-
Postów
4 078 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Ciekawe, czy to ja jestem tą "w miarę" bratnią duszą :) O tobie mogę stwierdzić, że jesteś "w miarę" podobny do mnie, bardziej podobny niż standardowi schizofrenicy czy standardowi aspergerowcy, nie mówiąc już o normalnych osobach z nerwicą natręctw. O mnie ktoś w pewnym poście na pewnym forum napisał, że zdaję się być bliźniakiem duchowym tej osoby. Faktycznie, ta osoba była do mnie dość podobna, ale i tak, jak bym powiedział, mniej "w miarę" podobna, niż według mnie mark123 dla mnie. Na "powitanie" 2015 roku miałem sen związany z tą osobą.
-
Wstałem dziś ok. 5:30. Udało mi się przyjechać wcześnie rano. Zdążyłem bez problemów, wręcz "z zapasem". Odebrałem skierowanie, na którym zaznaczono, że jestem emerytem (pewnie dlatego, bo mam rentę socjalną) :) . Około godzinę czekałem na rozmowę z ordynatorem. Dano mi na niej skierowanie na oddział dzienny dopiero na początek kwietnia 2016 r. W środę mam wizytę z psychiatrą, która przepisała mi Abilify, po którym miałem dokuczliwą akatyzję. Mam nadzieję, że się nie zdenerwuje z powodu odstawienia tego leku, który nawet oddałem tydzień temu, kiedy byłem na wizycie z inną psychiatrą. Tamta osoba, która przepisała mi lek zawierający arypiprazol, może nie mieć wątpliwości co do tego, że mam schizofrenię. Boję się, że znowu przepisze mi jakiś "psychotrop", a ja nie chcę takiego leczenia, bo boję się efektów ubocznych i nie chcę ich mieć, po Abilify wręcz nie widziałem efektów pozytywnych, a negatywne były znaczne Poza tym moje objawy nie są typowe, psychiatra, do której chodziłem przez kilka lat, gdy byłem studentem, nie stwierdziła u mnie schizofrenii nawet wtedy, gdy ją o to zapytałem.
-
Osobowość anankastyczna (obsesyjno-kompulsyjna)
take odpowiedział(a) na kings temat w Zaburzenia osobowości
U mnie takie myśli występują od kilku lat. Mogę nawet myśleć, że osoby takie jak ja nie mogą popełnić grzechu śmiertelnego w ogóle. Mam straszny zamęt wewnętrzy. Mnie może przerażać myśl o tym, że kiedykolwiek popełniłem grzech śmiertelny. Moja natura bradzo nie lubi spowiedzi (jakbym nie miał na jej temat pojęcia), nieobowiązkowego chodzenia do kościoła, sroższych zasad. "Dziwności" miałem już wtedy, kiedy byłem w wieku przedszkolnym. -
Czyli uczucie słodyczy związanej z widokiem ślicznego kotka też miałoby być na podłożu seksualnym? Przytulanie dziecka przez matkę też jest na podłożu seksualnym?
-
Zależy, jaką teologię kto wyznaje. Po przeczytaniu poglądów z czasów wcześniejszego katolicyzmu dochodzę do wniosku, że popęd seksualny RÓWNA się chuci (pożądliwości). Popęd seksualny pojawia się u człowieka niezależnie od jego woli. Niezwykle ważne jest nieuleganie mu, aby nie dochodziło do grzechów nieczystych. W małżeństwie Maryi i Józefa popędu płciowego nie było w ogóle, nawet wyobrażanie sobie, że było inaczej, wygląda bluźnierczo. A to właśnie małżeństwo Maryi i Józefa jest tym najwspanialszym i najpiękniejszym. Jest wyjątkowe, bo i Dziecię Żony Józefa jest najbardziej wyjątkowym Dziecięciem w historii.
-
Poglądy na seksualność wśród obecnych katolików i tych, którzy żyli dawniej, różnią się bardzo znacznie. Mi "ciężko" jest wytrzymać bez całowania i przytulania żony. Myślę, że ta potrzeba posiadania żony, poufałości i ckliwej przyjaźni z żoną ma także jakiś związek z instynktem przedłużenia gatunku. A instynkt przedłużenia gatunku jest tym, co powoduje popęd seksualny, dostrzeganie atrakcyjności seksualnej. Nie chciałbym mieć chuci odnośnie żony czy jakiejkolwiek innej istoty. W moim stanie i tak nie wygląda na odpowiedzialne dopuszczenie do małżeństwa. Mój stan zdrowia psychicznego nie pozwalałaby mi skonsumować małżeństwa, byłoby też ryzyko, że moja nienormalność jest genetyczna i dzieci byłyby niepełnosprawne. Ale ciężko jest mojej naturze bez tego "słoneczka" w postaci żony. Natura potrzebuje żywej figury Matuchny, żywej przytulanki, nie złączenia cielesnego w akcie seksualnym.
