Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoanalepsja_SS

Użytkownik
  • Postów

    2 165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Psychoanalepsja_SS

  1. Nie ekstrawertywnym, co po prostu się nie bać. Poproś. Niby mówi się o tych różnych skutkach ubocznych, ale w moim przypadku to nie było nic strasznego.
  2. Jak większość dziewiętnastolatków. Jak większość dziewiętnastoletnich studentów dziennych. To spróbuj izotek. Ja stosowałem i nie żałuję. Ile razy dziennie to robisz? O ile nosisz spodnie, to żadna tego nie powie. Przynajmniej tej części o mikrusie. Jeśli nie nosisz... to zacznij. Ostatnie, czego Ci potrzeba to trafić za kratki za ekshibicjonizm. Dwie użytkowniczki w tym wątku zaprzeczyły Twojej tezie. Problem w tym, że nie masz żadnego doświadczenia w tym temacie. Własna ręka się nie liczy. Jeśli Twój stosunek miałby wyglądać tak: pociumam ją w usta ze trzy razy, położę się na niej, włożę go do środka, poruszam nim parę razy tam i nazad, i skończę, to nawet mając 16 centymetrów dziewczyna raczej nie będzie zadowolona. No i trzymajmy się terminologii. 12cm to nie jest mikropenis. Czy kiedyś było inaczej? Zresztą... czy myślisz, że gdybyś się napakował, wyżyłował, pozbył trądziku i zrobił przeszczep pauy, to panny by po prostu do Ciebie leciały? Jeżeli nie będziesz w stanie zagadać do dziewczyny, albo przynajmniej podtrzymać rozmowy i znajomości, to nic z tego nie wyjdzie, nawet gdybyś był Bradem Pittem. Jestem przystojny (tak mi mówią :D) i jeszcze z pół roku temu, jak nie przestałem ćwiczyć z powodu kontuzji, miałem dobrą sylwetkę (szczupły + mięśnie, teraz jestem po prostu chudy). Na dodatek penisa mam w normie. A nawet, jeśli jest co najmniej kilka centymetrów krótszy od fajfusa aktora porno, to mam to w dupie. Ale co mi z tego wszystkiego, skoro jestem do tego introwertykiem i fobikiem? Nic. (powyższego akapitu proszę nie traktować jako ogłoszenia matrymonialnego, to jest figura retoryczna) Słuchaj. W swoim życiu miałem garstkę dziewczyn, czy to "formalnych" dziewczyn, czy po prostu zainteresowanych. Od czterech usłyszałem, że mnie kochają, z dwiema uprawiałem seks, a z jedną cyberseks. Wygląd może miał w tym wszystkim jakąś rolę, ale podrzędną wobec "mitycznego charakteru". Trzy lub cztery z nich zainteresowały się mną dzięki moim rysunkom. Żebyś Ty widział, jakie pasztety potrafią na swój charakter zdobywać dziewczyny... I to bardzo ładne dziewczyny. Jaka z tego płynie pointa? Ano taka, że wygląd to nie wszystko. Wzdrygam się przed pisaniem takich banałów, ale to prawda. Piszę może lekko satyrycznie, ale nie chcę Ci dogryźć. Rozumiem Cię, bo sam nie jestem fontanną ekstrawersji i jakimś Don Juanem. Wtedy też myślałem, że: Ba, 6 dni temu minęła szósta rocznica mojej próby samobójczej. Chcę Ci tylko powiedzieć, że na pewno nie jest tak źle, jak czujesz, że jest. To jest moje własne doświadczenie. Studiuj, jeśli dobrze Ci idzie, to super. Może nie będziesz miał dwóch lat w plecy jak ja. Ucz się życia - dorabiaj (możesz zapisać się do agencji pracy tymczasowej), gotuj i tak dalej. W kwestii wyglądu: trzymaj higienę osobistą, myj się codziennie, czesz się, kup se krem do nawilżania twarzy, zacznij kurację izotretynoiną, ewentualnie, jeśli potrzebujesz schudnąć, to licz kalorie i biegaj. Powodzenia.
  3. Prawdopodobnie jest to pomyłka. Ani słownik Cambridge, ani Oxford, ani Merriam-Webster nie wspominają o takim znaczeniu wyrazu "tone", a powyższe źródła można uznać za autorytety języka angielskiego. gambling - hazard
  4. yew - cis tone - ton ton - tona
  5. Jaki to ból? Gdzie dokładnie? Kiedy występuje, w jakim kontekście?
  6. Nic samo w sobie nie stanowi wartości, choć jeśli wierzysz w reinkarnację zależną od właściwego lub niewłaściwego postępowania, to coś jednak tę wartość posiada.
