Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 076
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. take

    Zbiegi okoliczności

    Przez koincydencje można pomyśleć, że jestem posłańcem Najwyższego, Jego wysłannikiem i mam jakąś misję do spełnienia, ze mną będzie wiązać się coś wielkiego, co odmieni świat. Wczoraj znalazłem bardzo ciekawą koincydencję między osobami, między którymi podobieństwa znalazłem już wcześniej.
  2. Pytania do "kwestionariusza" dotyczącego funkcjonowania i sytuacji życiowej: 1. Ile masz lat? 2. Gdzie mieszkasz (nie chodzi o nazwę miejscowości czy nawet region, ale o to, czy miejscowość jest duża, czy jest to wieś czy miasteczko, a może miasto średniej wielkości lub duże miasto)? 3. Czy masz rodzeństwo (młodsze, starsze), ile? 4. Jaki masz poziom wykształcenia (np. tytuł technika, tytuł licencjata czy inżyniera lub magistra (na studiach stacjonarnych lub niestacjonarnych) lub może nawet jeszcze wyższy)? 5. Czy mieszkasz z rodziną, czy też może mieszkasz samemu, czy mieszkasz z kimś spoza rodziny (np. współmałżonkiem), czy zdarzyło się ci mieszkać w domu studenckim czy akademiku? 6. Czy miałeś (miałaś) kiedyś sympatię, chłopaka, dziewczynę? 7. Czy pracowałeś (pracowałaś) kiedyś zawodowo, starałeś (starałaś) się o pracę, ile prac miałeś (miałaś), czy teraz masz pracę? 8. Czy byłeś prześladowany (byłaś prześladowana) przez innych uczniów w szkole czy szkołach? 9. Czy masz prawo jazdy lub chociaż próbowałeś (próbowałaś) je uzyskać? 10. Jaki jest stosunek rodziny (zwł. rodziców, rodzeństwa) do ciebie, do twojej kondycji i problemów, czy są lub byli agresywni (np. stosowali przemoc fizyczną lub psychiczną) wobec ciebie lub ignorowali twoje problemy? 11. Czy byłeś (byłaś) na wycieczce zagranicznej, ile razy, ewentualnie jak daleko? 12. Jaka jest twoja sytuacja finansowa, jaka jest sytuacja finansowa twojej rodziny? 13. Jaka była najwyższa uzyskana przez ciebie średnia ocen, na jakim etapie edukacji była ona otrzymana (np. w klasach 4 - 6 szkoły podstawowej, w gimnazjum, w liceum), czy były jakieś przedmioty, z których miałeś (miałaś) szczególnie słabe lub dobre oceny? 14. Czy byłeś (byłaś) uczniem szkoły specjalnej? 15. Czy miałeś (miałaś) godziny rewalidacyjne, nauczanie indywidualne, wydłużenie czasu pisania egzaminów? 16. Czy kiedykolwiek leżałeś (leżałaś) w szpitalu psychiatrycznym lub czy przewieziono cię kiedyś karetką do psychiatry lub szpitala psychiatrycznego? 17. Jakie masz diagnozy, zwłaszcza jeśli chodzi o diagnozy zaburzeń psychicznych (zaczynające się od "F")? 18. Czy miałeś (miałaś) kiedyś orzeczenie o niepełnosprawności, zwłaszcza ze względu na problemy psychiczne, jaki stopień niepełnosprawności miałeś (miałaś), jakie były wskazania dotyczące odpowiedniego zatrudnienia? 19. Czy kiedykolwiek starałeś (starałaś) się o rentę (zwłaszcza socjalną) i czy ją otrzymałeś (otrzymałaś)? 20. Czy zażywasz lub zażywałeś (zażywałaś) leki psychotropowe, neuroleptyki? 21. Czy miałeś problemy okołoporodowe (np. przedwczesny poród, niedotlenienie, niska masa urodzeniowa, niska masa ciała w stosunku do wieku płodowego, niska masa urodzeniowa jak na długość ciała, owinięcie pępowiny wokół szyi, poród niewywołany siłami natury (np. przez cesarskie cięcie), choroba matki przed narodzeniem dziecka, problemy z opuszczeniem ciała matki przez płód, brak 10 punktów w skali Apgar)? 22. Jaka jest twoja wytrzymałość i siła fizyczna, czy imponujesz wzrostem, postawą?
  3. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Ja mam potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem od dzieciństwa, ale to kontakt na własnych zasadach, jednostronny. Od dzieciństwa mam szczególną potrzebę partnerki, ale w niej ważny jest dla mojej mentalności kontakt fizyczny, a nie bycie kochanym. Potrzebę kontaktu na własnych zasadach mam cały czas. Z tego, co czytam o tobie, to przyznaję, że wyglądasz mi na osobę, w której przypadku należy się umiarkowany stopień niepełnosprawności (nie wykluczam zupełnie, że może i nawet znaczny, chociaż myślę, że chyba tak źle nie jest). Wydaje mi się, że twoje problemy z socjalizacją i funkcjonowaniem są związane z jakimś rodzajem autyzmu, a nie przeniesieniem potrzeby kontaktu czy problemami w rodzinie lub błędami wychowawczymi (chociaż myślę, że brak odpowiedniej reakcji rodziny i otoczenia, właściwego wsparcia, źle wpłynął na twój poziom funkcjonowania). Jakoś zbytnio nie wyobrażam sobie potrzeby bycia kochanym przez inną osobę (chodzi o przywiązanie emocjonalne, miłość "czysto emocjonalną").
