
wysłowiona
Użytkownik-
Postów
1 007 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez wysłowiona
-
Moje wszystkie problemy - podsumowanie
wysłowiona odpowiedział(a) na torres temat w Pozostałe zaburzenia
torres, jeśli już zdecydowałeś, że nie będziesz być szczęśliwy, bo zwyczajnie nie możesz, to dlaczego w ogóle prosisz ludzi o pomoc? Nie pytam, bo się obraziłam. Po prostu warto sobie uświadomić, że Ty nie chcesz być w takim stanie, chcesz coś zmienić. Więc nie wmawiaj sobie, że to niemożliwe. -
te dłonie to typowa depersonalizacja. wstrętne uczucie;p
-
Moje wszystkie problemy - podsumowanie
wysłowiona odpowiedział(a) na torres temat w Pozostałe zaburzenia
torres, tak nawiasem mówiąc nie wiem za bardzo gdzie tutaj widzisz samooszukiwanie się. Dostrzegasz coś w świecie, a mianowicie to, że niektóre sprawy są dla Ciebie nierozstrzygalne. Możesz teraz wybrać, czy mimo pewnej niepewności, którą wszyscy mamy będziesz szczęśliwy czy nieszczęśliwy. Człowiek, który po stracie pracy dalej się uśmiecha i idzie naprzód nie okłamuje siebie, po prostu postanawia żyć dalej. -
Wspomagający samodzielność Dzięki za pozytywną opinię o blogu. Nie jest "sponsorowany", nigdy nie było na nim żadnej reklamy, a kurs jest mój i nie mam z niego żadnych korzyści materialnych
-
Moje wszystkie problemy - podsumowanie
wysłowiona odpowiedział(a) na torres temat w Pozostałe zaburzenia
Oszukujesz się w jakichś tysiącu innych spraw, poważnie;p -
Moje wszystkie problemy - podsumowanie
wysłowiona odpowiedział(a) na torres temat w Pozostałe zaburzenia
To może zabrzmi brutalnie, ale wydaje mi się, że trochę sobie wmawiasz to, że nie możesz wrócić (czy tam przestawić się) do stanu szczęścia i spokoju. Możesz, to jest tylko i wyłącznie Twój wybór. Może być trudny, ale to Twój wybór. Mam takie pytanie, czemu bycie nieszczęśliwym do końca życia jest według Ciebie lepszym wyborem niż epikurejskie szczęście? -
natręctwa myślowe, gubienie wątku myślowego itp
wysłowiona odpowiedział(a) na janHC temat w Nerwica lękowa
Znam. Dosłownie(!) jeden dziennik, piszący długopis i ładne schematy i listy rozwiązują ten problem. Poważnie, spróbuj Dokładnie tak jak agusiaww napisała. To, że problem jest uciążliwy i poważny nie oznacza, że nie może mieć prostego rozwiązania. Możesz poszukać jeszcze różnych systemów zapisywania myśli. -
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_somatoformiczne Tutaj poczytaj i wejdź na tematy związane z hipochondrią, poczytaj RADY (rady nie kolejne objawy). Kup też jakąś książkę o akceptacji takich objawów i wyznacz sobie cel nie martwienia się tym wszystkim przez miesiąc/dwa. Zobaczysz, że będzie lepiej.
-
Wrzucasz sobie jakąś muzykę albo medytacje w tle?:> Wczoraj odkryłam stronę z bardzo fajnymi nagraniami buddysty, mogę przesłać. Masz już pomysł co z nimi zrobić później? Wydaje mi się, że była taka akcja z wysyłaniem żurawi do politycznych więźniów na Białorusi, może Cię to zainteresuje.
