
abrakadabra xx
Użytkownik-
Postów
1 208 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez abrakadabra xx
-
Hitman, kiedy chlejesz non stop przez dłuższy czas wyrabia się nawyk picia. U mnie silna wola przestała działać jak spadłem na dno. Wcześniej to kontrolowałem, później już nie dałem rady. Teraz wiem że też nie dałbym rady bo to znam, jakbym chciał kontrolować to pewnego dnia popłynął bym całkiem. Nie wiem jakby było gdybym rozwiązał swoje problemy emocjonalne. Ja nie jestem ekspertem od alkoholizmu, mowię tylko z własnego doświadczenia jak to u mnie wyglądało.
-
huśtawka, coraz częściej budziłem się u kogoś w domu nie mając pojęcia gdzie jestem, nie raz kogoś pobiłem czy np. rozwaliłem jakiś kiosk. Z pracy mnie wyrzucili, ogólnie stoczyłem się na dno, nie doszedłem do tego żeby żebrać pod sklepem ale już musiałem nie źle kombinować żeby kasę zdobyć. Piłem codziennie. Wiem że gdybym nie przestał pić to bardzo źle bym skończył. Da się kontrolować picie ale tylko do pewnego momentu. Ja zaczynałem rozrywkowo, dwa piwka, flaszka na imprezie, później coraz więcej imprez. Jeszcze to kontrolowałem, mogłem przestać i nie pić. Jak już schrzaniło się wszystko to zacząłem pić więcej, nie tylko dla rozrywki, to był mój sposób na życie, ucieczka od problemów. W pewnym momencie zorientowałem się, że już przestaje to kontrolować. Szukalem za wszelką cenę okazji do picia, mogłem się na jakiś czas powstrzymać ale ten stan upojenia chodził mi cały czas po głowie. Beznadziejne życie i alkohol piękne życie. Więc piłem coraz więcej i więcej. Dlatego zacząłem od odwyku od alko a później bezno. Teraz to nawet staram się nie myśleć o tamtych czasach pijaństwa, no chyba że o tych nie przyjemnych chwilach. Nawet wszystkie zdjęcia jakie robiliśmy sobie wykasowałem całkowicie.
-
Jupiler 81, brałem jakiś lek w zastrzykach na pół roku i tak kilka razy, nie pamiętam nazwy. Nie wiem też czy to nie była jakaś ściema a u mnie wystąpił efekt placebo. Tak czy inaczej, bałem się picia i podziałało. Nie chodziłem na żadne mitingi, sam sobie poradziłem.
-
huśtawka, tak, mam poczucie winy. Bo to ja podjąłem taką decyzję, co prawda choroba alkoholowa, nawyk kojenia emocji sprzyja temu ale mogłem się powstrzymać. Ale co tam, było minęło.
-
Hitman, ja wolę zero, nic. Nawet od kolegów się odseparowałem, tych z którymi piłem. U mnie działa metoda "ostrego cięcia", wszystko albo nic. Jak próbuję kontrolować to to zawsze wracam do pijaństwa. Za daleko zaszedł mój alkoholizm. Nerwica, nie panowanie nad emocjami tak na mnie właśnie działa.
-
Nie wiem o jakie dziedziny ci chodzi a abstynentem jestem w przypadku picia, benzo i fajki. Czekaj, z tego co pamiętam to jeszcze nikogo nie zamordowałem to tu też jestem "czysty"
-
Kumple się pytają czemu już nie pijesz, ile nie pijesz. Powiem 4 lata a ci: Jakie cztery lata? W styczniu widziałem cię na mieście z innymi jak chlaliście, co ty mi tu gadasz? A tak bardziej serio to taka skaza na mojej abstynencji, lubie być całkiem "czysty". No ale może przyjmie się u mnie wasze myślenie nie liczyć dni, lat. W sumie taa
-
Jestem alkoholikiem ale nie piję 4 lata, jednak miałem jeden epizod alkoholowy, jeden dzień, jeden raz się upiłem. Było to w styczniu tego roku, bardzo żałuję tego, jednak kompletnie nie czuję potrzeby picia. Ten incydent dał mi do myślenia że nigdy nie będę w 100% pewien siebie. Chociaż teraz sobie mówię że nigdy więcej to może przyjść taki skrajnie emocjonalny dzień i mogę ulec znów. Oby nie, ogólnie mam to pod kontrolą tylko ten jeden raz mi się zdarzyło. Mam liczyć swoją abstynencję od nowa? Od tego jednego razu kilka m-cy temu?
