
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Uomatko, jaki kierunek dyskusji w temacie. Coś czuję że dziś wreszcie obejrzę długo odkładany "Baby są jakieś inne"...
-
Żeby potem pójść na studia i pracować w budce z kebabem? no ale mi chodziło o te konkretne studia - psychologie, do niego najlepiej chyba liceum ogólnokształcące lub jakieś może profilowane w tym kierunku przygotuje. I zupełnie abstrahuje w tym momencie od sytuacji na rynku pracy, gdzie obecnie najlepiej póść po gimnazjum do szkoły zawodowej uczącej konkretnego fachu. Sam żałuje że nie poszedłem do zawodówki. Ja dokładnie tak samo niestety :/ Liceum i matura co prawda zapewniły mi niezłą robotę, ale po zawodówce miałbym jeszcze lepszą. Tak więc czy nie najlepszym wyjściem dla autorki byłaby zawodówka aby zdobyć konkretny zawód, umożliwiający później sfinansowanie "upragnionego" kierunku wykształcenia? Ja przynajmniej tak bym dziś kombinował jakbym był z 15 lat młodszy :/
-
Żeby potem pójść na studia i pracować w budce z kebabem?
-
Spóźniłem się 1,5 h do pracy a mam wrażenie że mogłem w ogóle się nie pojawić, zero zleceń od rana, od kilku godzin symuluję pracę żeby się nikt do mnie nie przyczepił. To bardziej męczące niż samo pracowanie Chyba nie przesiedzę całych 8 godzin, wyjdę o 16 bo nic tu dziś po mnie jak na razie...
-
Przecież to twoje fantazje, więc możesz w nich robić co chcesz. Na tym chyba polegają fantazje? Kiedyś jak jeszcze oglądałem "How I met your mother" to pamiętam był odcinek w którym koleżka był tak wierny swojej żonie, że spotykając jakąś laskę na ulicy o której by sobie chciał pofantazjować to najpierw w myślach obmyślał scenariusz że jego żona umiera, on zostaje sam i dopiero wtedy "mógł" sobie pofantazjować, żeby nie było, że zdradza żonę. Scenariusze najczęściej pisane są na podstawie osobistych doświadczeń więc gdzieś tam ktoś musiał mieć tez zrytą banię :)
-
Piję codziennie mimo że nie ma na mnie najmniejszego wpływu - po latach wciągania amfy to jakby próbować wysadzić słonia petardą. Ale kawa z odrobinką mleka jest po prostu... smaczna. Więc piję :)
-
Aj,kto by chciał czytać o rozbitych głowach gdzie mózg ląduje z plaskiem na ścianie,o gardłach przerobionych na krwawy arbuz, i o całej reszcie wymyślnych okaleczeń tudzież mordów Lepiej niech pozostaną w obszarze mojej głowy Ja! Przynajmniej wiedziałbym że nie tylko ja tak mam i miał jakąś skalę porównawczą...
-
Te "silne męskie ramię" którego tak pożądasz może ci nie tylko zapewnić wsparcie, moze tez się okazać że będzie ci sprawiać okazjonalny łomot. Eh, skręca mnie wewnątrz jak czytam takie rzeczy. Masz normalnego, miłego faceta ale jak każdej babie, zawsze będzie ci czegoś brakowało, zawsze będzie za mało. Mnie kiedys dziewczyna rzuciła bo nie chciałem pójść na studia. A jeszcze kilka tygodni wcześniej mi mówiła jak to będziemy mieć razem dzieci itede. Ale okazało się że jestem "za mało ambitny" i - sayonara. Cóż, było to kilka lat tamu. Obecnie mam stałą pracę, niezłą pensję, własne mieszkanie. Jakoś to że jestem "mało ambitny" nie przeszkodziło mi w odniesieniu swego rodzaju sukcesu. Więc, autorko, trzymaj się swojego faceta, nie narzekaj, bądź wdzięczna że ktoś cię chce, bo nie każdy ma tyle szczęścia.