-
Moje wszystkie problemy - podsumowanie
wysłowiona odpowiedział(a) na torres temat w Pozostałe zaburzenia
Jestem trochę filozofem z wykształcenia, trochę jestem "wrażliwa", więc z założenia Cię rozumiem Kwestia solipsyzmu jest zwyczajnie nierozstrzygalna, kwestia Boga także. Możemy jedynie brać to na zdrowy rozsądek. Jakie jest rozwiązanie? Uznać, że jeśli już tu jesteś, tą kupą materii ze świadomością nie wiadomo po co i dlaczego, możesz przyjąć zasady gry. Nie rozwiążesz problemów, możesz mieć depresję przez całe życie, ale nie rozwiążesz problemów filozoficznych. Ale możesz wybrać, że będziesz się cieszył. Ja dokładnie rozumiem, co przeżywasz, bo raz na jakiś czas nie mogę zasnąć pół nocy myśląc o tym, że życie najzwyczajniej w świecie nie ma sensu jakby tego nie ugryźć. Ale ostatecznie stwierdzam, że nie mogę nic na to poradzić. Jeśli będę się nad tym zastanawiać, to zwiększę tylko ilość cierpienia we wszechświecie PS. Naprawdę wiele osób Cię rozumie, po prostu nie obracasz się w takich kręgach. Może to Ci pomoże, nie jesteś samotny. Choćby Leibniz pytał "Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?" -
Taki wstyd, zwłaszcza przed atakami paniki jest niszczący, bo prowadzi do nasilenia lęku. A jeśli zwyczajnie nie chcesz doprowadzić do jakichś rzeczy, np. do rozmawiania z ludźmi w momencie, gdy masz kryzys, postaraj się zapisać dokładny plan działania w takich chwilach i się go trzymać. To bardzo pomaga tak ogólnie, ale tę kwestię też powinno rozwiązać.
-
zima, pozytywne myślenie, takie całkiem pozytywne jest rzeczywiście trochę sekciarskie i może źle wpłynąć na człowieka, ale mimo wszystko przy świadomości negatywnej strony życia i właśnie realizmu, pozytywne nastawienie jest dobrym rozwiązaniem. Polecam blog z podpisu nieskromnie i chyba ten sposób jest niezły na początek :) Poza tym staraj się coś robić, działać, angażować i wtedy powoli zaczniesz myśleć w inny sposób. Działanie daje bardzo dużo
-
Napisałam dzisiaj wpis o urojeniach, wrzucam, może się przydać komuś. http://cloudymind.pl/urojenia/
-
Lekarz pierwszego kontaktu pewnie wyśle Cię do psychologa Możesz poszukać różnych technik radzenia sobie ze stresem, bo nawet jeśli niedługo przejdzie, w życiu czeka Cię wiele wyzwań. I warto nauczyć się traktować je jako coś wartościowego, nie strasznego. Przeprowadzka an pewno może wzbudzać strach, ale dla wielu ludzi to zmiana na lepsze (dla mnie była). Ja zawsze zachęcam do czytania książek na temat radzenia sobie z nerwami, technik relaksacyjnych, w tym przypadku nie jest inaczej :)
-
To depresja czy jakieś inne zaburzenie osobowości ?
wysłowiona odpowiedział(a) na ver. temat w Depresja i CHAD
Hm, jeśli jest dobrze, to się tym ciesz. Jest jedna rzecz w wychodzeniu z depresji/nerwicy, która sprawia, że bardzo dużo osób się poddaje. Nawroty Nawroty zawsze, mniejsze lub większe, ale się pojawią i wychodzenie z zaburzeń psychicznych to nigdy nie jest przeskok, to proces. Sztuczka polega na tym, żeby w chwili normalności nie wmawiać sobie, że to "tylko lepsze chwile", a w chwilach kryzysu nie wmawiać sobie, że "zawsze jest źle i nigdy nie mam dobrego humoru". Ja wiem, że te momenty kiedy wszystko wraca są cholernie ciężkie do zniesienia i narzucają najgorszą interpretacje świata, ale sęk w tym, żeby zrozumieć, że to tylko interpretacja. No i wtedy te momenty są coraz krótsze i w końcu przestajesz się ich bać, bo wiesz, że to tylko głupi kryzys. Nie ignoruj tych lepszych dni, ciesz się z nich i staraj się je wydłużyć -
Victor poza tym, że dużo pisze rzeczywiście jest inteligentny i warto go poczytać :)
-
Psychoterapia byłaby pewnie dobrym pierwszy krokiem. Masz stwierdzoną schizofrenię? Co do pracy, Twoja rodzina ma rację, to może pomóc. I brak odpowiedzialności/niezależności nie jest dobrą wymówką. Właśnie po to powinieneś iść do pracy
-
To depresja czy jakieś inne zaburzenie osobowości ?