-
blah!, no widzisz, moje istnienie jest sprzeczne z logiką Arhol, dokładnie, jestem cieniem. Tylko że u mnie to jest jeszcze bardziej pojebane. Kiedyś kiedy było wszystko ok byłem sobą, później się schrzaniło i przestałem być sobą, niestety jeszcze później było jeszcze gorzej i nawet nie jestem już tym pierwotnym cieniem a wydawało się że powrócę do siebie... Nie wiem kim jestem tak na prawdę. Takie mam rozkminki.
-
Dlaczego kiedy było się dzieciakiem...
abrakadabra xx odpowiedział(a) na padaka temat w Nerwica lękowa
Evia, rozumiem twój punkt widzenia. Ja miałem trochę inne doświadczenia z dzieciństwa. To na pewno. Moim zdaniem dorośli są już często zmęczeni tym życiem w porównaniu do dzieci. Tyle lat przeżywania tych wszystkich trudów świata robi swoje. Ale to też nie ma reguły bo można mieć wspaniałe, lepsze życie niż w dzieciństwie. U mnie wszystko co najlepsze już przeminęło. -
Jeśli nie jestem już sobą to jestem nie sobą ale kiedy nie jestem już nie sobą ani sobą to kim jestem? Rozpadłem się w chu na kawałki.
-
Tak samo jestem nie ufny, dystans musi być Ja pamiętam jeszcze swoje "stare" czasy kiedy nie było internetu (tak, jestem już taki stary ), było o wiele lepiej. Przypomniał mi się taki program w tv, coś w stylu randek, dwóch chłopaków pomagało internetowym parom się spotkać w realu. Czasem jedna ze stron była tak podjebana tym "związkiem" że świata po za tą osobą nie widziała, a to się ktoś kreował na modela a to na gwiazdę popu... Później kiedy się spotykali na żywo okazywało się że np. laska waży 50 kg więcej niż pisała albo że jest facetem A ci biedacy po wszystkim byli zdruzgotani. -- 31 mar 2015, 22:08 -- Tylko co to za świat, siedzieć przed monitorem. Chociaż teraz tutaj na tym forum zaburzenia łatwiej ukryć -- 31 mar 2015, 22:15 -- W moim przypadku zaburzeń nie widać (chyba) ale w rzeczywistości wyglądam tak: a w necie tak: -- 31 mar 2015, 22:19 -- Niepokoi mnie tylko moje tutaj nie naturalne uzewnętrznianie się. Ja tutaj takie rzeczy wypisywałem, że w realu nawet przyjaciołom nie mówiłem. Żeby tylko to marudzenie i gadanie o nerwicy mi w krew nie weszło...
-
A co do Matrixa, rola Neo mi się podoba, być wybrańcem... Zapodałbym sobie taki program jako zbawca ludzkości zatrzymujący lecące kule
-
Rebelia, ten internetowy obecny świat mi się nie podoba. Wiem, że mogę się wykreować na kogokolwiek a nawet w to uwierzyć ale ja jestem z tego typu ludzi że wolałbym bardziej intensywne, realistyczne doznania, jak w rzeczywistości a w necie to tylko cień prawdziwego życia. No i ja jakoś nie lubię się kreować na kogoś innego.
-
Ludzie już to robią . Chodzi ci o gierki? np. Mass Effect, Shepard jako zbawca ludzkości, fajnie Ćpanie mogło by być dobre żeby nie koniec fazy i powrót do rzeczywistości. No i trochę ten świat za bardzo zniekształcony, tak na dłuższą metę.
-
Dlaczego kiedy było się dzieciakiem...
abrakadabra xx odpowiedział(a) na padaka temat w Nerwica lękowa
Też prawda ale dorośli mają więcej powodów do zmartwień. Przynajmniej u mnie tak było. Ja tam się niczego nie bałem -
Chciałbym żeby istniała możliwość zrobienia takiego programu, w którym stworzono by dla mnie sztuczny świat wedle mojego uznania. Coś jak mój własny matrix. Chciałbym stworzyć swój przyszły, własny, idealny świat, potem podłączyć się do tego świata z jednoczesnym wymazaniem pamięci o tym wydarzeniu. Już w tym świecie mogłaby sobie być kontynuacja mojego obecnego życia ale z happy endem. Mogło by się okazać, że np. stworzono nowy lek który pomógł mi wyjść ze wszystkich problemów i dojść do pełnego zdrowia. Reszta była by już ułożona jak bym sobie tego zażyczył. Chciałbym żeby w rzeczywistości wszystko się ułożyło po mojej myśli ale jest to nie możliwe, zbyt mało prawdopodobne i nie realne do spełnienia. Więc taki sztuczny, piękny świat chciałbym sobie stworzyć. A co, takie mam marzenie. Kiedyś ludzie będą uciekać od prawdziwego życia w takie wirtualne światy...
