Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 068
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. U mnie jest i jedno, i drugie. Istnienie tego pierwszego (czyli Bożego miłosierdzia) jest czymś logicznym dla mojej natury, to drugie - natura wolałaby, aby coś takiego jak wieczne potępienie (zwłaszcza bolesne czy związane z anihilacją) czy nawet doczesne tortury w ogóle nie istniało. Tortury to coś "okropnego" i nikomu ich nie życzę.
  2. Filmów nie oglądam (chyba że na youtube, i nie są to filmy "z kina", lecz raczej "tematyczne"), beletrystyki nie czytam, czasem pooglądam sobie mapy w atlasie. Niestety, czasem zdarza mi się dłubać w nosie Za pewnym rodzajem upodobania do skromności może podstępnie czaić się nieczystość. Nazwałem ten rodzaj pożądliwości "misterionizmem" (od angielskiego "mystery" - "tajemnica"). "Fetyszem" w misterionizmie staje się brak kontaktu (zwł. widokowego) z ciałem, zwłaszcza jego intymnymi czy wstydliwymi częściami. Przez ten "fetysz" kobieta, której nagość się widziało, może "odpadać" jako kandydatka na żonę. Nie na pożądliwej tajemniczości ma być budowane małżeństwo! U siebie widzę to zjawisko. Jeżeli zobaczyłbym jakąś kobietę nagą całkowicie, to nie wyklucza to jej z możliwości zostania moją żoną. Nawet, gdybym dotykał jej nagich najintymniejszych części ciała (np. jako lekarz), to nie może to wykluczać jej z możliwości bycia moją żoną. Jeżeli się widzi lub dotyka wstydliwe części ciała, to musi to być skromne, nie nieczyste. To, czy się po prostu widziało czy nawet po prostu dotykało najintymniejszych części ciała osoby, ma po prostu nie mieć znaczenia w ocenie możliwości zostania żoną (dla mężczyzn) czy mężem (dla kobiet). Nie oznacza to oczywiście, że można ubierać się nieskromnie!
  3. Niestety, treść twoich objawów wygląda typowo psychotycznie (jak wrażenie bycia inwigilowanym czy że zwierzęta są w zmowie przeciw tobie). Na pewno uważam, że masz coś "grubszego" niż tylko nerwicę, problemy osobowościowe i trudności w nauce. Dla mnie masz F84 i F2x. Za dziwne są twoje objawy, funkcjonujesz nie najlepiej. Widzę u ciebie więcej cech typowego ASD niż u mnie, więcej typowej psychotyczności niż u mnie, więcej cech NVLD niż u mnie, więcej neurotyczności niż u mnie. U mnie "magiczne natręctwa" z okresu gimnazjalnego mogły być zapowiedzią jeszcze bardziej nienormalnych myśli, które pojawiły się ok. 16 r. ż.
  4. Też tak myślę o mówieniu o swoich problemach swoim rodzicom.
  5. Moja natura nie lubi rygoryzmu, srogości, nie chciałbym zabijać tych, co by mi się nie podporządkowali. Koincydencje mogą sprawiać mojej naturze "wrażenie", że jestem wysłannikiem, wybrańcem Najwyższego, że mam dokonać czegoś wielkiego i dobrego. Te koincydencje zdecydowanie nie wyglądają mi na dzieło "przypadku" (w przypadki i tak nie wierzę), faktu ich wystąpienia nie uważam za objaw psychotyczny, ale za zjawisko niewyjaśnione, "dziwne byłoby, gdyby tak rozbudowane koincydencje były tylko objawem schizofrenii".
  6. Jak nerwica "daje" objawy psychotyczne (występują przy niej objawy psychotyczne), to ma się nie tylko nerwicę, ale i coś psychotycznego, więc według mnie i tak byłby w takim przypadku jakiś rodzaj zaburzenia psychotycznego. U siebie w zespole natręctw widzę rzeczy, które mógłbym nazwać objawami psychotycznymi (jak "magiczność" natręctw, także tych z okresu gimnazjalnego, wobec których nie przypominam sobie krytycyzmu w tamtym okresie, uznanie ich za zabobony mogło mi pomóc w walce z nimi).
