Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 068
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Niektórzy mogą uważać, że grzechem wszeteczeństwa jest, gdy ktoś bierze sobie za żonę kobietę, która współżyła z kimś innym i ten ktoś inny żyje, a mąż współżyje z taką poślubioną żoną. Jeżeli kobieta została zgwałcona w młodości i z nikim innym nie współżyła, to według takiego powodu współżycie z tą kobietą, jeżeli gwałciciel wciąż żyje, jest cudzołóstwem. Marzy mi się sytuacja, w której nie ma współżycia tego rodzaju w ogóle na świecie. Według tego poglądu mnóstwo ludzi na świecie byłoby wykluczonych z małżeństwa i pozbawionych możliwości obcowania płciowego bez cudzołóstwa, chyba że zabiłoby się ich wcześniejszych partnerów czy partnerki seksualne. Powinno być tak, że obydwaj małżonkowie są dziewiczy w chwili ślubu kościelnego (odstępstwa mogą być związane tylko z wdowieństwem). Pragnę porządku seksualnego - całkowity brak współżycia poza małżeństwem, zero wszeteczeństwa, zero cudzołóstwa! Masturbacji i tym podobnym praktykom też mówię nie. Nie chciałbym zawierać związek małżeński, nie będąc prawiczkiem (chyba, że to byłby mój kolejny związek małżeński, bo zostałem wdowcem).
  2. Pewna obrzydliwa rzecz jest dla mojej natury ulubionym, pierwszorzędnym bodźcem seksualnym. Realizacja moich upodobań seksualnych na mojej żonie byłaby jej poniżeniem, zniewagą godności człowieka, masakrycznym jej wykorzystaniem. Nie chcę odbywać takich praktyk z osobą, z którą byłbym w związku sakramentalnym. Nie chcę odbywać tych praktyk z jakąkolwiek inną osobą czy istotą. Normalne bodźce seksualne też mnie podniecają płciowo, ale najewidentniejszy pociąg czuję do obrzydliwych fetyszy, których nie chcę tu przytaczać. Bardzo ciągnie mnie do kobiet, zwłaszcza młodych i atrakcyjnych seksualnie, ładnych. Chce mi się je tulić, całować, mówić im czułe słówka. Fascynują mnie ich wdzięki (intymne części ciała) - narządy płciowe, pośladki i piersi. Marzę o spaniu z żoną w jednym łóżku co noc i wtuleniu się w nią, przy czym nie chcę, aby to prowadziło do orgazmu i stosunku. Nie chcę żadnego współżycia pozamałżeńskiego! Uważam, że współżycie pozamałżeńskie nie powinno w ogóle istnieć, bo niszczy rodzinę i osłabia więź małżeńską, psuje społeczeństwo. Nie chcę współżyć przed ślubem kościelnym, ba - nawet nie chcę trzymać się z przyszłą żoną za rękę przed tym ślubem, a pierwszy stosunek płciowy chcę odbyć następnego dnia po ślubie kościelnym, po ciemku. Ładne kobiety są słodziutkie dla mnie z wyglądu. Ale starsza kobieta wygląda dla mnie gorzej niż starszy mężczyzna, nie mówiąc o starym kocie (mężczyźni i koty nie są obiektem moich zainteresowań płciowych - jestem wyraźnie heteroseksualny).
