Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    12 598
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. sama na własne życzenie rozgrzebałam pewną sprawę i takie efekty.... ale spoko, nic nie zrobiłam.
  2. W nocy miałam jakiś masakryczny kryzys
  3. @Illi U mnie różnie w tym temacie w ostatnim czasie, niestety większość nocy w dużej mierze nieprzespana. Chyba czas nawiedzić swoją lekarkę
  4. Ja zwiększałam, ale ja 20mg brałam bardzo krótko, może 2 tyg. Mi właśnie zwiększenie dawki pomogło, bo na 20 mg czułam się gorzej niż bez nich
  5. @Dziewczyna22 mam wrażenie, że trafiasz w albo wyjątkowo podłe towarzystwo za każdym razem, albo po prostu niedoedukowane. Epilepsja dzisiaj już nie jest jakąś specjalnie stygmatyzowaną chorobą, albo ja żyje w bajce Czy kiedykolwiek zapytałaś którąś z osób, które się od Ciebie odsunęły dlaczego to robią? Ja wiem, że na siłę nikogo do znajomości nie zmusimy, ale często uciekamy od rzeczy, których się boimy, nie znamy. Może to wynika po prostu z lęku, tego, że nie będą wiedziały co zrobić, jak się zachować w momencie gdy zdarzy się atak.. I pytanie z innej bajki, masz jakieś zainteresowania, pasje? Często ludzi właśnie łączą wspólne pasje, zainteresowania, może tam warto poszukać nowych znajomości?
  6. A u mnie stabilnie. Myśli się pojawiają, ale pojawiają się i nic nie robią. Aktualnie to moja t. jest chyba bardziej zaniepokojona tym faktem niż ja sama.
  7. Moja ukochana książka Ja będę na dniach zabierać się za "Człowieka i jego symbole" C. Junga Poza tym polecam też Yaloma, zwłaszcza jego "Dar terapii. List otwarty do nowego pokolenia terapeutów i ich pacjentów" i Alice Miller "Bunt ciała" i "Dramat udanego dziecka", chociaż Miller na pewno czyta się ciężej niż Yaloma.
  8. piszę smsy z moją lekarką i czytam książkę
  9. W Poznaniu ale ta przy szpitalu dziecięcym, nie CZP na Wildzie. To mi z planowanego 2-3 tyg. pobytu na ustawienie leków zrobił się pobyt 1,5 miesiąca bo wiecznie nie byli zadowoleni z efektów. W dzień planowanego wypisu kierownik kliniki stwierdził, że on mnie chce jeszcze zostawić ok. 2 tyg. bo chciałby jeszcze inne leki wypróbować. Tam każdy pacjent ma takie mini konsylium, że jest zapraszany na odprawę z całym zespołem i prof. pyta o to powód dla którego znalazła się dana osoba w szpitalu, na jakich lekach się człowiek najlepiej czuł, czego oczekuje od leczenia itp. Później w razie potrzeby też wzywają z zaskoczenia jak ich oświeci, że wypadałoby delikwenta zapytać jak się czuje po zmianie leków i oczywiście uwzględniają wszystkie Twoje uwagi co do samopoczucia. No chyba, że byś wymyślał jakieś rzeczy z kosmosu, to wtedy pewnie by zlali, ale ja nie miałam żadnych problemów tam. Nawet lek doraźny jak z 2x chciałam to mogłam sobie wybrać bo mi proponowali słabszy i mocniejszy.
  10. To jest mała Klinika Psychiatrii, bo oni tam mają chyba tylko ok. 90 łóżek na 3 oddziałach, a w promieniu 50 km są dwa inne duże szpitale psychiatryczne po ok. 400 łóżek każdy. I chociażby organizacja tego oddziału nie pozwalała na przyjęcie nie wiadomo ilu osób na ostro, bo tam był odcinek wstępny i sanatoryjny. Wstępny to jak na każdej psychiatrii, zero ostrych przedmiotów itp. itd., a na sanatoryjnym już mogłeś mieć wszystko, pielęgniarki na sanatoryjny przychodziły tylko rozdać leki, albo nawet trzeba było iść na wstępny po leki, nie siedziały na sanatoryjnym, na korytarzu była tylko kamera i miały u siebie na wstępnym podgląd, mogłeś sobie wychodzić na ogród czy na teren szpitala normalnie. Jedyny plus/minus to na sanatoryjnym się ciągle lekarze ze studentami kręcili i na każdego w końcu padało, że był proszony do studentów, ale jak ktoś nie chciał to mógł odmówić bez problemu. No po prostu oni skupiali się na konkretnych jednostkach chorobowych w stylu schizofrenia, CHAD, depresja a innych odsyłali do innych ośrodków. Zdarzały się osoby z innymi problemami, ale było ich zdecydowanie mniej. Tam przeważały przyjęcia planowe np. do elektrowstrząsów, wlewu ketaminy czy ustawienia leczenia - ośrodki o najwyższym stopniu referencyjności mają ten przywilej, że mogą sie zorganizować tak, żeby sobie wybierać pacjentów.
