
Virginia
Użytkownik-
Postów
507 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Virginia
-
Witaj Faunie z krainy pucolowatych ludkow w zielonych beretach!!
-
Hollow, kurcze Twoje mapy mysli nie sa czytelne dla wszystkich. To tak na marginesie. Pozdr.
-
Boje się że, coś złego sie wydarzy, lub stanie rodzinie...
Virginia odpowiedział(a) na Jurand temat w Nerwica natręctw
Wiesz, ale w koncu jakos funkcjonujesz na codzien, przeciez pracujesz. W Norwegii tez z powodzeniem mozna uzywac angielskiego. Mam 50-letnia ciotke, ktora pracuje jako pielegniarka i nauczyla sie norweskiego. Zeby chodzic na terapie potrzeba mniej niz myslisz. Nie musisz chodzic na psychoanalize. -
Witaj serdecznie!!
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Virginia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Dzieki, chetnie sobie poszukam. Miloby bylo gdybys zajrzal do topicu, wiedza fachowa i moze cos dokleil od siebie. Pozdrawiam -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Virginia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
ale chyba wcale nie jest to potrzebne. Wystarczy przeslac probke wlosow do laboratorium pierwiastkow sladowych. I po dokladnych badaniach proporcji miedzy pierwiastkami, dostaje sie odpowiedni program uzupelniania niedoborow suplementami. A takze odpowiednia dieta. To wlasnie rozwiazalo moje wszystkie problemy zdrowotne. W depresji i nerwicy liczy sie podejscie kompleksowe do swojego zdrowia. Trzeba wykluczac czynniki biologiczne, to chyba oczywiste. [ Dodano: Pon Maj 29, 2006 12:47 am ] Powtorze prosbe o podanie zrodel z jakich korzystasz. Moga byc takze anglojezyczne pozycje, do nich wlasnie mam w tej chwili najwiekszy dostep. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Virginia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
a czy moglbys napisac cos wiecej o tych szkoleniach. Myslalam, ze sa one zarezerwowane dla ludzi z branzy. Psychologow, lekarzy. Gdybys podal mi jakies odsylacze (tytuly i autorow z grubsza) to bylabym wdzieczna. Na pewno znajda sie ludzie, ktorych to zainteresuje. Mnie interesuje bardzo!!! Poza tym mysle, ze ta polemika nie ma sensu. O czym wy dyskutujecie???? zaden z Was nie jest specjalista!!!!!!!!! A osoba z depresja, jezeli czuje sie naprawde zle, jedene co moze zrobic to udac sie do fachowca. Kazdy jednak ma sam rozeznanie w tym jak powazny jest jego stan i jezeli jest sredni moze pokusic sie o leczenie na wlasna reke, przy uzyciu leku bez recepty. Jednak jezeli sytuacja staje sie nie do zniesienia, oczywiste jest, ze bez interwencji lekarskiej nie da rady. Proste jak drut... -
solarium fatalnie wplywa na skore, wiec warto je stosowac od wielkiego hallo, ja sie przekonalam do balsamow brazujacych, daja fajny efekt, a nie sa tak straszne jak samoopalacze w rownomiernym rozprowadzeniu. No i trzeba korzystac ze slonca, kiedy sie da. W tym roku juz pare razy udalo mi sie poopalac w ogrodku. Teraz glownie leje... niestety.
-
Boje się że, coś złego sie wydarzy, lub stanie rodzinie...
Virginia odpowiedział(a) na Jurand temat w Nerwica natręctw
Wiesz nie wiem czy jestes osoba wierzaca. Ale mi wiara bardzo pomaga. Kiedy zdalam egzamin na prawo jazdy zamiast isc go oblewac poszlam do kosciola. Modlilam sie, zebym nikogo nie zabila, przez to, ze zdalam. Wiesz kilka lat temu mialam powazny wypadek. Wcale sie nie balam. I chociaz gdy poczulam uderzenie, przez mozg przebiegla mi mysl, ze to koniec. Nic mi sie nie stalo. Chociaz samochod byl totalnie skasowany a mnie wyciagali z wraku strazacy. W ogole sie nie boje teraz. Oddalam to sile wyzszej. Ufam, ze nie stanie mi sie nic zlego. Dbam o samochod, dlatego wole wieksze auta z poduszka. Nie szarzuje na drodze. Swoim zamartwianiem rodziny nie uchronisz. Afirmuj zdrowie i zycie dla siebie i dla nich. Co do samolotow to najbezpieczniejsza podroz na swiecie. Dla mnie to frajda. Zwlaszcza jesli lata sie dobrymi liniami a nie tanimi. Samoloty mnie fascynuja, dlatego sie ich nie boje. Dla mnie sa spelnionym marzeniem ludzkosci o lataniu. W ten sposob o tym mysle. To wspaniale, ze mozemy leciec np nad oceanem... -
Coldplay..... aktualnie!!!!!
