowach z osobami takimi jak psycholodzy czy psychiatrzy, tym bardziej stwierdzam, że renta socjalna mi się należy. Minęło ponad 30 dni od komisji, a wciąż nie ujrzałem decyzji w sprawie przyznania do renty. Boję się, że rentę mogłem dostać przez to, że np. moje koincydencje zostały wzięte za urojenia czy objaw F2x (choroby z grupy "schizofrenia, zaburzenia schizotypowe i urojeniowe (F20–F29)"). Ciekawe, dlaczego pani psychiatra napisała, że u mnie w późniejszym etapie dołączyły się urojenia. Czy dlatego, że wzięła moje koincydencje za urojenia (np. odnoszenia), czy też może dlatego, że chciała, aby łatwiej mi było otrzymać świadczenia, czy też może z innych powodów? Nie prosiłem jej o to, aby napisała, że mam urojenia. Boję się, że słowo "urojenia" mogło zdecydować o tym, że zapewne zostanie mi przyznana renta. W kryteriach zaburzeń schizotypowych z ICD-10 nie ma urojeń, pojawia się zapis o tym, że "niekiedy przemijające epizody quasi-psychotyczne z nasilonymi iluzjami, omamami słuchowymi lub innymi oraz myślami podobnymi do urojeń": Jest mowa o "przemijających epizodach quasi-psychotycznych" i "myślach podobnych do urojeń", ale nie urojeniach! A w zaświadczeniu napisano po prostu "urojenia", mimo braku diagnoz takich jak F20 (schizofrenia), F22 (uporczywe zaburzenia urojeniowe), F23 (ostre i przemijające zaburzenia psychotyczne), F25 (zaburzenia schizoafektywne). O urojeniach było napisane w zaświadczeniu w sprawie stopnia niepełnosprawności, które złożyłem w czerwcu 2015 r., potem była kolejne spotkanie z psychiatrą (w wakacje 2015 r.), a mimo tego nie było wciąż diagnozy, wśród której objawów byłyby urojenia, następnie na zaświadczeniu w sprawie renty socjalnej znowu pani psychiatra napisała o urojeniach...
-
Szwedzki rząd ma dość imigrantów „załatwcie sobie mieszkania, albo wracajcie do Niemiec” http://ndie.pl/szwedzki-rzad-ma-dosc-imigrantow-zalatwcie-sobie-mieszkania-albo-wracajcie-do-niemiec/
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Chciałbym się pozbyć tych problemów. Od dzieciństwa w nienormalny sposób reaguję na odór związany z kobiecą częścią ciała między plecami i udami. Poza zboczeniami problemem jest też moja sytuacja związana z możliwością kontaktu fizycznego z płcią przeciwną. Brak żony może być dla mnie bardzo frustrujący. Jak zwierzątko mogę się czuć. Po co mi taki popęd płciowy, skoro moja efektywność funkcjonowania jest taka niska? -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Kluczowym elementem zboczenia w moim przypadku zdaje się być smród (zwłaszcza kału czy gazów jelitowych). Bez smrodu perwersja może być wyraźniej słabsza. A w tym smrodzie nie ma nic atrakcyjnego seksualnie, nie służy on prokreacji, jest on głupim, dziwacznym fetyszem. Nie chcę podniecać się seksualnie. Swojej dziewczynie pozwalałbym przy mnie wydalać gazy jelitowe - nie chciałbym mieć podniecenia seksualnego i nie chciałbym, aby u mnie ich zapach czy odgłos je wywoływał. Po co ma się przy mnie męczyć? Dla mnie i dla innych flatulencja czy defekacja powinny być zupełnie obojętne seksualnie. Tym bardziej pozwalałbym jej wydalać gazy jelitowe w łożu małżeńskim - skoro własne gazy jelitowe mogą być nie tyle o "bolesne", co zabawne dla mnie (a czasem nawet ich zapach może sprawiać mi nieseksualną przyjemność), to dlaczego żona w łóżku miałaby mieć dyskomfort z powodu konieczności opuszczenia go w celu wydalenia