  7. To dobrze. Znaczy, dobrze, że nie chcesz krzywdzić siebie/innych. Jeżeli reinkarnacja Ci w tym pomaga, to też dobrze. Życzę miłego, albo chociaż znośnego, dnia :D.
  8. Nie napiszę nic ciekawego w temacie, oprócz tego, że złotego środka, no, nie ma. Pogratuluję jednak gustu muzycznego (utwór APC z podpisu).
  9. Luzik. Nawet świętemu się zdarza :D.
  10. Jeśli wiara Ci pomogła, to super. I świetnie, że przestrzegasz przed tym bioenergoszajsem czy i innym antynaukowym hivnie. Natomiast jakkolwiek silna by nie była Twoja wiara w Boga, wierz również w medycynę. Jeśli miałeś epizody schizofrenii, to prawdopodobnie powinieneś być na lekach przeciwpsychotycznych. Jeśli lekarz zaleci Ci brać jakiś lek, to dobrze jest się go posłuchać.
  11. A co z grą? Ok, gra sobie w grę z nieznajomymi. Gra przez Internet polega właśnie na grze z ludźmi, których się nie zna. A ona ma prawo do prywatności. Ma prawo do grania czy rozmowy z nieznajomymi, zresztą, Ty też kiedyś byłeś dla niej nieznajomym. Myślę, że cała ta sytuacja z innym chłopakiem mogła wyjść właśnie przez kontrolę, jaką chciałeś nad nią sprawować.
  12. Z tego, co czytam, to byłeś zazdrosny o to, że miała 4000 znajomych na fejsbuku. I namówiłeś ją do tego, aby ich usunęła. Mówisz do tego, że byłeś agresywny. Ponadto, nie mogąc załatwić kwestii z nią, zacząłeś pisać do jej matki - co ona ma do tego? To kwestia między Tobą a jej córką. A jakie ma podstawy do tego, aby uwierzyć, że tak będzie? Co więcej, jakie Ty masz podstawy, żeby twierdzić, że tak właśnie będzie? Schematów zachowań nie zmienia się "ot tak", one nie znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nad tym się pracuje, często przez lata. Oczywiście mogę się mylić, no i sytuację znam tylko z tego jednego, chaotycznego postu, ale moim zdaniem gdybyście do siebie wrócili, na 100% znów dochodziłoby do takich sytuacji. Może nie od razu, ale w końcu byście do tego wrócili. Daj jej spokój, bo to nie ma sensu, zapisz się do psychologa i staraj się nad sobą pracować.
  13. To brzmi źle, bardzo źle. A cały Twój post czyta się jeszcze gorzej. O co w ogóle chodzi z tymi kolorkami? Interpunkcja i podział tekstu też pomagają. Serio, Tobie może się dobrze pisać, ale innym bardzo źle się czyta. Warto, ale spojrzeć na to, co Ty robisz. Z tego, co piszesz, to jesteś chorobliwie zazdrosny, chcesz ją kontrolować, męczysz ją i niszczysz. Nie dziwię się, że zrobiła tak, jak zrobiła. Najlepiej będzie, jeśli dasz jej spokój, nawet nie chodzi o to, czy dobrze będzie dla Ciebie, ale na pewno dobrze będzie dla niej. Wygląda na to, że masz problemy z zachowaniem zdrowych relacji w związku. Na Twoim miejscu poszedłbym do psychologa, opowiedział o wszystkim i spróbował z nim nad tym popracować. Nie. Nie jedź do niej. Jesteś zakochany, ok, ale prawdopodobnie ona już do Ciebie nie wróci (i na razie nie powinna), a jeśli będziesz ją nachodził, to się przestraszy i założy Ci sprawę o stalking? Warto? Nie.
  14. Nic. Najwyżej zabijesz się w przyszłości. Będziesz tak samo martwy, ale zamiast rozmyślań i przewidywań co do przyszłości będziesz miał nagie fakty. Za pięć lat może być gorzej, może być jeszcze gorzej niż sobie to wyobrażasz, ale może być lepiej. Zabijając się teraz, odbierasz sobie szansę na to "lepiej". Oj Kaleb. Z całym szacunkiem do Ciebie, ale nie sądzę, żeby takie gadanie jej pomogło. Prędzej zabrzmi to jak "wypier*alaj, nie chce mi się słuchać o Twoich błahych problemach".
