Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zupapomidorowa

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zupapomidorowa

  1. aardvark3, to wszystko co napisałaś jest prawdą. A po roku mieszkania z nimi zupełnie się w to wciągnełam. Problem w tym, że to zupełnie wyczerpało mnie z sił, ledwo obroniłam w tym czasie magistra i ... nie mam siły działać dalej. Chyba sama wpadłam w współuzależnienie. Przez ten rok tak mnie gnębili i mimo że nie jestem już dzieckiem, boję się życia. Boję się spróbować innej pracy niż u nich w firmie. Nie maluję od lutego. Najchętniej bym przestała istnieć bo jak tu żyć nie mając siły, motywacji? -- 23 maja 2014, 10:32 -- Chyba jestem bardzo współuzależniona. Przez lata zasiali mi taki lęk do ludzi, do świata, jakby uzależnili od swoich środków materialnych - proszę nie hejtujcie mnie za to. Z jednej strony zdaję sobie z tego sprawę z drugiej jestem jak wylękniony wrak, nie mam siły nawet się wyprowadzić. -- 25 maja 2014, 20:59 -- Moja toksyczna mamusia, po tym jak spędziła weekend ze mną i z moim nowym chłopakiem, stwierdziła "bardzo fajny chłopak, szkoda go dla ciebie, bo go zniszczysz". Co za patologia
  2. Aneczak, gdyby nie terapia - wsparcie terapeutki, grupy terapeutycznej to pewnie nie podjęłabym takiej decyzji tylko też uciekła i żyła z dala od nich do końca życia na nich wściekła.
  3. Raffuss, dziękuję. Ostatnio rzucił metalowym stołkiem w mamę. Miarka się przebrała. Mama też już ledwo ciągnie ale jest strasznie, bardzo współuzależniona. Ja też jestem dalej lękliwa bo za to jakie mi piekło zgotował od dziecka to powinnam mu założyć tą sprawę o znęcanie tak jak dzielnicowy mnie namawiał - wtedy dobraliby mu się porządnie do tyłka. Ale boję się, że rodzina się całkiem rozpadnie, firma upadnie i wszyscy będą mieć do mnie żal. Oni już parę ładnych lat żyją w patologicznej symbiozie. A brat zamiast się cieszyć, że chcę chronić siebie i matkę to przyjął tylko do wiadomości mój krok, nie wsparł tylko wyraził obawę o utratę pracy w firmie. Ale on nas nie wspiera już od dawna, przymyka oko. A jak zaczyna ojciec nas atakować i tłuc, dzwonię po niego a ten przyjeżdza i tylko skomentuje do ojca całą sytuację w stylu "Picie ci nie służy, lepiej nie pij". Jestem sama z walką w tym kotle o lepsze życie dla mnie i dla reszty rodziny.
  4. Dziś w końcu odważyłam się i zrobiłam to co już dawno powinnam była zrobić - poszłam założyć niebieską kartę. Dzielnicowy namawiał mnie na wszczęcie postępowania karnego ale nie byłam na to gotowa. Rodzinę trzyma przy życiu firma, boję się że to by ją zniszczyło a brat wtedy i mama odwrócili by się ode mnie. Dzielnicowy ma przyjść w odwiedziny do mojego ojca w przyszłym tygodniu. Już się boję reakcji ojca. Pewnie schla się z rozpaczy a wtedy nie wiadomo co mu odbije. Ostatnio rzucił w mamę metalowym krzesłem i do mnie leciał z łapami ale mama mnie obroniła. Jestem zadowolona, że podjęłam w końcu jakieś kroki ale się boję jednocześnie.
  5. Zupapomidorowa

    DDD - czyli?

    Lenka30, dzięki za słowa otuchy i wsparcie. Teraz pojawiają się nowe wątki w rodzinie w tym molestowanie mojej mamy przez jej brata w dzieciństwie. Próbuję być silna i wspierać mamę. Dziś znów ojcu odwaliło po wódzie. Rzucił w mame metalowym krzesłem, do mnie też już leciał ale mama go zatrzymała. Brat też już ma dość. Musimy ustalić we trójkę co można z nim zrobić, jak odsunąć od nas póki jeszcze żyjemy. Siddhi, Tak to ten chłopak. Zrozumiałam, że działam kolejny raz po schemacie a chłopak jest niczemu winny. Bałam się zaangażować, nasze problemy napompowałam do wysokości pałacu kultury. Zrozumiałam to, przeprosiłam, wytłumaczyłam. Wybaczył mi i jesteśmy razem. Dostaję od niego ogromne wsparcie, uczucie, czułość. Gdyby nie on, nie wiem jak przetrwałabym dzisiejszy koszmarny dzień.
  6. Zupapomidorowa

    DDD - czyli?

    Siddhi, tylko terapia. Dzięki niej już w jakimś stopniu się z tym pogodziłam. Takie myśli jak dziś, które tu wypisuję zdarzają się coraz rzadziej. Dzięki terapii mam perspektywę na długi i udany związek (mam problemy z zaufaniem, z zaangażowaniem, boję się facetów) który właśnie staram się budować. Przeszłości nie wymażesz ale można nauczyć się z tym żyć znośniej. Ostatnio był artykuł w Newsweeku o mężczyźnie (około 35 lat), który podał swoich rodziców do sądu za to że niszcząc mu dzieciństwo, zjebali dorosłe życie i zdrowie. Pozwał ich na 150 tys. zł. Kiedyś myślałam, że takie sprawy to normalne w tym kraju, gdzie patola się gęsto ściele. A w artykule napisali, że to sprawa precedensowa i nie wiadomo jaki może być wyrok sądu. Kiedyś sama się zastanawiałam czy nie odwalić takiego numeru swoim w ramach odwetu...
  7. Zupapomidorowa

    DDD - czyli?