-
no to gleboko wspolczuje Twojej znajomej. Co to za zycie, kiedy z gory wiadomo co sie zdarzy. Co daje taka wiedza??? Powtorze jeszcze raz wrozka to szara eminencja zdesperowanych. Ludzie, ktorzy sie rozwijaja, czuja sie dobrze w terazniejszosci, przez co sami moga ksztaltowac swoja przyszlosc. Czynic ja lepsza. Zagladanie w przyszlosc moze calkowicie zdezintegrowac czlowieka. Zniszczyc rownowage. Konsekwencje moga byc bardzo powazne.
-
O!!!!! ja oczywiscie tez skladam zamowienie!!! Swietna ksiazka, czytalam ja wieki temu, szukalam na necie, ale bez skutecznie.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Virginia odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Wiesz to o czym piszesz jest typowym objawem depresji. Jednym z podstawowych krokow w jej przezwyciezaniu jest aktywowanie samego siebie. Depresja jest zamknietym kolem, ktore spowalnia psychicznie i fizycznie. Wszystko co robisz staje sie wysilkiem i meczysz sie szybko. Robisz mniej i potem winisz samego siebie za robienie mniej. Zaczynasz wierzyc, ze nie mozesz zrobic nic i ze nigdy tego nie przezwyciezysz. A to sprawia, ze jeszcze bardziej pograzasz sie w depresji i tak to trwa. Stawanie sie aktywnym jest jedyna mozliwoscia do przerwania tego kola. -aktywnosc sprawia, ze czujesz sie lepiej -aktywnosc sprawia, ze czujesz sie mniej zmeczony -aktywnosc jest motywacja zeby robic wiecej -aktywnosc poprawia zdolnosc myslenia Pomimo tych korzysci, ruszenie sie z miejsca nie jest latwe. To z powodu ponurych, pesymistycznych mysli, ktore sa typowe dla tego stanu, a ktore stoja ci na drodze. Kiedy jestes pograzony w depresji myslisz, ze nic nie robisz, nic nie osiagasz i niczym sie nie cieszysz. Moze byc bardzo trudno zorganizowac swoj czas produktywnie i zaangazowac siebie w robienie rzeczy ktorymi normalnie sie cieszysz. Kiedy stajesz na przeciw rzeczy, ktora chcesz zrobic, mozesz pomyslec, "ze wcale nie bedzie cie to cieszyc" "ze tylko narobisz niepotrzebnego zametu" "ze to jest zatrudne" takie mysli powoduja, ze przestajesz podejmowac wysilek i zatrzymuje cie w zamknietym kole. Przede wszystkim musisz miec pojecie o tym co robisz i jak wiele satysfakcji i przyjemnosci masz z tego co robisz. To co odkryjesz pomoze ci zaplanowac twoj dzien i uczynic go jak najbardziej aktywnym. Jedna z najwazniejszych rzeczy jest zapisywanie wszystkiego co robisz godzina po godzinie. Ten zapis pomoze zobaczyc czarno na bialym w jaki sposob spedzasz swoj czas i sprawi ze bedziesz swiadomy jak wiele satysfakcji ma z kazdej czynnosci. To pozwoli ci na konfrontacje mysli takich jak "nie robie nic" albo "nie cieszy mnie nic" z rzeczywistoscia. Moze sie przekonasz ze jestes bardziej aktywny i kompetentny niz myslales. Jesli nawet to nie wniesie zbyt duzo do zmiany twojego myslenia to przynajmniej bedziesz miec zapis, ktory pomoze ci dowiedziec sie wiecej co stoi ci na drodze i ktory bedzie baza do zmiany sposobu spedzania swojego czasu. Zapisuj wszystko godzina po godzinie, z adnotacja przy kazdej czynnosci w skali od 1-10 Przyjemnosc (jaka miales) a takze Wysilek (czyli ile cie dana czynnosc kosztowala). -
bycie uczniem w ezoteryce akurat nie jest dobrym rozwiazaniem, bo sklania do eksperymentow. Kiedy ma sie problemy ze swoja psychika, takie wstrzasy moga byc oplakane w skutkach wywolac chorobe, albo jeszcze bardziej ja nasilic. Nie znam osoby, ktorej ta wiedza pomoglaby w zyciu, bo po prostu nie ma drogi na skroty. Ale kazdy ma swoje zdanie i swoje doswiadczenia. piszac to zapewne, po pierwsze nie znasz czlowieka!!! Nie mozesz wiedziec, za kogo on sie uwaza a za kogo nie. Zreszta to nick. Ludzie maja rozne, czasami wrecz absurdalne. Ja go znam duzo bardziej i czesciej zwracam sie do niego Kochajacy niz uzywam jego imienia! Poza tym to stwierdzenie, oparte jest na jakiejs zaslyszanej regulce, ktora jak widac pokutuje gdzies w Tobie. Pozdr.
-
bardzo dobrym radze zapisac sie na termin
-
jaaa??? no cos Ty Dark. Wiesz skladniki mi sie pomieszaly nad kotlem, rece mi sie trzesa jak odprawiam zaklecia nad Twoja fotka
-
Dark, zapewniam Cie jednak, ze czasami Kochajacy daje sie zaczarowac jest mniej oporny na magie niz mu sie wydaje
-
hehe;) wiesz, mnie jakoś tyłek zaczął boleć, aż się boję pomyśleć co "mojej" lalce teraz może robić naprawde radze udac sie do jajkiejs wiedzmy poki jeszcze czas!!! wiecie a za szyje was nie dusi??? nie dlawicie sie?? swoim dretwym poczuciem humoru???