  4. take

    Zbiegi okoliczności

    14.12.2015 w nocy miałem znowu koincydencję. Ok. 21 - 22 zobaczyłem gdzieś w Internecie (chyba na angielskiej stronie Wikipedii o nazwie "Methane") informację o jeziorze Kivu (Lake Kivu). W tym okresie myślałem o metanie, było to zabawne dla mnie, bo metan kojarzy mi się z gazami jelitowymi (wpisywałem w Google coś w rodzaju "metan śmierdzi" czy "smród metanu", "metan w jelitach"). Przed 23 oglądałem kanał France24 i było tam coś o... znajdującym się w Afryce jeziorze Kivu (Lake Kivu), padło słowo "explosion" - domyślam się, że to miało związek z metanem... Metan, Lake Kivu i noc 14.12.2015 - doświadczyłem kolejnej koincydencji. Może to złe duchy podsunęły mi myśli o metanie, bo wiedziały, co jest w programie pewnej stacji telewizyjnej? Może podsuwały mi takie myśli specjalnie po to, abym doświadczył koincydencji?
  5. Jak radzicie sobie z życiem, pracą, edukacją, jakie macie doświadczenia życiowe? Podaję "ważniejsze" informacje na swój temat w poniższym "kwestionariuszu": - 24 lata - ukończenie pierwszego etapu szkoły wyższej (studia stacjonarne, inżynierskie, chociaż niezwiązane jakoś bardzo z czynnościami technicznymi), została tylko praca magisterska na drugim - nigdy nie miałem sympatii (chociaż niestety mam ewidentną potrzebę żony (będącej Aspijką)) - nigdy nie pracowałem zawodowo - obecnie mam rentę socjalną (dostałem od razu), w tym roku miałem pierwszą komisję w sprawie renty - dostałem umiarkowany stopień niepełnosprawności ze wskazaniem "niezdolny do pracy" (niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż. według orzeczenia) - dopiero w tym roku miałem pierwszą komisję na stopień niepełnosprawności - mam diagnozy z grup F84, F21, F42 (całościowe zaburzenia rozwoju (zespół Aspergera (F84.5) - z 2008 r.), zaburzenia schizotypowe (z 2015 r.), zaburzenia obsesyjno-kompulsywne) - mieszkam z rodzicami, w niewielkiej miejscowości, rodzina niezbyt bogata (na studiach miałem stypendium socjalne) - nie leżałem w szpitalu psychiatrycznym w ogóle, raz tylko karetka mnie zabrała do psychiatry na krótki czas, ale szybko zostałem "wypuszczony" - prześladowania przez innych uczniów w szkole podstawowej i gimnazjum - straszne problemy religijne (np. chyba ponad 10 spowiedzi generalnych w wieku późnonastoletnim) - słaba siła fizyczna i wytrzymałość - wyraźna hipotrofia asymetryczna przy urodzeniu, dopiero po nieco ponad miesiącu przywieziono mnie do domu - nie mam prawa jazdy i nie próbowałem robić - nie postawiłem stopy na zagranicznej ziemi, nawet przez pewne województwa nie przejeżdżałem nawet - bywałem niekiedy na pielgrzymkach, ale nigdy pieszych - niedobry stosunek rodziny do moich problemów (np. mama często zachowuje się agresywnie) - biorę niewielką dawkę paroksetyny, dawniej bywały i inne leki (np. Anafranil, Rispolept) - w liceum miałem godziny rewalidacyjne dzięki diagnozie zespołu Aspergera i w jednej z klas miałem dwie jedynki na półrocze, ale klasy nie powtarzałem (na maturze z jednego z przedmiotów na poziomie podstaowym, z którego miałem w pewnym roku jedynkę na semestr, miałem 100%!) - najwyższa średnia - chyba 5,0 w czwartej klasie szkoły podstawowej (a uczniowie miewali szóstki - na jednym świadectwie miałem jednorazowo tylko dwie oceny celujące najwięcej), nie miałem ani razu stypendium za wyniki w nauce, najwyższa średnia semestralna na studiach poniżej 4,7, brak większych sukcesów na międzyszkolnych konkursach przedmiotowych (raz udało mi się dostać na poziom o jeden wyżej niż w mojej szkole z pewnego przedmiotu humanistycznego) - mam dwoje młodszego rodzeństwa
  6. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    No to ewidentnie masz jakiś rodzaj autyzmu. Z tego, co napisałeś, wynika, że musowo powinieneś mieć diagnozę CZR. Twój przypadek wygląda niewesoło U mnie nie widzę jakoś potrzeby bycia kochanym, nawet przyjaźń mnie za bardzo nie obchodzi, ale niestety potrzebę posiadania partnerki mam od dzieciństwa (i może nawet przez to byłem w wieku ok. 6 - 7 lat w jakiejść poradni, gdzie stwierdzili "zaburzenia emocjonalne"). Dokucza mi silny popęd fizyczny, zboczony już od dzieciństwa, nie pojawił się on dopiero w okresie dojrzewania. Jesteś mniej "ekstrawertyczny" ode mnie. Może przez to twój autyzm tak nie rzucał się w oczy? Może twoja kondycja jest jakoś genetycznie czy etiologicznie spokrewniona z moją? Czy uważasz, że należy ci się orzeczenie o niepełnosprawności, a może nawet renta? O twojej aspijskości (podobnie jak o mojej) niestety nie powiedziałbym, że jest wysokofunkcjonująca, wielu ludzi na forum ZA jest lepiej funkcjonujących i nie tak nietypowych jak my. Wydaje mi się, że twojej natury normalne życie po prostu nie obchodzi i "żyje ona we własnym świecie". Tak jak u mnie. Muszę też przyznać, że wyglądasz mi na osobę z jakimś rodzajem schizofrenii (nasze CZr może być jednocześnie typem schizofrenii).
