
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Bardzo dobrze pamiętam ten okres. Sam polazłem do "najlepszego liceum w okolicy", a pobliska zawodówka była uważana za wylęgarnię głąbów i patologii. Cóż, coś w tym było, ale kilku ogarniętych ludzi z tamtej szkoły znałem i wiem że im się dziś wiedzie nie najgorzej, lepiej ode mnie nawet. Niektórym dużo lepiej. Jeden koleś naprawia pociągi PKP i kasę trzepie z tego niezłą. Inny projektuje jakieś transformatory czy inne dziwolągi bo po technikum elektronicznym poszedł co prawda na politechnikę na studia ale jemu to akurat na dobre wyszło. Ja w liceum byłem w klasie humanistycznej a teraz - element humanistyczny w mojej pracy zdarza się jak robię rekonstrukcję starodruków
-
Ja dobrze o tym wiem, sam nie studiowałem a jak porównuję mój poziom intelektu z niektórymi znanymi studentami to jestem w szoku jaki ze mnie mózg Tak to jest niestety dzisiaj, studia stały się przedłużeniem liceum dla wielu, kolejnymi kilkoma latami które można przebalować, najczęściej za kasiorkę rodziców na super kierunkach typu kultowe już kulturoznawstwo. Co mnie wkurza, bo przez to wytworzyła się taka sytuacja że przez niektórych jak się dowiadują że nie studiowałem, to z automatu jestem uznawany za "gorszego". Kładę na nich laskę co prawda najczęściej, bo pytam się ich potem czy mają jak ja swoją chatę i kasę na zabawki i okazuje się że niektórzy 30latkowie mieszkają z mamusiami nadal. Ale tak generalnie to czasem jak nad tym rozmyślam to mnie napada taka głupia, bezsensowna frustracja.
-
Tjaa, na ostatnie 5 prób było tyle samo "faili". Sam już nie wiem, może ja mam za wysokie wymagania? Tzn właśnie paranoidalnie mam niskie wymagania, nie szukam kobiety mega ambitnej, super zarabiającej, super laski, ot, taką zwyczajną dziewczynę bym chciał. Ale mam wrażenie że kobiety podzieliły się na pustaki bujające się po remizach i karierowiczki lansujące się po klubach. Nic pośrodku :/
-
Mój kumpel pracuje w firmie robiącej plastikowe zabawki. Razem z nim zapiernicza tam kilkanaście osób. Ich praca to obsługa maszyny która robi różne cosie z plastiku. I - uwaga! - 3/4 ekipy to ludzie po studiach Po prostu nie mogli znaleźć lepszej pracy albo pracy z kierunku w którym się kształcili. Ja jestem w sumie pracownikiem produkcyjnym w drukarni. Ale wcale się za głupiego nie uważam. Zarabiam nie najgorzej, pracę swoją poza pewnymi wyjątkowo wkurzającymi dniami lubię, bo mam poczucie że robię coś pożytecznego, praktycznego... Tylko jakoś zawsze ląduję w "friendzone"
-
Myślę że faktycznie mają szansę na wygraną, i to na takiej samej zasadzie na której dotąd przegrywali - właśnie tego o czym piszesz, że ludzie głosowali nie "na PO" tylko "przeciw PIS". Osobiście, co samego mnie szokuje, chyba gdybym poszedł na najbliższe wybory, to zagłosowałbym właśnie na "pisiorów". Kilka lat temu uwierzyłem w bajki Tuska. Wiadomo jak to się skończyło. Nie pasuje mi w PIS wiele rzeczy, ale paranoicznie, te właśnie rzeczy też mi w nich obecnie pasują. Bez sensu, wydawało by się, prawda? Chodzi mi o to, że na przykład PIS jest mocno kojarzony z katolicyzmem, tradycyjnością. Jestem niewierzący, ale dostrzegam w tym pewien plus, bo na przykład liczę na to że katolicki PIS obroni nas przed inwazją islamu. Już zdecydowanie wolę żyć w państwie katolickim niż muzułmańskim. Do tego PIS rzuca dużo obietnic które mi, prostemu robolowi, wydają się obiecujące. Tyle że najpewniej, jak w przypadku Tuska, na obietnicach przedwyborczych się skończy i po wygranych wyborach zmienią się tylko świnie przy korycie, generalnie chlew zostanie chlewem. Tak więc coś czuję że to będą kolejne wybory które sobie odpuszczę. Bo nie wierzę już w to że jakakolwiek partia zrobi cokolwiek żeby mi się lepiej żyło. Więc nie chce mi się brać udziału w tej parodii, tym cyrku. Marzy mi się prawdziwa demokracja, czyli taka w której decyzje nie będą podejmowane przez reprezentantów narodu, tylko przez sam naród. Bo ci reprezentanci to reprezentują tylko swoje własne zakulisowe interesy.