-
Ale prokreacja jest ważniejszym celem małżeństwa niż budowanie więzi, to prokreacja jest pierwszym celem małżeństwa. Ja się nie nadaję do prokreacji i rodzicielstwa, mam tylko silny pociąg do płci przeciwnej, który jest dla mnie uciążliwy. Dla mojej natury bezżenność, brak przytulanki w postaci żony co noc w łóżku, brak istoty, która byłaby miła z wyglądu i której policzki mógłbym obcałowywać, może stanowić dla niej pokaźną niedogodność psychiczną. Nie chcę, aby w małżeństwie pocałunki, dotknięcia, przytulenia były zmysłowe czy pożądliwe. Spanie z kobietą w jednym łóżku to znak wyjątkowej więzi, zwłaszcza, jeżeli jedna z osób przytula się do drugiej i leżą czy może nawet śpią w takim przytuleniu. Po śmierci z małżeństwa powinna pozostać wyjątkowa więź, wyjątkowa przyjaźń.
-
W piątek byłem na krótkiej wizycie u psychiatry. Trwała chyba kilka minut. Lekarka mówiła o oddziale dziennym. Powiedziała, że będę mieć wypisane skierowanie na oddział i abym w poniedziałek (czyli jutro) rano przyszedł. A ma się zacząć dość wcześnie rano, więc "zdenerwowałem się" i nieco unosiłem głos, bo nie podobało mi się, że tak wcześnie (muszę dojechać na wczesną godzinę). Zależy na tym, aby się dostać na ten oddział. Jutro chcę tam iść.
-
Akt małżeński, współżycie płciowe współmałżonków nie musi być "seksem". Ma być odbyty w celu poczęcia świętego potomstwa, a nie dla zaspokojenia pożądliwości, zabawy, pokazania jedności małżeńskiej i budowania więzi. "Seksualność" może wzbudzać u mnie taki "strach" dlatego, że łatwo popełnić przez nią grzech śmiertelny. A zdecydowanie nie chcę go popełnić.Dawniej wśród katolików podejście do "seksualności" było znacznie surowsze, etyka seksualna była ZNACZNIE surowsza niż ta, którą się dziś głosi. Po zapoznaniu się z dawniejszymi poglądami na "seksualność" dochodzę do jednego wniosku, który dla dzisiejszego człowieka może być szokujący: "SEKS" TO ZŁO! A skoro "seks" to zło, to nie byłoby go w świecie bez grzechu pierworodnego. Akt małżeński - złączenie się męża i żony w jedno ciało w celu prokreacji - istniałby i byłby pozbawiony "seksualizmu". Ludzie chodziliby nadzy i nie wywoływałoby to u nich ŻADNEJ atrakcyjności seksualnej, ŻADNYCH uczuć seksualnych. Chuć by nie istniała. Orgazm by nie istniał. Nie byłoby polucji i menstruacji. Nie byłoby produkcji milionów plemników, z których tylko jeden doprowadzi do zapłodnienia.