  15. Hej. Nie wiem, czy jeszcze zawitasz na forum, mam nadzieję, że tak i że nic sobie nie zrobiłaś. Dobrze, że tu napisałaś. Nie odbierz tylko, proszę, mojej odpowiedzi jako jechania po wieku czy coś takiego. Będzie długawo. Masz 14 lat, jesteś bardzo młoda. Masz problemy i nie dziwię się temu, skoro piszesz, że przeszłaś przez wiele przykrych i bolesnych rzeczy. Ja mam 25 lat, więc jestem już tylko "trochę młody", natomiast pamiętam siebie, jak miałem 14 lat. I pamiętam, jak mocno dobijały mnie moje problemy. Lęk społeczny, nadpobudliwość, niestabilny obraz własnego "Ja", poczucie, że jestem bezwartościowym gównem i powinienem ze sobą skończyć. Również wtedy już "nieśmiało" ciąłem się cyrklem. W końcu założyłem sobie, że jeśli w wieku 20 lat sytuacja będzie tak samo parszywa, to w końcu to zrobię. Trochę się pospieszyłem, bo próbę samobójczą podjąłem już mając 19 lat. Ale żyję. Niektóre problemy odeszły, inne pozostały. Moje życie nie toczy się tak, jak tego chciałem w moich ambitnych zamierzeniach (a jestem chorobliwie ambitny). Z drugiej strony nie jest tak źle, jak mi się wydawało w wizjach depresyjnych. Kończę studia, coś tam pracuję, działam artystycznie (mimo że to działalność niestety do szuflady). Mam jakąś tam nadzieję. A jak nie będzie lepiej, to zawsze mogę w swoją "dziesiątą rocznicę" hucznie zaświętować . Ale to będzie w wieku 29 lat, a i tak pewno za wcześnie na taki krok. Ty masz dopiero 14 lat. Nie tak dawno przestałaś być dzieckiem, więc dopiero wchodzisz w "poważne" życie. Nie wycofuj się już teraz. Twoje przyszłe życie może być zajebiste. Może uda Ci się przepracować swoje problemy, odnieść sukces i udowodnić sobie (sobie, nie "innym", bo na *uj Ci ich zdanie?) swoją wartość. Z drugiej strony Twoje życie może być zwyczajne, trochę przynudne, ale koniec końców nie tak złe. Z trzeciej strony może być tak złe, że nie mógłbym Ci powiedzieć prosto w oczy "nie rób tego", bo gdyby mnie to spotkało, pewnie już dawno rozmowa ze mną odbywałaby się przez seanse spirytystyczne. Nawet jeśli za 10-15 lat Twoje życie będzie w tej czarnej kropce, to będzie to właśnie za 10-15 lat. Przeżyjesz już swoje, może nawet spotka Cię trochę fajnych rzeczy, dla których *prawie* warto było żyć. Poznasz życie oraz siebie samą o wiele bardziej, niż znasz siebie teraz. Nie będziesz w stanie przewidzieć przyszłości, ale za Twoim "już lepiej nie będzie" będzie stało jakieś doświadczenie. Nie namawiam Cię oczywiście, żebyś "poczekała se kilkanaście lat i najwyżej wtedy popełniła samobójstwo". Jeśli w ogóle istnieje taka granica wiekowa, to na pewno mieści się później. Ale nieważne. Masz 14 lat. Stracisz jeszcze wielu przyjaciół, w lepszy lub gorszy sposób. Ja też potraciłem. Udało mi się nawet stracić dziewczynę na rzecz przyjaciela . Przez moje problemy z głową udało mi się stracić 2 lata studiów i nie wykorzystać milionów okazji na dokonanie pozytywnych zmian w swoim życiu. Przeżyłem to, idę dalej, liczę, że będzie lepiej. Koniec mowy motywacyjnej. Bardzo dobrze, że jesteś pod opieką psychologa. Jeżeli czujesz, że Twój plan samobójczy jest bardzo realny, to proszę, powiedz o tym rodzicom i psychologowi. Nie powiem, że nie trafisz do szpitala, bo z całą pewnością właśnie tam trafisz, ale czasami to jest właściwe rozwiązanie i nie bój się go. Może w końcu zaczniesz być postrzegana na poważnie, może otuchy doda Ci to, że zobaczysz ludzi z podobnymi problemami w realu. Jeśli wrócisz na forum, to zdaj relację z sytuacji. Pozdrawiam
  16. Nie wiem, czy chciałeś tym obrazkiem koleżankę wesprzeć, rozweselić, pocieszyć czy wyśmiać, czy może po prostu Ci się nudzi, ale wydaje mi się, że nie jest na miejscu, zwłaszcza bez jakiegoś kontekstu, wyjaśnienia.
