Skocz do zawartości
Nerwica.com

wysłowiona

Użytkownik
  • Postów

    1 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wysłowiona

  1. Mam bardzo podobny "problem" ostatnio. Nie chcę mieć dzieci od wielu lat. Teoretycznie wiem, że wszyscy się zmieniają, ale moje spojrzenie na świat (z jednej strony natury filozoficznej, z drugiej praktyczne kwestie, czyli wolność i brak odpowiedzialności/stresu, o których wspominałaś) sprawia, że jestem dość pewna. Prawdopodobnie tak pewna jak wieloletni wegetarianin wie, że nigdy nie wróci do mięsa Nie musisz mieć dzieci. Jesteśmy wychowywani tak, że świadomy brak potomków jest większym tabu (zwłaszcza dla naszych rodziców) niż narkotyki czy zaburzenia psychiczne Tak już po prostu jest i większość ma dzieci, bo tak działa życie. Ale to nie jest konieczne i warto sobie zdawać z tego sprawę. Wtedy wszyscy będziemy bardziej szczęśliwi. A jeśli chodzi o Twojego chłopaka, może czujesz się w jakiś sposób ograniczana przez niego? Może czujesz się zbyt mało wolna, czujesz presję? I takie uczucia przyćmiewają Twoją miłość. Pogadaj z nim i spróbuj być otwarta we wszystkich kwestiach, które chodzą Ci po głowie. Że możliwe, że nigdy nie poczujesz instynktu macierzyńskiego, że na poważnie rozważasz wyjazd, że może nie będziesz w stanie zawsze być u jego boku w tym kraju. Jeśli się kochacie, jakoś to ułożycie. Możliwe, że da Ci więcej wolności niż myślisz. Jeśli nie, samotność też jest całkiem przyjemna. Albo związek z kimś, kto ma podobne przekonania lub po prostu też szuka relacji,w której nie będzie żadnej presji.
  2. Hej. Jak na kogoś, kto nie lubi pisać na forach nieźle sobie poradziłaś :) Co do Twojego problemu - jeśli masz dobrą sytuację finansową/zawodową, to raczej nie ma znaczenie gdzie będziesz, w Anglii czy w Polsce, po prostu jesteś nieszczęśliwa i musisz poradzić sobie bardziej ze sobą i swoim nastrojem niż światem na zewnątrz. I chociaż taki stan depresyjny może się ciągnąć i może być bardzo silny, to jak najbardziej masz szanse na poprawę. Mieszkasz z tym chłopakiem? Musisz utrzymywać z nim kontakt? To naprawdę nie jest dobry układ jeśli chodzi o Twój stan psychiczny.
  3. Z tym czytaniem moim zdaniem jest tak: nie ma nic złego w czytaniu, nawet oczywistych bzdur. Problem jest jeśli całą treść automatycznie i bezkrytycznie uznaje się za prawdę. Albo jeśli automatycznie uznaje się za prawdę to, co pisze autor który się z nami światopoglądowo zgadza. Ale to nie jest problem zaburzeń psychicznych, to typowa przypadłość ogromnej większości ludzi.
  4. Masz prawo tak myśleć, jednak weź pod uwagę, że nie wszyscy na tym forum przeżyli traumę, której szkód nie da się w żaden sposób zminimalizować i niektórym takie ćwiczenia i psychoterapia w dużym stopniu pomogą. Przykro mi, że dla Ciebie jedyną ucieczką są używki (domyślam się, że o to Ci chodziło). Mimo wszystko, warto dać szansę metodom terapii poznawczej, a nuż coś poczujesz;)
  5. bleh, jasne, teraz widzę. Jestem już śpiąca najwidoczniej, miłej dyskusji
  6. http://pl.wikipedia.org/wiki/Relatywizm_moralny
  7. Jeśli jesteś relatywistą to raczej nie możesz stwierdzić, że świat byłby ogólnie bardziej moralny, bo nie wierzysz w coś takiego jak "uniwersalna wartość".
  8. wysłowiona

    Nawrót nerwicy

    Nie ma sprawy. Ja też tak robię aktualnie, kiedyś mi nie wychodziło i bardzo przeżywałam takie "doły"
  9. Ostatnie zdanie nie ma sensu;p Świat nie może być w ogólnym znaczeniu moralny, nie ma czegoś takiego. Jeśli zabijanie niewiernych w islamie jest działaniem moralnym, to bez muzułmanów świat byłby ogólnie zły (według nich). Oceniasz ich działania tylko i wyłącznie ze swojego punktu widzenia i póki nie masz ostatecznego dowodu na to, że to Twoja etyka jest tą dobrą (według mnie takiego dowodu nie da się zdobyć), to musisz ten fakt uwzględniać w swoich wypowiedziach
  10. wysłowiona

    Nawrót nerwicy

    Szczerze? To pewnie bardzo trudne. Nigdy nie słyszałam o takim przypadku, a znam ludzi, którzy przeżyli bardzo mocne ataki paniki A co do gorszych i lepszych dni. Ja mam zasadę - przeczekiwać te gorsze. Nie podejmować żadnych poważnych decyzji, nie myśleć o przyszłości. Powiedzieć sobie "jutro będzie lepiej" i to przejść. Jeśli podejdziesz tak do sprawy, te straszniejsze momenty nie będą przeciągać się coraz bardziej, będzie ich mniej z tygodnia na tydzień.
  11. Tak jak napisałam - można wybrać uniwersalne zasady etyczne jeśli nie jesteś teistą, np. "nie wolno krzywdzić innych". Zgadzam się z tym, jedynie podobnie jak w przypadku teizmu argumenty absolutystów do mnie nie przemawiają.
  12. wysłowiona

