Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zupapomidorowa

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zupapomidorowa

  1. Czyli dostałaś nerwicy bo miałaś wyrzuty sumienia, że się nie modlisz i nie chodzisz do kościoła? No nic dziwnego, że jak w końcu to zrobiłaś to się wyleczyłaś Genialne! Ja mam nerwice bo ojciec żyje i mi zatruwa egzystencję. Może się go pozbyć?
  2. lucy1979, zgadzam się z Tobą, dietą nie wyleczysz zaburzeń psychicznych. Można jedynie sobie trochę poprawić samopoczucie. Ale mi to na długo samopoczucia chyba nie poprawia skorą ją co chwilę rzucam... Teraz pomyślałam nawet, że jest przyczyną frustracji "to mogę zjeść, tego nie bo za dużo tłuszczu..." Ech już sama się gubię. Chyba czas się przejść do psychiatry
  3. Mnie zmiana nawyków żywieniowych często stawia na nogi. Niestety jak mnie dopadną doły to ciężko się za to zabrać. W tej chwili jestem w dołku i próbuję wyjść małymi krokami, m.in. zmiana żywienia. Ustaliłam regularne, niewielkie zdrowe posiłki, nawet budzik sobie w telefonie nastawiłam, żeby mi przypominał o posiłku. Dla odchudzających się - warto zapisywać w zeszycie co się je, wtedy mam większe poczucie kontroli. Zdrowe jedzenie i sport pomaga w chorobie, oczywiście jak nie jest się na totalnym dnie. Wtedy ciężko podjąć takie kroki.
  4. No póki co kończę teraz terapię indywidualną i grupowa po roku czasu. Muszę przerwać bo są inni pacjenci w kolejce. Poszukam na pewno dalej terapii w innym mieście (niedługo się przeprowadzam). Nie mam pojęcia czy moje zaburzenia są endogenne, moja psycholog chyba też nie. Już nie wiem do kogo mam się zwrócić po pomoc.
  5. tarantula, no to skoro nie pomogą i nie zmotywują mnie do działania, tego że przestane się obżerać to po co je barć? A z koszulki zrobię atut wmawiając wszystkim, że to tak teraz modnie i wszystkie baby ze Społem zaczną się tak nosić
  6. tarantula, o tych powikłaniach w postaci hashimoto po SSRI, to mi powiedziały dwie lakarki pierwszego kontaktu z tej samej placówki, ale prawda jest taka, że w moim mieście lekarze mają bardzo złą opinię - konowały itp. Przeczytałam książkę o hashimoto i tam jest wyraźnie napisane, że można dostać tą chorobę po traumach a ja ich w życiu miałam na prawdę bardzo dużo. I raczej tu bym się upatrywała jej początków. Bo na tarczyce czy hashi nikt w rodzinie nie choruje. tarantula, myślisz, że jak wrócę do leków to znów będzie mi się chciało przebywać poza łóżkiem, uprawiać sporty i malować jak kiedyś? Bardzo mi tego brakuje. Wszytko na wyciągnięcie ręki ale ja nie potrafię po to sięgnąć - to frustrujące, głupie.
  7. tarantula, psychiatrzy stwierdzili u mnie nerwicę i depresję (ale jaką dokładnie to nie mówili, nie wiem). Psychoterapeutka jak ją pytam co mi jest (po 9 miesiącach znajomości), mówi że dokładnie nie wie bo ciągle mnie poznaje ale mówi, że przeskakuję między zaburzeniami lękowymi, stanami depresyjnymi i nerwicowymi. Tarczyca jest monitorowana, nawet leki brałam na podwyższoną prolaktynę (to się zdarza przy tej chorobie). Nawet ginekolog chwalił moją endokrynolog że dobrze mnie prowadzi - choć nie wiem dokładnie po czym wywnioskował he he. Biorę też leki na serce Concor Cor, bo przy hashi serce coś nie chodzi tak jak powinno i Spironol na to żeby nie puchnąć (zbiera się woda w organizmie). -- 29 maja 2014, 12:07 -- Czasami mam dobre dni i staram się biegać, ale bardzo rzadko mnie na to nachodzi. Staram się zdobyć w ten sposób dobre samopoczucie. Ale prawda jest taka, że na co dzień nie potrafię się do tego zmusić. -- 29 maja 2014, 12:08 -- Lubię to ale nie potrafię po prostu. To jak kazać zacząć jeść anorektyczce. Mimo, że to lubię.
  8. Darku, gratuluję :) maż świetny gust. slow motion, mieszkasz z chłopakiem? Ciekawe czy jest łatwiej u boku kochanej osoby z naszymi jazdami w głowie. Jeśli zadaję zbyt intymnie pytania to odpisz proszę na priv. A myślałaś o terapii indywidualnej? Widzę, że masz w sobie jeszcze dużo żalu do nich. Może to nigdy nie przechodzi, takie poczucie niesprawiedliwości...? Absinthe, moi też mnie próbują wkręcić na trzeciego rodzica już od dawna. Dopiero niedawno to dostrzegłam, zrozumiałam. To jest obrzydliwe.