    Ja kompletnie nie rozumiem kobiet, które tkwią w takich związkach. Ktoś wie co takiego kieruje kobietą, którą własne dzieci błagają aby się rozwiodła, a ona nadal trwa i trwa i pozwala na piekło? Z czego to wynika? U mnie ta sama wymówka - kasa. Co więcej wpędzanie mnie w poczucie winy, twierdzeniami: "Za co byś skończyła wymarzone studia?". "Żylibyśmy jak nędzarze." Pierwsze wspomnienie z tego świata - matka leży na ziemi, ja obok niej a ojciec kopie ją po brzuchu. Mówię mu (już wtedy gadałam) i płaczę by tego nie robił bo to boli mamę. Później prosiłam by od niego odeszła. 9 lat wcześniej zanim mnie urodziła, brat był maleńki i pamieta jak książeczke czytał. Ojciec w tym momencie wlazł i złapawszy ją za włosy pierdolnął ją o ścianę. Powiedział mi o tym kilka miesięcy temu jak gadaliśmy szczerze po pijaku. W pewnym momencie otworzyłam oczy i zobaczyłam w matce również kata (nie ofiarę jak przedtem), zresztą ona też była dobra - rwanie rysunków, szarpanie za włosy, wyzwiska przy odrabianiu lekcji. W pewnym momencie przestałam się uczyć. -- 12 maja 2014, 23:02 -- Nie rozumiem jednego. Skoro już 9 lat się prali po mordach to po co mu było jeszcze jedno dziecko - widz do patrzenia na to wszystko? Jedno istnienie nie wystarczyło? Musieli mnie jeszcze powołać na świat by publika była gęstsza?
  8. O, koleżanka też na ASP. Miałam trochę inaczej niż Ty. Studia bardzo mnie satysfakcjonowały, chciałam poznać jak najwięcej ciekawych pracowni i rozwijać talent plastyczny w różnych mediach. Na 3 roku przed licencjatem dorwała mnie nerwica i depresja. Co jeszcze wtedy pozwoliło mi zrobić dobry film za który dostałam wyróżnienie. Jednak przez depresje i nerwicę zapał do pracy powoli opadał. Po antydepresantach nie dawałam rady wymyślić projektu na banalny temat. W lutym tego roku obroniłam magistra. Wróciłam do rodzinnego miasta, od roku przechodzę terapię, leki rzuciłam. Pracuję u rodziców. Nie maluję od obrony, nie robię filmów. Wysłałam obrazy na jedną aukcję - nie przyjęli. Próbuję się pozbierać. Pozytywne jest to, że znajomi z roku wystawiają swoje obrazy i coś sprzedają. Trzeba mieć parcie, siłę psychiczną i zapał do pracy. W tej chwili tego nie mam... -- 12 maja 2014, 20:18 -- Jak wracam z pracy po całym dniu siedzenia przy kompie nie mam siły malować.
  9. KONIEC1984, ściskam Cię. Bardzo współczuję Ci tego co przeżywasz.
  10. Zupapomidorowa

    Samotność

    Potrzebuję jakiegoś zrozumienia w drugim człowieku. Wiem, że mam problemy z emocjami. Że boję się zaangażować, że mam zmienne nastroje. Może borderline... że mylę seks z miłością. Wszystko nie tak...
  11. Zupapomidorowa

    Samotność

    KONIEC1984, dzięki. Ale ja już mam tak spaczony łeb że szkoda na mnie człowieka. Lepiej będzie jak zostanę sama.
  12. Zupapomidorowa

    Samotność

    Witam samotników. Znów dołączyłam do tego zacnego grona choć zapowiadało się na zmianę klimatu. Nie umiem zatrzymać przy sobie faceta. Nie dość że w jakiś nieznany mi sposób ich kastruję to jeszcze moje zachwiania nastrojów ich odstraszają. -- 05 maja 2014, 23:53 -- Jestem taka żałosna, że aż już nie mogę ze sobą wytrzymać. Przez to wszystko znów mam napady lękowe. Nie miałam ich bardzo długo.
  13. wieslawpas, rozdają na tym parkingu jakieś cukierki czy co?
  14. moni752, dasz radę :) tylko poszukaj pomocy. Powodzenia.
  15. moni752, musisz to przepracować na terapii. Masz problem, ale to nie Twoja wina. To jest dla Ciebie wielka trauma, masz przez to zaburzone spojrzenie na sprawy wokół Ciebie. Idź czym prędzej do terapeuty bo dorobisz się nerwicy albo depresji a Twój związek się rozpadnie. Sama nie dasz sobie rady.
  16. buka, coś ciągle wypytujesz o marinsa. Może dać Ci do niego numer?
  17. moni752, stąd pewnie ten strach. Nosisz w sobie tą traumę. Może będziesz ją musiała przepracować na psychoterapii, Twoje spojrzenie na relacje partner - córka może być spaczone przez to doświadczenie.
  18. carlosbueno, heh dokładnie jest tak jak mówisz. Cóż z tym zrobić? Może za małe wymagania mam, albo za duże? Albo jestem zbyt powalona dla bardziej normalnej jednostki?
  19. moni752, co złego w tym, że gdy ona jest w bieliznie tata pomaga jej dopiąć sukienkę?
×