-
Jay Ingram - "Płonący dom. Odkrywając tajemnice mózgu" Bardzo fajna, popularnonaukowa książka o działaniu ludzkiego mózgu, poruszająca mnóstwo intrygujących zagadnień jak jednostronna nieuwaga czy kończyny fantomowe.
-
Śmieszna sprawa - lata temu, kiedy byłem nieodpowiedzialnym, zaćpanym, bezrobotnym głąbem to przyciągałem dziewczyny. Teraz jak jestem samowystarczalnym, pracującym, odpowiedzialnym obywatelem to jakoś każda z którą coś próbuję "zadziałać" mnie zlewa. WTF?
-
Akurat, wystarczy jakiś portal z newsami z kraju odwiedzić. Tyle że to niekoniecznie zdrowy śmiech wywołuje Raczej taki gorzko-tragiczno-niedowierzający... A co do głównego pytania tematu, to uważam że dorosłemu nie wolno być nieodpowiedzialnym. To jest podstawa. Bycie odpowiedzialnym nie wyklucza bycia szczęśliwym, radosnym itd. Nie ma nic złego w tym żeby 30-to, 40-to czy 60-cio latek wypił kilka piw ze znajomymi, ale już na przykład wsiadanie potem za kierownicę jest nieodpowiedzialne, jest nie w porządku wobec tych którym możesz potencjalnie wyrządzić krzywdę.
-
Ups
-
Myślę że to co napisał ci: jest bardzo sensowne. Schizofrenicy ponoć właśnie nie ogarniają tego że niektóre rzeczy im się "przywidują", nie zdają sobie sprawy z tego że są chorzy. Kiedyś znałem gościa u którego zdiagnozowano schizofrenię. Przed diagnozą nam często zupełnie "na serio" opowiadał o tym że w jego szafie mieszkają smoki które mówią mu co ma robić - myśleliśmy że się zgrywa, albo że się zćpał za bardzo, bo był to okres kiedy obracałem się w mocno ćpającym środowisku. Tak więc on zupełnie poważnie wierzył w to co nam opisywał, jak się śmieliśmy z jego "bajek" to się strasznie wkurzał, co myśmy oczywiście przypisywali przećpaniu. Tak więc jeśli się zastanawiasz czy nie masz schizofrenii to najpewniej właśnie jej nie masz. Kwetiapinę ktoś z forum, chyba slow motion, bierze nasennie, zdaje się. Więc to chyba prawdopodobne że działa tak jak opisujesz.
-
Wreszcie w domu. Czas na chillout
-
Klienci. Oficjalnie stwierdzam że to najgorsze mendy pod słońcem. Zawsze w piątek się znajdzie jeden taki ćwok co przyjdzie 5 minut przed zamknięciem firmy z jakąś pojebaną robotą na dwie godziny pracy i zawsze udaje im się wkurat wpaść na naszego szefa przez co nie możemy powiedzieć "spierdalaj" w kulturalnej formie, tylko musimy przyjąć robotę i zapieprzać nadgodziny. Co właśnie ma miejsce. Jak ja ich ****** nienawidzę.
-
Mój dzisiejszy dzień... to dzień zapieprzu. Znowu nawał zleceń w pracy, najgrosze że jedno jest tak skomplikowane że już zaczyna mi głowa puchnąć od wymyślenia jak je zrealizować, a to dopiero etap wyceny... Już "nie mogę się doczekać" poniedziałku kiedy trzeba będzie ruszyć z tą pracą. Eh. Plus dziesiątki drobnicy w międzyczasie. Rany jak ja czasem nie znoszę swojej pracy. Chyba wieczorem pozwolę sobie zapalić jointa, należy mi się
-
Dziwne traktowanie ludzi? Co to jest ?!
deader odpowiedział(a) na Dupa temat w Zaburzenia osobowości
Yyy, wiesz, z całego spektrum spraw które opisałeś ta jest najbardziej niepokojąca a jakby najmniej uwagi temu poświęcasz. Zdecydowanie polecałbym czym prędzej wizytę u psycha. Argument że "wielu facetów się bije" to żaden argument, takie jednostki mają właśnie nie po kolei w głowie. Rany, nawet nie wyobrażam sobie jak trzeba być porytym żeby do kogoś z nożem wyskoczyć. Mówiąc żartem i serio jednocześnie: idź się leczyć, człowieku Powodzenia! -
Dziwne traktowanie ludzi? Co to jest ?!