  3. Nie pozwólmy, aby podobne rzeczy wydarzyły się w Polsce! Nie sprowadzać ŻADNYCH muzułmańskich imigrantów do Polski!!!
  4. Miejsce muzułmanów nie jest w Europie!!!!!!!!!!
  5. Jak z seksualnością radzą sobie osoby, które zawodowo stykają się z nagością czy wydalinami osób płci przeciwnej (np. pracownicy prosektoriów, ginekolodzy, pielęgniarki)? Dla nich kontakt z tym, co w człowieku najintymniejsze, jest sprawą zawodową. Ja nie chciałbym widzieć sromów innych osób niż moja żona. Jakbym był ginekologiem, to musiałbym patrzeć się na wulwy wielu atrakcyjnych kobiet, aby móc wykonywać pracę. Taka robota wyraźnie nie dla kogoś, dla którego tajemniczość, wyjątkowość są ewidentnie ważne w związku. Takich zawodów, w których potrzebne byłoby oglądanie narządów rozrodczych (zewnętrznych czy wewnętrznych) kobiet nie chciałbym wykonywać. Dla niektórych mężczyzn to może nie być przeszkodą w związku, ale dla mnie małżeństwo ma być czymś wyjątkowym, mającym swoją tajemniczość i celebrację. Nie wyobrażam sobie też tego, aby którykolwiek z małżonków nie zachował dziewictwa przed swoim pierwszym małżeństwem, ewentualnie najmniej razi mnie to, kiedy jedynym partnerem, z którym dana osoba współżyła przed ślubem, był przyszły współmałżonek. Inne rodzaje współżycia pozamałżeńskiego są bardzo odrażające, okaleczające wewnętrznie człowieka według mnie, nie chciałbym być taką osobą tak okaleczoną czy mieć żony, która ma za sobą takie współżycie, którego być nie powinno. Współżycia dla wytrysku i orgazmu też nie chcę, chcę, aby było ono zawsze po ciemku i z otwarciem na życie. Nie chciałbym widzieć wulwy swojej żony przed ślubem kościelnym, dla mnie to coś bardzo intymnego. Sutki i odbyt są mniej intymne, nie biorą udziału w akcie prokreacyjnym. Zobaczyć ubrudzone kałem majtki atrakcyjnej kobiety w stronu kąpielowym to co innego niż ujrzeć kawałek jej nagiego sromu. To pierwsze nie powinno być podniecające w ogóle, a to drugie to z natury może być bardzo podniecające, ponieważ wiąże się to z częścią ciała ewidentnie związaną z normalnym współżyciem płciowym. Podchodzę do małżeństwa i seksualności w sposób artystyczny, celebracyjny. To nie szczytowanie czy ejakulacja są głównym celem. Jeśli współżyć, to tylko w ciemności i z otwartością na życie. Mógłbym nawet współżyć tylko raz, pierwszego dnia po ślubie kościelnym. Potomstwo mogłoby się i tak nie począć mimo otwartości na dziecko. A osoba taka jak ja mogłaby mieć problem z utrzymaniem nawet jednego dziecka, ba - nawet samego siebie. Moja natura marzy o żonie z autentycznym zespołem Aspergera. Po mojej emocjonalności widzę, że kawał aspa jest ze mnie, nie mam "więzi emocjonalnej", mojej psychiki nie obchodzi normalne życie społeczne, myśli "zasadowo-biochemicznie" w odniesieniu do relacji interpersonalnych. Moi rodzice nie są tacy jak ja, są "normalni", mają troje dzieci i pracę. W pewnym sensie mogę być z nich dumny. Młodo sie pobrali i młodo urodzili pierwsze dziecko, nie mamy problemów z mieszkaniem (w domu jest jeden pokój na jednego członka rodziny), nie rozwiedli się i mam nadzieję, że nigdy się nie rozwiodą. Niestety, nierzadko używają wulgaryzmów czy krzyków na swoje dzieci, czasem i na siebie. Zdarza się też przemoc fizyczna. Osobiście wulgaryzmów w zasadzie nie używam, nie piję napojów alkoholowych, nie zażywam narkotyków, nie palę papierosów. "Kończę" studia drugiego stopnia, stacjonarne. Na maturze miałem wręcz znakomite wyniki. Funkcjonuję inaczej. Ważniejsza jest dla mnie wygoda