Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 076
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Już jestem po komisji :) Z tego, co pamiętam, to powiedziałem zdanie, że nie chcę renty. Mówiłem też o przyznaniu renty na pół roku. Przez pół roku to by się nie zwróciło nawet to, co straciłem przez brak stypendium dla niepełnosprawnych najniższego stopnia przez pięć lat studiów. Myślę, że w zostaniu rencistą socjalnym na pół roku nie byłoby nic złego w moim przypadku. Wręcz przeciwnie. Sam fakt zostania rencistą (co z tego, że tylko na pół roku) byłby dla mnie cenny. Udowodniłoby to, że problemy takie jak moje są naprawdę poważne i nie wolno ich ignorować czy "nabijać się" z nich. Jeśli nie dostanę renty nawet na pół roku, to zamierzam się odwoływać. Zasiłek pielęgnacyjny to już dawno powinienem pobierać (diagnozę CZR miałem przed ukończeniem 18 r. ż., tak samo natręctwa, wtedy też zacząłem brać leki), nie sądzę, że 5 lat temu należałby mi się tylko lekki, a nie umiarkowany. De facto powinienem co najmniej przez 5 lat mieć zasiłek pielęgnacyjny (razem ponad 9000 zł za 60 miesięcy). Dziś też rozmawiałem z psychologiem i nie krytykowano mnie za to, że poszedłem na komisję.
  2. Takie podejście jest chore. Wspomniałeś o problemach demograficznych Polski i emigracji do krajów, gdzie płacą lepiej. Przez wyzysk pracowników w Polsce może być też większy problem z życiem na koszt rodziny czy z zasiłków bądź rent. Ciekawe, dlaczego społeczeństwo daje tak sobą pomiatać. Boją się, że jeżeli zaprotestują przeciw wyzyskowi, to nawet "do gara nie będą mieć co włożyć"?
  3. Nie sądzę. Może nie widzi innej możliwości dla mnie niż renta. Boję się, że jeżeli miałbym pracować, to musiałbym ujawnić się, że jestem nienormalny. Bałbym się, że ktoś z otoczenia się by o tym dowiedział i mi dokuczał bądź śmiał się z rodziny, że ma "debila". Nie uważam, że powinienem mieć tylko lekki stopień czy tym bardziej brak. Wtedy moja sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Takiej osoby jak ja nie powinni zostawić na lodzie (co nie musi oznaczać wypłacania renty socjalnej czy innej). Tu jest jakiś artykuł o tzw. schorzeniach specjalnych (http://www.popon.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=23828), do których zaliczono choroby psychiczne, całościowe zaburzenia rozwoju, upośledzenie umysłowe, epilepsję i bycie niewidomym. Dlaczego te schorzenia zostały uznane za specjalne? Szczególniej zniechęcają pracodawców do pracowników mających tego typu problemy? Stanowią większy problem przy zatrudnieniu niż reszta niepełnosprawności? Jakbym pokazał jakiemuś normalnemu pracodawcy orzeczenie o um. st. niep. z 02-P, to raczej szybko by podziękował komuś takiemu. A po moim zachowaniu łatwo można się domyślić, że coś ze mną nie tak. Do tych niepełnosprawnych w najcięższym stopniu (np. tych, co potrzebują pomocy przy poruszaniu się czy ciągle leżą w szpitalach) nie można się przyczepiać, że nie idą do pracy, lecz pobierają renty, świadczenia czy zasiłki. Ale ci, co są bardziej sprawni, też potrzebują wyraźniejszej pomocy w życiu.
  4. Nie były to wizyty prywatne, lecz w pewnym ośrodku publicznym i darmowo. Nie mówiłem o nich rodzinie, nie chciałbym, aby się denerwowali.
  5. Właśnie TRZEBA zamknąć furtki do omijania tych przepisów. Można też wprowadzić większe ulgi dla pracodawców. Dobro "szarego obywatela" powinno być najważniejsze. Nic nie umiesz, to pracuj za piątala lub podnieś swoje kwalifikacje - takie myślenie jest "prowyzyskowe". Nie można tak myśleć. Usunięcie wyzysku ma być priorytetem. Praca kosztuje nie tylko siłę, ale i czas, to nie tylko wykonywanie jakiejś czynności, ale i poświęcenie sporej części swojego życia.