  7. W tamtym roku psycholog, z którą od wakacji 2015 roku miałem wizyty powiedziała (chyba nie dosłownie tak, jak przytoczę) "w twoim przypadku komisja na rentę to formalność" (co znaczy, że nie miała wątpliwości, że należy mi się renta socjalna). Nie wiem nawet, czy nie powiedziała, że "renta należy mi się jak psu buda".
  8. Przeszkadza mi ta potrzeba posiadania żony, potrzeba też żywej przytulanki w łóżku, potrzeba ładnej istoty, aby móc ją aseksualnie pieścić. Natura chce mieć żonę jako przytulankę jakby, a nie kotka czy pluszowego misia. Kotek to nie osoba, pluszowy miś tym bardziej nie jest osobą. W ładnej(!) kobiecie mogę też widzieć "żywą figurę Maryi", a Ona jest najładniejszą i najsłodszą kobietą, zaś jej uroda jest aseksualna. Kobieta powinna być piękna, ale nie może być atrakcyjna seksualnie.
  9. Nie jestem wysokofunkcjonujący, jak na osobę z diagnozą ZA, i jestem bardzo nienormalny, co nawet dla Aspich może być rażące. Dla mnie praca w zakładzie chronionym w ogóle nie byłaby porażką, ale może nawet sukcesem, bo w ogóle miałbym pracę i źródło zarobku. Na "rynku pracy" nie chcę nawet próbować, bo jestem upośledzony i strasznie dziwaczny. Rentę socjalną dostałem ze względów psychicznych po pierwszym spotkaniu na komisji, mimo braku ani jednej nocy w szpitalu psychiatrycznym i braku uczęszczania do szkoły specjalnej i nie widzę w tym powodu do wstydu dla mnie - w ten sposób mam jakiś tam dochód (dla osoby nienadającej się na rynek pracy renta socjalna to nie taka mała suma pieniędzy). "Ne wyobrażam sobie" życia bez co najmniej umiarkowanego stopnia niepełnosprawności. W moim przypadku całe moje funkcjonowanie jawi się mi jako rodzaj zabawy, przyjemnej rutyny. Taka choroba umysłowa jak moja to pewne obciążenie dla społeczeństwa i wolałbym, aby nie występowała. Na forum widzę jedną osobę dziwnie podobną do mnie, która nie przejmuje się zbytnio swoimi problemami, które według mnie są poważne. Uważam, że powinna mieć wyższy stopień niepełnosprawności i rentę.
  10. Ja nie mam przeświadczenia, że ktoś chce mnie skrzywdzić, tylko taki "lęk" przed nim, taką "znaczną ostrożność" w kontaktach z obcymi ludźmi ze względu na "obawę" przed tym, że mogliby mnie zatruć i zabić. Poza tym jestem wyraźnie "nienormalny" i wolę uważać, aby mnie ktoś nie skrzywdził.
  11. Ja z kolei mam wątpliwości, czy naprawdę jestem na spektrum psychotycznym, ale co do obecności OCD u siebie nie mam wątpliwości. Mimo tego, że otrzymałem rozpoznania zaburzenia schizotypowego i nawet schizofrenii paranoidalnej.
  12. take

    Warto brać leki?

    Masz rację, że wolisz, aby leki nie były potrzebne. Zwłaszcza leki na schizofrenię, bo zdaje się, że łatwo po nich o nie takie łagodne skutki uboczne. Po arypiprazolu byłem bardziej upośledzony niż przez jego zażyciem przez wyraźnie dokuczliwy, fizyczny niepokój bardzo przeszkadzający w funkcjonowaniu.
  13. Dziś byłem u spowiedzi i u Komunii, przez ponad godzinę byłem w kościele. Byłem u tego samego spowiednika, co przed tygodniem. U mnie problemy religijne mogą łatwo wynikać z mojej ułomności, pewnego rodzaju autyzmu, który sprawia, że osoba ma "z natury" inne nastawienie do rzeczywistości.