-
ehhhh... ale jalowa ta dyskusja... bez pieprzu i soli no coz ja mysle, ze po prostu trzeba trzymac sie z daleka od wszelkich sztuk magicznych. Bardzo szkodza. To nie zabawa. Sama sie o tym przekonalam. Co do rytualow, mozna sciagnac na drugiego czlowieka zlo. Jednak ono powraca i zawsze na koncu uderza w osobe, ktora chce wyrzadzic krzywde. Mi osobiscie ta wiedza wystarczy. Uwielbiam moment w filmie Constantine... kiedy glowny bohater jest brany do nieba i pokazuje diablu fuck off. Bardzo obrazowo ukazany drobny fakt, ze po prostu trzeba sie trzymac jasnej strony, bo jak sie jej trzyma to to co powinno byc z tylu, po prostu sie tam znajduje. Dla jednych te sily nie istnieja, co nie znaczy ze ich nie ma!
-
co mi pomogło/pomaga- ludzie, to się da wyleczyć! hurra! :-)
Virginia odpowiedział(a) na anoolka temat w Kroki do wolności
jednak najlepszy efekt zdrowotny mozna uzyskac, jedzac czekolade zawierajaca min 70% kakao, nie powoduje nadmiernego wydzielania sie insuliny, jest bezpieczna jezeli chodzi o cukier. -
Dotyk nieświadomości TERAPIA PSYCHOANALITYCZNA Jest jedną z najlepiej udokumentowanych metod badania psychiki dzięki wieloletnim studiom jej twórcy Zygmunta Freuda. Jeśli ktoś chce zrozumieć przyczynę swoich konfliktów – powiadają psychoanalitycy – powinien zrozumieć swoją nieświadomość, dzieciństwo, okres dojrzewania, powinien przyjrzeć się relacjom rodzinnym, wspomnieniom, fantazjom i snom. – Psychoanaliza jest nie tylko samą terapią, ale drogą poznania umysłu i sztuką poznawania siebie – mówi Olga Pilinow, z wykształcenia socjolog. W 1978 r. rozpoczęła długą drogę stawania się psychoterapeutką, która poprzez różne kierunki – terapię gestalt, biosyntezę, bioenergetykę – zawiodła ją do psychoanalizy. – W zgiełku codziennego życia można się zatrzymać i szukać prawdy na swój temat. Można się zastanowić, co naprawdę się dzieje w moim życiu. W psychoanalizie teoria pracy z pacjenetem opiera się na dwóch fundamentalnych hipotezach: istnienia nieświadomości oraz determinizmu psychicznego, który zakłada, że wszystko ma swoją przyczynę. Każda myśl, fantazja i działanie jest ogniwem w łańcuchu przyczynowo-skutkowym. – Jest jeszcze jedno kluczowe pojęcie: przeniesienie – dodaje Agnieszka Leźnicka-Łoś. – Analiza przeniesienia daje dostęp do nieświadomości. Jest mostem między relacjami doświadczonymi w przeszłości w stosunku do innych ważnych osób z okresu dzieciństwa (najczęściej rodziców) a tym, co rozgrywa się w relacjach istniejących obecnie. Także w relacjach z terapeutą. Ponieważ jest to zjawisko nieświadome, wykorzystujemy tę relację w pracy z pacjentem, pokazując mu, że w podobny sposób zachowuje się także w kontaktach z innymi ludźmi. Psychoanaliza w swojej klasycznej postaci polega na 45–50-minutowych sesjach odbywanych 4–5 razy w tygodniu (a więc praktycznie codziennie), w trakcie których pacjent leżąc na kanapie wypowiada wszystko, co mu przychodzi na myśl: uczucia, fantazje, wspomnienia, sny czy też wydarzenia z bieżącego dnia. Terapeuta siedzi poza zasięgiem jego wzroku i analizując to, co mówi pacjent, pomaga mu dotrzeć do problemów obecnych w jego nieświadomości. Ten rodzaj terapii, wymagający dużej regularności przez dwa, trzy, a nieraz nawet pięć lat, w dzisiejszych czasach zarezerwowany jest dla dość elitarnego grona. W wielu krajach (także w Polsce) klasyczną psychoanalizę zastąpiono terapią psychoanalityczną, w której zmniejszono liczbę sesji z 4–5 do 2–3 w tygodniu, co miało rozszerzyć dostępność tej metody (nadal jednak 50-minutowa sesja psychoanalityczna kosztuje w Warszawie 80–120 zł, poza stolicą od 50–80 zł za sesję; pacjent płaci raz w miesiącu za wszystkie zaplanowane spotkania niezależnie od swojej obecności). Również trzeba mieć wolny czas regularnie przeznaczany na wizyty u terapeuty przez kilka lat. Wprawdzie już nie na kozetce, tylko twarzą w twarz – co zmodyfikowali twórcy terapii psychoanalitycznej. – Terapia psychoanalityczna, która odbywa się rzadziej, nie jest tak głęboka jak klasyczna psychoanaliza, przez co mniej angażuje pacjenta i mniej ingeruje w jego świat wewnętrzny – uważa Pilinow i oddala obawy, że