Capranera, ja mogę Ci powiedzieć z własnego, subiektywnego doświadczenia.
Brałem zoloft przez mniej więcej pół roku, mogę opisać jak na mnie podziałał.
Nie znam tych skomplikowanych chemicznych mechanizmów i reakcji jakie zachodzą w organizmie pod jego wpływem, nie wnikam w to, szczerze mnie to nie interesuje, interesuje mnie to jak wpłynęło to na moje racjonalne odczucia.
Powiem Ci tak, przez pierwsze tygodnie miałem, że się tak wyrażę, dziwne jazdy, nie mogłem się przyzwyczaić, nie chodzi nawet o lęk, ale o to dziwne uczucie oderwania od rzeczywistości - tak miałem ja.
Lęki w tym czasie też miałem, i to potworne, uwierz mi, nasilały się głównie w miejscach publicznych, w kościołach, hipermarketach - tam gdzie tłoczno i anonimowo. Tam gdzie czujesz się kompletnie jak mrówka w mrowisku.
Po około dwóch miesiącach lęki zaczęły ustępować, miewałem już wtedy raczej ogólne rozbicie, drażliwość i myśli depresyjne związane z egzystencją - nic wspólnego z lękiem.
Drażniło mnie wszystko, miałem potworne huśtawki nastrojów z radości i euforii w gniew i furię, potrafiłem drzeć się na najbliższych za byle co, kiedyś prawie wdałem się w bójkę na ulicy.
Wiesz co sobie uświadomiłem? Że w większym stopniu to nie było wywołane działaniem leku, ale moją mentalną walką z nim. Biłem się z własnymi myślami. Z własnymi urojeniami i projekcjami.
Nie dochodziło do mnie, że jestem na prochach i że się leczę. To były raczej wyrzuty sumienia i poczucie winy, że jestem pod wpływem czegoś, na co nie mogę wpłynąć, a co.. PODKREŚLAM, wywołuje zmiany.
Od tamtego czasu stopniowo zacząłem sobie uświadamiać, że muszę się temu po prostu poddać, a głupie myśli odrzucać.
Wiem, że to brzmi banalnie, a na psychikę ludzką nie ma takich prostych sposobów.
Po prostu taka moja rada, jeśli Cię ona interesuje, osoby, która ponad 6 miesięcy ma wyrwane z życia, głównie przez własną głupotę i użalanie się - zaakceptuj to, zaakceptuj swoje położenie, przyjmij do wiadomości, że się leczysz, uświadom to sobie i przejdź do swoich normalnych codziennych zajęć. Jak rzucisz się w wir pracy, nauki, czegokolwiek, zapomnisz o tym, a lek będzie robił swoje. Im więcej się skupiasz na tym, im więcej samoobserwacji czynisz tym gorzej, to nie tak działa. Przestań myśleć o leku i jego działaniu, zajmij się sobą i swoim życiem. Snuj śmiałe plany na przyszłość. Pozdrawiam.