niż przepych. Raczej nie mam zalet poszukiwanych przez przyszłe żony. Obecnie moje zdolności zawodowe określiłbym jako będące na poziomie osoby wyraźniej niepełnosprawnej intelektualnie. Do nauki w szkole miałem talent, ale w kwestiach społecznych i zawodowych "dno i wodorosty". Moja inność niekiedy pomaga w życiu - łatwiej radziłem sobie w szkole (z nauką), mniej emocjonalnie podchodzę do wielu rzeczy, które dla innych ludzi (nawet niektórych Aspich) mogą być przyczyną niebezpiecznej depresji. Nie czuję niedowartościowania przez celibat. Ale moja natura ZDECYDOWANIE NIE CHCE spędzić w celibacie reszty życia. Ten celibat jest dla mnie wyraźnym krzyżem. Mam "bajkową" wizję małżeństwa, w której nie ma miejsca na cudzołóstwo, wszeteczeństwo, gwałty, masturbację, pornografię, in vitro - to normalne i słuszne, tak samo jak to, że nie chcę awantur, pijaństwa. Ale czy taka niezrównoważona osoba jak ja nadawałaby się na męża czy rodzica chociażby jednego dziecka? Czy małżeństwo zawarte przeze mnie nie byłoby przyczyną cierpienia wielu ludzi? Czy dziecko byłoby szczęśliwe, mając de facto upośledzonego ojca (nie chcę nazywać innych osób z zespołem Aspergera czy chorobami psychicznymi upośledzonymi, piszę tu o pojedynczym przypadku)? Czy sam fakt posiadania takiego rodzica jak ja nie byłby wystarczającym problemem przemawiającym za zakazem małżeństwa dla mnie na całe życie? A taki zakaz mógłby oznaczać "użeranie się" z celibatem, popędem płciowym do końca życia.
  6. Moja natura zdaje się nie być za bardzo zainteresowana sublimacją pociągu płciowego czy jego wykorzenieniem - ona po prostu chce mieć żonę. Dla mnie nie jest ważny "seks" rozumiany jako osiąganie orgazmu, wytrysku czy odbywanie stosunków płciowych. To może być bardzo dla mnie frustrujące! Nie liczy się wysoki zarobek, natura wolałaby dobre małżeństwo niż opływanie w luksusy. Moi rodzice pobrali się i przeżyli narodziny dziecka, gdy byli przed dwudziestymi trzecimi urodzinami (niestety, począłem się przed ślubem i to pewnie dlatego zawarli małżeństwo, ale to dobrze mieć takich młodych rodziców, z wiekiem rodziców rośnie ryzyko pewnych chorób u potomstwa). Czytałem o osobach z całościowymi zaburzeniami rozwoju czy chorobami psychicznymi mającymi dzieci. Oni mogli mieć za sobą leżenie w szpitalu psychiatrycznym, a mimo to mieli potomstwo. A ja żyję ideą dożywotniej bezżenności. Czy to jest trudne? Może nie tyle co trudne, ale "dokuczliwe" w moim przypadku. Dlaczego bezżenność się mojej naturze tak nie podoba? Dlaczego ma fioła na punkcie płci przeciwnej? Bałbym się, że moje dzieci miałyby niełatwo w życiu czy byłyby dla innych problemem. Styl życia w bezżenności NIE ODPOWIADA mojej naturze. W sposób ewidentny. Dziś miałem "jazdę" związaną z dziwacznymi pokusami nieczystymi, która trwała ok. 10 minut. Po tym poczułem przez jakiś czas "pustkę" czy "smutek". Nie chcę stracić dziewictwa poza małżeństwem. Nie chcę mieć niedziewiczej żony. Nie chcę stracić dziewictwa poza małżeństwem. Dla mnie dziewictwo jest bardzo ważne, kluczowe. Żona nie musiałaby być bogata, wykształcona, mogłaby niżej funkcjonować ode mnie, nie musiałaby być jakoś bardzo atrakcyjna. Ważna są czystość, wierność, jedność, brak przemocy, wygoda. Dlaczego bezżenność tak gnębi moją psychikę? Dlaczego mam taki mocny popęd do kobiet?
  7. Nie dla imigrantów muzułmańskich, nie dla imigrantów popierających banderyzm. A z dwojga złego to przyjęcie muzułmańskich imigrantów gorsze. Na takich ludzi w Polsce nie ma miejsca.
