Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zupapomidorowa

Użytkownik
  • Postów

    2 280
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zupapomidorowa

  1. ladywind, znam ten stan kiedy zły nastrój przesłania wszystko. Możliwe, że też miałam okresy anhedonii. Ale nie trwały dłużej niż kilka, kilkanaście dni. Jeśli miałaś ten stan przez miesiące właściwie byłaś roślinką - czy tak?
  2. Lenka30, też jesteś czarną owcą - piąteczka. Fajnie, że udało Ci się ujarzmić problemy z wagą. Ja nigdy nie byłam taka ciężka jak w tej chwili. Właśnie wróciłam ze spotkania z kumplem. nie chciałam na nie pójść bo się siebie teraz bardzo wstydzę. Ale powiedziałam sobie, że nie mogę się sama tak zadręczać i spotkanie było bardzo udane. Kumpel pewnie pomyślał, że nie wyglądam tak dobrze jak kiedyś, mimo to spotkanie było udane. Rany, jak od jutra nie zacznę się ruszać, ćwiczyć, cokolwiek to się zamęczę.
  3. Zupapomidorowa

    winda

    Czasami mam poczucie, że Ahma jest trollem i wstawiając takie posty robi sobie z nas beke.
  4. Doradźcie mi, zastanawiam się czy mam anhedonie. Generalnie jak mnie deprecha dopadnie o nie mam ochoty się myć, ubierać, wstawać z łóżka. Zainteresowania idą w kąt - książki, muzyka itp. nad czym trzeba się mocniej skupić. Ale z odczuwaniem przyjemności z wtranżalania smacznych rzeczy, picia alko czy seksu nie mam problemu. Kiedy zaczyna się anhedonia? Mnie przeraża ten madyczny termin bo podobno nieuleczalne to jest?
  5. Lenka30, coś w tym jest. Mi matka i ojciec nie okazywali miłości. Przynajmniej ja tego nie odczuwałam. Moje emocje i uczucia nie były ważne a zamiast zrozumienia i czasu dostawałam kasę którą wydawałam na czipsy bo matka zapracowana nie często siedziała w kuchni. Chyba odnajdywałam te przebłyski miłości w tym kiedy robiła nam posiłki. Lenka30, Twoja siostrzenica ma okropną matkę. Szkoda mi tego dziecka. Starasz się rozmawiać z jej matką o tym że źle robi?
  6. Dobra, wybrałam pomidora. Trzeba w końcu włączyć myślenie przed sięgnięciem po żarło inaczej będzie płacz i zgrzytanie zębami. Nic się samo nie zrobi.
  7. jetodik, sama nie wiem. Może to rzeczywiście miłość do słonego i tłustego. Teraz powinnam zjeść kolację. Jestem głodna. W domu są warzywa ale mój mózg już zaczyna szaleć jak myśli o żółtym serze który zakupiła rodzicielka. To jest jak uzależnienie normalnie...
  8. "Ja dziś wracam do siebie więc jestem dobrej myśli. Może na wszelki wypadek napiszę sobie w domu na lodówce "jestem tylko lodówką, nie znajdziesz we mnie miłości twoich rodziców naiwna kochana idiotko, pamiętaj ser żółty jest tylko serem żółtym" Kurcze najlepsze byłoby zacząć uprawiać jakiś sport regularnie ale przyznam szczerze że nie mam na to siły. Jakby organizm odmawiał mi posłuszeństwa. To pewnie przez te nawroty depresyjne. Mam 27 lat a czuję się już strasznie wypalona. Nie widzę sensu ale jeszcze jakaś część mnie chciałaby innego trybu życia. I mam czasami przebłyski. Wtedy chce mi się wstać z łóżka, zjeść zdrowe rzeczy w ciągu dnia a wieczorem nawet pobiegam. Ale to już coraz rzadziej niestety.
  9. jolantka, o to to! Dokładnie mnie rozumiesz. Też nie widzę sensu w restrykcyjnych dietach bo na bank u mnie efekt jojo by nastąpił. Ciągle próbuję wrócić do 5 zdrowych posiłków dziennie, nastawiam sobie na to przypominacz nawet. Ale po jakimś czasie wszystko wraca do starych nawyków. Szkoda bo wtedy się fajnie czuję. Nie wiem, mój organizm chyba lubi się źle czuć - przygnieciony, przemęczony żarciem. Wtedy skupiam myśli na problemie organizmu a nie rzeczywistości wokół która bywa jeszcze bardziej przygnębiająca. Co za dno, żal po prostu... -- 25 cze 2014, 17:06 -- aha zawsze jak zaczynam zdrową dietę to czuję jakbym sobie coś odbierała co jest oczywiście popaprane bo tylko zyskuje.
  10. Jak byłam w liceum jadłam w nocy. Nie wiem czy podpatrzyłam to u ojca (on praktycznie nie jada w dzień - tylko pety i kawa, mama podobnie. A w nocy wtranżala wszystko - kiełbase, kanapki, słodycze.) Jak byli młodzi byli bardzo szczupli. Mama teraz waży podobnie jak ja a ojciec ma wielki brzuch i miażdżycę. W liceum już w sumie miałam okresy depresyjne, jakieś myśli samobójcze z powodu tego co działo się w domu - przemoc, alkoholizm ojca. Nigdy też nie byłam szczupła, może jak byłam malutka. Zawsze byłam nieco krąglejsza. Ten nowy napad głodu mam od około 2 miesięcy. Wróciłam do gotowania. Czasami mam tak, że ugotuję coś pysznego na obiad a już szukam ciekawych przepisów w necie z kolacjami. Miałam też okresy gdzie prawie nic nie jadłam - tak miałam zwykle jak poznawałam nowego chłopaka - emocje itp. To chyba zależy jakie relacje miałam z partnerami. Jak były to związki niejasne, nie wiedziałam na czym stoję to się odchudzałam, głodziłam, nie miałam apetytu. Teraz jestem w stabilnym związku, wiem na czym stoję więc zaczęłam nam dogadzać jedzeniem i wsuwać tyle co chłopak. Poza tym nie mam pracy, czuję się jak pasożyt. Nie mam stabilnej sytuacji życiowej i chyba tak zajadam lęk i frustrację z tym związane.