gazów jelitowych? Oglądanie czyjejś defekacji - też tego nie chcę, zwłaszcza w przypadku płci przeciwnej. Współżycie nie po ciemku nie jest dla mnie atrakcyjne. Wszeteczeństwo nie powinno w ogóle istnieć. Nie chcę zostać wszetecznikiem. Nie chcę, aby ktokolwiek został wszetecznicą lub wszetecznikiem. Można się zastanowić, dlaczego niektórzy mogą publicznie pokazywać takie części ciała jak wulwa czy penis i jądra bądź odbyt, zwłaszcza w celach seksualnych. Niektórzy mogą publicznie pokazywać defekację człowieka (przy czym na dodatek łatwo pokazać najbardziej intymne części ciała człowieka, zwłaszcza odbyt)... Dla mnie ujrzenie tych części ciała u żony przed ślubem kościelnym byłoby "tragedią". Nie chciałbym "powszednienia" czegoś takiego. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
W moim przypadku najbardziej "pokaźna" perwersja może dotyczyć smrodu pochodzącego z pośladków (odbytu czy szpary międzypośladkowej) osoby płci przeciwnej, chodzi tu głównie o odór kału czy chociażby gazów jelitowych. Gdyby kał nie miał zapachu lub miał zapach świeżych malin, to mógłby być odbierany inaczej przez moją naturę. Smród może być kluczowy. "Produkcja" smrodu przez ciało osoby płci przeciwnej jest dziwnie podniecająca dla mojej psychiki. Gdyby gazy jelitowe i kał nie cuchnęły, to one i odgłosy z nimi związane mogłyby być inaczej odbierane. Moja parafilia może w szczególny sposób wiązać się ze smrodem, nie z kałem jako takim. -
Myślę, że sam fakt występowania u człowieka myśli typu "ja jestem Najwyższym Bytem, co stworzył wszystko", z jakimś wewnętrznym (chociaż egodystonicznym) "jakby upodobaniem" do tego, jest objawem poważnej choroby psychicznej. Tylko osobie dotkniętej "wariactwem" takie myśli przychodzą do głowy. Myślę, że to działanie złych duchów powoduje takie absurdalne i dziwaczne idee u mnie. Choroby psychiczne (przynajmniej w części przypadków) mogą być rodzajem oddziaływania diabelskiego, a nie stanami związanymi z zaburzeniami mózgowymi. Moja psychika może "mieć nadzieję", że jest Stwórcą - i po takim stwierdzeniu należy jednoznacznie uznać, że natura owa jest "ŚWIRNIĘTA". Przypuszczam, że tylko niewielka część chorych osób ma tego rodzaju doświadczenia. A właśnie idee dotyczące uznawania siebie przez człowieka za Najwyższy Byt uznałbym za skrajnie "świrowskie", świadczące o "wariactwie czystej wody". Skąd nabawiłem się tak pokaźnego świra? Takie "pomylone" idee nie są jedynym objawem mojej wyraźniejszej niepełnosprawności. Specyficzna jest ta niepełnosprawność.
-
Boję się jakichkolwiek muzułmańskich uchodźców. Jeśli przyjmować uchodźców, to tylko takich, którzy nie będą mieć niebezpiecznego światopoglądu. Muzułmanów podszywających się pod chrześcijan czy innych niemuzułmanów też nie można przyjąć. Nie chcę tu gwałtów czy zamachów terrorystycznych! Rząd powinien się wycofać z przyjęcia 7 tysięcy imigrantów (Polska nie powinna przyjąć ani jednego, chyba że byliby to autentyczni niemuzułmanie). Nie należy przyjmować muzułmanów do Europy w celach profilaktycznych - uniemożliwienia przestępstw dokonywanych przez osoby mające nieprzychylny kulturze europejskiej światopogląd oraz w celu niedopuszczenia do islamizacji Europy. Muzułmanom powinno się pomagać w krajach muzułmańskich, a nie w Europie. Nowy rząd powinien podjąć wyraźnie "niepoprawną politycznie" decyzję i wycofać się z przyjęcia kilku tysięcy imigrantów.