  6. Mi pójść na komisję w sprawie renty to nawet kazano. Nie dziwię się pani psycholog, która po kilku rozmowach ze mną stwierdziła ostatnio, że w moim przypadku komisja w ZUS powinna być formalnością. Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem chory. Na wniosku psychiatra napisał, że rokowanie złe. Nawet patrząc bezstronnie, można pomyśleć, że takiej osobie renta się należy, jeśli się ją lepiej zna. Brak renty jako kilkuset darmowych zł dla mnie jakoś by mi nie przeszkadzał bardzo, przykro może się zrobić, czytając o wyzysku normalnych ludzi w Polsce (swoją drogą będącym patologią naszego systemu), którzy na równowartość renty netto muszą pracować miesiąc. Jeśli nie będę mieć renty, to nie będzie jeszcze źle. Prekariusze mają gorzej.
  7. Znalazłem taki artykuł na temat tzw. prekariatu (http://biznes.onet.pl/praca/zarobki/prekariusze-wiecznie-niepewni/5x5zkg), którego treść może szokować... Niektóre fragmenty: Straszne to Jak system może tak upadlać pracującego człowieka? Czy społeczeństwo "otrząśnie się" i zrobi coś z tym niewolnictwem? Inny artykuł dotyczący wyzysku Polaków: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/glodowe-stawki-za-prace/qxfggt. Niektóre fragmenty:
  8. Boję się NĘDZY, która jako taka jest patologią społeczną. Zdaje się, że dotyczy ona milionów zwykłych Polaków. Istnienie tzw. prekariatu to hańba dla świata - niewolnictwo w XXI w., i to w bogatszych krajach... Należy zapewnić dobrobyt "szaraczkom", żeby z pracy dało się żyć jak człowiek, a nie jak bydło (kiedy mogę być problemy z utrzymaniem nawet siebie mimo nadliczbowej harówki - zgroza!). Współczuję prekariuszom, ale nie chciałbym być ofiarą też żałosnej patologii społecznej. Ta patologia to wstyd dla polskiego (i nie tylko) społeczeństwa. Jak można tak poniżać godność szarego pracownika? Dlaczego społeczeństwo pozwala na takie haniebne występki systemu? Jak ludzie mają myśleć o zakładaniu rodzin, skoro nawet z utrzymaniem siebie mają problemy?
  9. Pomiatanie ludźmi. Ja wolałbym brak takiej terapii i więcej pieniędzy w kieszeni niż bezsensowny wydatek (no prędzej wydanie prawie 500 zł na miesiąc na taką terapię zaszkodziłoby mi na zdrowiu przez marnotrawstwo niż brak takiej terapii (lżej, i to wyraźnie, po niej może być raczej w portfelu czy kieszeni niż w duszy)). Zwłaszcza, jeśli chodzi o zarobiony grosz tak łatwo tracony. W tym kraju (w Polsce) nędza jest niestety powszechna i ta patologia trzyma się mocno. Skąd tyle osób ma pieniądze np. na wczasy czy droższe samochody? W Polsce obywatel jest dla pieniądza, nie na odwrót. Chory system pomiatający "szarym człowiekiem" i wyzyskujący pracowników. Nic dziwnego, że są takie problemy demograficzne w Polsce, skoro można harować na nadgodzinach i nie zapewnić godziwego życia nawet jednemu dziecku. Haniebny proceder wyzysku ma się dobrze, tu cały system jest winny i trzeba ukrócić tę poważną patologię. Minimalna stawka godzinowa powinna być musowo wprowadzona, nie ma rady. To dobro zwykłego obywatela ma być najważniejsze, a nie bogactwo i przepych elity czy banków!
  10. Nie chcę być kozłem ofiarnym... Przekonałem się, że osoby z problemami psychiatrycznymi też potrafią zachowywać się w bardzo niemiły sposób.
  11. Wtedy to już bez wątpienia "przegięcie". Ta cała sprawa z tymi rentami socjalnymi to absurd - zdarza się, że tacy, co powinni ją mieć, nie dostają jej ze względu na brak całkowitej niezdolności do pracy, a z drugiej strony, ci, co na rencie socjalnej są, to mogą do niej dorabiać. Jak nie dadzą mi renty, to może i lepiej.
