Skocz do zawartości
Nerwica.com

zabijaka

Użytkownik
  • Postów

    819
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zabijaka

  1. Dokładnie jak wyżej. Z trittico jest tak , że małe dawki powodują uspokojenie i poprawiają sen, ale większe już odwrotnie. Granica jest cienka. Branie 200mg na start to robienie z siebie żywego trupa. Sypiesz terminami chemicznymi z rękawa, ale zdrowego rozsądku Ci zabrakło w tamtej chwili.
  2. Zastanawiam się czy ktoś w ogóle wyszedł z bezsenności, czy jest to wyrok na całe życie? Nie napawa optymizmem fakt, że wiele osób boryka się z bezsennością latami...
  3. Tak, u mnie jest to samo. Jak się udałem z problemem bezsenności do psychiatry bo już się bałem o zdrowie psychiczne to psychiatra od razu postawił diagnozę - depresja i wydał leki przeciwdepresyjne. Jak później z nim rozmawiałem, próbując przekonać, że ja nie mam depresji tylko problemy ze snem, to dalej w zaparte szedł, że on jest lekarzem i wie lepiej. No cóż. Nie zgadzam się z nim nadal, ale ma najlepszą stawkę na rynku, a jak wiadomo psychiatrzy liczą nawet 500zł za wizytę, a ja mam budżet studencki... Czasem odmawiam sobie wielu rzeczy, żeby pójść na wizytę. Wracając do tematu zaburzeń, to uważam, że bezsenność może być zarówno objawem ale też powodem wielu zaburzeń, jakoś o tym drugim się znacznie rzadziej mówi w psychiatrii. W szpitalach psychiatrycznych powiedziano mi, że nawet nie ma czegoś takiego jak leczenie bezsenności. Leczy się depresję, schizofrenię, lęki, ale nie bezsenność.
  4. Mam fizycznie i psychicznie dość... Leczę bezsenność, biorę leki i efekty raz są, raz nie ma. Czuję się jak Syzyf. Dźwigam kulę pod szczyt, i gdy czuję że już osiągam pułap poprawy, nagle staczam się z kulą na sam dół... I tak w kółko, cyklicznie, regularnie. To jakaś schiza... Męczy mnie to cholernie psychicznie, każdy dzień wydaje mi się jednakowy, robię wszystko zadaniowo, zero radości. Mam dziewczynę, która jest wyrozumiała i oddana, mam wspierającą rodzinę, też chcę być dla nich, a nie kaleką... bo tak, tak właśnie się czuję...
  5. Ja chyba nie reaguję dobrze na dopamino-odziaływujące leki.. Mianseryna chyba takim jest, nie? Zamiast iść spać, czy jak to nazwałeś zamulenia, wystrzeliło mnie jak po kresce... To znaczy, czułem się dobrze, była euforia, uśmiech, ale w żaden sposób nie powiedziałbym, że to na lek na noc, na sen... Ja bym go brał rano jak już... A co do Trittico to przeczytałem, że małe dawki usypiają silniej niż większe... Nie wiem czy wszystkie leki psychiatryczne tak działają, ale trittico zależnie od dawki działa na różne receptory. Tylko granica dawek jest subiektywna, bo naukowcy musieliby przeprowadzić tysiące badań na ludziach, żeby wyciągnąć jakieś obiektywne wnioski. Dla jednego mało to będzie 150mg, dla innego 25mg. W literaturze amerykańskiej napisane, że małe dawki to 25-100mg.
  6. To znaczy, u mnie raz działa raz nie... I spotkałem się z tym, że to nie tylko u mnie tak działa. Dziwny ten lek. Nie mam siły już kombinować z innymi bo z reguły kończyło się na tym, że miałem zupełnie odwrotny efekt. Polecali mianserynę, że usypia - wziąłem to mnie wystrzeliło jak po kresce... Polecali NaSen, łyknąłem, nie zmrużyłem oka... Tylko kac chemiczny następnego dnia.
  7. Kiedy ostatnio się porządnie wyspaliście? Ja nie pamiętam. Niby funkcjonuję, ale nie czuję się szczęśliwy. Czuję się jak tonący wrak. Wiem, że nie jest ok, choć się staram oszukiwać i pocieszać. Bezsenność strasznie rujnuje życie. Nie wypoczywam, nie regeneruje się, świat ciągle pędzi. To jest jak siedzieć i nie schodzić z karuzeli.
  8. Nie wiem kto wymyślił covid19 i puścił go w świat, ale na pewno już dawno nie żyją...
  9. Znalazłem na amerykańskiej stronie, że małe dawki trittico działają nasennie, zaś duże antydepresyjnie więc pobudzająco i uwaga, mogą NASILAĆ bezsenność! Szkoda, że mi tego lekarz nie powiedział, tylko kazał zwiększać dawkę aż do 200 mg... kiedy ja już nie mogłem ustać na nogach z bezsenności. Trittico zażywam mniej więcej od listopada z przerwami...
  10. Współczuję, ta aura panika jest fatalna dla osób przeżywających problemy psychiczne. Tylko nasila i pogarsza. U mnie depresja się nasiliła.