  14. take

    Doświadczenia z akatyzją

    Wydaje mi się, że teraz też mam pewną akatyzję, na szczęście mniejszą, niż to było we wtorek. Miewałem też pewne "zawroty głowy" (domyślam się, że to może być to, co po angoielsku nazywają "lightheadness", myślę, że ma to związek z arypiprazolem, moje widzenie może przynajmniej mi się wydawać nieco "nieostre", co też wiązałbym z arypiprazolem). Nie pamiętam, czy dziś wziąłem paroksetynę :) Jeśli wziąłem, to mogła ona ułatwić przyswajanie arypiprazolu i spowodować pewne nasilenie skutków jego obecności w organizmie. Dziś znowu wstałem ok. piątej rano, usnąłem chyba po pólnocy, chociaż wziąłem wczoraj około południa paroksetynę (10 mg).
  15. Ja od małego byłem zainteresowany kontaktami z innymi, ale NA SWÓJ SPOSÓB. Kontakty na zasadach kogoś innego jawią się mojej "skrajnie egocentrycznej" naturze jako nudne, nieciekawe i takie, w które nie warto się angażować, bo lepiej "pobyć w tym świecie na swój sposób" Kontakty z rówieśnikami zbytnio mnie nie interesowały, przynajmniej jeśli chodzi o "normalne" kontakty z nimi (z zachowaniem odwzajemnienia społecznego). Możliwe, że o tobie nawet w USA powiedzieliby, że masz chorobę psychiczną (np. schizofrenię), ale o mnie mogliby tego nie powiedzieć, nie stwierdzić ani choroby umysłowej, ani autyzmu (ASD), tylko mogliby dać mi jakieś bezsensowne rozpoznanie "społecznego NLD" czy też widzieć we mnie głównie zaburzenia obsesyjno-kompulsywne bądź problemy osobowościowe (np. schizoidię). Pamiętam, jak w drugiej połowie grudnia 2008 r. pani psychiatra powiedziała, przepisując mi pewien lek "na (to?) myślenie o NLD" (NLD - zaburzenie uczenia się pozawerbalnego (ang. nonverbal learning disorder), tym terminem dość często określają w Ameryce Północnej przypadki, jak myślę, względnie podobne do mojego, dotyczy to trwającego od dzieciństwa zaburzenia, które objawia się trudnościami w sferach: wizualno-przestrzennej, motorycznej i społecznej). Uważam, że osoby z "NLD" powinny być klasyfikowane w jednej grupie zaburzeń rozwojowych z osobami z autyzmem dziecięcym, a nie w jednej grupie z osobami z dysleksją czy dyskalkulią (jeżeli mają objawy w sferze społecznej, emocjonalnej, behawioralnej czy sensorycznej chociażby przypominające "autism spectrum disorder"). Pamiętam też, że w drugiej połowie grudnia 2008 r. spytałem się psychiatry o to, czy moje OCD to książkowy przypadek, a pani to potwierdziła i odpowiedziała: "książkowy przypadek".
  16. take

    Warto brać leki?

    Twój przypadek bardziej pasuje do ksiązkowych opisów schizofrenii niż mój. To wrażenie bycia inwigilowanym, zmowy istot przeciw tobie, dziwaczne "poglądy" na ciało (kwestia rzekomego obcego w organizmie) są wręcz "klasycznie" schizofreniczne. Jak chciałbyś sobie pomóc w swojej sytuacji? Co chciałbyś zrobić, co zamierzasz zrobić, żeby podnieść swój sposób funkcjonowania? Mi się wydaje, że tobie leki bardziej mogłyby pomóc w twoich objawach, które wyglądają ogólnie bardziej schizofrenicznie niż moje (ale to tylko takie przypuszczenie). Pisałeś też o anhedonii gdzieś na forum, ja tego objawu w ogóle sobie nie przypominam u siebie, a anhedonia może być jednym z objawów negatywnych schizofrenii. Czy miałeś kiedyś omamy, halucynacje?