sztywny czas zaplanowany na sesję otwiera pacjentowi rany i wspomnienia z dzieciństwa, z którymi zostaje sam do następnego spotkania: – Niemożliwą rzeczą jest przepracowanie podczas jednej sesji problemu, który ma swoje źródło we wczesnym dzieciństwie i z którym się żyło przez 30 lat. Pacjent kończy jednak sesję ze świadomością, że z przykrym doznaniem nie zostaje sam na długo. Wróci do terapeuty jutro lub pojutrze. Fizjologia myśli TERAPIA BEHAWIORALNO-POZNAWCZA Behawioryzm w potocznym rozumieniu kojarzy się z Pawłowem i prostą zależnością: bodziec–reakcja. Terapia behawioralno-poznawcza we współczesnej formie, opracowana przez Aarona Thomasa Becka, opiera się na spostrzeżeniu, że treści poznawcze, czyli sposób interpretacji zdarzeń, mają wpływ na emocje i stanowią czynnik podtrzymujący depresję. Jest to nawiązanie do koncepcji stoickiego filozofa Epikteta, który twierdził, że nie zdarzenie samo w sobie, ale jego interpretacja wpływa na nas. Nie jest to jedyne starożytne zapożyczenie w terapii behawioralno-poznawczej. Rozmowa terapeuty z pacjentem, podczas której ma być zdefiniowany problem, odbywa się na zasadach dialogu sokratejskiego. – Terapeuta pyta, ale nie sugeruje odpowiedzi, podąża za pacjentem, pomaga mu pytaniami, ale to sam pacjent jest ekspertem i to on odkrywa prawdę o swoim problemie – tłumaczy Magda Gulcz, szefowa Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej w Warszawie. Rozmowa dotyczy pięciu sfer życia: myśli, nastrojów, zachowań, reakcji fizjologicznych oraz środowiska, które wzajemnie na siebie oddziałują. Każda sfera wpływa na pozostałe. Rozumienie zależności między nimi pomaga w zrozumieniu problemów i stanowi podstawę terapii. Ksero tak stworzonego schematu i notatek terapeuty pacjent zabiera do domu, żeby między sesjami mógł lepiej siebie obserwować. Specyfiką koncepcji behawioralno-poznawczej jest dążenie do uczynienia terapii maksymalnie ścisłą i mierzalną. Zawsze nakierowana jest ona na rozwiązanie konkretnego problemu i nie może być luźną rozmową o życiu. Jej efekty weryfikowane są za pomocą wystandaryzowanych kwestionariuszy, które pacjent wypełnia na początku i na końcu leczenia. Trwa ono raczej krótko. Przy zaburzeniach lękowych (bez zaburzeń osobowości), depresji czy bulimii powinno wystarczyć około 20 sesji (godzina raz w tygodniu, sesja kosztuje 80 do 100 zł). Terapia zaburzeń osobowości czy złożonych traum z dzieciństwa trwa minimum rok. Figura z tła TERAPIA GESTALT Niemieckie słowo Gestalt oznacza postać, figurę, kształt, strukturę. – Najlepsze tłumaczenie to: figura wyłaniająca się z tła – mówi Tomasz Rebeta, terapeuta Gestalt z Krakowa. – Napięcie, z którego rodzi się zaburzenie, pochodzi z tła, czyli przeszłości i środowiska pacjenta. Szukamy jego przyczyn i one się jako figury z tła wyłaniają. Źródłem zaburzeń są figury otwarte w przeszłości pacjenta, których nie udało się domknąć. Praca terapeuty polega właśnie na tym, by pomóc je zamknąć. Brzmi to tajemniczo, dlatego najlepiej wyjaśnić rzecz na przykładzie. Figurą jest zaburzona relacja z bliską osobą, np. dominującym ojcem. Klient przenosi to na relacje z innymi osobami, stając się zależny i podporządkowany. Domknięcie figury podczas terapii polega na tym, by uświadomił sobie swoje emocje i wyraził je. Może to nastąpić poprzez wyobrażoną rozmowę z ojcem, w której ma sznsę wyrazić i rozładować nagromadzony smutek i złość. Poza rozmową ważną częścią terapii Gestalt jest praca z ciałem, podczas której może nastąpić ekspresja zatrzymanych emocji. Praca z ciałem to przede wszystkim praca nad świadomym oddechem. W koncepcji Gestalt człowiek jest jednością psychofizyczną. Sposób, w jaki oddycha, chodzi, jego sylwetka, a nawet choroby somatyczne, na jakie cierpi, mają źródło w zatrzymanych emocjach i traumach. – Gestalt rodzi się także w ciele i w ciele się domyka – mówi Katarzyna Węglorz-Makuch. – Dla mnie klasycznym tego przykładem jest anoreksja, w której procesy psychiczne zatrzymują łaknienie i instynkt przetrwania. Ginekolodzy odsyłają do nas pacjentki, które cierpią na bezpłodność bez żadnych medycznych przyczyn i one po terapii