-
Mam dziwaczne myśli quasi-psychotyczne, "podobne do urojeń", ale jednak nie osiągające poziomu urojeń, a pani psychiatra napisała po prostu "urojenia" w zaświadczeniach, mimo tego, że nie dała diagnozy schizofrenii (F20), a tylko zaburzeń typu schizofrenii (F21). Myśli te dotyczą np. obaw przed byciem otrutym lub skrzywdzonym przed kolegów, bycia Stwórcą, nieistnienia innych osób, tego, że kobiety nie wydalają kału i gazów jelitowych. Mam też myślenie magiczne związane z natręctwami, we wczesnym okresie dojrzewania nie zastanawiałem się nad nich prawdziwością. Myśli związanych z tym, że coś jest znakiem nadprzyrodzonym nie uważam za objaw psychiatryczny, chociaż mogą być kojarzone z ideami odniesienia.
-
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/renta-specjalna-nie-na-dziecko-z-autyzmem,830755.html?playlist_id=19122
-
Nie podoba mi się to, że wciąż nie znam treści orzeczenia w sprawie przyznania prawa do renty socjalnej, mimo że od badania na komisji w ZUS upłynęło ponad 30 dni.
-
http://ndie.pl/w-osrodku-dla-uchodzcow-znaleziono-magazyn-broni-przygotowuja-sie-do-czegos/
-
Osobowość schizotypowa (schizotypia)
take odpowiedział(a) na Pomidorek12345698 temat w Zaburzenia osobowości
Zaburzenie schizotypowe to choroba psychiczna, tak samo jak schizofrenia paranoidalna czy zaburzenia schizoafektywne. To coś poważniejszego niż nerwica czy problemy osobowościowe. Powiedziałbym, że zaburzenie schizotypowe to rodzaj schizofrenii. Ok. 9,5 miesiąca temu dostałem diagnozę F21, a lekarz w zaświadczeniach do komisji w sprawie orzeczenia stopnia niepełnosprawności i ZUS napisał, że pojawiły się u mnie urojenia, chociaż myślę, że zrobił to po to, aby łatwej było mi uzyskać wyższy poziom niepełnosprawności czy rentę socjalną - mam dziwaczne idee, które nie osiągają poziomu urojeń, a nie urojenia. Doświadczałem też wielu koincydencji, które niektórzy brali za urojenia - mi te koincydencje wyglądają na zjawisko nadprzyrodzone, a nie na objaw psychotyczny. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Doświadczam ewidentnych potrzeb seksualnych, a zboczenia płciowe (dotyczące pociągu do płci przeciwnej) mam od dzieciństwa. Mam 24 lata i nawet nie przygotowuje się do małżeństwa (nie mam sympatii i nigdy nie miałem). Mam silny pociąg do płci przeciwnej. Nie odczuwam potrzeby oddania za kogoś życia, ale brak żony jest dla mnie pewnego rodzaju cierpieniem. Od dzieciństwa jestem "nienormalny" psychicznie, dostałem nawet orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy, mam diagnozy psychiatryczne (zespół Aspergera, natręctwa, schizotypia). Moja natura patrzy na bycie z żoną jako na wygodę, źródło rozkoszy, która nie musi wiązać się z orgazmem i wytryskiem. Doświadczam tego, że nie jest przyjemny brak współmałżonki w łóżku podczas codziennego snu, którą można tulić, całować, pieścić (nie chodzi tu o czynności mające rozbudzać seksualnie, przede wszystkim nie o takie, które mają doprowadzić chociaż jednego ze współmałżonków do orgazmu), do której można mówić czułe słówka, której imię można z czułością zdrabniać. Dla takich jak ja to chyba celibat przymusowy zdaje się być najlepszym wyjściem, zdaje się, że nawet jednego dziecka czy współmałżonka nie można im powierzyć. Moja mentalność nie jest zainteresowana "normalnym" życiem społecznym, nie czuję potrzeby bycia kochanym, ale ważne są dla mnie zasady... Dawniej zdarzały mi się zachowania seksualne (i to nierzadko, niestety niekiedy bardzo głupie, ale do współżycia nie doszło - wielkie szczęście w nieszczęściu). W mojej sytuacji to wielodzietność wygląda na coś ewidentnie przeciwwskazanego - nawet z utrzymaniem siebie mam problemy (nigdy nie pracowałem zawodowo). Nie pociąga mnie posiadanie innych dzieci niż biologiczne urodzone przez moją żonę (dla mojej mentalności adopcja nie jest atrakcyjna). -