-
Uważam, że płodność rozmnażanie się przed grzechem pierworodnym nie miały nic wspólnego z "seksem", pożądliwością, ale także z atrakcyjnością seksualną. "Naturalne pożądanie w sensie odczuwania atrakcyjności" (chodzi o atrakcyjność seksualną, nie o to, że kobieta jest słodka czy piękna, bo mała dziewczynka też bywa słodka i piękna, a mimo tego nieatrakcyjna seksualnie) to też coś, co swoje istnienie zawdzięcza zaistnieniu grzechu. Gdyby nie było grzechu, to myślę, że akt małżeński, prokreacyjne złączenie się małżonków w jedno ciało, nie wiązałoby się z żadną przyjemnością seksualną czy "chucią". Różnica płci nie jest zła. Małżeństwo nie jest złe. Prokreacja nie jest zła. Rodzicielstwo nie jest złe. Istnienie aktu małżeńskiego samo w sobie jest dobre (ale myślę, że akt małżeński w świecie, w którym nie byłoby grzechu, byłby inny, mógłby polegać np. na nadprzyrodzonym, ekstatycznym ściskaniu się przez współmałżonków i zawsze prowadziłby do prokreacji). Zabrzmieć to może bardzo surowo czy niby heretycko, ale uważam, że naturalne pożądanie w sensie odczuwania atrakcyjności seksualnej jest czymś ZŁYM, stanowi rodzaj pokusy nieczystej i podnietę do grzechu nieczystego. Maryja czy piękna mała dziewczynka nie wzbudzają odczuwania atrakcyjności seksualnej, a i tak są śliczne. Różnica płci będzie w Niebie, części ciała charakterystyczne dla płci też będą, ale popędu seksualnego, uczuć seksualnych, płodności i zawierania małżeństw w Niebie nie będzie.
-
Według mnie pozbycie się wszelkich myśli i odczuć seksualnych jest dobre. W Niebie tak właśnie będzie - zupełny brak myśli i odczuć seksualnych. Niestety, odbieram też coś takiego, jak atrakcyjność seksualna. Jeżeli kobieta jest atrakcyjna seksualnie, to wzbudza pewne odczucia seksualne, nawet samo jej zobaczenie czy pomyślenie o niej może mimowolnie wzbudzić pewne odczucia seksualne związane z jej atrakcyjnością. Atrakcyjność seksualna związana jest w pewien sposób z instynktem przedłużenia gatunku, z pomnażaniem się ludzi. Odczucie atrakcyjności seksualnej oznacza, że ciało odbiera kogoś jako "dobry materiał, aby spłodzić z daną osobą potomstwo". Atrakcyjność seksualna łatwo może prowadzić do pożądania seksualnego (u mężczyzn może to jest wyraźniejsze). Piękne obrazy Maryi nie wzbudzają atrakcyjności seksualnej, mimo tego, że Niewiasta na nich przedstawiona jest niezwykle śliczna i słodka. Kobieta powinna być piękna, ale nie może być atrakcyjna seksualnie.
-
Myśli nieczyste łatwo pociągają za sobą reakcje fizjologiczne organizmu (pobudzenie narządów płciowych), podniecenie seksualne. Tego nie chcę nawet bardziej niż samych nieczystych myśli. Na dodatek miewam dotkliwe pragnienie posiadania żony, co dodatkowo popycha w stronę kobiet, oglądania ich. Widok ładnej kobiety może być przyjemny bez charakteru seksualnego czy przynosić mi słodycz nawet bez myśli nieczystych. Młode, urodziwe kobiety mogą jawić mi się jako "milutkie" z wyglądu istoty. Podobnie mogę reagować na inne słodkie stworzenia, jak np. koty, króliki.
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Leki psychotropowe poza spadkiem libido mogą też powodować inne objawy, które bywają upośledzające czy bardzo niemiłe. Niedawno po trzech nie takich dużych dawkach arypiprazolu miałem trwający kilka dni bardzo nieprzyjemny, fizyczny niepokój. Lek miałem z ogromną zniżką, bo dano mi rozpoznanie schizofrenii. Przepisano mi go 2.3.2016, a już 7.3.2016 oddałem ten lek, którego działanie na mnie było "wręcz nieznośne". Kastracja jest zabroniona, także przez religię. A chuci jakoś godziwie chciałbym się pozbyć. Pragnienia posiadania żony też. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Tego wolałbym uniknąć. A moje zaburzenia psychiczne bywają potworne. Jak mam sobie poradzić z dezorganizującym życie celibatem, który moja biedna natura znosi dość słabo? "Seks" nie rozwiąże problemu. Uleganie zboczeniom też go nie rozwiąże. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Ja po wyraźniejszej ascezie "wariacji" dostaję... Bezżenność jest dla mnie jakby formą wyraźniejszej ascezy... Zamiast pomagać w życiu, to mi je dezorganizuje. Chciałbym skonsumować małżeństwo w celu poczęcia świętego potomstwa, jeśli miałbym być w małżeństwie. Nie chciałbym zawrzeć nieważnego małżeństwa! -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Mojej naturze się bardzo nie chce zrezygnować z małżeństwa jako takiego. Ona nie potrzebuje współżycia, mogłaby w ogóle nie spłodzić potomstwa, tylko że na nieskonsumowane małżeństwa nie pozwala się w Kościele. Nie chciałbym przekazać potomstwu zaburzonych genów, chcę, aby było święte i nie było ciężarem dla innych. Chcę zostać świętym (świętość jest dla każdego, nie muszę mieć tytułu sługi Bożego, błogosławionego czy świętego) i pójść bezpośrednio do Nieba bez Czyśćca. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Ale tej "formy czułości" nie stosuje się wobec matki czy córki bądź innej blisko spokrewnionej osoby płci żeńskiej. Współżyć z żoną chciałbym tylko dla poczęcia świętego potomstwa. Aspijka - osoba płci żeńskiej z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (słowo ma związek z nazwą "zespół Aspergera", ale dla mnie oznacza też i osobę mającą podobne do zespołu Aspergera kondycje, np. wysokofunkcjonujący autyzm dziecięcy). -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Współżycie płciowe to nie forma czułości (chociaż czułość też może motywować niektórych do odbycia aktu seksualnego, ale tak nie powinno być, bo akt seksualny to bardzo odpowiedzialny czyn), lecz coś bardzo poważnego, bowiem ta czynność może prowadzić do poczęcia nowego życia. Kiedy widzę piękny obraz Maryi, to mogę myśleć o tym, żeby Ją przytulić, bo jest taka słodka. Nie ma w tym seksualizmu. Ta Niewiasta jest prześliczna, ale pozbawiona pożądliwości i lubieżnej przyjemności. Jest i była niezdolna do odczuwania przyjemności seksualnej, a nawet jej poczęcie było dziewicze, chociaż doszło do niego w wyniku aktu prokreacyjnego rodziców, który musiał być inny, niż współżycie płciowe, bo inaczej nie byłoby tego nadprzyrodzonego, dziewiczego pojęcia. Samo słowo "dziewica" może się mi jakoś słodko kojarzyć przez nawiązanie do Tej jednej Dziewicy. Maryja jest najsłodszą kobietą, a mimo tego jest aseksualna. Tak więc piękno, słodycz, śliczność kobiety nie leżą w atrakcyjności seksualnej! Brak żony może "rozwalać" mi życie. Bardzo "mi" się nie podoba. Jest pewnego rodzaju "udręką". Ale "wolałbym" żyć do końca życia w celibacie, niż mieć żonę niebędącą Aspijką. Do kobiet z problemami podobnymi do moich mogę mieć jakiś szczególny szacunek(???), szczególne, aseksualne upodobanie. Realizacja zboczenia "z wykorzystaniem" ciała Aspijki jawi mi się gorzej niż jego realizacja z wykorzystaniem ciała nie-Aspijki jako takiej. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
To, co dzieje się z ciałem lub to, co pojawia się w nim wskutek grzechu może być obrzydliwe. Gdyby nie było grzechu w ogóle, to każde ciało byłoby śliczne i nie byłoby pożądliwości. Mam straszną potrzebę kobiecego ciała. Chce mi się okazywać mu czułość. "Chcę" przytulać, całować je. Chcę okazywać mu szacunek. W dzisiejszych czasach dużo poniżanie jest ludzkie ciało, zwłaszcza ciało kobiece. Niech ciało kobiece kojarzy się z Maryją, nie z przyjemnością seksualną! -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Mnie typowe współżycie za bardzo nie rozbudza. Mam zboczone preferencje. Nie chcę ich zaspokajać. Trudno mi "znieść" brak żony Celibat może "rozsadzać" moje życie Dlaczego tak bardzo potrzebuję żywej "wyczulanki" w postaci "własnej kobiety"? Nie chciałbym z nią nieuroczyście współżyć, tym bardziej nie chciałbym innych form seksualności. W tym celibacie się "męczę" Może "nie chcieć mi się funkcjonować", i mogę szukać osłody gdzieś indziej zamiast zająć się pracą różnego rodzaju. Chcę mieć żonę, nie "seks". Nie chcę, żeby pocałunki czy przytulenia się do niewiasty wywoływały u mnie przyjemność seksualną, reakcje seksualne. Ciało jako takie nie jawi mi się jako obrzydliwe. To grzech je oszpecił. -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