deader odpowiedział(a) na Dupa temat w Zaburzenia osobowości
Może cię zaskoczę, ale "normalni" ludzie tak właśnie mają. Pamiętam raz miałem w liceum taką akcję że kumpel mi powiedział że bierze amfetaminę, przejąłem się na tyle że poszedłem do szkolnej pedagog z pytaniem jakby mu pomóc itd. Babka okazała się pizdą i zamiast tak jak prosiłem doradzić mi co zrobić to wezwała jego starych i zaczęła im cisnąć jakiego to mają synka ćpuna - ale mniejsza z tym, fakt jest taki że generalnie ludzie jednak tak mają że przejmują się czynami ludzi na których im zależy. Jeżeli ty tak nie masz, jeśli naprawdę tak nie masz, to faktycznie nie jesteś "normalny". Kojarzysz serial "Dexter"? Zwłaszcza pierwsze sezony? Po tym co czytam to mi go przypominasz :) Człowieka nie rozumiejącego pewnych zależności, interakcji między ludźmi. Dopóki wieczorem nie wybierasz się kogoś zamordować to chyba nic w tym strasznie strasznego, ale cóż, normalne to mi się to nie wydaje jednak. Ja mam sporą zanieczulicę w stosunku do innych, ale jednak potrafię się czasem czymś przejąć. Jeśli tak nie masz to w pewnym sensie zazdroszczę, bo czasem międzyludzkie interakcje potrafią być strasznie wkurwiające Chciałbym czasem umieć się odgrodzić od tego co inni o mnie myślą, odciać się od pewnych instynktów które mnie napędzają. Koniec końców, jeśli naprawdę chcesz się zdiagnozować to masz tylko jedno pewne wyjście - wizyta u specjalisty. Znajdź dobrego psychiatrę, pogadaj trochę o sobie. Nie mam pojęcia czy na taką przypadłość są jakieś leki (jest mnóstwo piguł na stłumienie emocji, ale na wyzwolenie..? nie kojarzę), czy jakaś terapia. I czy w ogóle ty chcesz to zmienić, coś z tym zrobić - to jest podstawowe pytanie. Bo jeśli ci z tym wygodnie, nie przeszkadza ci to w codziennym funkcjonowaniu, a napędza cię tylko ciekawość "czym jesteś" to sprawa jest o wiele prostsza. Diagnoza wydaje mi się zawsze jest łatwiejsza od leczenia, logiczne, nie..? -
Dziwne traktowanie ludzi? Co to jest ?!
deader odpowiedział(a) na Dupa temat w Zaburzenia osobowości
Ja jestem z małej miejscowości i jestem ze swojej psychiatry całkiem zadowolony, więc to niekoniecznie reguła że "większe znaczy lepsze". Ale jak tam ci pasuje :) Nie napędzaj też sobie diagnoz na wyrost. To że część objawów socjopatii u ciebie występuje nie znaczy że to "to". Generalnie socjopatami są na przykład seryjni mordercy, ludzie traktujący ludzi jako środki do osiągnięcia swoich celów. Ty się wydajesz świadomy swoich "odchyłów" więc czy ja wiem czy to socjopatia..? Jak pisałem, jestem tylko samoukiem z internetu. Prawdziwą diagnozę może ci postawić tylko specjalista. Skoro nie przeszkadza ci to aż tak bardzo w codziennym życiu że na gwałt potrzebujesz pomocy to może faktycznie poczekaj do wyjazdu do większego miasta. Tyle że związane z przenosinami w nowe miejsce, nowe środowisko itd. emocje mogą się jakoś bardziej uaktywnić i może przeszkadzać. Czemu by nie pójść do jakiegoś specjalisty u ciebie, "na miejscu", przed wakacjami, żeby mieć jaki-taki pogląd na to co ci jest? Jak wspominałem, oni nie gryzą, a czym szybciej sobie zaczynasz pomagać tym lepiej :) -
Kiedyś po półtoragodzinnym czekaniu "w kolejce" wkurzyłem się, wróciłem do domu i sam sobie wyjąłem szwy. Żyję
-
Dziwne traktowanie ludzi? Co to jest ?!
deader odpowiedział(a) na Dupa temat w Zaburzenia osobowości
Mi to zajeżdża trochę socjopatią, ale czemu tak się wzbraniasz przed pójściem do psychiatry który ci na pewno lepiej postawi diagnozę niż garstka samouków w internecie? Oni nie gryzą -
Popijam winko i słucham starych kawałków na YT. Eh, szalone czasy [videoyoutube=]http://www.youtube.com/watch?v=jDtvzuG5Maw[/videoyoutube]
-
No chyba że tak to wygląda, to faktycznie, cofam zazdrość. Mi się antyklerykalizm kojarzy raczej z ludźmi inteligentnymi, u mnie lokalne dresy zapieprzają do kościółka aż się kurzy co niedziela.