Fiordy Mysz domowa czy mucha domowa
-
http://ndie.pl/prace-spoleczne-za-gwalt-na-14-letniej-dziewczynie-w-norwegii/
-
http://ndie.pl/do-2020r-muzulmanska-populacja-w-niemczech-wzrosnie-czterokrotnie/
-
Zaburzenie schizotypowe to "taka schizofrenia, która nie wyklucza cię z codziennego życia". W moim przypadku to jednak wykluczenie z codziennego życia jest (mimo braku diagnozy F20). Ale dziwaczne myśli (jak wielkościowe idee czy podejrzliwość) de facto nie osiągają w moim przypadku poziomu urojeń (występuje sprzeciw woli wobec ich prawdziwości i niezgadzanie się z nimi, brak także intensywnego ich przeżywania). Nie wierzę w to, że jestem Stwórcą czy w to, że inni nie istnieją lub w to, że rówieśnicy ze studiów naprawdę chcą mnie otruć czy że młode kobiety nie wydalają. Ale dla mnie w przypadku moich koincydencji to nadprzyrodzone ich pochodzenie wygląda mi na najbardziej prawdopodobne (a nie to, że koincydencje te są dziełem "przypadku" czy objawem choroby psychicznej). A to właśnie pojawienie się licznych koincydencji mogło doprowadzić do tego, że otrzymałem diagnozę zaburzenia schizotypowego i że psychiatra napisał o "urojeniach" w zaświadczeniach o stanie zdrowia. Sformułowanie "urojeń na kilogramy" w odniesieniu do moich objawów pojawiło się na forum ZA pod koniec pierwszej dekady 2015 roku, ponad trzy miesiące przed złożeniem wniosku do powiatowego zespołu (gdzie w zaświadczeniu o moim stanie zdrowia psychiatra napisał o urojeniach). Psychiatra mógł napisać "urojenia" w zaświadczeniu o moim stanie zdrowia po to, abym (łatwiej) uzyskał surowszy werdykt na komisjach (np. wskazanie niezdolności do pracy na orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności czy otrzymanie orzeczenia o całkowitej niezdolności do pracy w ZUS). Chociaż werdykty powinny być takie same, bez względu na to, czy moje myśli osiągały poziom urojeń, czy nie.
-
Dla mnie też to może być ciekawe zagadnienie. Może mruczą dlatego, że kojarzy im się to z opieką kotki, gdy były kociętami? Może na dodatek takie pieszczenie kotów jest dla nich przyjemne i reagują wydawaniem tego dźwięku na doznawaną przyjemność?
-
Taka krótka piosenka pojawia się w wynikach wyszukiwana w Google po wpisaniu słowa: kot: ( Janusz Radek - Kot). Obecnie ten film ma ponad 16 milionów wyświetleń - czyżby dzięki temu, że pojawia się tak łatwo w wyszukiwarce (wystarczy wpisać słowo kot w Google)? Ma też całkiem sporo głosów negatywnych (chociaż pozytywne przeważają).
-
Nie wierzę w to, że świadomość jest produktem materii, świata fizycznego. Wierzę w osobowe istnienie po śmierci. Samo bycie świadomym, odczuwanie czegokolwiek jest dla mnie "nadprzyrodzone". Od ponad roku zdarzają mi się tajemnicze koincydencje, które wyglądają mi na efekt działania bytów z niefizycznego świata (nie wiem, czy dobrych, czy złych), a nie choroby psychicznej czy przypadku. Wręcz nie wiem, jak niektórzy ludzie mogą nie mieć nadziei na życie pozagrobowe... Świat duchowy to coś poza prawami fizyki. Człowiek to nie niezwykle zaawansowana maszyna biologiczna, ale istota, która posiada też naturę duchową (niefizyczną) i to ta niefizyczność czyni go tym, kim jest (bez niej byłby tylko niezdolną do odczucia czegokolwiek biologiczną maszyną).