  9. tarantula, tak biorę dalej hormony -już 14 miesięcy - i mam TSH już w porządku, jak u zdrowego więc przypuszczam, że gdyby te stany depresyjne były spowodowane hashimoto (przy tej chorobie to częste, dlatego jak mnie to złapało nawet antydepresanty były bezradne) to bym już nie miała zjazdów czy lęków.
  10. 3 lata temu zaczęłam brać leki na depresję i nerwicę - Seronil. Pamiętam, że bardzo mi pomógł. Przestałam też się objadać i moja waga spadła,czułam się bardzo dobrze. Trwało to rok niestety waga wróciła bo pojawiła się niedoczynność tarczycy i hashimoto. Leki rzuciłam na własną rękę po 2 latach brania - rok temu - i zaczęłam terapię. Po roku brania hormonów, tarczyca jest w normie ale duża waga i problemy z depresją pozostały. Bardzo się boję wrócić do leków bo lekarze pierwszego kontaktu stwierdzili, że mogę mieć to świństwo po nich. Ostatnio jednak zastanawiam się czy nie wrócić do antydepresantów bo często płaczę, nie mam wiary w siebie, nie mam siły szukać pracy. Od paru dni znów nie wychodzę w domu. Tylko do sklepu. Potrafię wyjść z bluzką na lewą stronę, okularach przeciwsłonecznych mimo że nie ma słońca i bez bielizny. Brak makijażu i umytych włosów to wiadomo. Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu o jakieś doraźne leki. Dała mi Xanax, łyknęłam jedną tabletkę i nic nie poczułam, jakby nic się nie zmieniło. Szukam przyjemności w jedzeniu a właściwie objadaniu się i seksie. Nie cieszy mnie moje hobby, nie jestem w stanie malować. Terapia grupowa i indywidualna pomogła mi się poznać ale nastroje depresyjno, lękowe nadal są. Wybucham też od czasu do czasu gniewem. Może mi ktoś poradzi co robić? Pamiętam, że rzuciłam antydepresanty bo przygnębiał mnie fakt że jestem chora i musze to brać. A bardzo już chciałam normalności i poczucia tego, że jestem zdrowa.
  11. Annie_Wilkes, lekarze pierwszego kantaktu mi to powiedzieli - że niedoczynność tarczycy i hashimoto mogę mieć po antydepresantach. Tak zareagował mój organizm. Teraz mam 172 cm i 78kg wagi. Dużo jak dla mnie. Bardzo. Nie lubię się w tej wadze. Poza tym nadal mam depresję i marzę o Seronilu.
  12. Annie_Wilkes, z tą sreotoniną to chyba masz rację. Zawsze byłam przy kości i zawsze byłam lękliwa do czasu - do moich pierwszych antydepreseantów (Seronilu) 3 lata temu. O jak ja schudłam po 3 miesiącach ich brania. Chyba pierwszy raz w życiu ładnie wyglądałam. Później się zepsuło - tak gdzieś po roku czasu. Zaczęłam spać po 16 godz dziennie i przytyłam 8 kg w 3 miechy. Zmieniałam antydepresanty ale to nic nie pomogło. Okazało się. że niedoczynność tarczycy i hashimoto. A więc hormony - tak jak mówisz. Teraz nie biorę antydepresantów, mam apetyt, leczę niedoczynność i dalej jestem gruba. A i depresje mam dalej. Myślę o powrocie do antydepresantów ale boję się, bo hashimoto może być skutkiem ubocznym brania SSRI.
  13. slow motion, no właśnie prócz przeprowadzki czeka mnie oczywiście szukanie pracy, i również boję się, że będę ją szukać przez długi czas. Mam nadzieję, że szybciej mi się uda. Muszę być dobrej myśli. Rozumiem Twoje rozgoryczenie w związku z brakiem pracy. Trzymam za Ciebie kciuki. Te wszystkie stany które przeżywasz w środku są bardzo podobne do moich. Tyle, że ja mam większy problem z mężczyznami niż z kobietami (to przez ojca tyrana. Nie ufam im za bardzo). Na grupie też się dużo dowiedziałam nieciekawych spraw o sobie, m.in. to że jestem histeryczna i w pierwszym kontakcie niektórzy się mnie obawiają, choć później sądzą, że jestem bardzo spoko. No i jest we mnie dużo emocjonalności, agresji. Nie obrażam ludzi, ale łatwo się unoszę, podnoszę głos. Jestem kopią w ojca ale w mniej hardcorowym wydaniu i to mnie strasznie boli. Ciekawa jestem tak po cichu, który to użytkownik tego forum ma taką piękną dziewczynę (widziałam Twoje zdjęcia u Kai), ale nie musisz mówić oczywiście. Fajnie, że znalazłaś szczęście. Mówisz, że jesteś nadal psychicznie związana z rodziną. A nie masz podobnych obaw jak ja, że spierniczysz kiedyś związek byle do nich wrócić, nieświadomie? Ja mam takie "fantazje" bo również jestem współuzależniona.
