
aardvark3
Użytkownik-
Postów
726 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez aardvark3
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
aardvark3 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
mjp - dzieki za obiektywne spojrzenie. Mysle powaznie o zabraniu sie za siebie - od poniedzialku przychodnia, lekarz i te sprawy. Nie ma wymowek i usprawiedliwien, bo sie lepiej poczulam. Bo nadejdzie faza i bedzie jeszcze gorzej. Przez takie machniecie reka mialam schrzanione wakacje. Czekalam na nie pol roku. Mialo byc super hiper a moje stany dolowe sporo spieprzyly. Bylam w kilku fajnych miejscach i od miesiecy nastawialam sie ze zrobie mnostwo zdjec (tam jest niesamowicie fotogenicznie, kolorystyka, te sprawy, architektura itp - nic, tylko cykac), nawet dzwigalam ze soba wszystkie trzy obiektywy plus statyw - i co? Obskoczylam te miejsca jak najszybciej, zdjec kilka owszem, zrobilam - ale czulam taka jakas niechec, marazm... Byle tylko jak najszybciej do hotelu. Spalam fatalnie. Ksiazka mnie tylko jako tako wciagala. Internetu nie bylo ale to na plus zaliczam. Te stany obnizonego nastroju tak wiele psuja - i to mnie wkurza. Bo zycie jest jedno i naprawde szkoda tak zmarnowanych chwil. Mam tego swiadomosc nawet w momencie "dziania sie" ale czuje sie zbyt slaba zeby z tym walczyc gdy juz jest. Przeczekac, przetrwac. Tez sie zdarza, ze walcze z dolem na sile - robie cos bo wiem, ze to moze pomoc. Zwykle pomaga, chocby na chwile. A nawet jak nie pomaga to juz jest jakies dzialanie, nie tkwienie w marazmie. I ten cholerny kryzys motywacji... A wlasciwie to jest cyklicznie z motywacja. -
Mnie zas pomaga praca tworcza. I fotografowanie. Jak juz sie przelamie. Kiedys mialam teleskop (Dobsona) - zamienilam na jakas fotografike. Teraz jestem na kupnie (byle cena nie byla wygorowana) jakiegos przyzwoitego sprzetu. Ogladanie nocnego nieba tez bardzo odpreza - ale tez moze zdolowac bo przytlacza swiadomosc jego ogromu. Zalezy wiec od nastroju i nastawienia. I przegladanie towaru w hurtowniach decoupage. To ostatnie, niestety, kosztuje ale to tez inwestycja. Jak mam lzejsza postac dola wtedy pomoze kabaret. Na pewno w kazdym przypadku wygadanie sie, upuszczenie troche tej niezdrowej pary.
-
Przytulanie i bliskość mnie rozwalają
aardvark3 odpowiedział(a) na libertynka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
tego sie tez obawiam - ze jakktos da mi taka szczera odrobine ciepla - to sie rozlece, rozpadne na kawaleczki. Ze to mnie przerosnie, przytloczy. Moja przyjaciolka ma bliskiego przyjaciela geja - i zeszlego roku jakos tak po Sylwestrze przyszlam do niej do pracy i ten gosc tam byl, skladalismy sobie zyczenia i mnie objal, przytulil tak po ludzku, jak drugi czlowiek, bez podtekstu - poczulam wtedy jak cos mnie wlasnie przytlacza i szybko obrocilam to w zart. Przestraszylam sie. Tego, co moge odczuwac i tego, ze to moze mnie zdominowac. Mnie nie potrzeba mezczyzny tylko CZLOWIEKA. Przede wszystkim. -
Warto sprobowac, pomysle o tym. Nic nie kosztuje... Choc w glebi duszy pewnie zawsze bedzie margines na "nie".