-
Jedno nierozważne kliknięcie w internecie i ch*** strzelił mój "tydzień trzeźwości". Wiem że jak tylko wrócę z pracy to popłynę.
-
Odkurzyłem Dreamcast'a i wybieram się w sentymentalną podróż :)
-
doobre Żeby nie było - tam mieści się mój "departament" Więc w sumie znajdowałem się w miejscu pracy jak najbardziej, hehe. Najważniejsze że teraz 5 dni wolnego, woohoo!
-
Byłem, widziałem, pokonany się zmyłem - że pozwolę sobie sparafrazować znaną sentencję. "Przyjaźń spokojnie wystarczy" do momentu kiedy nie znajdzie sobie nowej dziewczyny. Wyobrażenia tego że twój "tylko przyjaciel" całuje, piesci, zabawia rozmową kogoś kogo "woli" od ciebie - zacznie rozpierdalać ci mózg. Ale wiem że przez to trzeba przejsć osobiście. Co bym ci nie napisał i tak będziesz wiedzieć lepiej - i w pewnym sensie bedzie to prawda. Współczuję, ale jestem żywym dowodem na to że coś się da z tym zrobić. 4 miesiące temu właśnie komuś powiedziałem że "wystarczy mi chociaż przyjaźń". Nie minął tydzień a wylądowałem u psychiatry i na lekach... I dobrze zrobiłem. Od kilku tygodni zaczyna mi wracać, hmm, no, może nie "chęć do życia"; powiedzmy - zmniejsza mi się niechęć do życia :)
-
Ukrywam się w pracy w piwnicy bo mój dział nie ma żadnych zleceń a nie chce mi się pomagać przy zleceniach z nie mojego działu :) Oby do 15tej i fruuu do domu :)
-
Nie ma to jak wyczucie... Mnie kiedyś dziewczyna rzuciła z podobnym "wyczuciem", mianowicie jak co roku mieliśmy jechać na Przystanek Woodstock, od kilku dni przed podróżą zachowywała się jakoś zimno w stusunku do mnie, kiedy pytałem czy może chce jechać sama to powiedziała że nie, że nie chce żebym sobie marnował wyjazd przez to że ona ma "kiepski humor". Pierwszego poranka w Kostrzynie po wygrzebaniu się z namiotu oświadczyła mi że mnie zostawia. No, zajebsty moment. Cały Woodstock miałem do dupy, cały czas zalany, wszyscy dookoła szczęśliwi a mnie się właśnie zawaliła jedyna dobra rzecz w moim życiu. Niektórzy ludzie są po prostu mega-tępi. Może ci się wydawać że nie na temat piszę, że piszę o swoich pierdołach, ale jedna z tych pierdół ważna rzecz wynika. To co opisałem miało miejsce z 8 lat temu. A ja nadal żyję. Morał taki że da się to przeżyć. Ale pierwsze miesiące będą na bank przejebane. I chyba od razu lepiej przestań nastawiać się na "przyjaźń" - coś takiego nie funkcjonuje wśród "ex". Widać że nadal ci na nim zależy więc będziesz próbować tą "przyjaźń" przekuć na "związek", jeśli jemu to nie odpowiada to się zrazi do ciebie, gotowa kłótnia i rozstanie w nieprzyjemnym sosie. Nie polecam, a znam z autopsji niestety.
-
Hę? Dziwny psychiatra. Zazwyczaj ludzie narzekają w drugą stronę - że psychiatra tylko wypisuje im pigułki a nie interesuje się sednem problemu, nie chce pogadać. Moja rada - psychiatra to też lekarz. A z lekarzami, wiadomo - czasem przydaje się druga opinia. Umów sobie wizytę u innego. Lekami da się zrobić jeszcze lepszą rzecz od zobojętnienia, a mianowicie - osiągnąć poprawę w spojrzeniu na "to wszystko". Ja obecnie - aż sam się dziwię - chodzę z bananem na ryju dość często, nucę coś pod nosem. Absolutnie nie jest tak że biorę pigułkę i zastygam niczym warzywo. Nadal mam problemy, nadal świat jest w znacznej mierze denny, ale jakoś mam więcej optymizmu w zwalczaniu tej szarej codzienności.