  17. Kiedy uzyskuje się tę pewność? Mogę sobie wyobrazić nawet 17-latkę, która nie decyduje się na seks, a i tak chłopak ją zostawia. Albo zostawia ją właśnie z tego powodu, że nie decyduje się na seks. W żadnym z tych scenariuszy owa 17-latka nie przyjmie rozstania na spokojnie i prawdopodobnie koszmarnie się przy tym za to obwini. Chyba (na poziomie racjonalnym, wyłączając sferę emocjonalną) tak. Zresztą, co ja bym miał tu do gadania? Pasa cnoty bym mu przecież nie założył, w piwnicy też nie zamknę. Pozostaje "redukcja szkód".
  18. No tak, ale mimo wszystko należy ustalić sobie jakieś limity typu "max 2x w tygodniu, nigdy dzień za dniem", a w pozostałe dni zadowolić się tym kijowym snem, bo może być gorzej.
  19. Połączyć można. Zolpidem ma to do siebie, że działa szybko i krótko, jest więc idealnym lekiem dla osób, u których problemem jest zasypianie. Myślę, że melatonina mogłaby podtrzymać sen w fazie, w której zolpidem przestaje działać. Pamiętaj tylko, że stosowanie zolpa co noc szybko skończy się tolerancją.
  20. Też tak mi się zdarzało. Od tamtej pory "ctrl+a plus ctrl+c" to moje natręctwo.
  21. Może odejście od nastoletniego angstu. Nie to, żebym wciąż nie miał jakiejś formy angstu, ale na pewno wyewoluowała. Mizantropii już po prostu nie czuję na poziomie emocjonalnym, a na poziomie racjonalnym nie byłaby dla mnie do podtrzymania.
  22. Kiedyś za takiego bym się uważał. Dziś nie, nie czuję tego. Zostałem odlany w formie człowieka, formie doskonalszej niż jakakolwiek dotychczas poznana. Nie ma lepszej, a już to, że możemy sobie pozwolić na luksus rozważań, czy pęd do rozmnażania i wspólnotowości jest dobry czy nie, czyni nas godnymi pochwały.
  23. A czym żyje facet? Spokojem i chłodną kalkulacją? Szuka nieruchawych okularnic w sweterku, z którymi wypije herbatkę i zagra w szachy? Niech się panie forumowiczki wypowiedzą, ale jakoś szczerze wątpię, żeby kobiety po prostu leciały na typów, którzy się nad nimi znęcają. Po prostu taki typ ludzi najbardziej skory jest do manipulacji, a tej ulegają również faceci (i myślę, że w równym stopniu, co kobiety). Na pewno słyszałeś niejedną historię o "złej kobiecie", która omotała gościa wokół palca, wydoiła go i zniszczyła psychicznie. Nie wierzę, że tylko jedna płeć "żyje emocjami". I Tobie też polecam w to nie wierzyć. Za mocno generalizujesz, starając się chyba wytłumaczyć swoje niepowodzenia romantyczne. Bo nie jesteś bad boyem, bo nie lubisz tańczyć, bo masz krzywe zęby. Bo to, bo tamto. Problem siedzi w Tobie, ale problemem nie jest nic z wyżej wymienionych rzeczy.
  24. Istnieje, jak najbardziej, ale owe proteiny są zastanawiające. Choć nie na tyle zastanawiające, żebym zainteresował się bliżej tym bożyszczem .
  25. To bardzo małe ryzyko. Jeśli chłopak prawidłowo nakłada gumę i przed finalnymi pchnięciami sprawdza, czy przypadkiem nie pękła, szansa na wpadkę jest... może nie zerowa, ale na pewno nie jest to "ryzykowne". Bo jeśli seks z zabezpieczeniem uznać za ryzykowny, to co dopiero mówić o jeździe samochodem? Gdybyście chcieli zabezpieczać się seksem przerywanym (z dojściem poza wadżajną), to tak, byłoby to ryzykowne. Jeżeli Ty też tego chcesz, ale boisz się ciąży, to zabezpiecz się i to zrób. No i jak nadmienił inny użytkownik istnieją też inne formy zabawy seksualnej. Ręka, usta, pupa, stopy, pejcze, kajdanki... dobra, rozkręcam się. W każdym razie może być bardzo przyjemnie i to bez ryzyka ciąży.
×