  7. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Uważam, że twoim głównym problemem wydaje się być całościowe zaburzenie rozwoju (F84), np. podpadające pod jednostkę "zespół Aspergera" (F84.5). Czy starałeś się jakoś o diagnozę z tej grupy, mówiłeś o takich objawach?Czy twoje wyraźne problemy związane ze sferą społeczną, emocjonalną, nietypowe zachowania zaczęły się w dzieciństwie? Z tego, co czytałem w twoich postach, stwierdzam, że tak. Kilka pytań nawiązujących do kryteriów diagnostycznych ASD z DSM-V (dwa pierwsze według mnie kojarzą się z jakąś "wyraźniejszą" aspijskością, w której jest niezainteresowanie nabywaniem umiejętności społecznych, socjalizacją, takie ograniczenie normalnych potrzeb emocjonalnych - może osoby przejawiające tego rodzaju objawy od dzieciństwa mają rodzaje autyzmu ze spektrum "schizo")? "Zwykli" Aspi nierzadko mogą popaść w depresję przez np. brak przyjaciół czy mobbing szkolny (ja mogę mieć "problemy ze zrozumieniem", jak mobbing może wywołać depresję - może dlatego, że moja mentalność "żyje w swoim świecie", "nie liczy się z wymaganiami rzeczywistości" i ma ograniczone potrzeby społeczne czy przynajmniej ich odczuwanie?) 1. Jak jest u ciebie z potrzebą socjalizacji, nabywania umiejętności społecznych, bycia kochanym przez inne osoby? W moim przypadku jakoś za bardzo nie widzę tych potrzeb (od dzieciństwa). 2. Czy zależy ci na przyjaźni, byciu akceptowanym przez innych? 3. Czy masz tendecje do jednostronnych kontaktów z innymi (np. ciągłe mówienie o tym samym, zanudzanie innych, zwłaszcza bez myślenia o tym, czy to, co mówisz, podoba się innym, czy nie)? 4. Jak wyglądają twoje relacje społeczne, kontakty? Ilu masz przyjaciół, znajomych, zwłaszcza wśród osób w podobnym wieku do ciebie? Czy masz trudności w nawiązywaniu kontaktów, znajomości? 5. Czy masz "upośledzenie" komunikacji interpersonalnej (zwłaszcza niewerbalnej, związanej z np. kontaktem wzrokowym, postawą ciała, gestami, mimiką, dystansami interpersonalnymi)? 6. Czy masz jakieś "fiksacyjne", "obsesyjne", "nietypowe", "wąskie" zainteresowania? 7. Czy lubisz czynności powtarzalne (zwłaszcza proste, takie jak pisanie, stemplowanie, koszenie trawy, zbieranie owoców), statystyki, systematykę, mapy, kolekcjonowanie? Czy masz natręctwa? Czy masz problemy (mniejsze lub większe) ze znoszeniem zmian lub brakiem przewidywalności, czy masz przymus wykonywania czynności w ten san sposób? 8. Czy lubisz chodzić bez celu (zwłaszcza fantazjując przy tym), chodzić w kółko czy miewasz jakieś wyraźniejsze zachowania autostymulacyjne (jak wydawanie odgłosów, mówienie do siebie, ruchy rękoma (np. wymachiwanie, klepanie w udo, klaskanie, zacieranie rąk), bieganie, kołysanie się, podskakiwanie, ugniatanie czegoś w rękach czy manipulowanie czymś w nich? 9. Czy masz problemy z radzeniem sobie z doświadczeniami zmysłowymi (np. niechęć do mycia się (np. ze względu na dotyk za ciepłej lub za zimnej wody), czesania się, niewygodniejszych ubrań, wąskie menu, słaba tolerancja nieprzyjemnych zapachów lub anomalnie wyczulony czy nieczuły węch, wrażliwość na jaśniejsze światło czy bardzo wyczulony wzrok (np. rozmazywanie się tego, co widzisz, w jaśniejszym świetle), "przerażanie się" nagłymi odgłosami, nietolerancja "normalnych" dla przeciętnych ludzi dźwięków (np. dzwonka), nadmierna wrażliwość na ból lub nieczułośc na niego (np. brak bólu związanego z zastrzykiem czy gorącą wodą))? W moim przypadku widzę wszytskie te objawy w jakimś stopniu (cechy typowe dla "kanneropodobnych", przypominających autyzm dziecięcy form całościowych zaburzeń rozwoju, zamieszczone w punktach 7 i 9 (jak problemy (mniejsze lub większe) ze znoszeniem zmian lub brakiem przewidywalności, czy masz przymus wykonywania czynności w ten san sposób; anomalnie wyczulony czy nieczuły węch; nietolerancja "normalnych" dla przeciętnych ludzi dźwięków (np. dzwonka), nadmierna wrażliwość na ból lub nieczułośc na niego (np. brak bólu związanego z zastrzykiem czy gorącą wodą; bardzo wyczulony wzrok (np. rozmazywanie się tego, co widzisz, w jaśniejszym świetle)), nie pasują do mnie). Przypusczam, że też będziesz wykazywał powyższe symptomy, więc w związku z tym wówczas powinieneś mieć diagnozę F84, a nie tylko nerwicy czy nawet F2x. Czy wrażenia zmowy, nasyłane myśli, "ktoś" wewnątrz ciała wyraźnie ci przeszkadzają? Czy boisz się zażywania leków przeciwpsychotycznych? Czy uważasz, że masz zaburzenia obsesyjno-kompulsywne?