  14. slow motion, dzięki za ciepłe słowa. Walka ze swoją zaburzoną psychiką jest bardzo trudna ale staram się nie poddawać. Chłopakowi mówię co dzieje się w mojej głowie i stara się mnie zrozumieć. Trafił mi się przy boku bardzo dobry, cierpliwy człowiek. No ale wiadomo, że nie mogę wciąż polegać na jego wyrozumiałości tylko walczyć o siebie. Za około miesiąc przeprowadzam się do niego. Cieszę się i boję zarazem. Martwię się, że coś zepsuję. Na pewno będę szukać nowej terapii w nowym mieście. Wiem, że będę musiała leczyć się długo. W moim mieście kończę teraz bo terapeutka ma innych potrzebujących i musi zamknąć całą grupę, również indywidualnie. slow motion, jak teraz wygląda Twoje życie? Byłaś na terapii?
  15. Halo, co tu się wyprawia?! Halo! -- 28 maja 2014, 14:25 -- To pana samochód jest?! Halo! -- 28 maja 2014, 14:36 -- LA LA LA LA!
  16. slow motion, no właśnie widzę, że to ja prowokuję. Przez ostatnie sytuacje jestem taka napięta wewnętrznie i roztrzaskana, że chyba znów mi rozum odbiera. Za miesiąc kończę roczną terapię indywidualną i grupową na NFZ. Mniej więcej wiem, że nie należy poddawać się emocjom, staram się to zmieniać ale to jeszcze dla mnie bardzo trudne, to bardzo ciężka praca i nie zawsze wygrywam. Później żałuję swojego zachowania, wywołania burzy.
  17. slow motion, Straszne co Cię spotkało. Bardzo Ci współczuję Mnie rok z nimi i ich problemy tak przesłoniły świat że zapomniałam czego ja chcę i kim jestem. Sama jestem współuzależniona już od dawna - od tego mieszkania, od ich kasy, od wciągania mnie w to bagno. Z chłopakiem o niczym innym nie rozmawiam od dwóch tygodni tylko o problemach z nimi. Nie mogę nawet skupić się na filmie. Od paru dni nie wychodzę z łóżka. Poprosiłam chłopaka bym mogła z nim zamieszkać. W końcu się zgodził ale przy okazji zaczął się mnie czepiać bo zwróciłam uwagę na prawicowe poglądy jego kolegi, który mieszka na tej samej stancji gdzie on. Czyli takie zgadzam się - mieszkaj ze mną, ale zostaw swoje lewicowe przemyślenia dla siebie.
  18. Na chłopaka nie mogę liczyć niestety. Mam jeszcze dobrych znajomych w innym mieście więc w razie co pewnie przenocują mnie kątem.
  19. Ech, chłopak nie jest chętny na wspólne mieszkanie. Mówi, że traktuje to jak ucieczkę a nie tak jakby on chciał - czyli chęć bliskości, z powodu uczuć. No przecież nie chciałabym z nim mieszkać gdybym właśnie tej bliskości nie chciała i nic nie czuła!
  20. Żenada. Przez takich jak Ty mój organizm jest zrujnowany.
  21. Absinthe, szara strefa? O co dokładnie chodzi? Moja matka boi się, że straci firmę przez te moje zakładanie niebieskich kart. Też myślę, że tylko przeprowadzka mi pomoże ale muszę mieć kasę, a żeby mieć kasę muszę mieć pracę. A żeby mieć pracę muszę przezwyciężyć depresję. Chyba będę musiała wrócić do leków. Ja może i zdrowiałam, nawet sporty zaczęłam uprawiać ale jak ojciec wyskakuje z agresją, matka zresztą też to mnie znów bierze depresja i niemoc, albo agresja i złość na świat. Teraz lekarz pierwszego kontaktu przepisał mi Xanax bo nie wyrabiam. A chłopak cóż - tak jak mówisz nie wymagam nianczenia, zawsze za siebie płace (pieniądze miałam z pracy u rodziców w firmie ale po tych agresywnych akcjach nie jestem w stanie z ojcem pracować). Ale rzeczywiście mógłby mi pomóc jakoś. Jak mu piszę, że może wyjadę za granicę za koleżanką do pracy, to tylko mówi, że chce mojego szczęścia i zawsze mnie wesprze (mentalnie). Więcej pomaga mi znajoma, która wypytuje o prace pracodawców których zna. -- 27 maja 2014, 15:59 -- Matka już raz dostała drewnianym stołkiem w łeb gdy miałam 7 lat. Całe miszkanie było we krwi a później szycie głowy. Uciekłam wtedy do sąsiadów i raz jedyny kogoś zainteresował mój los. Sąsiadka powiedziała, że jeśli kiedykolwiek stanie mi się jakaś krzywda to mogę do nich przyjść.