-
Dlaczego kiedy było się dzieciakiem...
abrakadabra xx odpowiedział(a) na padaka temat w Nerwica lękowa
Dzieci mają naturalną wrodzoną energię niczym nie zmąconą, są beztroskie, wydaje im się że są nieśmiertelne, nie mają problemów egzystencjalnych, nie mają się czym martwić ani czego bać (oprócz potwora pod łóżkiem no i zakładając że w domu nie ma patologii) nie znają jeszcze ludzkiej seksualności, potrafią dać się pochłonąć fantazjom i zapomnieć się kiedy się bawią. Nie mają jeszcze pojęcia że świat to nie przyjazne miejsce pełne bólu i rozpaczy. Tęsknię za dzieciństwem, to jedyny piękny okres w moim życiu. -
A ból dupy może być? Nie mam 5mln które rozwiązały by moje problemy.
-
Samce i samice - bezwzględna ewolucja i determinizm
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Hitman temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hitman, a gdybyś znalazł sobie kobietę? (ja nie szukam bo mam chore emocje, było kiedyś kilka związków) Jesteś inteligentny więc na pewno kogoś znajdziesz. Nie musi być przecież jakaś super, może być przeciętna. Czemu nie poszukasz? (zdaje się, że pisałeś, że nie byłeś w związku). A jakby się jakaś zajebista znalazła to jeszcze lepiej. -
Samce i samice - bezwzględna ewolucja i determinizm
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Hitman temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hitman, mam podobnie zjebane poczucie własnej wartości i bezsensu życia. Wiem, że mam zły sposób myślenia ale u mnie zmiany w psychice są już chyba nie odwracalne. Tzn. zbyt trudne jest wyjście na prostą. Zrobiłem tak wiele a i tak nic z tego. Ale może dla ciebie jeszcze nie jest za późno. Najlepiej jak będą ci radzić osoby, które miały podobnie jak ty a teraz są zadowolone z życia, nauczyły sobie radzić ze wszystkim. I jeszcze do tego zaznały szczęścia w życiu. Znasz takich ludzi, którzy zmienili w ten sposób swój tok myślenia? To trzymaj się ich. Jeszcze się zmienisz, może potrzebujesz trochę czasu, żeby se porozkminiać wszystko. Mówię ci, trzeba sobie znaleźć coś w życiu, coś co pozwoli ci w miarę bezboleśnie przez nie przejść, byle nie nałogi. Trzeba się czymś zająć, może przy okazji jakaś pasja się znajdzie. -
Nie Czy to prawda, że świnie malują obrazy?
-
Samce i samice - bezwzględna ewolucja i determinizm
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Hitman temat w Problemy w związkach i w rodzinie
bittersweet, wystarczy się zakochać i wszystkie problemy wszechświata znikają Tylko szkoda, że wracają po rozstaniu... -
Samce i samice - bezwzględna ewolucja i determinizm
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Hitman temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hitman, ciągle piszesz, że jesteś gównem, debilem itd. Mam coś dla ciebie : [videoyoutube=Y-UsoF42BWY][/videoyoutube] Może i gówno nic nie znaczy w tym świecie ale to wszystko jest kwestią interpretacji. Możesz stwierdzić, że gówno śmierdzi i że jest tak samo bezwartościowe jak życie człowieka. Można patrzeć na siebie jak na ludzkie gówno w porównaniu do człowieka, który jest takim produktem ubocznym istnienia wszechświata. Jednak możesz też spojrzeć na siebie jak na sam wszechświat. Zdaj sobie sprawę jak bardzo skomplikowane było powstanie człowieka i jak niesamowitym jest fakt, że ty właśnie jako wszechświat zadajesz sobie pytanie kim jestem i po co jestem. To jest niesamowite że cały ten chaos jaki istnieje doprowadził do powstania świadomości wszechświata. Gówno jest bezwartościowe ale nie zadaje pytań o własne jestestwo. A może gówno jest odrębnym wszechświatem ze względu na swoją skomplikowaność. Może zrozumienie naszego wszechświata (wiedza dla nas niedościgniona) jest niczym, bo może okazać się że to tylko "nieskomplikowane ziarnko piasku" na plaży i w skali jeszcze większej jest niczym. Całe skomplikowane wszechświaty mogą zawierać się w pojedynczych atomach, tego nie wiemy. Nawet jak się dowiemy to i tak nie ma gwarancji, że to już cała wiedza. Można spojrzeć na siebie jak na Boga w porównaniu do innych bardziej prymitywnych istot. Można zinterpretować własne istnienie jako cud, można też jako shit. Wiem o co ci chodzi, musiałbyś mieć całą wiedzę, żeby ocenić kim/czym jesteś tutaj ale prawdopodobnie się nie dowiesz. Jednak brak wiedzy absolutnej nie robi z ciebie debila, chyba że tak postanowisz. -
Jupiler 81, skąd masz taki zajebisty avatar?