  8. O mnie napisano na ostatniej wizycie u psychiatry, że w wypowiedziach pełno ambiwalencji i ambisentencji i nazwano te symptomuy jako charakterystyczne dla schizofrenii, ale lekarz powiedział także, że nie spełniam kryteriów schizofrenii i została jedynie wcześniejsza diagnoza zaburzenia schizotypowego. Usłyszałem też coś w rodzaju tego, że diagnoza schizofrenii (F20) kłóci się z diagnozą zespołu Aspergera (F84.5). W porównaniu do dzieciństwa to mi się poziom funkcjonowania jakoś wyraźnie nie obniżył, ale w dorosłości są większe obowiązki i trudności, więc mój stan wygląda gorzej. W pokresie przedszkolnym nie przypominam sobie, żebym miał idee wielkościowe, myślenie magiczne prowadzące do natręctw, "podejrzliwość", ambiwalencję, ambisentencję.
  9. W moim przypadku to moje regularne chodzenie do kościoła zaczęło się od okresu związanego z bierzmowaniem. Wcześniej byłem o wiele mniej religijny. Kiedy przystępowałem do spowiedzi i Komunii po raz pierwszy, to byłem rażąco nieprzygotowany. Nie wiedziałem o swojej niepełnosprawności, nie miałem diagnozy, terapii i specjalnego podejścia do sfery duchowej. Teraz to mi się "odbija czkawką". Ktoś (powiedziałbym, że ważna osoba w kwestii aspijskości w Polsce) napisał o mnie jakiś czas temu, że urojenia się pojawiają jedne po drugich jak kwiatki na wiosnę. Teraz jeszcze sporej schizy mogłem się nabawić, może głównie przez moje problemy duchowe. W ogóle towarzyszy mi silny lęk fizyczny, obawa przed niewygodą cielesną, czymś strasznym. Sama możliwość doznawania tortur jest "przerażająca". Formułowanie wypowiedzi w ogóle jest dla mnie jakieś problematyczne ostatnio. "Lubię" się powtarzać, mówić i pisać o tym samym. Myślę, że nigdy w życiu mogłem nie popełnić grzechu ciężkiego ze względu na swoje ukryte upośledzenie, chorobę... W ogóle możliwość popełnienia grzechu ciężkiego wygląda mi na coś przerażającego. Niestety, występuje u mnie "skrajny egocentryzm" w relacjach społecznych, i to od dzieciństwa według mnie. Obowiązek rachunku sumienia i spowiedzi dla osoby takiej jak ja wygląda po prostu na katowanie i tak upośledzonej i chorej psychiki. Wypowiadanie, przypominanie sobie większej ilości grzechów mnie przeraża ze względów organizacyjnych, odpowiedzialnościowych, decyzyjnych.
  10. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Skoro masz tak duże dziwactwa, to myślę, że też powinieneś mieć diagnozę CZR, możesz do tego mieć nawet schizofrenię :) Rzeczywiście mamy wiele podobnego. Czy do tej pory otrzymałeś jakąkolwiek diagnozę psychiatryczną? Czy brałeś jakieś leki psychotropowe?
  11. Boję się popełnienia grzechu śmiertelnego. Boję się, że kiedyś popełniłem taki grzech. Boję się wiecznego potępienia. Nie chcę, aby ktokolwiek został potępiony na wieki. Dawniej byłem bardzo niegrzeczny. Próbowałem spowodować wypadek drogowy, aby moja miejscowość była sławna czy coś w tym stylu. Bardzo źle zachowywałem się wobec młodszego rodzeństwa (także w odniesieniu do intymnych części ciała brata i siostry). Nie uznawałem tych zachowań za grzechy, przynajmniej ciężkie. Nawet w wieku poniżej 7 lat miałem takie zachowanie, które mogło doprowadzić do śmierci bardzo małego chłopca, bo rzuciłem w niego metalowym pojemnikiem dla "śmieszności". Tak bardzo sobie "winszowałem" dawniej. Mam myśl, że taka "ofiara losu" jak ja nie może popełnić grzechu ciężkiego. Normalnie takie czyny wyraźnie wyglądają na grzechy ciężkie. Trudno mi ogarnąć spowiedź, rachunek sumienia, mając bagaż straszliwych czynów z dzieciństwa, okresu przed diagnozami, leczeniem psychotropowym itp. Moja mentalność "nienawidzi" rachunku sumienia, spowiedzi m .in. ze względu na podejmowanie decyzji, organizowanie, odpowiedzialność... Diagnozę całościowego zaburzenia rozwoju otrzymałem po co najmniej jednej spowiedzi generalnej. Do pierwszej Komunii poszedłem normalnie, w drugiej klasie szkoły podstawowej. Ok. 16 r. ż. wyraźniej się nawróciłem. W wieku ok. 23 - 24 lat dostałem diagnozę z grupy F2x i rentę socjalną. Już w dzieciństwie byłem nienormalny. Mimo tego nie miałem diagnozy, nie znałem swoich problemów, nie miałem specjalnej terapii, specjalnego przygotowania duchowego (np. związanego ze spowiedzią i Eucharystią). Zamiast tego mama i babcia (katoliczki) zabierały mnie do bioenergoterapeuty, gdy miałem ok. 5 - 6 lat (babcia mówiła, że to przez mój... lęk przed betoniarką), przed pierwszą Komunią piłem piwo ze szklanki (mama czy babcia lub tata mówili, że to na zdrowie), w rodzinie była niedobra atmosfera (wulgaryzmy, ostre kary za drobne przewinienia czy niewłaściwe zachowania (np. tata "zlał" mnie pasem po tym, jak w kościele zacząłem się śmiać z płynu "Pur" czy "Kop" służącego do mycia naczyń (miałem wtedy chyba 3 - 4 lata), tata mógł być tak agresywny wobec mamy, że mogłem się bać, że ją zabije), już na początku chodzenia do szkoły podstwowej mi dokuczali (ale po Komunii mogło być jeszcze gorzej, i tak do końca gimnazjum). W kwestii Komunii potraktowano mnie jak normalne dziecko, nie jak niepełnosprawne psychicznie. Teraz mam "traumę" bagażu bardzo głupich czynów. Moja seksualność wygląda mi po prostu schizofrenicznie, a zaczęła się w dzieciństwie, gdy miałem kilka lat. Ponoć gdy byłem około zerówki chciano mnie zabrać do specjalnej szkoły. Nie zabrano i uważam, że to dobrze, ale po co takie dziecko jak ja było przyjmowane do spowiedzi i Komunii tak po prostu? Boję się, że nawet na swojej pierwszej spowiedzi popełniłem grzech ciężki przez zatajenie pewnych grzechów czy nieprzygotowanie się do niej. Po co od takiej biednej osoby jak ja wymagać rachunku sumienia i spowiedzi w normalny sposób? Wydaje mi się, że te obowiązki mogą mi bardzo dezorganizować życie. Pewnego razu zasugerowałem pewnemu księdzu, że osoba taka jak ja nie może popełnić grzechu ciężkiego i powiedział, że to bardzo możliwe. Zasugerowałem też, że do końca życia mogę być niezdolny do małżeństwa i ksiądz powiedział, że to bardzo możliwe. Mi małżeństwo kojarzy się głównie z intymnością fizyczną, której moja natura pragnie. Moja natura jest upadła i chora, więc piszę o jej "przemyśleniach" czy "pragnieniach" w trzeciej osobie, a nie w pierwszej.