-
Z gory? Znam swoje warunki i mozliwosci oraz wiem, jakie jest nastawienie ludzi. Nikt nie chce cudzych klopotow. Szczegolnie jak juz ma wlasne dzieci odchowane to chce swobody, spokoju a nie cudzego chorego dziecka na glowie. Z tym wiaza sie obowiazki i juz nie mozna ot, tak, kiedy sie chce wyjsc, wyjechac - a opieka pozadomowa kosztuje. Jestem realistka i takiej rzeczywistosci sobie nie wybieralam. Niby jest porozumienie bez barier ale to na dystans. Nie chce getta rodzin osob niepelnosprawnych - juz tam bylam. W Polsce jest pod tym wzgledem totalny syf - tutaj bardzo dobrze zorganizowana infrastruktura. Z tym, ze 90% rodzin oddaje dorosle niepelnosprawne dzieci na tzw residential care. Ja sie jeszcze do tego nie przekonalam i nie wiem, czy sie przekonam. Spotkalo mnie wielokrotnie zwykle odrzucenie tylko z tego powodu - malo kto rozumie taka sytuacje i sie jej boi. Dlatego pisze od razu co i jak. A czasami nie pisze po to, zeby sobie pogadac z kims. Bo jak juz napisze to jest cisza. Co mnie raczej nie dziwi. Ale zeby nie bylo, ze tylko tokuje a nie slucham -moze troche racji jest w zmianie nastawienia. Tylko najpierw powinnam to zrobic. Fajnie by bylo, gdybym przekonala sie na wlasnej skorze, ze warto a nie sama tylko wiara. To mi nie wystarczy. Gdybym gdzies zobaczyla przyklad kogos w podobnej jak moja sytuacji kto przestal byc samotny, zostal zaakceptowany takim, jakim jest - to pewnie by mi pomoglo... Dopoki dziecko jest male to latwiej ulozyc sobie zycie. Ale z czasem te szanse maleja do zera. -- 01 sty 2014, 15:26 -- Poza tym wole negowac niz sie ludzic i zostac zraniona, wysmiana albo zeby ktos mi pokazal "gdzie moje miejsce" (jak smiem wogole marzyc o czymkolwiek majac takie obciazenia). To juz przerabialam, dziekuje.
-
Lęk przed związkami i bliskością
aardvark3 odpowiedział(a) na marwil temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A jezeli mu na Tobie nie zalezy - to lepiej wczesniej sie o tym przekonac i powiedziec sobie do widzenia. Nie tracic czasu ani nie hodowac zludzen. Mam bardzo podobnie bo tez doswiadczenia niedobre, zawiodlam sie na niemal wszystkich ktorym ufalam mniej lub bardziej. Od rodzicow poczawszy a na wlasnym dziecku skonczywszy. Nie wspomne o partnerach zyciowych bo tutaj bylo nawet wykorzystywanie mojej szczerosci przeciwko mnie a to juz chwyt grubo ponizej pasa. Tylko jedna, jedyna osoba nigdy mnie nie zawiodla i byla przy mnie w ciezkich chwilach. Po jego smierci obrazilam sie na Boga i jestem niewierzaca. Bo co to za Bog ktory zabiera zebrakowi ostatnia kromke chleba? Ale potem myslalam - skoro spotkalo mnie take wyroznienie w zyciu, taka bezwarunkowa milosc, troska, zaufanie, przyjazn - jednym slowem: wiez - to ona istnieje i pewnie znow ja spotkam. I co? I nic. Spotkalam tylko kolejnego toksycznego czlowieka i doszlam do wniosku ze moze to ja nie umiem odpowiednio wybrac, ze moze to we mnie jest ow blad - w takim razie dlaczego WTEDY nie zrezygnowalam tylko uwierzylam, ze warto - i bylo warto. I nie chodzi mi o tego jedynego czlowieka bo jego juz nie ma - ale o kogos, kto mysli i czuje podobnie. Zeby nie bylo, ze tkwie w przeszlosci bo to nie do konca tak jest. Nie tesknie za czlowiekiem ale za tym, co mi ofiarowal. Za bezwarunkowa akceptacja, byciem dla kogos waznym, troska, cierpliwoscia, wsparciem, empatia, ufnoscia, poleganiem na kims. Tylko tyle albo az tyle. Cholera, gdyby byla lepsza pogoda to bym gdzies w pierony pojechala - moze do lasu? Albo w jakies inne fajne miejsce... -