zachodzą w ciążę. Specyfiką terapii Gestalt jest bliska relacja między terapeutą a pacjentem. Przejście na ty, dotyk czy przytulenie, które dla psychoanalityka byłoby złamaniem wszelkich zasad sztuki, tu jest czymś zwyczajnym. – Ale to nie tak, że Gestalt jest pozbawiony ram i zasad. Bliskość nie jest spontaniczna, każdy krok w kontakcie fizycznym jest „zakontraktowany" i ma czemuś służyć – podkreśla Grażyna Boroń, terapeutka z Warszawy. – Nas też obowiązuje zakaz kontaktów z pacjentem poza terapią. Gestaltyści stosują terapię indywidualną i grupową, nie zajmują się jednak terapią rodzin. W przypadkach anoreksji prowadzą terapię indywidualną, ale we współpracy z terapeutą rodzinnym. W terapii par opracowali własną metodę – z małżeństwem pracuje dwójka terapeutów, zawsze jest to kobieta i mężczyzna. Leczenie anoreksji, zaburzeń osobowości, nerwic trwa od 1,5 roku do 3 lat. Lżejsze zaburzenia wymagają kilkumiesięcznej terapii. Sesje odbywają się zwykle raz w tygodniu i trwają 50 min. Koszt: 50 do 100 zł za spotkanie. Tajemnice hipnozy TERAPIA ERICKSONOWSKA Milton Erickson, który nawet na wózku inwalidzkim lubił powtarzać: „Najlepszy jest ten czas, który mam przed sobą", oparł swoją metodę na uznaniu w każdym człowieku naturalnej zdolności do przezwyciężania trudności. Jak mówią jego zwolennicy: nasze oddziaływania polegają na ujawnianiu i rozwijaniu pozytywnych stron pacjenta. Isnstytut Ericksonowski istnieje w Łodzi od 1993 r. (ma swoje filie w Katowicach i Poznaniu). – Kierujemy się zasadą, że każdy człowiek jest niepowtarzalny, nie sięgamy w głąb historii pacjenta, lecz poszukujemy w nim nowych możliwości – mówi szef Polskiego Instytutu Krzysztof Klajs. – Wydobywamy, a później rozwijamy właściwy dla danego człowieka styl wrażliwości, rozpoznajemy jego ograniczenia i otwieramy dostęp do konstruktywnych aspektów nieświadomości. Erickson pracował tak, by sam pacjent, któremu miał pomóc, potrafił sformułować cel terapii i koncentrował się na własnych możliwościach, które terapeuta mu uświadamiał. Zadaniem terapeuty jest stworzenie odpowiedniej atmosfery do zmiany oraz inicjowanie aktywności. Tym, co odróżnia szkołę ericksonowską od innych, jest hipnoza. Na jej temat narosło mnóstwo mitów. Tymczasem dzięki przeprowadzonym badaniom mózgu ustalono ponad wszelką wątpliwość, że hipnoza nie jest rodzajem snu, a po prostu stanem intensywnej koncentracji; na jednym bodźcu z odcięciem pozostalych. Pacjent w jej trakcie wcale nie musi leżeć, nie trzeba świec ani przyciemnionych świateł – takie wyobrażenia utrwaliły w nas filmy i lektury. Wielu ludzi jest przekonanych, że hipnoza to manipulacja dokonywana na człowieku, któremu wydaje się polecenia nawet wbrew jego woli. Tymczasem osoby, którym przekazywane są sugestie sprzeczne z ich zasadami moralnymi, szybko odmawiają współpracy. – Hipnoza w psychoterapii jest jak skalpel w ręku chirurga – przestrzega Krzysztof Klajs. – Jest tak bezpieczna lub niebezpieczna jak ręka, która ten skalpel trzyma. Powinna być więc w arsenale metod terapeutycznych nie jedyną, a jedną z wielu metod pracy. Sam Erickson stosował ją tylko u co piątego pacjenta. Zastosowanie hipnozy we współczesnej psychoterapii jest bardzo szerokie – od kontroli i uśmierzania bólu, poprzez redukowanie lęków i zaburzeń psychicznych, aż po terapeutyczną pracę z dziećmi i młodzieżą (fobie szkolne, zaburzenia zachowania, wzmacnianie poczucia tożsamości). Terapia ericksonowska to też jedna z najskuteczniejszych metod terapii rodzinnej. Cena sesji i jej czas trwania nie zależą od zastosowanej techniki. Sesja terapii indywidualnej trwa ok. 50 minut, terapii rodzinnej od 50 do 90 minut. Koszt jednej sesji w Instytucie wynosi od 60 do 100 zł. Terapia jest raczej krótkoterminowa, ale to oznacza, że większość pacjentów kończy ją przed upływem 15–20 sesji (choć są tacy, którzy tak jak w psychoanalizie korzystają z niej przez wiele lat). Rodzinny genogram TERAPIA SYSTEMOWA Terapia systemowa to innymi słowy terapia rodzinna. – Używamy dla określenia rodziny słowa „system", żeby podkreślić, że to coś więcej niż zbiór jednostek, ale że ważne są także interakcje