wysłowiona odpowiedział(a) na ver. temat w Depresja i CHAD
To nie jest takie nietypowe, jak można by sądzić. Chociaż zagadkowe, ale ja też w liceum za każdym razem, gdy się cieszyłam, wymuszałam na sobie powrót do "cierpienia". Myślę, że to pewna forma uzyskania uwagi innych, ewentualnie mechanizm obronny, który pozwala Ci usprawiedliwiać swoje zachowanie (np. unikanie wyzwań). Inaczej działa natomiast autoagresja- jest to zwyczajny sposób na radzenie sobie z negatywnymi emocjami. Potrzebujesz innego Zresztą potrzebujesz wielu rzeczy, chyba z wesołymi ludźmi wokół na czele. Wiem, nie rozumiesz ich, ale jestem pewna, że jesteś w stanie znaleźć parę inteligentnych i ciekawych osób, które mają ciągle pozytywny stosunek do świata. I nie rozmawiać z nimi o problemach. Taka szczęśliwa wyspa jest potrzebna każdemu Ogólnie Twoje nastawienie do siebie i do innych to skrajny przypadek braku akceptacji i oceny siebie przez porównywanie z innymi. Przydałby Ci się kontakt z psychoterapeutą, myślałaś o tym? PS. Jesteś bardzo młoda, jeszcze wszystko może się ułożyć -
Tak, jak mówię, całkowite olanie i histeryzowanie to dwie skrajności. Dlatego nie polecam olewać, a spróbować nie pić przez jakiś czas. Spokojnie, bez paniki i wmawiania sobie, że ma się problem. Czego ma się bać? Ma genetyczną skłonność do choroby, która jest dość poważna i może rozwalić życie. Oczywiście, może mieć kontrolę całe życie, ale uwierz, można się bać, nawet jak ktoś Ci powie, że jesteś bezpieczna. Widziałam to wiele razy.
-
Inga_beta nie odradzam diagnozowania, odradzam i zawsze będę, zwłaszcza na tym forum, kreowania sobie nowych problemów. Dziewczyna pójdzie się zdiagnozować jeśli będzie chciała, ok. Tylko tu trzeba zrównoważyć postawę. Z jednej strony mamy specy od alkoholizmu, to wy. Ja się na tym nie znam. I wy jesteście wrażliwi na punkcie diagnozowania alkoholizmu, rozumiem to. Ale z drugiej strony jesteśmy na forum o nerwicy gdzie ciągle i ciągle ludzie martwią się o kolejne rzeczy, które im się przytrafiły. I może się niektórym wydawać, że taki stres i zamartwianie się są nieszkodliwe, ale tak nie jest. Niezwykle często rzucamy sobie kłody po nogi przez uważanie, że jesteśmy bardziej zaburzeni niż jesteśmy naprawdę. I o wiele bardziej niż propozycja zdiagnozowania uderzyły mnie słowa "z alkoholizmu nie wyleczysz się sama" i "Wyjście z alkoholizmu jest trudne i długotrwałe ale możliwe". Ja rozumiem taką postawę "postraszę ją, to może będzie uważała bardziej", ale musicie też spojrzeć z innej perspektywy: straszenie ludzi i traktowanie ich jakby już byli alkoholikami (chociaż to nie przesądzone) i ukazywanie ich przyszłości jako walki z chorobą to nie wyjście. To podobna sprawa jak z hipochondrykami, którym z jednej strony powinno się dawać możliwość diagnozowania, ale z drugiej ciągłe szukanie u siebie objawów choroby może zaszkodzić.