  11. Czy macie oszołomienie po melatoninie? Ja wczoraj przyjąłem do trazodonu, noc minęła dobrze, raz się wybudziłem, ale spałem i miałem sny, za to rano wstałem jak po mocnym psychotropie. Uczucie obcości ciała, odrealniania, spowolnienie.
  12. Trazodon podobno stymuluje libido, w przeciwieństwie do innych leków przeciwdepresyjnych, u mnie pierwsze tygodnie takie były. Erekcja codziennie rano, libido większe też, natomiast orgazm byle jaki. Nie da się mieć wszystkiego.
  13. Wczorajszego wieczoru zrobiłem coś na przekór... Czytając komentarze na forum odnośnie trazodonu, postanowiłem wziąć tak jak ktoś doradził... Zamiast mojej zalecanej dawki 150mg, 25mg... Ktoś argumentował to tym, że małe dawki działają nasennie i wcale nie jest tak jak powszechnie się sądzi, że większa dawka to większe działanie. Cóż postanowiłem spróbować...Wyczerpany 4 bezsennymi nocami z rzędu, łyknąłem 25mg... Odpłynąłem w fotelu przed telewizją. Zbudziłem się jak nietrzeźwy, żeby pościelić łóżko. Walnąłem się na łóżko i zasnąłem. Wybudziłem się koło 3 w nocy (standard), wstałem, przeszedłem się po mieszkaniu, położyłem z powrotem i zasnąłem jakoś przed 6 kamiennym snem znowu... Wstałem o 9 rano, z uczuciem splątania, jak po mocnym psychotropie (podobnie działała na mnie mianseryna). Zimny prysznic, mała rozgrzewka w domu, bogate w białko śniadanie, a ja dalej mam opóźniony refleks i czuję się obco w swoim ciele. Antydepresanty to jedne wielkie misterium... Przyjmowałem 200mg trazodonu i miałem bezsenną noc, przyjąłem 25mg i ścięło mnie jak w narkozie. Bądź tu mądry.
  14. Na mnie z kolei działa dużo zielonych warzyw i zwierzęcego białka dobrej jakości (dziczyzna, jaja z wolnego wybiegu). Czuję więcej energii, mimo bezsenności. Dla zainteresowanych polecam poczytać o probiotykach i prebiotykach. Podobno bakteria w jelitach odpowiadają za nasz nastrój! Serotonina jest w większości produkowana w jelitach!
  15. Czy ktoś z Was tak ma, że kładzie się do łóżka, czuje się senny, zamyka oczy i śni albo jakby na jawie? Jakby część ciała , umysłu zostawała trzeźwa i odczuwała otoczenie, a część śniła? Ja tak mam, że niby mam sny, ale w każdej chwili na zawołanie mogę wstać. Coś dziwacznego.:/:/:/
  16. Po prostu piszę z góry o możliwych następstwach, bez owijania do rzeczy.
  17. Jak u Was dzisiaj? Ja wczoraj się położyłem bo sen mnie chwytał, ale gdzieś się ulotnił, chyba przez niewygodne łóżko. Całą noc rzucałem się z boku na bok, szukając wygodnej pozycji, jak nie ból karku to parcie na pęcherz mnie budziło. I tak nagle otworzyłem oczy, jasno na balkonie, a na zegarku 5:30. Od tamtej godziny leżałem i kontemplowałem.
  18. Owszem, tylko uczulam na to, żeby nie traktować tego jako antidotum a bardzo łatwo. Ludzie w nerwicach, lękach szukają ukojenia i komfortu gdzie się da. Przecież sam przechodziłem lęki. W dzisiejszych warunkach i nie mówię tutaj o wyjątkowej sytuacji jaka zaistniała wskutek kwarantanny, ale ogólnie, ludzie więcej czasu spędzają w internecie, nie ma 'presji' na kontakt z otoczeniem. W takich sytuacjach łatwo wpaść w skrajność i potraktować świat wirtualny jako prawdziwy.
  19. Poprzez wygodę - klik i masz znajomych - wyręcza nas z problemu - czyli wychodzenia na żywo do ludzi i konfrontacji z lękami.
  20. O Jezu kochany, znam to uczucie. Jakby urwanie filmu, nieświadomka, czas upłynął, ale Ty nie pamiętasz snów ani co gorsza nie czujesz się wypoczęty, ale też nie padnięty jak po zarwanej nocy. Ja takie miałem fazy na lekach nasennych.
  21. Forum nie jest rozwiązaniem. Wręcz jest niebezpieczeństwem.
  22. Ja na początku się śmiałem, żartowałem, ignorowałem sprawę. Przyznam, że naśmiewałem się z ludzi robiących pełne kosze zakupów, chodzących w maskach, myjących ręce z uporem maniaka w psychozie... Jednak po czasie, jak coraz więcej ludzi zaczęło podążać tym śladem, zwłaszcza moich najbliższych i sami zaczęli mnie pouczać, aura niepokoju zaczęła udzielać się i mnie. Ulice wyludnione, brzydka pogoda ostatnimi dniami, zakaz imprez czy spotkań nie działa na mnie napędzająco... Mam depresję, potrzebuję kontaktu z żywym człowiekiem, spotkania to moje antidotum. W tej sytuacji czuję się tylko coraz gorzej... Gorzej sypiam, miewam okrutne koszmary, nawet już nie wychodzę na ulicę się przejść, bo te puste szare ulice mnie tylko jeszcze bardziej dołują i napędzają niepokojem. Kiedy ten koszmar się wreszcie skończy...
×