  8. Mam nieco ponad 24 lata i nigdy nie miałem sympatii. Mam dojmujący pociąg do płci przeciwnej. Już na początku szkoły podstawowej upatrywałem sobie pojedyncze dziewczęta, w których się "zadurzałem" i chciałem, aby były "moje". Za odmowę moich zalotów zdarzało mi się im dokuczać, czasem nawet dość poważnie (np. mogłem uderzyć dziewczę w klatkę piersiową czy wyrwać mu włosy), co mogło skończyć się uwagą od nauczyciela lub powiadomieniem mamy przez pedagoga. Od ok. 6 r. ż. (a może i wcześniej) miałem dziwaczne preferencje seksualne. W okresie gimnazjalnym bardzo wiele osób płci przeciwnej było dla mnie atrakcyjnych seksualnie (koleżanki ze szkoły, nauczycielki). Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wykonywał typową masturbację, a moje myśli nieczyste były związane z perwersyjnymi upodobaniami. Od okresu licealnego odrzuciłem nieskromne myśli i uczucia, stałem się bardziej religijny. Od ponad ośmiu lat nie przypominam sobie masturbacji. Kiedy rodzice byli w moim wieku, to byli po ślubie, a ja już mówiłem. Tata począł mnie przed ukończeniem 21 r. ż., mama była o ponad rok starsza. Oni nie studiowali. Mi została tylko praca magisterska. Mam dwoje młodszego rodzeństwa, brat ma prawo jazdy i dziewczynę, a jest o ponad 3 lata młodszy. Mój pociąg seksualny określiłbym jako dziwnie silny. To dla mnie pewne utrapienie. "Marzę", by mieć żonę, spać z nią w jednym łóżku co noc, mówić jej czułe słówka, głaskać i całować, widzieć jej najintymniejsze części ciała, stracić razem dziewictwo w dzień po ślubie kościelnym. Mam niezbyt typową emocjonalność, myślę jakby "zasadami" i "biochemią", bez wielu aspektów typowej emocjonalności. Z seksualnością mam niezły sajgon. Nie masturbuję się, nie oglądam pornografii. Nie nadaję się na księdza, zakonnika (także świeckiego), żołnierza. Moja natura zdecydowanie nie chce bezżenności. Sam wytrysk czy orgazm szczęścia nie daje. Nie liczy się chwilowa rozkosz. Dla mnie liczy się uroczystość, godność, godziwość, artyzm, tajemniczość. Nie chcę np. współżyć nie po ciemku. Na bycie ojcem wielu dzieci wyraźnie się nie nadaję. Z zarabianiem na siebie mam problem... Mam cechy, które mogą być powszechne w grupie osób mających zdiagnozowany lub niezdiagnozowany zespół Aspergera. Raczej nie czuję potrzeby bycia kochanym przez innych i nie mam więzi z członkami rodziny (mógłbym swoją żonę i potomstwo "bardzo lubić", ale nie "kochać"). Pewne rzeczy, które dla typowych ludzi wywołują wstyd czy zakłopotanie, dla mnie mogą być obojętne. Raczej na nikogo się nie obrażam (jeśli już, to może obrażałem się na koleżanki, które mnie nie chciały jako partnera, gdy byłem dzieckiem). Kiedy zmarł dziadek, z którym przez pewien czas mieszkałem, to wręcz spłynęło po mnie to jak po kaczce, mama raz mi powiedziała, że nigdy jej nie powiedziałem "mamusiu, kocham cię", a kiedy byłem młodszy, to pamiętam, że nie mogłem sobie przypomnieć tego, że czułem za kimś tęsknotę. Prześladowania w szkole nie wywoływały u mnie myśli samobójczych, jakiegoś szczególniejszego smutku. Moja natura jakby nie czuła potrzeby normalnej socjalizacji i jej nie miała. Ale ma silny "biochemiczny" popęd do płci przeciwnej i ważne są dla niej zasady (np. nie wszetecz, nie cudzołóż, nie masturbuj się, nie obnażaj się przed niewłaściwymi osobami). Bezżenność może bardzo frustrować moją naturę.