  22. Ahma, bardzo Ci współczuję. Naprawdę. Ja teraz piszę do znajomych czy nie szukają kogoś do pracy, przeglądam oferty. Szczerze mówiąc nie bardzo mam siłę na pracy. Wydaje mi się, że mam nawrót depresji. Idę zaraz do lekarza perwszego kontaktu i poproszę go o jakieś leki przeciwlękowe. Nie mam siły nawet do niego iść... generalnie nie mam siły już.
  23. Już nie mogę. Po ostatniej akcji jak ojciec wybuch agresją po wódzie i rzucał metalowymi stołkami, za namową grupy terapeutycznej i terapeutki założyłam niebieską kartę. Matka po akcji już miała go dość. Mówiłam jej, że trzeba to zrobić. Jak już to zrobiłam a emocje po ostatniej akcji opadły, matka na wieść o tym że założyłam niebieską kartę położyła się na ziemi i zaczęła jezuusować i szlochać, że ich załatwiłam, że przeze mnie stracą firmę. Że ojciec ma teraz sprawę o fałszywe składanie zeznań i przegra ją przeze mnie. Twierdzi też że jego agresja to moja wina bo zawsze byłam niepokorna. Nie mam już na to siły. Muszę znaleźć pracę ale nawet nie wiem jak to zrobić. Sama jestem strasznie współuzależniona - zdałam sobie z tego sprawę kiedy dzielnicowy namawiał mnie o założenie sprawy ojcu - wtedy mogliby mu dobrać się do tyłka - ale ja się bałam to zrobić, zostałam przy samej karcie. Chłopak wie jaka jest sytuacja w domu ale nie proponuje mi wwsparcia w postaci przeprowadzki do niego i pomocy w szukaniu pracy. Może nie powinnam nawet myśleć, że powinien mi pomóc? Nie wiem jak się z tego wyplątać.
  24. Siddhi, no to podobnie mamy. Ale u mnie mania odpada. Czasami nakręcę się na robotę tak, że mi to nieźle idzie, odczuwam satysfakcję ale to nie jest jakoś tak na maksa. Problemem moim jest raczej brak powera od dłuższego czasu. Wycofanie, zaczynam coś i nie osiągam celu bo się wycofuję. Nie wiem jaka jest tego przyczyna. Moja znajoma z borderem zaczęła sobie nieźle radzić a była w wielkiej dupie - 10 lat w związku z katem, narkotyki, alkohol, prostytucja. Teraz nie ćpa, nie pije, nie daje dupy za kase, ma pracę w galerii a teraz można zobaczyć jej wystawę prac malarskich w Wawie. Da się jakoś żyć z tak poważnymi zaburzeniami ale są nawroty. Ja jej jednak nie widzę w związku. Ona musi mieć wszystko albo nic. Tak było ze mną kiedy jej pomagałam, podałam dłoń chciała całą rękę, zaczęła mnie wykorzystywać (finansowo) jak jej się oparłam to zrobiła takiego rabanu, zaczęła mi grozić itp. straszne to było. Zupełnie inny człowiek w niej się obudził.
  25. Boję się że mam tą samą chorobę co Wy. Ja oscyluję między stanami depresyjnymi, lękowymi i nerwicowymi. Czy takie przeskoki to pierwiastek tej choroby? Moja terapeutka po 9 miesiącach znajomości nadal nie wie co dokładnie mi jest, twierdzi, że jeszcze mnie poznaje. Ja się chyba bardzo boje dwubiegunówki bo moja znajoma ma i bywało z nią ciężko - jest bardzo specyficzną osobą. U mnie głównie przeplatają się te trzy tendencje, które wymieniłam wyżej. Jadę bez leków, libido mam podwyższone ale brak motywacji do działania. To znaczy ona się pojawia regularnie, ale nie na długo - tydzień, kilka dni. I tak jednego tygodnia działam, pracuję, biegam, trzymam dietę a drugiego jestem wrozsypce i tak jak dziś najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Zwłaszcza po akcjach które regularnie zapewnia mi ojciec, który jest katem - alkoholikiem. Czy to możliwe że mam dwubiegunówkę? No i trudno mi idzie nauka rozpoznawania swojej złości, złego samopoczucia. Źle interpretuję słowa innych co rodzi nieporozumienia często.
×