  12. http://www.psychologia.net.pl/slownik.php?level=123 W moim przypadku pożądanie i obrzydzenie zdają się być od siebie zależne. Za największy bodziec seksualny został uznane obrzydliwości z przewodu pokarmowego atrakcyjnej osoby płci żeńskiej. Bez tej atrakcyjności, ale i bez obrzydliwości, nie ma pełni satysfakcji płciowej. Tak dla mnie działa w moim przypadku pożądliwość. Kał niewstrętny (np. gdyby z odbytu wydobywały się ładne i przyjemnie pachące jagody) raczej nie byłby zbyt atrakcyjny dla mojej pożądliwości seksualnej. Moje zaczęte w dzieciństwie zboczenie wygląda schizofrenicznie: - czytałem, że ekstrementofilia jest objawem choroby psychicznej, - koprofilia (wraz z koprofagią) zostały wymienione jako objawy patognomoniczne schizofrenii - moje "preferencje seksualne" wyglądają schizofrenicznie ambiwalentnie W moim przypadku główny atak pożądliwości przyjął dla mnie schizolską postać (schizofreniczną to za mało powiedziane). I zaczął się w dzieciństwie, bywał wykonywany bez wstydu, ma charakter fetyszstyczny, bywały zachowania wyglądające na homoseksualne czy ekshibicjonistyczne - jak w pewnym artykule o psychopatii autystycznej. Moją aukorygię nazwałbym jakimś rodzajem schizofrenii dziecięcej. Czytałem, że psychopatia autystyczna może być związana z jakąś postacią schizofrenii (prawdopodobnie paranoidalną) i zę osoby z ASD jakoś często otrzymują diagnozę schizofrenii zdezorganizowanej (według mnie chodzi tu raczej o udział osób z ASD, które mają schizofrenię zdezorganizowaną, w ogólnej licznie osób z ASD ze schizofrenią). Uważam, że nie powinieniem być na jednym spektrum z zespołem Kannera. Raczej moje "to coś" byłoby kolejnym całościowym zaburzeniem rozwoju ze schizokontinuum, tak jak Mendelsohnn's syndrome. Ciekawe, czy ktoś na świecie ma jakoś BARDZO podobny przypadek do mojego.
  13. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Na ostatniej wizycie u psychiatry napisano o mnie "w wypowiedziach mnóstwo ambiwalencji i ambisentencji". Ale F20 nie dostałem, pytałem się, dlaczego i usłyszałem coś, z czego wynika dla mnie, że psychiatra uznał, że całościowe zaburzenia rozwoju "kłócą się" z rozpoznaniem schizofrenii, ale z rozpoznaniem schizotypii już nie. Jakiegoś obniżenia poziomu fukcjonowania w stosunku do dziecństwa nie zaobserwowałem. Było "bardzo źle" i jest wciąż. Jeżeli miałbym tylko zaburzenie osobowości, a nie psychozę czy całościowe zaburzenie rozwoju, to rezczywiście nie byłoby ze mną tak źle. We wczesnym dzieciństwie nie miałem podejrzliwości, wielkościowych idei, magicznych natręctw, ambiwalencji i ambisentencji. Nazwałbym swoje całościowe zaburzenie rozwoju odmianą schizofrenii, czyli czymś jeszcze gorszym od tradycyjnego aspergera.
  14. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Powiedziałbym, że pod względem psychiatryczno-dziwackim przekroczyłem "masę krytyczną" i zapadłem się w osobliwość. Motywy eschatologiczne, egzystencjalne pojawiają się wyraźnie u mnie. Nie czuję lęku jakoś bardzo. Funkcjonowanie mam zdezorganizowane. Myślę, że to przez brak wczesnej interwencji z pokaźnej nienormalności urosło coś jeszcze bardziej porażającego i oryginalnego. Za tak zły stan odpowiadają np. "psychopatyczne" objawy obecne w "tym czymś" i ewidentna umiejętność "maskowania" problemów, jaką posiada mój przypadek. Znakomity przykład ukrytej niepełnosprawności, jej "ukrytość" pozwala na wyrządzanie szkód w specyficzny sposób. Mówiąc metaforycznie, czadowa niepełnosprawność (żyje się z nią wygodnie (jest cool, fajnie mimo bycia upośledzonym, a i sama niepełnosprawność jest "niewidoczna", "niewyczuwalna" niczym czad, w dzieciństwie miałem nawet napisane, że psycholog nie widzi nic niepokojącego). Zdecydowana interwencja powinna być we wczesnym dzieciństwie. Nie było i była "ostra jazda".