  17. Już uzyskałem stopień niepełnosprawności, przyznany na dwa lata, nie wiem, co będzie potem. Na zaświadczeniu miałem wymienione nie tylko F21, ale i CZR (ZA) i ZOK. takiej osobie jak ja stopień niepełnosprawności, zwłaszcza wyższy niż lekki, może się przydać w wielu sprawach. Czy mam lęk przed sobą? Nie czuję go. Czy mam lęk przed ludźmi? Niestety "tak", mam od kilku lat taką "ustawiczną" podejrzliwość wobec obcych, że zrobią mi coś złego.
  18. Mogę myśleć, że OCD z magicznym myśleniem (typu np. "jak nastąpniesz tak, babcia skręci kark") powinno być traktowane inaczej niż to, w którym tego typu objawy nie występują. Takie magiczne myślenie kojarzy mi się z psychozą. Zespół natręctw "magicznych" może nawet jawić mi się jako rodzaj zaburzenia psychotycznego, a nie zaburzenia lękowego. Ciekawe, czy osoby z "magicznymi" natręctwami mają większe szanse na uzyskanie stopnia niepełnosprawności (zwłaszcza jakiegoś wyższego) niż te osoby z OCD, które nie mają "magicznych natręctw". Dla mnie "magiczne natręctwa" to coś wyraźnie "nienormalnego", wyglądają one jakoś bardziej absurdalnie niż "bardziej typowe" natręctwa.
  19. Moja mentalność myśli, że koincydencje mogą naprawdę być jakimś niezwykłym znakiem. W związku z tym nie uznaje, że mam urojenia. Do pewnych rzeczy się nie nadaję (np. do bycia zakonnikiem czy żołnierzem). "Jestem żałosny", mam tendencję do "chodzenia po najmniejszej linii oporu", "żyję na swój sposób". Lepiej, żeby osoby z takimi objawami się nie poczynały. To, co mam, to rodzaj inwalidztwa. Osoba taka jest "niesamodzielna życiowo". Ta moja kondycja może mi wyglądać nawet gorzej niż ZA i F20 razem wzięte. Czytałem o mężczyźnie z zaburzeniem ze spektrum autyzmu i chorobą psychiczną, który ma żonę, dziecko, jest pisarzem i pracował. Ja bym się bał o zdrowie potomstwa, adopcja w ogóle nie interesuje mojej natury. Chcę mieć święte potomstwo, które nie będzie ciężarem dla innych, jeżeli w ogóle mam mieć potomstwo. U mnie schizoautystyczna jest nie "uroda", a "natura". Takiej natury nie interesuje normalne życie i nawet nie jest zainteresowana za bardzo wyobrażaniem sobie go czy dążeniem do niego. Nie zanosi się na to, abym kiedykolwiek na tym świecie był normalny. Moja natura w bardzo schizofreniczny sposób może uważać siebie za "centralną" postać w rzeczywistości. Chce ona zmiany rzeczywistości na lepsze - ogólnie, chce dobra, a nie katuszy.
  20. Moja natura nie chce większego zaangażowania w religię niż np. chodzenie w dni nakazane do kościoła, pacierz dwa razy na dobę, modlitwa przed posiłkami, od czasu do czasu akty strzeliste. Według niej praktyka rachunku sumienia w przypadku kogoś takiego jak ja powinna być wręcz zakazana(!), bo to źródło skrupułów, zastoju w funkcjonowaniu... I "wierzy" ona, że osoby takie jak ja nie mogą popełnić grzechu ciężkiego (mimo braku niepełnosprawności intelektualnej) ze względu na to, co się z nimi dzieje i jakie mają objawy, czyli że są w pewnym sensie jakby "aniołkami". Nie czuję raczej tak bardzo lęku religijnego, tylko "niechęć" do angażowania się w pewne praktyki. Mam wielki zamęt w sferze religijnej. Dla natury praktyki religijne wyglądają na coś często bardzo niewskazanego w moim przypadku.