Od dawna lubie swoje towarzystwo ale przez ostatnie 3 lata przesadzilam, a co za duzo to niezdrowo. Odnosnie przyciagania odpowiednich ludzi - w moim otoczeniu sa fajni ludzie ale roznica pokolenia, wiec mozemy sie spotkac raz czy dwa, o pierdolach pogadac i tyle. Zadnej bliskosci bo nadajemy na roznych kanalach. Poza tym nie lubie dzieci, nie mam do nich cierpliwosci i jest takie sztuczne rozciaganie geby w usmiechu bo na proby zabawiania sie nawet nie skusze; to byloby wbrew sobie. Wiekszosc osob w moim wieku to tez zakochane we wnusiach a jak ja k*rwa tego swiergotania nie znosze! I powtorka z rozrywki kupki zupki i jaka ta moja wnusia krupcia madra. Do porzygania. Nie moje klimaty. No, jeszcze pogadam czasem w parku z psiarzami ale ta deprecha powoduje, ze nawet z psem mi sie nie chce wychodzic. Martwi mnie, ze zaczynam do psa miec stosunek: dac zjesc, wykapac, wypuscic na ogrod ostatecznie wyprowadzic na spacer. Zero uczuc, emocji. Czuje jakby ich we mnie juz nie bylo - zdolnosci do jakichs czulych gestow, ciepla. Wypalilo sie. Jechalam na oparach a teraz nawet tego juz nie ma. Poznac kogos? A kto zechce kogos takiego jak ja, z obciazeniami i na dodatek z depresja jako bonus? Nawet sobie nadziei nie robie. Tzn jestem na jakichs tam portalach ale nie traktuje tego powaznie - i tak po kilku mailach wszystko sie rozmywa. Moze sie rozkrece i odzyskam troche wiecej wiary w siebie jak juz zaczne terapie. Boje sie jak to z lekami, czy bede musiala zazywac i jaki to ma wplyw na prowadzenie samochodu bo niestety, musze jezdzic. Inaczej bede uwiazana w domu bo nie ma innej opcji - wlasciwie to jest: autobus do dwoch wiekszych miast i pociag a do stacji ok 3,5 km.
-
Ogladam sobie "Tysiacletnia Pszczole" Jakubisko i to jest to! Polecam i zegnam sie dobranocnie - do uslyszenia wkrotce Bylo super i dzieki Wam za towarzystwo, rozmowy i nastroj. Jestescie super ekipa!
-
Nie, jakies insze pieronstwo - ale ja generalnie szampana nie lubie. Kolezanka postawila kiedys oryginalny, drogi w sroc, na uczczenie obrony pracy dr - i powiem Wam ze gorszej ch*jni swiat nie widzial
-
No ech... paskudny ten szampan by the way
-
I u nas tez Nowy Rok nastal... Czy w knajpie, czy w domu, czy na imprezie - tak samo. Otworzylam szampana, wyjelam specjalny "szampanski" kieliszek (mam takie dwa). Bedzie dobrze.
-
doly? Niech bedzie" http://www.youtube.com/watch?v=UPW8y6woTBI i to to mial byc moj dom wiele lat temu, to jest to co z niego zostalo po prawie cwiercwieczu...
-
Trzymaj sie
-
Taaaa, to moje rafaelki zjedzone. I baklavy. A jest jeszcze takie jebitne opakowanie toffifee, jakies slodycze Cadbury i ciastka w pudelku (pieron wie co zacz). Sie panie i panowie czestuja starczy dla wszystkich. Zostal tez baileys, pol litra smirnoffa w ozdobnej butelce (moje dzielo) okutej metalem, pozlacanej i takie tam... Zdziebko bigosu tez sie znajdzie. A ja znalazlam wakacje na czerwiec, 10 dni.
-
i znowu sie wkur*lam http://demotywatory.pl/4262322/A-ty jakis bezmozg wstawil to na fejsa chyba dla tanich, melodramatycznych, emocjonalnych ochow achow Sorry, u nas dopiero 23.15 - zapomnialam ze w Polsce inny czas obowiazuje. To Wy juz po toascie. Najlepszego w takim razie
-
lagi jak cholera http://oognet.pl/content/details/122 -- 31 gru 2013, 23:35 -- czego Ci serdecznie zycze na ten nowy rok
-
http://www.youtube.com/watch?v=bL7Z_9gPFzI masz i nie placz
-
No i co? Fajnie nam sie czas spedza! Mnie tam sie podoba - troche tu, troche na fejsie Mam tez wlaczony match ale jakos nie chce mi sie z nikim stamtad gadac...