-
Znam ten stan :) Inaczej u mnie rozłożony czasowo (w twoim wieku szarpałem druty w zespole metalowym, imprezowałem i byłem generalnie "guru" okolicznych "brudasów") ale znam. I powiem ci tak: nawet jeśli "nie pasujesz do tego świata", to trzeba jakoś żyć. Co ważne: żyć, a nie wegetować. Jeśli psycholog i psychoterapia ci nie pomagają, to może spróbuj z lekami. Sam obecnie doświadczam pierwszych pozytywnych efektów łykania "pigułek szczęścia" i... cieszę się że po nie poszedłem :)
-
Moje marzenia vs oczekiwania rodziców
deader odpowiedział(a) na agentzbigniew temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Goniłem za marzeniami wbrew kierunkowi w jakim chcieli mnie pchać rodzice. Dziś po 15 latach od chwili kiedy zdecydowałem się pójść "swoją drogą" stwierdzam że byłem młody i głupi i źle wybrałem. Dlatego moja rada byłaby taka: jeśli nie masz problemów z nauką i medycyna na którą chcą cię pchnąć rodzice jest dla ciebie możliwa do opanowania - to idź za ich radami. Będziesz zarabiał hajs, a swoje zamiłowanie będziesz mógł rozwijać w wolnym czasie. Nikt ci nie broni po kilku latach zmienić specjalizacji w końcu, prawda? A pieniądze, niestety, się przydają, oj, przydają. Leć na hajs, stary, leć na hajs. Marzenia potem, bo bez hajsu nie ma marzeń. -
Zjazd po pseudoefedrynie? o.O Nie doświadczyłem. Może nie łykam tyle żeby dorobić się zjazdu? Nie za bardzo też powiedziałbym że mnie "spiduje", nie jestem "nakręcony" jak po amfetaminie, ot, zauważyłem że od kiedy łykam pseudoefkę to rano przesypiam tylko połowę drogi do pracy, a zazwyczaj kimałem aż do finalnego przystanku i z trudem człapałem do roboty. Nie oszukuję się że uzyskam pseudoefką efekty takie jak przy amfie (choć, wstyd się przyznać, jeden sudafed rozgniotłem i wciągnąłem nosem żeby sprawdzić czy może, jednak...), nie mam zbyt wysokich oczekiwań. Jedyne co irytuje to że faktycznie jakiś efekt ten środek przynosi, więc chętnie bym się w niego zaopatrywał, tymczasem babka w aptece dzisiaj zaczęła mnie nękać że to do "ćpania" kupuję. Nie wiem, może to i faktycznie jest ćpanie, z drugiej strony nikt nie gnębi ludzi w sklepie jak kupują kawę...
-
Od kilku dni zarzucam z rana 3-4 sudafedy z redbullem, mam wrażenie że nieco mnie faktycznie rozbudza. No i tłumi obżarstwo. Też kiedyś sporo fety wciągałem, pseudoefka do pięt jej nie dorasta no ale jednak łykam i chyba zacznę to robić regularnie bo z rana jestem koszmarnie bez siły, tęsknię za powerem który dawała amfetamina...
