Skocz do zawartości
Nerwica.com

Browll

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Browll

  1. Myślicie, że w moim wypadku jest szansa na stabilizację, w razie gdybym udał się do psychologa lub psychiatry? Najgorsze jest to, że nie mam wsparcia ze strony najbliższych... Kilka razy zdarzyło mi się rozmawiać z rodzicami na ten temat, ale ich reakcja jest zawsze taka sama: -"Przestań się wydurniać, uroiłeś sobie coś", -"Nie rób z siebie ofiary", -"Ty chcesz iść do psychiatry? Daj sobie spokój", itp. : /
  2. Witam, mam 21 lat i piszę tutaj, ponieważ męczę się ze swoim stanem już sporo czasu, nie mam pojęcia co robić i szczerze mam już tego dość. Jeżeli ktokolwiek jest w stanie udzielić mi jakichś sensownych rad, to bardzo bym o to prosił. Chodzi o to, że co jakiś czas, z krótszymi bądź dłuższymi przerwami dopada mnie (chyba) depresja. Czuję się wtedy jak wrak człowieka. Nie mogę spać, jeść, komunikować się w normalny sposób z ludźmi, wszystko jest mi obojętne. W tym czasie jedynym zajęciem jakie mi się udaje, jest leżenie w jednym miejscu i rozmyślanie nad beznadziejnością mojego życia, czyli ogólna wegetacja. Chce mi się wtedy również płakać, ale jakoś nie mogę. Następnie, po tych kilku dniach beznadziejności przychodzi kolejne kilka dni, które są jeszcze bardziej beznadziejne, ponieważ do tego wszystkiego dochodzi niekontrolowana agresja. Staję się wtedy nieznośnym skur*****em. Wtedy jakakolwiek komunikacja z ludźmi postronnymi, czy z rodziną jest kompletnie bezcelowa. Drażni mnie wtedy każde słowo innego człowieka i najczęściej kończy się to mniejszą lub większą awanturą. W tym stanie do głowy przychodzą mi różne destruktywne myśli, tzn. mam ochotę rozwalić o ścianę wszystko co mi wpadnie w ręce (i czasem mi się to udaje), przychodzą również myśli samobójcze. Robię się także totalnie nieodpowiedzialny. W zależności od okoliczności stan ten mniej lub bardziej gwałtownie przechodzi i na jakiś czas staję się znów "w miarę" normalnym człowiekiem. Piszę "w miarę", ponieważ ta normalność w pewnych kwestiach odbiega od tego co przejawiają na codzień zdrowi ludzie. Opiszę również bardziej szczegółowo, moje życie prywatne. Ogólnie wychowałem się w domu, w którym ojciec był alkoholikiem i chyba nadal jest. Tzn. on się za alkoholika nie uważał, pił bo była okazja, tylko szkoda, że tych okazji było bardzo dużo. Przez pewnien bardzo długi okres, praktycznie codziennie przychodził po pracy do domu nawalony. Ja w tym czasie chodziłem do szkoły podstawowej. Pamiętam, że ten czas był dla mnie bardzo stresujący. Ojciec właściwie, nigdy jakoś szczególnie się nie awanturował (kilka razy zdarzyły mu się pewne incydenty) i nie był jakimś tyranem. Gdy był trzeźwy, to stawał się "standardowym" ojcem. Moja mama z kolei musiała się z tym wszystkim zmagać. Jej zmagania polegały ciągle na tym samym: ojciec przychodzi narypany, ona się na niego wydziera, a ja siedzę w tym czasie w pokoju, totalnie zmieszany, zestresowany i zawstydzony tym wszystkim. I tak w kółko, do czasu aż znalazłem się w szkole średniej. Nie będę opisywał już dalszej historii, bo można łatwo wywnioskować, że i tak byłaby mocno beznadziejna... Na ten moment trochę mi ulżyło, bo zaczynając pisać byłem w totalnie agresywnym stanie, teraz jestem spokojniejszy, to pewnie przez to, że się komuś wyżaliłem. Chciałbym się z tego wszystkiego jakoś wyleczyć, chociaż na dłuższy czas, ale nie mam pojęcia jak.
×