  9. Może do mnie przyjdzie renta... Mimo tego, że w ogóle nie leżałem w psychiatryku :) Wy jesteście normalni, nie rozumiecie schizola. Można leżeć w psychiatryku i nie potrzebować renty. W kwestiach zawodowych lepiej nie ryzykować samodzielności w moim przypadku. Leżeć w psychiatryku nie znaczy być świrem. Taki świrek jak ja jest osobliwy i żałosny w swojej psychice, trzeba go bronić, by nie stał się popychlem w jakimkolwiek otoczeniu, normalny człowiek sprawia lepsze wrażenie, jego zaburzenia czy choroby psychiczne nie wykluczają go z grona "normalnych", nawet jeśli wymaga sporej pomocy. Pewna osoba z diagnozą ZA stwierdziła, że jestem standardowym schizolem, określiła też część moich problemów "pier***cem seksualno-religijnym".
  10. Jak się mieszka z rodziną to koszty utrzymania są mniejsze. Nie zamierzam mieszkać jednoosobowo (np. w mieście) - bałbym się np. tego, że łatwiej będę dostawać ataków problemów psychicznych (np. związanych z religią) lub tego, że ktoś zrobi mi krzywdę. Na normalny rynek pracy nie nadaję się, a gdybym pokazał orzeczenie o niepełnosprawności, to pracodawca mógłby mieć ulgi z tego powodu. W tym miesiącu nie miałem rozmowy z psychologiem. O tym, że pobieranie przeze mnie renty kojarzyło się czy może i było uważane za lenistwo, pasożytnictwo, darmozjadztwo, nieróbstwo też chcę u specjalistów wspomnieć, aby nakłonić ich do większej pomocy w kwestii zatrudnienia.
  11. Jeśli tak myślisz, to masz wypaczone pojęcie o rencie... Jest ona nie tylko dla tych głęboko niepełnosprawnych, którzy np. nie mogą samodzielnie załatwiać potrzeb fizjologicznych, ale i dla takich, którzy np. z powodu zaburzeń psychicznych są nieefektywni, wymagają taryfy ulgowej w życiu i nie wolno od nich wymagać tego, co od "zwykłego" człowieka. Renta to wsparcie nie tylko indywidualnego budżetu osoby, której została przyznana, ale i całej rodziny. Czy miałaś kiedyś jakiekolwiek orzeczenie o niepełnosprawności, zwłaszcza z powodów psychicznych? Czy już na początku chodzenia do szkoły rówieśnicy cię gnębili? Czy wyzywali cię w pracy czy dokuczali tam? Czy pracowałaś kiedyś bez ubezpieczeń (np. chorobowego, zdrowotnego, rentowego, emerytalnego, społecznego), za mniej niż płacę minimalną za godzinę lub mając jednocześnie zajęcia na studiach czy w innej szkole? Jeśli tak, to nie jest zbyt dziwne, że masz takie podejście do mojej renty, skoro samemu lekko nie miałaś (co jest jakby usprawiedliwieniem w twoim przypadku). Poza wcale nie muszę tak długo otrzymywać tej renty. Może przy twoich problemach renta socjalna się nie należała, może de facto by się ci należała. Przy moich się należy, niejedna osoba to stwierdziła, co miała ze mną bezpośredni kontakt, a nie tylko czytała to, co napisałem w Internecie. Nie jestem tylko zaburzony, tylko nienormalny. Takich jak ja trzeba otoczyć ewidentną opieką i zaprzeczanie temu kojarzy się z pewnym rodzajem bezduszności.
  12. take

    Wkurza mnie:

    Wyzysk, płacenie "psich pieniędzy", śmieciówy, niewolnictwo.
  13. Macie inne problemy niż ja. Moich raczej nie rozumiecie.
  14. Szkoda zachodu z imigrantami muzułmańskimi w Europie. Niech siedzą u siebie, w krajach muzułmańskich. Od nowego rządu domagam się niesprowadzenia ani jednego muzułmańskiego imigranta do Polski.