  12. Jeżeli ktoś taki jak ja stara się o rentę czy żyje na koszt rodziny, to nie można go wyzywać od leni, pasożytów, darmozjadów itp. Takie osoby jak ja raczej nie prezentują atutów cenionych przez pracodawców (a raczej jest przeciwnie). Mam problem z efektywnością funkcjonowania jako taką, co może źle wpłynąć na pracę. Po moim zachowaniu łatwo można przypuszczać, że jestem nienormalny. W bliższym kontakcie takiej nieprzystosowanej do rzeczywistości osobie jak ja łatwo wyjść na "downa" i zepsuć sobie opinię. Czy ci, co tak mnie krytykowali, sprawiają lub sprawiali wrażenie "upośledzonych", "debili" czy "downów", np. u rodziny czy wśród rówieśników
  13. Jak nie dostanę renty, to dobrze, bo nie będę mieć wyrzutów sumienia, nie będę "zabierał" pieniędzy ze społeczeństwa. Jak dostanę rentę, to dobrze, bo ja i rodzina będziemy mieć dość pokaźny (jak na nasze warunki) grosz. Ci, co tak krytykują pomysł przyznania mi renty, nie mają raczej zbyt dobrego wglądu w moją sprawę... Z renty jako kilkuset zł na miesiąc mogę zrezygnować, ale przywileje związane z byciem rencistą takiemu żałosnemu gamoniowi jak ja by się przydały. Osoba mająca umiarkowany stopień niepełnosprawności za schorzenie specjalne nie raczej nie wygląda zbyt atrakcyjnie jako potencjalny pracownik. Ci ze znacznym nie muszą pracować, więc mają renty czy świadczenia pielęgnacyjne (520 zł), mają też duże ulgi ze względu na znaczny stopień niepełnosprawności. A tacy jak ja, nie tak "tragiczni", którzy nie potrzebują tak dużych ulg i świadczeń, też powinni mieć łatwiej w życiu i nie wolno ich traktować jak pierwszego lepszego pracownika. Jeżeli schorzenie pozwala, to można im nie wypłacać rent, ale jeśli chodzi o rynek pracy, to osoba z II grupą i schorzeniem specjalnym jest najsłabszym graczem, jaki może pojawić się na rynku pracy (tych ze znacznym stopniem nie bierze się do pracy, choć zakazem pracy się ich nie obejmuje, ale jednak to znaczny stopień i wyraźne świadczenia wtedy powinny być obowiązkowo i nie ma co narzekać na osobę dotkniętą znacznym inwalidztwem, że nie pracuje). A wizyta na komisji to też dla mnie jakieś wydarzenie. Jakieś spotkanie z "psychocosiami", a takich mi tak bardzo brakuje.
  14. Nie wymagam, żeby dali mi rentę. Wy naprawdę tacy zaburzeni psychicznie nie jesteście, skoro mogliście jakiegoś słabiaka tak jakby "zahejtować" czy coś w tym stylu. Napisałem nieco o sobie. A na to, że kiedykolwiek do końca życia nie będę nienormalny, nie zanosi się do końca życia. Nawet, jak będę mieć pracę, może i (względnie) dobrze płatną, to na nawet możliwość zawarcia małżeństwa się zanosi, a to dla mnie jest dość duży krzyż. Mój zestaw cech i doświadczeń do pospolitych nie należy, delikatnie mówiąc. Nie jest tak łatwo być strasznym dziwakiem mającym inny sposób funkcjonowania niż zwykły człowiek. Wiele postów było naprawdę niemiłych. Niby osoby z podobnymi (bo psychiatrycznymi) problemami, a tak traktują słabszego. Agresja, wulgarność itp. Ludzie, których spotykałem, dla mojej mentalności jawią się raczej jako bestie, nie jakieś szlachetne istoty. Zamiast pomóc, wesprzeć na duchu, w miły sposób zmotywować do pracy, to pojawiało się żałosne miotanie "jadem".
  15. Nie jestem tylko zaburzony, ale i chory psychicznie. Wasze zaburzenia czy nawet choroby bledną przy moim ogólnym dziwactwie (a moje względne "wysokofunkcjonowanie" właśnie potęguje nietypowość mojego przypadku) - tego dziwactwa nie da się po prostu ująć w "efki", to całokształt tego, co się ze mną dzieje i czego doświadczam. Nieważne, czy macie renty, prace, studia, czy nie. Dla mnie jesteście inni niż ja, zwyklejsi. Co najwyżej czasem zdarzy się jakiś schizofrenik, ale nie świrnięty upoślad, który jest jak pochyłe drzewo, na które wszystkie kozy skaczą. Widać to po waszej reakcji. Nawet, jak nie dostanę renty, to i tak będę świrniętym upośladem, któremu można co najwyżej współczuć, a nie go maltretować. Trzeba być porządnym upośladem, żeby kogoś tak poniżano na forum dla osób z problemami psychiatrycznymi jak mnie.