-
Od dwóch miesięcy mam przepisany miansec na sen, ale nie powiem żebym był zadowolony z efektów - co prawda fajne są po nim sny, natomiast nie pomógł mi w samym procesie zasypiania. Zaczynałem już w desperacji próbować "podbijać" miansec różnymi dostępnymi bez recepty lekami - aviomarin i apap noc - a nawet już chciałem poprosić swojego psycha o stilnox. Tymczasem zamiast stilnoxu którego ze względu na moją skłonność do uzależnień babka przepisać mi nie chciała, dostałem jako "wzmacniacz" miansecu lek o nazwie diphergan - i o dziwo działa! Nie byłem przekonany do tego leku, po przeczytaniu ulotki wyszło mi że to coś na kształt hydroksyzyny którą łykałem jak cukierki bez żadnego efektu - a tu, proszę, po dwóch tabsach totalne rozluźnienie, senność dopada - po 30 minutach od zażycia spałem jak dziecko całą noc, wręcz spóźniłem się do pracy bo budzik nie dał rady mnie wystarczająco zmotywować do wstania :) Polecam, jak dla mnie świetne połączenie.
-
Problemy z mężem, z którymi sama nie potrafię sobie poradzić
deader odpowiedział(a) na taka-sobie temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nóż niepotrzebny. Typ złamał mojej kumpeli rękę kiedy przygniatał ją do podłogi i walił jej głową o ścianę. Wiesz, może dlatego nikt go nie usprawiedliwia, bo takie zachowanie to żadna depresja. Jak się ma depresję to ostatnie na co ma się ochotę to katować kogoś bo się nie ma na takie ekscesy siły. To żadna depresja, tylko frustracja, nieumiejętność zapanowania nad gniewem. Generalnie to, sorry że napiszę może brutalnie, ale ten twój mąż to wydaje się kawałem chuja, typowym damskim bokserem wykorzystującym to że jesteś za słaba żeby się od niego uwolnić. Moja koleżanka przez lata była tak traktowana, koleś był latami bezrobotny, miał ciągle problemy z policją bo handlował narkotykami, naćpany/pijany rozbijał się po osiedlu tłukąc szyby i bijąc ludzi... no, ale przecież "w łóżku był tak zajebisty" i "ona go tak kochała"... Wybacz może sam teraz przesadzam z moją frustracją, bo jak czytam takie opowieści to gdzieś w głębi wiem że powinienem współczuć ale nie potrafię - bo ja od lat jestem sam, bo kobiety wybierają sobie takich skurwysynów na mnie nie zwracając uwagi bo jestem "nudny". Fakt, nie szlajam się po nocy rozwalając ludziom samochody, nie spędzam dni wciągając kreski spida przepalając haszem. Jakoś tak wolę mieć stałą pracę, przyjemny dom i ustabilizowane, nieinwazyjne hobby. Tyle tylko że przez to że jestem taki zajebisty jestem jak się okazuje do dupy bo nudny... Eh sorry za offtop. -
Problemy z mężem, z którymi sama nie potrafię sobie poradzić
deader odpowiedział(a) na taka-sobie temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Od takich "przepychanek" się u nich zaczynało. Później było tylko coraz gorzej. Moja kumpela przez całe lata myślała że może "uda się jej go zmienić", dopiero ta złamana ręka ją wyrwała z magicznej bańki i uświadomiła że może się to dla niej skończyć nawet śmiercią. Facet który bije kobietę to już stracony przypadek, weź od niego uciekaj czym prędzej, tylu nas fajnych samotnych spokojnych do wzięcia... -
Problemy z mężem, z którymi sama nie potrafię sobie poradzić
deader odpowiedział(a) na taka-sobie temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Brzmi bardzo podobnie do tego co słyszałem od mojej koleżanki przez całe lata. Zdecydowała się odejść od typa dopiero po tym jak jej złamał rękę. -
Z bezreceptowych - kupiłem ostatnio coś co zwało się Extra Spasmina, po zjedzeniu 8 piguł faktycznie jakby ciut lekko mnie uspokoiło. Ale generalnie uważam że te wszystkie bezreceptowe leki to pic na wodę.
-
Wiem że na forum o takiej tematyce to może być ciężki dowcip, ale moim zdaniem ludzie z teoriami że Adolf był żydomasońskim agentem powinni iść się leczyć