  15. http://pl.blastingnews.com/ekonomia/2015/08/bezwarunkowy-dochod-podstawowy-po-1000-zlotych-dla-kazdego-00517745.html - artykuł na temat koncepcji, według której każdemu obywatelowi należałaby się bezwarunkowo spora (jak na moje warunki) suma pieniędzy. A wy narzekacie, że ktoś, kto i tak jest "gamoń", dostał orzeczenie uprawniające do renty... Przy bezwarunkowym dochodzie podstawowym to i zaradniejsi ode mnie dostawaliby darmowe pieniądze od państwa. Takiej idei "bezwarunkowego dochodu podstawowego" dla każdego obywatela to nawet ja się obawiam (mogłoby to być wyraźnie szkodliwe, np. taka osoba jak ja mogłaby stracić argument za jakąkolwiek aktywnością zawodową, bo i tak miałaby 1000 zł miesięcznie (nawet więcej niż renta socjalna netto wynosząca ok. 643 zł).
  16. Imigranci ukraińscy "niebanderowscy" są wyraźnie lepsi od muzułmańskich (których "wadą" jest ich światopogląd), a i jeden "sympatyzujący z Banderą" imigrant z Ukrainy może być jednak lepszy od jednego muzułmańskiego imigranta (choć i symptatyków Bandery, i muzułmanów nie chcę wśród imigrantów - i sympatyków Stepana Bandery nie można przyjmować do Polski, i osób niebezpiecznych z uwagi na swój światopogląd nie można przyjmować do Polski)...
  17. take

    Wkurza mnie:

    Nie podoba mi się to, że niektórzy uważają, że w sytuacji takiej jak moja nie powinno być renty socjalnej czy ona się w niej nie należy (takie twierdzenie jest dla mnie jakby ignorowaniem, lekceważeniem powagi mojej sytuacji).
  18. Twierdzenie, że w mojej sytuacji nie należy się renta jest dla mnie nieco "bulwersujące". Bardzo dobrze, że mi przyznano rentę (to był pierwszy raz, ale tylko na rok przyznali). Moje zdolności zarobkowe nie wyglądają dobrze... Dla mnie praca to "zabawa". Praca ma być bezpieczna, godna, lekka i przyjemna, nie musi być "superpłatna" (ale stawek typu "piątak za godzinę" (czy nawet mniej) to w ogóle nie powinno być - zarówno dla pełnosprawnych, jak i niepełnosprawnych). Co z tego, że zdobyłem wyższe wykształcenie, jak moje zdolności zawodowe zdają się być na poziomie osoby wyraźniej niepełnosprawnej intelektualnie. Nie chcę zostać bez ubezpieczeń (np. pracując na śmieciówkach - oby nowy rząd jak najszybciej skończył z tą patologią gnębiącą pracowników, zwłaszcza młodych), nie chcę robić dużo, a zarabiać "psie pieniądze". Bez dawnej II grupy inwalidzkiej trudniej mi wyobrazić sobie przyszłe życie niż bez renciny (daje to zniżki w komunikacji miejskiej, jakieś ulgi dla pracodawcy (zwłaszcza w przypadku np. chorób psychicznych), na dodatek niepełnosprawność istnieje u mnie od okresu przed 21 r. ż., więc prawnik powiedział, że należy mi się zasiłek pielęgnacyjny (którego pobierania raczej rodzina by nie chciała, bo wymagałoby to ujawnienia się z orzeczeniem o niepełnosprawności z powodów psychicznych w lokalnym ośrodku pomocy społecznej, a mieszkam w niezbyt ludnej gminie)).
  19. Nie nazywajcie osób takich jak ja "leniami". Jestem nienormalny i w związku z tym nieprzystosowany do świata. Niezdolność uprawniającą do renty za pierwszym razem orzeczono na rok, a nie na dwa, jest większa nadzieja, że potem już nie będę jej potrzebować. Ale to, co mam, i tak zasługuje na rentę. Jakąś tam pracę to, jakby ktoś się uparł, znajdowałby i dla niejednej osoby z niezdolnością do samodzielnej egzystencji (należałoby stworzyć odpowiednie warunki).