  21. Kiedy czuję potrzebę posiadania żony, to mogę czuć się jakby zakochany. Mam wtedy pragnienie kontaktu fizycznego z niewiastą. Niestety, zdaje się, że jest w tym chuć zmysłowa. A ja pociągu płciowego nie chcę. o gorsza, bezżenność stanowi niedogodność dla mojej natury. Niestety, obecny jest instynkt przedłużenia gatunku u mnie. Ten nędzny instynkt nie myśli o świętości, tylko o zaspokojeniu siebie. Niektóre wizerunki Maryi są prześliczne i widząc je, mogę czuć chęć przytulenia tak słodkiej Istoty, jak ta, która jest na nich przedstawiona i mimo swojej piękności jest aseksualna i antyseksualna. Mogę myśleć o własnej żonie jako o "żywej figurze Maryi". Na szczęście Matuchna nie jest atrakcyjna seksualnie, i to mimo tego, że jest najpiękniejszą i najśliczniejszą kobietą. "Zwykłe" kobiety mogą działać na ten instynkt prokreacyjny np. przez swoją gładką, młodą skórę. Dlaczego tak łatwo wzbudzić u mnie "seksualność"? Nie chcę wykonywać czynności seksualnych. Życie w celibacie dla mojej natury może być bardzo frustrujące. Natura chciałaby się ożenić z jakąś kobietą z podobnymi problemami do moich (koniecznie z mającą coś podobnego do mojej kondycji).
  22. Mam przypuszczenia, że przez bezżenność i swoje paskudne perwersje dostałem "urojeń fizjologiczno-anatomicznych" związaną z negacją występowania pewnych części ciała czy czynności u ładnych osób płci pięknej. A przez koincydencje, których doświadczyłem, mogę mieć przeświadczenie, że jestem wybrańcem Najwyższego, przez którego świat zostanie odmieniony. Mogę myśleć, że te koincydencje to "namacalny" dowód mojej "wyjątkowości". Koincydencje dotyczą np. liczb 21, 42, 84 (F21, F42, F84 - numery zaburzenia schizotypowego, zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego i całościowego zaburzenia rozwoju w ICD-10, miałem te trzy kondycje wypisane na zaświadczeniu w sprawie stopnia niepełnosprawności czy renty socjalnej od psychiatry, a dnia 28.4.2015 dostałem trzy diagnozy: F84.5, F42.2, F21 od psychiatry, napisane na jednej kartce). Koincydencje dotyczyły też "21.7" - dnia 28.4.2015 zostałem zapisany na wizytę u psychiatry, która miała odbyć się 21.7.2015 i odbyła się. 21*7, czyli 147, to suma liczb: 84, 42 i 21. Ich średnia arytmetyczna wynosi 7*7 (czyli 49). Okazuje się, że odwracając cyfry w liczbach tworzących ciąg 21, 42, 84 i odejmując następnie pierwszy ciąg od drugiego (to odejmowanie poszczególnych wyrazów (od wyrazów przedostatniego ciągu odejmujemy wyrazy ostatniego ciągu) można wykonywać bardzo wiele razy), otrzymuje się sekwencję ciągów geometrycznych, która wydaje się być nieskończona - i chyba jest. Koincydentna jest dla mnie też trójka cyfr: 3, 6, 9, która tworzy ciąg arytmetyczny, a siódmym wyrazem tego ciągu arytmetycznego jest dwadzieścia jeden.
  23. Po tym, jak nie przyjąłem Komunii w Niedzielę, mama się "zdenerwowała" na mnie, nie spodobało jej się to. Jestem "pogubiony" w sferze religijnej. Dla mnie obowiązek rachunku sumienia i wyznawania grzechów jest "ciężarem", do którego "mogę nie wiedzieć, jak się zabrać". Mam też myśli, że skoro jestem chory, to spowiedź nie jest konieczna, gdyż "srogo" wygląda szukanie w takiej ułomnej umysłowo osobie grzechu ciężkiego. Dla mojej natury "nie ma czegoś takiego, jak grzech ciężki". Natura "nie zgadza się" z pewnymi dogmatami, które są trudne. Ale to natura się nie zgadza, nie wola.
×