  16. Nie podoba mi się, jak mnie traktujecie. Powiedziałbym, że mną pomiatacie. Ja jestem autystyczny, a wy nieautystyczni. I chory psychicznie też jestem. To, że radzę sobie na studiach (a teraz łatwo mi nie jest) nie zmienia tego.
  17. Czy myśicie, że To nie jedyny mój problem, chociaż dość sporo mówiący o mojej nienormalności. Wy nie jesteście świrnięci, a ja tak. Komentarze typu "sam znajdź sobie pracę" bardzo mi się nie podobają. hahaha serio napisz, ze to tylko trolling bycie dewiantem nie uprawnia do renty. Czy więc uważasz, że moim jedynym problemem psychiatrycznym jest pewna obrzydliwa dewiacja seksualna?
  18. Nie mam i nie miałem diagnozy zaburzeń preferencji seksualnych. Na komisji nawet zamierzam powiedzieć, że nie chcę renty i że pobieranie pieniędzy rentowych byłoby niewskazane w mojej sytuacji (np. przez możliwość skrupułów, fakt, że to by bulwersowało co niektórych).
  19. take

    Wkurza mnie:

    Nie podoba mi się to, kiedy ktoś bagatelizuje moje problemy i widzi je mniejszymi, niż są w rzeczywistości.
  20. To masz trudniej, niż gdybyś tego pociągu nie miał. W takiej sytuacji dobrze jest nie doświadczać tego typu pragnień.
  21. To nie jedyny mój problem, chociaż dość sporo mówiący o mojej nienormalności. Wy nie jesteście świrnięci, a ja tak. Komentarze typu "sam znajdź sobie pracę" bardzo mi się nie podobają.
  22. Wolę nie mówić. Taka nienormalna osoba nie powinna raczej pisać o sobie zbyt dużo nieznajomym.
  23. Tak, żeby mi pracę znaleźli. Na przykład. Też po to, abym miał się przy kim wygadać, mieć "odprężenie", przedyskutować problemy. To, że renta socjalna mi się nie należy, nie oznacza, że trzeba ode mnie wymagać tyle, co od normalnego człowieka! Nie róbcie ze mnie "normalnego", którego trzeba traktować jak zwykłego studenta. To, czy renta socjalna mi się należy, czy nie, nie zmienia tego, że pewnych rzeczy nie można ode mnie wymagać! Jestem niezaradny życiowo i bez taryfy ulgowej moje problemy mogą być jeszcze większe. Takie sfery jak szukanie i utrzymywanie pracy dla osób z takimi problemami jak moje bywają szczególnie kłopotliwe.
  24. Masz gorzej ode mnie. To przykra, fizyczna dolegliwość. Oby nic złego ci się przez nią nie stało. Twoje problemy wyglądają dla mnie gorzej niż moja schizoautystyczność. Może i tobie wsparcie finansowe od państwa by się prędzej należało niż mnie? W moim przypadku też rodzina i psychocosie nie otoczyli mnie wystarczającą opieką. I dlatego tak boję się o zatrudnienie. Jakby była dobra opieka, to nie musiałbym się obawiać bezrobocia, zostania bez godziwego grosza. Rodzina bagatelizuje moje problemy. Wolałbym pracować (nie tak, że to mogłoby zrobić ze mnie jeszcze gorszego inwalidę) niż mieć rentę. Wygodnicki może jestem, ale leń i darmozjad to przesada. Od niewygody mogę stać się jeszcze gorszy. I wtedy (np. przez ból fizyczny) renta mogłaby mi się już bez wątpliwości należeć. U mnie sferą szczególniejszych problemów jest religia. Niektóre rzeczy w religii są dla mojej mentalności jak kłody rzucone pod nogi.
  25. Dwa posty powyżej mi się nie podobają. Jakbym ja żył tak, jak normalny, to mógłbym być gorszy niż teraz... Takie pytanie: jak można pracować za "grosze" i nie zwariować?
×