  11. Podejrzewam ze z tym żarcie to sąkompulsje. Tak odczuwam kiedy zre i rozpaczą z tego powodu jednocześnie.
  12. Mam rozpisana dietęod dietetyka. ZZaczynałamja kilka razy ale na ddłuższąnmetę nie wytrzymywalam. Poza tym mam ostatnio nawrót depresji chyba. Jem i nie wstaje z łóżka. PPóźniej nie chce wychodzićdo ludzi bvo się wstydzę albo nie mam siły. Chodziłam tez na silownie. Zwykle wytrzymuje tydzieńdwa i karnet marnuje. Mam sslogany zapał. Nie wierzę że uda mi ssię schudnąć bo pierw trzymam rygor do czasu aż zobaczępizze.
  13. No dobra, chyba mam jednak problem z nadmiernym objadaniem się spowodowanym napięciem nerwowym. Wcześniej tak tego nie postrzegałam a jeśli nawet, to myślałam że jak pochodzę na terapię to ten problem zniknie. Za dużo o tym z moją terapeutką nie rozmawiałyśmy, kończyło się na moim marudzeniu, że gruba jestem, że za dużo jem, do tego hashimoto i niedoczynność tarczycy. Ona na to, że ciągle o tym mówię, nawet na grupie a według niej gruba nie jestem. Niestety ważę już 80 kg przy 172 to każdy głupi wie i widzi że mam nadwagę. Ostatnio mniej palę to i więcej żre. Zauważyłam, że głodna nie jestem a i tak wpycham w siebie smakołyki. Jeden problem samoczynne zniknął - objadałam się w nocy przy mocnym stresie. No i rok terapii minął a ja nadal gruba... -- 25 cze 2014, 13:08 -- Kto się obżera i jak z tego wyjść?
  14. Gunia76, ja pierdole, ale piekło. "Fajnego" masz tatusia.
  15. Anel92, najgorzej, że ja sobie nie wyobrażam siebie w żadnym zawodzie jakie mi do tej pory oferowali. Nie będę zapierdalać ze szmatą po 7 latach studiów.
  16. Hej, mam podobny problem. Terapia średnio mi pomaga. Chyba wrócę do leków.
  17. No i odrzuciłam pracę którą miałam już prawie przyklepaną. Przestraszyłam się, że sobie nie poradzę. Zaczęłam mieć czarne myśli, bezsenność, nerwy. Odrzuciłam propozycję i mi trochę ulżyło ale teraz czuje się jak bezwartościowy pasożyt.
  18. Ej, a kurki już były?
  19. Nie biorę antydepresantów od roku. Lekarz pierwszego kontaktu postraszyła mnie, że problemy z tarczycą mogę mieć po ich braniu. Ale ja bym im nie ufała - lekarze w Radomiu mają złą opinię. Jednak postanowiłam, że nie chce być na lekach, że będę próbowała ratować się psychoterapią. Nie żałuję. Nie jest cudownie ale jest dużo lepiej. No i biorę Euthyrox. Jak zachorowałam na niedoczynność tarczycy i hashimoto to ciągle spałam. Po prostu nie dawałam rady normalnie funkcjonować. Przesypiałam 16 godz dziennie, codziennie. Po Euthroxie jak ręką odjął - już po pierwszej tabletce :) Przez chorobę przytyłam 10 kg i do tej pory nie mogę zrzucić bo mam słabą motywację do ćwiczeń a stres często zajadam wysokokalorycznymi potrawami.
  20. misiek_1, współczuję. Zanim zdiagnozowano u mnie hashimoto brałam antydepresanty. W pewnym momencie przestały działać bo mnie to choróbsko ścięło. dopiero po roku brania euthyroxu oraz jego zwiekszania dawki tsh bylo w normie, ale zostal problem z prolaktyna ktora zbijalam lekami za 200 zl. W tej chwili zrę dalej euthyrox a problemy z glowa przerabiam na psychoterapii. Musisz byc cierpliwa/y
  21. EmInQu, żyj wesoło i długo!
  22. A we mnie jest dużo lęku - zawsze było, że się do niczego nie nadaje, że życie jest złe a ludzie źli. Tylko, że rodzice więcej mi krzywdy zrobili niż obcy ludzie.
  23. J-23, osiem lat terapii - niezły staż. Ale prawda jest taka, że o traumach nie zapomnimy i być może do końca życia będzie ten trup wyjmowany z szafy. Dasz radę!
  24. J-23, a byłeś na jakiejś terapii? Zdaje mi się, że nadal masz problem i duży żal do rodziców.
  25. Różni są ludzie. Widać przebywasz w środowisku gdzie rozwiązłość jest na porządku dziennym - nie przywiązują wagi do związków. Traktują kontakt z drugim człowiekiem jak fast food. Sama znałam takich ludzi. Zwykle w środku są zagubieni, samotni a bardzo chcą być fajni. Zmieniłam towarzystwo bo powoli stawałam się taka jak oni. Przeszłam psychoterapię, przestałam patrzeć na ludzi jak bezwartościowe twory i znalazłam kogoś do kogo żywię uczucia i szanuję. Ta osoba odwzajemnia się mnie tym samym. Warto szukać dobrych, normalnych ludzi.
×