między nimi – tłumaczy dr hab. Bogdan de Barbaro z Zakładu Terapii Rodzin przy Katedrze Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kiedyś system rozumiano wyłącznie jako rodzinę. Dziś terapeuta systemowy bierze pod uwagę także wymiar bardziej ogólny, kulturowy, społeczny, polityczny oraz subsystem, czyli to, co dzieje się w jednostce. Na pierwszych spotkaniach rysuje się genogram, czyli drzewo rodzinne sięgające kilku pokoleń wstecz, i analizuje, jak przeszłość może wpływać na teraźniejszość. – Urazy, mity, wzory zachowań przechodzą z pokolenia na pokolenie. Na oczekiwania wobec męża czy żony wpływa relacja, jaka łączyła rodziców – tłumaczy Bogdan de Barbaro. – Zaburzenie u córki może mieć podłoże w traumie czy nadużyciu, jakiego w dzieciństwie doznała matka. Nie uzewnętrzniła go i teraz wpływa ono na jej poziom lęku, komunikację z mężczyznami i związek z córką. W trakcie terapii dociera się do ukrytych znaczeń. To co zablokowane, uwięzione w objawach zostaje przepracowane. Terapeuci systemowi mają do różnych metod stosunek otwarty. Szukają inspiracji w Gestalcie, behawioryzmie czy podejściu psychodynamicznym (nieortodoksyjna psychoanaliza). Specyfiką terapii systemowej są dość rzadkie sesje: półtorej godziny co 2–4 tygodnie – to, co się podczas nich dzieje, musi mieć czas, żeby zadziałać w rodzinie. Spotkania prowadzi najczęściej dwóch terapeutów, jeden jest w pomieszczeniu z rodziną, drugi obserwuje sesję zza szyby i włącza się tylko, gdy uzna to za konieczne. Czasem między sesjami rodzina dostaje zadania domowe: zrobić coś inaczej niż dotychczas. Często po prostu spróbować normalnie porozmawiać. – Ludzie często zauważają, że obecność terapeuty cywilizuje ich zachowanie, zamiast krzyczeć i awanturować się, starają się do siebie mówić i słuchać – opowiada Bogdan de Barbaro. – Uczą się, że jest to możliwe także bez udziału terapeuty. Gdy za terapię rodzinną płaci NFZ, refunduje on 12 sesji i – jak twierdzą terapeuci – to zazwyczaj wystarcza. Prywatna sesja prowadzona przez jednego terapeutę kosztuje 80–100 zł. Kierownica i silnik TERAPIA KRÓTKOTERMINOWA Naczelną zasadą w terapii krótkoterminowej jest dążenie, by interwencja była minimalna. Robi się tylko to, co niezbędne dla rozwiązania problemu, nie naprawia całego życia pacjenta. Zadaniem terapeuty jest wyzwolić tkwiący w człowieku potencjał tak, aby jak najwięcej mógł zrobić sam. – Terapeuta jest kierownicą, ale silnikiem jest pacjent – porównuje Milena Karlińska, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Psychoterapii Krótkoterminowej. Krótkoterminowcy wykorzystują metody behawioralne, gestaltowskie, psychodynamiczne, ericksonowską hipnozę, psychodramę – w zależności od osobowości pacjenta i problemu. Jest to więc coś w rodzaju terapii szytej na miarę. – To nie metoda leczy, ale kontakt i relacja z psychoterapeutą – tłumaczy Andrzej Nehrebecki, dyrektor Instytutu. – Dlatego osobowość terapeuty jest ważna, ale równie ważne jest wycofanie się z niej w odpowiednim momencie. To jak ze zwiedzaniem obcego kraju: trzeba podchodzić do innej kultury z szacunkiem i pokorą, aby ją zrozumieć. W terapii krótkoterminowej pacjent dostaje sporo prac domowych. Mogą to być ćwiczenia oddechowe, fizyczne, ale np. przy terapii fobii społecznej zadanie może polegać na pójściu do sklepu, wybraniu towarów i zrezygnowaniu z nich w ostatniej chwili. Ważne jest ustalenie, czy dla pacjenta metoda krótkoterminowa będzie odpowiednia. Gdy przychodzi on ze zbyt uogólnionym problemem w stylu: jest mi w życiu źle, albo gdy problem stanowi jego osobowość – raczej nie. Krótkoterminowa interwencja stosowana jest przy depresji, lękach napadowych, fobii, bulimii, terapii rodzinnej i terapii par, a także po traumatycznych przeżyciach, przy rzucaniu palenia czy problemach z tremą. Jeśli chodzi o terapię par, Andrzej Nehrebecki wymyślił własną metodę, nazywaną przez kolegów „konklawe". Spotkanie trwa aż do uzyskania efektu, czyli do momentu, gdy partnerzy zrozumieją, czego chcą, i będą w stanie zawrzeć jakąś umowę. Często jedna taka sesja wystarcza. Terapia lęków napadowych, jeśli w grę nie wchodzą