-
Myślenie magiczne pojawiło się u mnie gdzieś ok. 7 r. ż. i prowadziło do "objawów obsesyjno-kompulsywnych" (dotykanie klamki u drzwi), w okresie gimnazjalnym dziwnych natręctw było sporo (były to "magiczne natręctwa", pokaźniejsza ich ilość mogła pojawić się dopiero po 12 r. ż., mogło to być np. przekreślanie treści napisanej w zeszycie, "wracanie się", bo stanie się nieszczęście). Podczas diagnozy CZR w wieku ok. 17 lat miałem obawę, że gdy wypiję podany w centrum diagnostycznym sok, to się otruję (co zauważyła nawet jedna z osób tam pracujących), a w pierwszej połowie 2009 r. miałem ciemności duchowe, poważny lęk przed tym, że popełniłem niewybaczalny grzech (był to drugi semestr drugiej klasy szkoły średniej). Pamiętam, że w pewnym momencie miałem myśl, że jestem Bogiem i mogłem jej ulec na krótki czas. To było chyba w czerwcu czy kwietniu 2009 r., powiedziałem o tym incydencie zakonnicy. Incydenty wielkościowe i podejrzliwościowe były więc u mnie przed ukończeniem 18 r. ż. i przed ukończeniem szkoły średniej, a diagnozę z grona F2x otrzymałem dopiero na piątym roku studiów (było to jedynie zaburzenie schizotypowe, nie schizofrenia). Znalazłem taki cytat (fragment z "Całościowe zaburzenia rozwojowe a schizofrenia o wczesnym początku – opis przypadku" ("Pervasive developmental disorders and early-onset schizophrenia – a case report"), Piotr Sibilski, Natalia Lepczyńska, Marta Tyszkiewicz-Nwafor, Andrzej Rajewski): Inny cytat (z http://paulcooijmans.com/asperger/straight_talk_about_asperger.html): Pewne fragmenty z tej witryny, z której pochodzi powyższy cytat, zdają się dobrze opisywać moje anomalie seksualne (fragment z: http://paulcooijmans.com/asperger/asperger_summarized.html): Moje dziwne "psychopatyczne" czy "sadystyczne" skłonności i zachowania z dzieciństwa też zdają się być związane z tym, co pisze na paulcooijmans.com (np. mój dziwny i niebezpieczny akt agresji wobec o wiele młodszego chłopca, gdy nie miałem nawet siedmiu lat ukończonych, skłonności dotyczące rzucania przedmiotów na drogę z nadzieją na wypadek drogowy w okresie szkoły podstawowej i gimnazjum (religia mogła pomóc w pozbyciu się tego paskudztwa), "męczenie" młodszej siostry w wieku przedlicealnym, akty przemocy wobec dziewcząt w szkole podstawowej (np. uderzenia w tułów)). Brat mojego taty jest bardzo inteligentną osobą z tytułami doktora i inżyniera, tata nie poszedł na studia... Około 17 r. ż. zostałem zdiagnozowany z aspergerem, we wczesnym okresie dojrzewania miałem dużo dziwnych objawów obsesyjno-kompulsywnych, w okresie licealnym były już myśli wyglądające na "prześladowcze" i wielkościowe... Myślę, że już w liceum mogłem być schizofrenikiem... Te artykuły z witryny paulcooijmans.com są ciekawe...
-
Natręctwa typu "dotknij ziemi kilka razy, albo ktoś z rodziny umrze" nie są normalne. U mnie magiczne myślenie pojawiło się gdzieś ok. 7 r. ż. i prowadziło do "objawów obsesyjno-kompulsywnych", w okresie gimnazjalnym dziwnych natręctw było sporo. Znalazłem taki cytat (fragment z "Całościowe zaburzenia rozwojowe a schizofrenia o wczesnym początku – opis przypadku" ("Pervasive developmental disorders and early-onset schizophrenia – a case report"), Piotr Sibilski, Natalia Lepczyńska, Marta Tyszkiewicz-Nwafor, Andrzej Rajewski):