  15. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Nie odczuwam potrzeby bycia kochanym przez inną osobę czy chociaż mam ją wyraźnie ograniczoną (czy nawet nie rozumiem, nie wyobrażam sobie takiej potrzeby - chociaż pociąg fizyczny do ładnych osób mam niestety i mogę kogoś bardzo lubić) i nawet brak przyjaciół mi zbytnio nie przeszkadza, w zasadzie nie obrażam się na innych, zemsta jawi mi się jako uleganie złym skłonnościom (dlatego np. moja psychika nie chce wierzyć w wieczne potępienie i nie akceptuje srogich kar, takich jak tortury), śmierć dziadka przyjąłem bez rozpaczy (która może załamać niejednego "normalnego", "nie rozumiem" szpanowania np. alkoholem czy bardzo drogimi rzeczami i go nie chcę, bardzo ważne są dla mnie zasady (np. to, aby nie było rozpusty), w wielu sytuacjach nie reaguję wstydem (dzięki czemu mam mniej okazji do np. złoszczenia się), nie mam tej enteckiej "emocjonalności" i ta cecha jawi mi się jako coś korzystnego. Taka autystyczna mentalność jawi mi się jako zdecydowanie lepsza od "typowej" - przynajmniej w niektórych aspektach. Nie wszyscy Aspi muszą mieć takie cechy. Mam taki "natłok myśli", "przeciążenie" umysłu, że nawet postów nie chce mi się pisać. Wolę pisać odręcznie niż na komputerze. Nawet pisanie o tym, co lubię, niezawodowo, sprawia mi "trudności". Sporo czasu spędzam na samym czytaniu stron, sprawdzaniu danych na interesujące mnie tematy, nie na tworzeniu własnego tekstu. Skoro i z pisaniem tekstu na tematy, które mi sprawiają przyjemność, mam trudności, to co dopiero z pisaniem pracy dyplomowej czy sporządzaniem rachunku sumienia (gdzie jeszcze dochodzi odpowiedzialność)... Nie mam "zainteresowania" normalnym życiem, socjalizowaniem się. Tak wiele mam różnych objawów psychiatrycznych i zjawisk, które wyglądają na nadprzyrodzone. Szukaniem pracy się nie zajmuję. Nie oznacza to, że w ogóle nie chcę pracować. Problem jest znowu także z samą organizacją. Nie chcę być ofiarą w pracy. A po leku jestem raczej jeszcze bardziej spowolniały, "niezdarny". Taki jak ja to chyba musi pozostać w stanie wolnym do końca życia, bo tak zaburzona osoba nie wygląda na taką, której należy pozwolić na założenie rodziny.
  16. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Nachodzi mnie stwierdzenie, że "pływam w koincydencjach". Nie czytałem o tak wielkiej ilości koincydencji, jak w moim przypadku. Mam "natłok myśli" i "wyraźniej przeżywam" koincydencje. Mogę mieć myśli, że jak najszybciej powinienem dostać diagnozę schizofrenii w związku z tym, co się u mnie dzieje. Na bazie koincydencji mam idee, że zostanę wielkim świętym, kimś, kto zmieni świat. Nawet moje haniebne wygłupy z przeszłości "mogę interpretować" koincydentnie. Na forum o zespole Aspergera pisano np. że gdybym pokazał swoje posty, to od razu dostałbym diagnozę F20 czy że mam pełnoobjawowy epizod psychotyczny. Ale sądzę, że te koincydencje naprawdę mają pochodzenie nadprzyrodzone! Że to jakieś działania złych duchów czy dopusty od Najwyższego, może znaki z Nieba? Na "przypadki" wyraźnie mi nie wyglądają... Całą "mitologię" mógłbym napisać na ich bazie - mam taką myśl. To zjawisko trwa już ponad rok. Niebawem mam mieć wizytę u psychiatry i ciekawe, czy dostanę diagnozę schizofrenii. Ostatnią umówioną wizytę z lekarzem miałem ponad 4 miesiące temu, w międzyczasie była też krótka rozmowa z psychiatrą po incydencie z karetką.
  17. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Powiedziałbym, że u mnie jest rażące nieprzystosowanie do życia religijnego. Moją naturę uderza możliwość wiecznego potępienia, możliwość bycia ukaranym torturami. Obowiązek rachunku sumienia i wyznawania win jest według niej niepotrzebny, zwłaszcza w przypadku osób podobnych do mnie. Kojarzy mi się to z wysiłkiem organizacyjnym, podejmowaniem decyzji i braniem niemałej odpowiedzialności. Uznałbym, że jestem nieprzystosowany do życia społecznego, zawodowego i rodzinnego. Ale nieprzystosowanie "w pełni" ujawnia się w sferze religijnej. Dla mojej psychiki religijność jest "ciężarem nie do uniesienia", od którego zdaje się ona "strasznie wariować". Czy od osoby niemej wymaga się wypowiedzenia swoich win? Czy od niepełnosprawnego intelektualnie wymaga się dostania na normalne studia stacjonarne? Czy od niewidomego wymaga się zdobywania tytułów w strzelectwie? Mentalność moja zadaje pytanie: dlaczego wymaga się życia religijnego (np. wykonywania obrzędów) od osoby nieprzystosowanej do świata, upośledzonej psychicznie, której upośledzenie szczególnie się ujawnia w sferze religijnej? Idee wymienione w poprzednim poście (że to ja jestem jedynym Stwórcą lub że inne istoty nie istnieją) wyglądają na rażący dowód nieprzystosowania do świata. Upośledzona psychika generuje najgorsze świrostwa "miażdżona" groźbą kar niewyobrażalnych. Analogiczna sytuacja występuje w przypadku "urojeń" dotyczących anatomii i fizjologii ludzi, kobiet, a zwłaszcza Aspijek. Aby usunąć problematyczny pociąg płciowy, mentalność zaprzecza temu, że ludzie mają układ płciowy, wnętrzności. Powstałe stwierdzenie jest uderzająco absurdalne, ale pozwala "odpokusić" ludzi, kobiety, zwłaszcza Aspijki, pozbawiając osoby tego, co stanowi źródło pociągu seksualnego i jakby czyniąc z ich aniołów czy niebiańskie dziewice.