problemy z wcześniejszych pokoleń, trwa około miesiąca. Sesje odbywają się raz w tygodniu i kosztują ok. 80 zł za godzinę. Konflikt na progu PSYCHOLOGIA ZORIENTOWANA NA PROCES To jedna z młodszych szkół terapeutycznych działających w Polsce. Twórcą metody jest amerykański psychoterapeuta Arnold Mindell, który ukończył fizykę, zrobił doktorat z psychologii, a także uzyskał dyplom analityka w Instytucie C.G. Junga w Zurichu. Psychologia Zorientowana na Proces czerpie z koncepcji Junga (teoria archetypów, analiza snów), teorii komunikacji, wprowadza pracę z ciałem i psychodramę. – Proces to przepływ doświadczeń, wszystko, co się wydarza w człowieku i jego otoczeniu – tłumaczy Grzegorz Zieliński z warszawskiego ośrodka Poza Centrum. – Symptomy w ciele, emocje, sny, relacje międzyludzkie mogą przekazywać ważne informacje i być wykorzystane w terapii. Kolejne filary koncepcji Mindella to fizyka kwantowa (z koncepcją, że materia to sieć relacji, obejmujących także obserwatora – podobnie wygląda zależność między terapeutą a klientem); taoizm (z przekonaniem, że wszystko co się dzieje ma sens, najdrobniejsze szczegóły w zachowaniu klienta mają potencjalne znaczenie). Terapeuci z tej szkoły dążą, by pacjent nauczył się rozumieć i przekształcać negatywne doświadczenia z korzyścią dla siebie. – Podążamy za doświadczeniem klienta, towarzyszymy mu w procesie zmiany łagodząc napięcia i konflikty – tłumaczy Grzegorz Zieliński. – Sukcesem terapii jest dojście do progu, czyli do takiego momentu procesu, w którym zaczyna się konflikt, uświadomienie go sobie. Na przykład u klienta z lękiem wysokości może się okazać, że u podstaw leży konflikt między potrzebą wolności i stabilizacji. Rozwiązaniem może być wyprowadzka od rodziców do wynajętego mieszkania. Klientami ośrodka Poza Centrum są przede wszystkim ludzie młodzi (obowiązują nawet zniżki dla studentów, którzy płacą za sesję 70, a nie 80 zł). Większość problemów, z którymi przychodzą, dotyczy relacji w związkach i w miejscu pracy, kryzys wartości i dolegliwości fizyczne o niejasnej przyczynie. Psychoterapeuci z Poza Centrum specjalizują się w pracy z ludźmi w śpiączce, z którymi próbują nawiązać niewerbalny kontakt, m.in. poprzez dotyk i dźwięk. Ustawianie rodziny Ustawienia Hellingerowskie to metoda nowa; bardzo modna i bardzo kontrowersyjna. Jej twórcą jest Bert Hellinger, niemiecki psychoterapeuta, który wcześniej był zakonnikiem i spędził 16 lat wśród Zulusów w RPA. Jego koncepcja zakłada, że człowiek jest częścią systemu rodzinnego, z którym łączą go nierozerwalne związki. Dotyczy to także krewnych, których nigdy nie poznał, bo należą do odległych generacji. Rodzina jest tu czymś w rodzaju żywego organizmu, który rządzi się własnymi prawami i posiada własną „duszę" dążącą do wyrównania krzywd (przedwczesna śmierć w rodzinie, kalectwo, choroba psychiczna, niesprawiedliwy spadek). Dzieci nieświadomie przyjmują na siebie te niesprawiedliwości i winy, są uwikłane w los przodków, choćby go nie znały. Ustawienia mają odkrywać międzypokoleniowe podobieństwa, uwalniać od napięć i konieczności płacenia za cudze krzywdy. Podobieństwo ustawień hellingerowskich do systemowej terapii rodzinnej jest powierzchowne. Ustawienia to terapia grupowa, podczas której spotykają się obcy ludzie (często kilkadziesiąt osób). Po krótkim wywiadzie prowadzonym przez terapeutę klient, kierując się intuicją, wybiera spośród uczestników symbolicznych przedstawicieli swojej rodziny i ustawia ich w pomieszczeniu. To co dzieje się później, brzmi bardzo ezoterycznie. Wytwarza się „wiedzące pole", uczestnicy otrzymują dostęp do wiedzy i przeżyć osób, których miejsca zajęli (sam Hellinger przyznaje, że nie rozumie natury tego zjawiska), towarzyszą temu bardzo silne emocje. Zdania terapeutów są podzielone. Jedni porównują ustawienia do seansu spirytystycznego, nazywają manipulacją. Innych zachwyca skuteczność i szybkość działania tej metody (terapia trwa zazwyczaj jedna sesję). – Jestem osobą racjonalną i krytyczną, ale wiele razy obserwowałam, jak to działa – mówi Milena Karlińska, terapeutka z Polskiego Instytutu Psychoterapii