  11. Człowieku, daj sobie spokój z tymi badaniami bo tylko nakręcasz swoją hipochondrię. A co do mierzenia temperatury w uchu to masz ją zupełnie w normie. Jak już się znawcy od pomiaru temperatury ciała wypowiadają to niech chociaż wypowiadają się do końca z sensem bo temp. mierzona w uchu jest w normie do 37.5 - zawsze wynik pomiaru temperatury głębokiej będzie wyższy od temperatury mierzonej na powierzchni skóry, to jest zupełnie normalne. A Twoje problemy ze stolcem jak dla mnie wiążą się tylko i wyłącznie ze stresem, nic poza tym. Skoro porobiłeś już miliard badań i nic nie wyszło w nich to nie drąż dalej bo zaraz wymyślisz 10 kolejnych badań, które też nic nie wniosą.
  12. Przywozili różne osoby, ale takie osoby tam zostawały max 1 noc i były wywożone do innych szpitali, bo tam gdzie ja leżałam to tak z ulicy się raczej ciężko dostać znaczy się nie tyle dostać, co zostać bo to jednak Klinika, studenci itp. i sobie trochę wybierali pacjentów. Zresztą ja tam też leżałam po znajomości można powiedzieć No i też ja leżałam na oddziale żeńskim, a tam chyba zawsze jest trochę spokojniej. Teraz już w ogóle tam nie przyjmują dorosłych na ostro, tylko przyjęcia planowe, ale tak, tam jest raczej spokój. A oddział internacyjny to inaczej psychiatria sądowa, chyba pomyliłeś pojęcia ludzie tam leżą wyrokiem sądu za różne przestępstwa i tam pobyt trwa minimum pół roku
  13. Kolego drogi, a po cóż tak od razu bezpośrednio i ciut wulgarnie się wyrażać, czy nie prościej, ładniej i przyjemniej dla oka czytało by się np. słowa "moja pupcia niemowlaka cierpi, bo po esci jest podrażniona i owo podrażnienie obejmuje też część genitaliów, przez co cierpię katusze niemiłosierne, czy ktoś z was miał podobnie?" A odpowiadając na zadane przez Ciebie pytanie: to nie wina esci, gacie zmień na bawełniane i problem się rozwiąże
  14. Ja byłam w szpitalu 1,5 miesiąca i pobyt wspominam dość dobrze. Fakt, miałam jedną krzywą akcje, że psychiatra, który jest biegłym sądowym groził mi, że mnie zatrzyma sądownie , ale nie znał wszystkich informacji, bo go nie było na odprawie tego dnia i jak się sytuacja wyjaśniła to przyszedł i przeprosił - ogólnie szacun dla niego bo myśle, że niewielu lekarzy by tak postąpiło. Także tak nie wrzucaj wszystkich szpitali do jednego worka, bo są normalne i 'ludzkie' miejsca Przecież są oddziały internacyjne i tam nikt nie leży przypięty pół roku, tylko pacjenci normalnie chodzą po oddziale (no chyba, że coś wywinie). U mnie w pracy (teraz już byłej) nie raz leżał pacjent z zakładu karnego i rzadko kiedy leżeli przypięci, a zdarzyli się tacy co nawet za morderstwo siedzieli. Wiadomo, że służba więzienna ich pilnowała, ale nawet nie zdarzyło się, żeby próbowali coś kombinować, mimo, że SW siedziała przed salą, a nie na sali. Raz leżał delikwent, ale on był oskarżony a nie skazany, to wtedy rzeczywiście leżał przypięty i wymóg prokuratora był taki, że leżał sam na sali.
  15. No podobne to są leki. Ja duloksetyne w przeciwieństwie do wenlafaksyny dobrze tolerowałam. Początki były cieżkie, ale trwał to 3-4 dni, później już było spoko.
  16. @PiotrekLondon u mnie skutki uboczne utrzymywały się ok. 2 tyg, później wcale też nie było lepiej. Totalnie nie tolerowałam tego leku i poszedł w odstawkę.
  17. Powstrzymaj się od wskazówek co, na co i jak brać, bo żaden z Ciebie lekarz i farmaceuta.
  18. To na mnie chyba w żadną stronę w tej kwestii nie działał, bo nie zauważyłam ani pogorszenia ani poprawy
  19. pogoda, spacer, obiad i to, że się nawet wyspałam
  20. Tak. W Poznaniu. Ja leżałam tam 1,5 miesiąca i nie wspominam tego jakoś źle
  21. acherontia styx

    NOWE Czy masz?

    nie masz pióro wieczne?
×