  18. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Kolorado mi się jeszcze z czymś skojarzyło, ale wolę zachować to dla siebie. Od koincydencji mogą pojawiać się u mnie uderzająco absurdalne idee, że to wszystko jest pode mnie robione, że objawił mi się sens istnienia, prawda o naturze wszechrzeczy. Może widzieć w koincydencjach "dowodów" na rażąco dziwaczne "twierdzenia", np. że inne niż ja istoty tak naprawdę nie istnieją, że jestem jedynym Stwórcą wszechrzeczy itp. (ogrom moich koincydencji miałby być dowodem na te rzekome "twierdzenia" - dla mnie takie twierdzenia to szczyt wariactwa (już dalej nie da się ześwirzeć niż mając takie "ostateczne" pomyleństwa!)). I takie idee wychodzące z koincydencji są obrzydliwie schizolskie i świadczą o tragicznym stanie mojej psychiki, ale same koincydencje nie są dla mnie objawem psychotycznym. Nie zgadzam się z tymi ideami, "twierdzeniami", które akurat mogą wypływać nie tylko z koincydencji, ale i z rażącego nieprzystosowania do życia religijnego i "nieciekawej" sytuacji w życiu (powiedziałbym, że strach przed srogością (np. karą piekła) tak bardzo "zalazł mi za skórę", że biedna psychika wyprodukowała ideę urojeniową, że to ja sam jestem jedynym Bogiem). Ale ilość koincydencji jest dla mnie "porażająca". Z koincydencji mogą też wypływać idee posłannicze (np. że to dowód na to, że zmienię świat na lepsze, że zostanę wyniesiony na ołtarze). Takie idee są jakby niczym wobec tych wariactw opisanych powyżej (i jakąś minimalną szansę na spełnienie idei posłanniczych "widzę"). Ale te idee wymienione wcześniej, we wcześniejszym "akapicie", to "esencja schizolstwa". Mam myśl, że nazywając te megapyszne idee "schizofrenicznymi" to schizofreników by się obraziło. Mam myśl, że te koincydencje specjalnie pojawiły się w moim życiu, abym miał diagnozę choroby psychicznej i rentę (czyli pojawiły się też i po to, aby (paradoksalnie lub nie) pomóc mi w życiu). Mogę mieć też myśli, że specjalnie miałem pewne objawy czy zachowania w życiu, żeby potem wychodziły koincydencje. Czyli następujące idee pojawiają się w związku z dzisiejszą koincydencją: 1. Że z tym czadem - że jego właściwości to są takie właśnie po to, aby coś mi pokazać. I jeszcze te myśli, że sodomia jako taka ma związek z moją kondycją (celowo flaga jest kolorowa, a słowo oznaczające homoseksualistę po angielsku oznacza wesoły czy radosny). 2. Że celowo tlenek węgla ma tak prostą budowę i jego cząsteczka składa się z jednego atomu pierwiastka, który zajmuje pierwsze miejsce pod względem rozpowszechnienia w organizmie ludzkim (chodzi tu o udział masowy) oraz jednego atomu pierwiastka, który zajmuje drugie miejsce pod względem rozpowszechnienia w organizmie ludzkim (chodzi tu o udział masowy). 3. Że specjalnie wzór tlenku węgla jest taki sam, jak skrót stanu Kolorado. 4. Że specjalnie Kolorado się tak nazywa. 5. Że specjalnie tlenek węgla nazywany jest czadem. 6. Że specjalnie czad ma takie właściwości. 7. Że specjalnie u mnie wystąpiły takie objawy, o których nie godzi się mówić dzieciom. Czy te koincydencje wyglądają nie tylko na urojenia, ale i na rozbudowany system urojeniowy? Czy mam jakąś odmianę schizofrenii (np. paranoidalną czy zdezorganizowaną). A koincydencji było duuużo i ponad rok temu... Tak jakby zdominowały moje życie psychiczne te zjawiska. Mimo tego nie mam halucynacji.