-
Ok, ale zapominasz, że ktoś kto sięga po alkohol może nie być alkoholikiem. Nawet jeśli czasami wypije za dużo, nawet jeśli straci kontrolę. I jak się uprzesz, że taka osoba ma problem, możesz równie dobrze jej wmawiać godzinami, że ona jest chora tylko tego nie akceptuje. A nie będzie i zwyczajnie ma tego świadomość. Jak już pisałam, ja rozumiem wszystko co piszesz, ale Ty piszesz o alkoholikach. A kompletnie ignorujesz fakt, że wmawianie komuś, kto miał w rodzinie alkoholików, że będzie miał problem i koniecznie musi na siebie uważać może kogoś (zwłaszcza na tym forum) wpędzić w paranoję, a nawet depresję. Dziewczyna napisała "Ja tam raz na ruski rok się schleję". Serio myślę, że bezpodstawnie starasz się kogoś nastraszyć na siłę, bo założyłeś sobie, że musisz ją wyciągnąć z jakiego bagna, w którym nie jest.
-
evil never dies ja się z Tobą zgadzam, że alkoholizm jest naprawdę trudny do wyleczenia, że trudno samemu i warto się temu przyglądać. Ale z drugiej strony nie ma co nakręcać i straszyć osób, które jeszcze nie są alkoholikami. I z tego co udało mi się zrozumieć, autorka pije tyle ile przeciętna osoba w tym wieku. Ja w tym tygodniu z trzy razy słyszałam od znajomych, że "więcej nie piją", więc zgodnie z Twoimi słowami oni wszyscy są alkoholikami. A nie są. Pójdą do pracy i skończy się balowanie. I nie chodzi tylko o zbyt dużą ostrożność, ale o to, że istnieje niebezpieczeństwo wmówienia komuś, że ma problem. I on się wtedy z tym problemem zaczyna identyfikować. A ważne, by dziewczyna nie myślała o sobie jako alkoholiku, a po prostu miała to na oku i może na razie odstawiła używki. To podobna sprawa, jak z psychologiem, który pacjentowi wmawia, że jego niewielki problem z lękiem jest nerwicą, którą będzie musiał leczyć latami. Wtedy człowiek czuje się bezradny, jakby sprawa była przesądzona.
-
No niestety nie każdy psycholog jest dobry. To smutne, że coś tak oczywistego jak wstrzymanie się z wyrabianiem opinii na podstawie opowieści jednej strony jest dla psychoterapeuty za trudne. Nie mówiąc o pogarszaniu stanu klienta. No cóż, jeśli tylko możesz, podrzuć mamie 7 nawyków skutecznego działania. Tam jest właśnie wiele na temat obwiniania innych ludzi za wszystko. Oczywiście ludzi, którzy rzeczywiście jak Twój tata, mają na swoim koncie wiele złego. Ale to, jak zareagujesz jest zawsze Twoim wyborem. Trochę w tej książce teistycznych wstawek, które akurat do mnie z racji światopoglądu nie przemawiają, ale i tak bardzo polecam w tym przypadku.
-
Ja się objadałam dość poważnie, ale w końcu przeszłam na dietę. Nie wiem jak mi się to udało, ale nie jadłam słodyczy, tylko małe regularne posiłki przez trzy miesiące i się oduczyłam. Teraz sięgam po słodycze, ale jak jestem zestresowana to po prostu się stresuję, nie mam już tej potrzeby. Więc w dużej mierze to taki nawyk i trzeba po prostu wytrwać trochę bez niego