  20. Bojowe zadanie przed panią Szydło - wycofać się z umowy zawartą przez poprzedniczkę, w wyniku której do Polski ma trafić 7 tys. imigrantów (a de facto pewnie byłoby to znacznie więcej ze względu na akcję łączenia rodzin) i doprowadzić do sytuacji, w której Polska nie przyjmie ani jednego jawnego lub ukrytego muzułmańskiego imigranta.
  21. Uważam, że ci, co uważają, że renta mi się nie należy, grubo się mylą. Rozmawiałem z kilkoma osobami i zdecydowanie stwierdziły, że powinienem mieć rentę. Jak przyślą mi rentę, to będzie mój sukces, że można nie leżeć w psychiatryku w ogóle i normalnie kończyć szkoły (też wyższe) i mieć rentę socjalną z powodów psychicznych. Po prostu moja choroba psychiczna jest na tyle poważna, że renta się za nią należy... Taka filozofia w tym temacie. Jestem pozbawiony normalności i takiej osoby nie można wysyłać na rynek pracy. Wymaga ona opieki w kwestii zatrudnienia. Może za rok już nie będę jej potrzebował. Renta socjalna to także darmowe ubezpieczenie zdrowotne. Nie tylko 643 zł netto miesięcznie. Ale ubezpieczenia zapewnione to taka osoba jak ja mieć powinna nawet wtedy, gdy nie bierze renty. Ci, co zatrudniają taką osobę, powinni płacić mniejsze składki i podatki - osoba taka dostaje przyzwoitą pensję netto, a pracodawca za takiego "przeszkodzonego" płaci mniej niż za "zwykłego" pracownika, co ma też mu rekompensować np. mniejszą wydajność takiego pracownika, ulgi dla pracodawców zatrudniających niepełnosprawnych dodatkowo powinny zachęcać do zatrudniania takich osób.
  22. Niech nie będzie wojny. A Polska nie powinna przyjmować żadnego muzułmańskiego imigranta.
  23. Możliwe, że pani psychiatra uznała występujące u mnie od września 2014 r. koincydencje za UROJENIA i napisała o tym, że występowały u mnie urojenia na zaświadczeniu do ZUS i dzięki temu dostałem zaświadczenie o całkowitej niezdolności do pracy z ZUS. Boję się, że gdyby nie słowo "urojenia", to nie dostałbym go. Na pewnym forum pewna osoba nazwała to, co u mnie występuje, urojeniami. Mówiłem o tym psychiatrze, że niektórzy widzą w tym urojenia (powiedziałem coś podobnego do tego). Historia "urojeń" w moim przypadku może pochodzić od osób z pewnego forum i możliwe, że to dzięki ich komentarzom mogę dostać sporo pieniędzy. Poniżej zamieszczę trzy cytaty (tej samej osoby) z pewnego forum (pochodzące z I kwartału 2015 r., w którym to po raz pierwszy dostałem diagnozę zaburzenia schizotypowego (F21), w którym pewna osoba używa określenia "urojenia" na określenie tego, co u mnie występuje (zaświadczenie do PZDSOON (napisane przez psychiatrę i na którym pojawiło się słowo "urojenia") złożyłem pod koniec II kwartału 2015 r., a zaświadczenie do ZUS (na którym też pojawiło się słowo "urojenia") złożyłem w II dekadzie września 2015 r.). Z 02.03.2015: Pytasz się do znudzenia. I nadal odpowiem NIE. Choćby ze względu na urojenia. Z 25.02.2015: Z 17.03.2015:
  24. Mam nadzieję, że PiS nie zabierze siedzenia w troki i wypowie umowę zawartą przez Kopacz. Przez akcję łączenia rodzin to do Polski może przybyć nie 7 tys. imigrantów (niestety, zapewne muzułmańskich), a ok. 100 tys. Niech nowy rząd nie stchórzy przed ogłupionym ideologią multi-kulti Zachodem!
  25. Nowy rząd powinien wycofać się z umowy o przyjęciu 7 tys. imigrantów. Polska nie powinna przyjąć ani jednego jawnego lub zamaskowanego muzułmanina! Niech politycy PiS nie "stchórzą" przed społecznością międzynarodową i naprawią błąd poprzedniej władzy.
×