  19. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Moja kondycja skojarzyła mi się z grzechem niemym (czyli sodomskim). Już w dzieciństwie ma takie objawy, że nie można o nim uczyć dzieci (książkę o misiu Kostku klasyczny Aspi (z F25 w dodatku) napisał, ale książka o kotku Maćku z "tym czymś" byłaby nie dla dzieci, bo zawierałaby ewidentnie nieodpowiednie treści). Świr, o którym nie można uczyć dzieci. Z grzechem niemym skojarzyło mi się to też dlatego, że to coś jest "trudno uchwytne", w przeciwieństwie do niepełnosprawności intelektualnej, autyzmu dziecięcego czy pełnoobjawowej schizofrenii paranoidalnej. A i tak skończyłem z diagnozą CZR oraz F2x i rentą socjalną, mimo braku opóźnienia rozwoju mowy, nauki w specjalnej szkole i leżenia w szpitalu psychiatrycznym. "To coś" jest jak czad (tlenek węgla, trujący gaz bez zapachu, smaku i barwy, o gęstości bardzo zbliżonej do gęstości powietrza). Wzór czadu - CO. Po prostu jeden atom węgla i jeden atom tlenu. Tlen i węgiel są tymi pierwiastkami, które są najważniejsze dla życia i stanowią największy udział w masie ludzkiego ciała. Czad może zostać opisywany także jako gaz niedrażniący, co skojarzyło mi się z tym, że w dzieciństwie pewnego razu napisano o mnie, że "psychiatra nie widzi niczego niepokojącego". Czad to cichy zabójca. Kiedy "niewczesnym wieczorem" 5.12.2015 wpisałem w wyszukiwarce słowo "czad", to pojawił się link do artykułu na temat pewnego smutnego wydarzenia: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/ataki-na-jeziorze-czad-27-ofiar,600461.html. "Czadowy" znaczy też, w języku potocznym "wystrzałowy", "fajny", "cool", "super". W mojej kondycji żyje się mimo wszystko naprawdę wygodnie, więc jest "czadowo". CO to oznaczenie stanu Kolorado w USA. "Kolorado" może się skojarzyć ze "złączeniem" słów "kolorowy" i "radosny". Kolorowa (tęczowa) flaga i angielskie słowo "gay" oznaczające "radosny", "wesoły" kojarzą się ewidentnie z wspomnianym tu wcześniej grzechem sodomskim... Wyszła koincydencja: - grzech niemy (sodomski) - czad - CO - Kolorado
  20. Z rachunkiem sumienia, jego organizacją (a później także wypowiedzeniem "MASY" grzechów (nie jakiejś jednej sytuacji czy tylko dwóch)), podejmowaniem decyzji i braniem odpowiedzialności rzeczywiście mam problem. "Paraliżuje" mnie możliwość kary za grzechy. To jest dla mnie ciężar "nie do uniesienia". Moje nieprzystosowanie do świata w sferze religijnej uwidacznia się jeszcze szczególniej, niż w sferze społecznej, zawodowej czy rodzinnej.
  21. Dla takiej osoby jak ja spowiedź jest "wielkim ciężarem". Nie chodzi tu nawet o wyznanie jakiegoś pojedynczego grzechu, tylko o jej "organizację". Dla mnie obowiązek spowiedzi i rachunku sumienia to ewidentne obciążenie. Przeraża też to, jak łatwo można pójść do Piekła. Trudno mi to, co przeżywam, wyrazić. Boję się kar piekielnych. Nikomu ich nie życzę, największemu grzesznikowi i wrogowi też. Piszę w trzeciej osobie dlatego, bo nie zgadzam się na poziomie woli z tym, co myślę i czuję.
  22. U mnie to rażące nieprzystosowanie do życia religijnego powoduje uderzająco absurdalne "urojenia". Moja natura "nienawidzi" srogości i nie dopuszcza kar takich jak wieczne potępienie, tortury, unicestwienie. Dla niej stosowanie takich kar jest złem i moją psychikę może oburzać, kiedy takie postępowanie (karanie biednych grzeszników w srogi sposób) jest uznawane za znak boskiej sprawiedliwości. Dla mojej mentalności wiara w srogie kary za grzechy, wieczne potępienie, unicestwienie duszy jest czymś, czego ona "nie trawi" i uznaje takie rzeczy za absolutne zło.
  23. take

    Osobliwe "ŚWIRY"

    Powiedziałem sobie: "Musiałby się stać cud, abym był zdolny do małżeństwa" (czyli "stwierdzam niezdolność do małżeństwa na stałe"). Mam "grubszą" nietypowość niż pospolita aspijskość. Pięcioosobowa rodzina Aspich: http://www.theguardian.com/lifeandstyle/2012/nov/03/aspergers-syndrome-family-social-rules. Jakaś słodziutka jest dla mnie ta rodzina... Tatuś Aspi, mamusia Aspi, córeczka Aspi, pierwszy synek Aspi, drugi synek Aspi... Albo taka idea: "niejeden schizofrenik może założyć rodzinę, ale schizol nie może, bo to biedny, upośledzony człowiek". Nikogo, poza sobą, nie chcę nazywać schizolem, a nie każdy schizofrenik musi być zdolny do założenia rodziny (choroba może być na tyle poważna, że w ogóle mu to uniemożliwi). To, co się u mnie działo (powiedziałbym, że od małego) z psychiką, to schizolstwo. Jak to jedna z Aspijek na forum Aspich o mnie napisała pewnego razu: "jesteś standardowym schizolem". A inna ważna osoba na tym forum stwierdziła na podstawie moich postów, że mam pełnoobjawowy epizod psychotyczny.
  24. http://ndie.pl/bruksela-msci-sie-na-wegrzech-za-polityke-antyimigracyjna/
  25. Dla mojej mentalności myśl o tym, że można być potępionym na wieki, i to na dodatek za swoją słabość, jest "nie do przyjęcia". Nikogo bym nie skazał na wieczne potępienie czy nawet tortury. Dla mojej psychiki takie kary to po prostu dręczenie, okrucieństwo. Religijność jest "nie na moje siły". Nie mam ochoty na odmawianie różańca co dzień czy tym bardziej bycie kapłanem czy zakonnikiem. Mojej mentalności religia nie pociąga. W większym zaangażowaniu religijnym widzi coś niezbyt ciekawego, ciężką pracę, a nierzadko także dużą odpowiedzialność. Po co takiej osobie jak ja sporządzać rachunek sumienia, zwłaszcza jakiś dłuższy? Po co od niej wymagać wyznawania grzechów ciężkich? Mi takie zadania "wyraźnie uprzykrzyły życie". Moja mentalność ma jakby "urojenie" (raczej tylko ideę), że np. osoby z zespołem Aspergera nie są w stanie popełnić grzechu ciężkiego ze względu na swój stan psychiczny (kondycja ta ma charakter ustawiczny, zaczyna się w dzieciństwie).
×