-
No wlasnie... moglam przeczytac jutro ale wqurv bylby ten sam, jak mniemam... Mniejsza o to, przeciez dzisiaj bal na cztery frajery i na ludowo tyz
-
E, nie bedzie tak zle - my tu podtrzymamy na duchu i ciele. Na dobry poczatek masz kilka raffaello i dwa kawalki baklavy. W miedzyczasie poszukam jakiejs czekolady Chyba, ze wolisz konkret to bigos jest, zupa ogorkowa z ziemniakami i ryzem (malo swiatecznie ale pozywna), ostatecznie jakies kanapki z wiejska kielbasa moge zrobic. I ze serem smierdzacym -- 31 gru 2013, 23:04 -- -- 31 gru 2013, 23:06 -- -- 31 gru 2013, 23:07 -- jest sporo, starczy dla kazdego (glodnych nakarmic, te sprawy...) tylko bulek juz nie mam, ale mozna upiec z polproduktu -- 31 gru 2013, 23:17 -- No i musialam sobie zj*bac humor http://faktyimity.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=971%3Aodmowa-wszczecia-postepowania-w-sprawie-ksiedza-z-piotrkowa-tryb-dzieci-same-wchodzily-do-lozek
-
Jej... Dziękuję. Nie sądziłem, że mnie dzisiaj spotka taka serdeczność... czym chata bogata -- 31 gru 2013, 22:57 -- balet niezly
-
Juz leci, tylko odgrzeje a oolong dostalam od kolezanki, oryginalny z Chin. Chai to taka herbata czarna aromatyzowana m in cynamonem. Rozgrzewajaca. Lubie tez herbatki pt grzaniec ale nie kupowalam ostatnio. Twinings wprowadzil wynalazek - herbata lawendowa. Dla milosnikow, bo nie kazdemu podejdzie. Mnie smakuje. Zasadniczo jestem bardziej kawoszem niz herbaciarzem i byle kawa mi nie zaimponuje Bigos sie zagrzal, prosze bardzo - i do tego bulka pszenna. (a ja sobie wlasnie przypomnialam ze mam jeszcze pieczen do przygotowania na jutro - zamarynowac i naszpikowac slonina) -- 31 gru 2013, 21:32 -- nie moze zabraknac muzyki, moze kultowo zaczniemy... http://www.youtube.com/watch?v=Lgovq3-NvMs -- 31 gru 2013, 21:34 -- az mi sie humor poprawia...
-
To dobrej herbatki chai albo oryginalnej oolong (lisciastej) - jesli zas lubisz kawe i pijasz wieczorem -polecam Blue Mountain ciemno palona (jeszcze cos sie tam ostalo) albo Carte Noire - parzona w ekspressie. Dla kazdego cos milego. A na slodko - baklava (raczej: za slodko), dostalam od kolezanki. Chyba jeszcze jakies pierniczki torunskie sie ostaly, cukierki czekoladowe, toffifee, turron kanaryjski. Ja zaraz sledzika wsune. -- 31 gru 2013, 21:01 -- U nas fajerwerkow nie ma, ale podobno maja organizowac w Limerick (kto by tam jechal po nocy, poza tym to takie szemrane miasto, mozna zablakana kulke zarobic). W Irlandii generalnie fajerwerki sa zabronione
-
co do wodki - wyjatek na zoladek jak mam niestrawnosc i to taka hardcore. 50 gram dozylnie (tzn bez rozcienczania) lepsze niz krople zoladkowe. O zesz, a ja mam jeszcze grzanca! Moze przed polnoca... Tylko trzeba zarzucic jakimis przyprawami - gozdziki, imbir, cynamon, te sprawy... A moze ktos na bigos reflektuje? Albo sledzia marynowanego?