Czy macie tak, że jeśli odstawicie wszystkie antydepresanty, neuroleptyki i inne tego typu leki, to nawet nie mając jakichś konkretnych objawów, czujecie się "nienormalni"? Ja będąc "czystym" czuję się jakiś taki rozmemłany, mówię cicho, głowa jest jakaś ciężka, dziwnie mi się mówi i w ogóle czuję się tak jakbym miał mózg spowolniony.
Konkretnie to brakuje mi neuroleptyków i to w dawce konkretnej, schizofrenicznej(kilka lat miałem diagnozę F20.0). Od ponad roku rzadko je biorę, a jak już to doraźnie w małej dawce na sen. Od 10 dni wróciłem do neuroleptyku i w ogóle całkowicie inaczej się czuję - myśli mi się szybciej, trzeźwiej, wraca aktywność.
Za parę dni idę do psychiatry i powiem, czy mi nie zwiększy dawki, albo nie zmieni leku na jakiś mocniejszy.