Krótkoterminowej, która wykorzystuje w swojej pracy metodę ustawień. Przestrzega jednak, że w wykonaniu nieprofesjonalisty jest ona niebezpieczna jak brzytwa w rękach małpy. A „ustawiaczy" będących wyszkolonymi psychoterapeutami jest w Polsce 30, może 40. Sygnały alarmowe Psychoterapia to grzebanie w ludzkiej duszy, materia delikatna. Jak zatem odróżnić terapeutę profesjonalnego od hochsztaplera? Na co zwracać uwagę, gdy pierwszy raz trafimy do gabinetu? Wspólnie z naszymi rozmówcami opracowaliśmy listę sygnałów, na które pacjentowi powinna zapalić się „czerwona lampka" alarmowa. Do niedawna jak mantrę powtarzano, że profesjonalny psychoterapeuta powinien mieć certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Problem w tym, że Andrzej S. miał je oba, a mimo to nie przeszedł terapii własnej i latami pracował bez superwizji (nadzoru innego terapeuty). Bogdan de Barbaro mówi, że z certyfikatem PTP jest trochę jak z prawem jazdy – nie ma gwarancji, że kierowca nie spowoduje wypadku, ale lepiej, gdy prawo jazdy jednak ma. Jednak brak certyfikatu PTP nie oznacza, że mamy do czynienia z nieprofesjonalistą. Psychoanalitycy mają własny system certyfikacji. Terapeuci z innych szkół także nie zawsze ubiegają się o certyfikaty PTP, bo bardziej cenią te, które zdobyli w międzynarodowych stowarzyszeniach. O kompetencje jednak zawsze warto zapytać: jaki dyplom ma terapeuta, gdzie się szkolił, a przede wszystkim, czy pracuje pod nadzorem superwizora. W takich pytaniach nie ma nic niestosownego i jeśli terapeuta będzie na nie źle reagował – jest to sygnał alarmowy. Trudno po pierwszej rozmowie wymagać, by terapeuta określił ściśle czas trwania leczenia, ale po kilku pierwszych spotkaniach można oczekiwać, że zostanie zawarty kontrakt terapeutyczny – ustalenie jej zasad, celów i trwania. Pacjent musi mieć poczucie, że wie, co się dzieje. „Czerwoną lampką" są wszelkie propozycje natury towarzyskiej czy biznesowej. Do spotkań i kontaktów powinno dochodzić tylko w gabinecie. Wyjątkiem mogą być np. stosowane w terapii krótkoterminowej zadania, które pacjent ma wykonać na mieście, a terapeuta mu towarzyszy. W psychoterapii wykluczona jest wszelka indoktrynacja i narzucanie pacjentowi własnego systemu wartości. Gdy np. para przychodzi po pomoc w kulturalnym rozwodzie, a terapeuta mówi o świętości małżeństwa, lub na odwrót, tym, którzy chcą ratować ważny dla nich sakrament, doradza rozstanie – powinno się go zmienić. Niektóre szkoły dopuszczają bliskość i kontakt, zwłaszcza podczas pracy z ciałem, ale pacjent w żadnym wypadku nie powinien się czuć skrępowany i zażenowany; musi się to dziać za jego zgodą. Na koniec – jak zgodnie twierdzą nasi rozmówcy – między pacjentem a terapeutą powinna „zagrać chemia". Jeśli terapeuta jako człowiek budzi w pacjencie antypatię i niechęć, szanse na sukces nie są duże. Bez wątpienia potrzebna jest też wola zmiany ze strony zainteresowanego terapią: – Nie należy wierzyć w cuda, że terapeuta podejmie jakieś magiczne sztuczki i bez aktywności ze strony pacjenta dokona zmiany w jego życiu – przyznaje Krzysztof Klajs z Polskiego Instytutu Ericksonowskiego. Nie od rzeczy więc będzie zakończyć nasz przegląd szkół psychoterapii pytaniem z dowcipu: Ilu psychoterapeutów potrzeba do zmiany żarówki? Odpowiedź brzmi: jednego. Długo to trwa, dużo kosztuje, a żarówka musi sama chcieć się zmienić.
-
Nerwica a hormony, badania, antykoncepcja itp
Virginia odpowiedział(a) na mart temat w Nerwica lękowa
[Kochajacy dziekuje no wlasnie Panie Hedanos?? jeszcze jakiejs?? wiesz jezeli chodzi o nerwice to chetnie Ci poszukam, jednak prawde mowiac zdaje sie, ze na to co Tobie dolega po prostu antidotum nie ma!!! P/SWrogosc i zlosliwosc leczy sie tylko akceptacja i miloscia. Szkodzisz tylko sobie. Wyprobuj afirmacje, bo ludzi zrazasz do siebie z szybkoscia karabinu maszynowego!! -
ladnie, ladnie co za propozycja...
-
Czy to jest nerwica natręctw?
Virginia odpowiedział(a) na Marena temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
nie ma sprawy, chetnie sie do Ciebie odezwe w poniedzialek. Wszystko Ci opisze, ta terapia jest bardzo skuteczna. Pozdrawiam