-
Ależ dlatego ja tutaj wcale nie "walczę", ja tylko wyrażam opinię, ukazuję inny punkt widzenia, jak i ty :)
-
Zdecydowanie prędzej. Drętwo brzmi ten termin, więc pewnie lepiej byłoby jakiś konkurs ogłosić na nazwę dla takich związków. Gejżeństwo? Lub warto - jeśli ma się takie a nie inne przekonania. Czasy się zmieniają, ale wcale nie znaczy to że na lepsze. Rzym upadł przez zdziczenie, to samo dzieje się z naszą cywilizacją dzisiaj. Możesz jak owca "akceptować", możesz też próbować bronić pewnych uniwersalnych wartości. Ja wybieram to drugie. Zazdroszczę, bo większość niewierzących których znam to lewackie owce, na kler plują ale gejów to uwielbiają bo przecież, jak to jedna z takich osób z mojego otoczenia stwierdziła, "powinno być tak że wszystko można".
-
na_leśnik, po to właśnie jest to forum, tutaj sami swoi wariaci :) Tu śmiesznostka - jedna laska zostawiła mnie właśnie z powodu tego że zamiast iść na jakieś bzdurne studia które nic mi nie dadzą zdecydowałem się pójść do pracy, dzięki której dzisiaj mam własne mieszkanie i całkiem swobodnie sam się utrzymuję. Nie miałem 30 lat jeszcze, ledwo 22, i chciałem właśnie nam zapewnić dobre perspektywy na "prawdziwe życie". Jej jednak to nie odpowiadało, bo jak już pisałem, marzyła sobie o kimś z wyższym wykształceniem. Do dziś nie wiem czemu tak się tego czepnęła, obecnie nie utrzymujemy ze sobą kontaktu bo rozstaliśmy się w nieprzyjaznej atmosferze, ale wiem że ona skończywszy swoje studia nadal mieszka z mamusią i zarabia mniej ode mnie, tępaka bez studiów :) Piszę o tym żeby pokazać ironię, jak to "prawdziwe życie" może być dla kogoś niewystarczającym argumentem. Niektóre kobiety mają jakieś chore wymagania i kropka, nieraz się już przekonałem. Może ja mam takiego pecha że w życiu trafiałem na takie chore jednostki, ale nie moge mówić inaczejjak opierając się na własnych doświadczeniach przecież. Szczerze mówiąc to po głębszej analizie dochodzę do wniosku że tkwiłem w męskim odpowiedniku roli którą przyjmują bite kobiety - "może i bije, ale to dobry człowiek". Może tak naprawdę ciągnąłem tą relację bo byłem przeświadczony że żadna inna mnie nie będzie chciała i lepiej będzie trzymać się tej która, choć "zepsuta", przynajmniej mnie chce..? Może nie tyle jestem takim idealistą, co tak popsutą jednostką? Sam już nie wiem. Myślę że do tych spraw podchodzę bardzo emocjonalnie i nie zawsze logicznie. Chyba nie powinniście słuchać moich rad w takich sprawach Masz dziwne, żeby użyć łagodnego słowa, pojmowanie terminu "głowa rodziny". W twoim pojmowaniu to jest raczej "tyran rodziny". Demokracja to rządy większości, w przypadku kiedy masz dwójkę ludzi i różnicę zdań to nigdy nie da się problemu rozwiązać na demokratycznych zasadach. Już właśnie na zasadach partnerskich bardziej - idąc na kompromisy, wypracowując wspólnie rozwiązania. Demokracja nie ma z tym nic wspólnego.
-
Bittersweet , chodzi o to według mnie ,żeby to pragnienie robienie kariery i chęć tanecznych podskoków nie zdominował reszty dobrych pragnień u tych niezwykle ogarniętych kobitek . Bo jeżeli co u niektórych dwa razy w tygodniu potańcówki i puuby do póżna ,albo kariera po 12 godzin conajmniej dziennie w przebywaniu w pracy i total konkurencja tam, to sorry . Może następnym razem i w innych ramionach. O, to, to. Już ja wolę chyba spokojnego "pustaka" niż taką zabawową "kobietę sukcesu".