[spoiler=] A co by było, gdyby moja Aspijka przed ślubem poszła do toalety, gdzie wydaliłaby kilka głośnych bąków przed defekacją? A potem doszłoby do wydalenia kału z jej odbytnicy przez odbyt, który w kilku kawałkach wpadłby do wody w muszli klozetowej i towarzyszyłby temu głośny plusk? I ja słyszałbym te dźwięki z mojego pokoju... Co, jeśli doszłoby do sytuacji, w której niestety powinienem zobaczyć jej genitalia (zwłaszcza zewnętrzne) czy odbyt? Albo nawet ich dotknąć? To musiałbym to robić aseksualnie. To nic nie powinno szkodzić. Moja natura chce aseksualnej czułości przez całowanie żony po policzkach, wtulanie się w nią podczas spania w jednym łóżku, a nie współżycia cielesnego. Tym bardziej nie zgadzam się na realizowanie zboczeń! -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Uważam, że "seksualność" stała się "normalną" częścią życia człowieka dopiero po grzechu pierworodnym. Wcześniej ludzie mieli charakterystyczne dla płci części ciała, ale nie było nieczystej przyjemności i pożądliwości. Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to prokreacja i akt małżeński (łączenie się męża z żoną w jedno ciało) wyglądałyby ewidentnie inaczej. Moja seksualność jest zboczona, typowy akt seksualny nie jest dla niej preferencją. Dla mnie obowiązkiem jest poradzenie sobie ze zboczeniami. Nawet wtedy, jeżeli będę miał pokusy zboczone do końca życia, to nie mogę im ulec. Także wtedy, kiedy będę w małżeństwie. Realizacja perwersji na żonie byłaby obrzydliwa. Nigdy nie chciałbym tego robić. Uczynienie z kogoś partnera do zaspokajania perwersji mojego typu jawi mi się jako coś upokarzającego dla drugiego człowieka, jako potraktowanie go jak, wulgarnie mówiąc, "g****" (wulgarne właśnie słowo jawi "mi" się jako najlepiej wyrażające brzydotę takiego postępowania...). Jakby było to zrobienie z drugiej osoby "żywego, śmierdzącego "g****"" dla własnej satysfakcji seksualnej. Bodźce zapachowe zdają się odgrywać szczególną rolę w mojej dewiacji. Realizacja dewiacji oznaczałaby rażący brak szacunku dla żony. Mam inną etykę seksualną niż "świat". -
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Chce wybić sobie z głowy "seksualność", zwłaszcza zboczenia. Przy takich skrupułach, zamęcie duchowym i schizoautyzmie, upośledzeniu funkcjonalnym nie nadaję się na rodzica i męża. Ale brak kobiety może mi "strasznie" dokuczać. "Chciałbym" mieć żonę, i to bardzo. Jakbym był w małżeństwie czy tym bardziej w rodzicielstwie, to miałbym jakąś "robotę". A ja ze względów duchowych (np. łatwiejsze wejście do Nieba) chcę żyć w celibacie - bez żony do śmierci. Boję się, że małżeństwo obniży moje szanse do wejścia do Królestwa Niebieskiego. Dobre małżeństwo jako lepsze się jawi dla mnie niż brak małżeństwa, ale złe małżeństwo jako gorsze niż brak małżeństwa. -
Nie. Nie chcę się ujawniać publicznie. Nie chcę być oczywiście w takim postępowaniu złośliwy. Lęk przed Piekłem, grzechem (śmiertelnym zwłaszcza), karą za grzechy może mnie paraliżować. Jak przez sekundę pomyślę o małżeństwie, to łatwo mogę poczuć nieczyste poruszenie i boję się, że popełniłem grzech śmiertelny przez bardzo krótką chwilę. Jeżeli patrzyłbym na to "logiczniej", to takie krótkie zjawiska mogą w ogóle nie być grzechami, tylko pokusami związanymi z popędem seksualnym. Ale samo marzenie o małżeństwie może mimowolnie wzbudzać uczucia seksualne czy reakcje seksualne organizmu, których nie chcę. Mam też ten problem, że może "mi" się bardzo nie podobać życie w celibacie, bez żony, a powierzenie małżeństwa i jego skonsumowania komuś takiemu jak ja wygląda na coś bardzo nieodpowiedzialnego.
-
Ja odczuwam zainteresowanie innymi, ale jest ono "na swój sposób", "jednostronne". Jestem bardziej "esktrawertyczny" od ciebie. Moją egoistyczną naturę nie obchodzą za bardzo potrzeby innych