    Nawrót nerwicy

    Błędne koło nerwicy, typowe. Musisz usiąść i pogadać z przerażoną częścią siebie: najlepsze co możesz zrobić to odpuścić. Dobrze to wiesz, trzeba tylko sobie ciągle przypominać :) Dość typowe^^ Z moich doświadczeń wynika, że jeszcze trochę nerwicy i zaczniesz zapominać, że kiedykolwiek czułaś się dobrze. Lepiej do tego nie dopuścić
  13. Koniec końców albo uznasz, że uniwersalne zasady etyczne istnieją, np. "nie krzywdzić innych" albo zostaniesz relatywistą. A zdaje się, że niewielu ateistów uznaje uniwersalną etykę, tak zwyczajnie korelacja między ateizmem i relatywizmem wydaje się duża Ja staram się żyć tak, by nie krzywdzić innych, ale nie powiedziałabym, że to jest "dobre". Po prostu wynik moich działań mi odpowiada.
  14. wysłowiona

    Nawrót nerwicy

    Najważniejsze, że już kiedyś z tego wyszłaś i wiesz, że można. Przypomnij sobie ten proces wychodzenia z nerwicy, którego już raz dokonałaś. Co wtedy robiłaś, jak to się stało?
  15. Te zdania trochę się wykluczają
  16. wysłowiona

    ot

    Czasami po prostu wiesz, że to nie to. Uwierz, gdyby dziewczyna coś do Ciebie czuła i nie miała w głowie swojego byłego partnera, na pewno nie byłoby dla niej przeszkodą, że jesteś inny od jej "typu". Inna sprawa jest taka, że jej związek mógł się kiedyś rozpaść przez barierę, której Ty nie dostrzegałeś, na przykład inne podejście do małżeństwa. Może ona już wie, czego oczekuje od życia i szuka kogoś, kto jest skłonny z nią takie życie dzielić. I tyle, kwestia poprawnej analizy - jeśli coś jest dla Ciebie bardzo ważne, a dla twojej partnerki nie do przejścia, nie dogadacie się. Znajdziesz mnóstwo różnych dziewczyn na różnych poziomach w różnym wieku. Za dużo teoretyzujesz
  17. wysłowiona

    ot

    Był tutaj na forum chłopak, któremu pomogła któraś szkoła podrywania Zawsze możesz tak spróbować, chociaż wiem, że większość osób Ci odradzi. Ale według mnie to dość dobra szkoła zawierania kontaktów, radzenia sobie z odrzuceniem i takie tam. Tak jak koleżanka wyżej napisała, możesz iść do psychologa zawsze gdy czujesz, że potrzebujesz takiej pomocy. A jeśli Ci to wpadło do głowy, to pewnie nie bez przyczyny. Ważne, żebyś zrozumiał, że to pewnie jest kwestia Twojego nastawienia, które z pewnością możesz zmienić. Wiesz, największy przystojniak nie znajdzie dziewczyny, jeśli nie wychodzi do ludzi, nie stara się ich poznać , zaufać. Więc warto wykonać kilka prostych kroków, nic skomplikowanego i trudnego. Na przykład wyznaczyć sobie cel, że poznajesz jedną nową osobę tygodniowo i starasz się utrzymywać z nią kontakt, poznawać ją. Następny cel: nie przejmować się porażką, wiele osób Cię nie polubi, bo taki jest świat. Wiele osób okaże się nie być odpowiednimi kompanami w Twojej opinii. Inny cel: znaleźć miejsce, gdzie kontakt z ludźmi jest konieczny - warsztaty, wolontariat, szkolenia, piknik czy piwo w gronie mniej lub bardziej znanych ludzi
  18. O to mi chodziło - za tą stroną seksu jestem, za tą interpretacją To energia do mnie nie trafia.
  19. To może być nerwica. Zwłaszcza jeśli bardzo się stresujesz i zauważasz, że nudności nasilają się w chwilach stresu. Ale zawsze warto pójść do lekarza, zrobić sobie podstawowe badania krwi, moczu. To ważne, tanie i nieinwazyjne, nie zaszkodzi :) Zwłaszcza, że mdłości, które mijają podczas jedzenia/mówienia są dość osobliwe. To może być nerwica i lęk, ale warto się zbadać :) Poza tym no, trzeba pracować nad sobą. Jesteś nieśmiała - możesz znaleźć dużo ćwiczeń, wiele rad które Ci pomogą. Masz problem z niską samooceną, to samo. Stres, to samo. Ja serdecznie zapraszam na mojego bloga, tam jest dużo prostych ćwiczeń. Mi najbardziej pomogło podejście self-compassion z natrętnymi myślami i brakiem akceptacji siebie, tutaj masz wpis: http://cloudymind.pl/self-compassion/. Bardzo polecam, zwłaszcza obejrzeć filmik do którego linkuję w artykule.
  20. Hej. Mam wrażenie, że wiesz co robić, odpowiedzi są w Twoim poście :) Alkohol na pewno nie pomaga, warto znaleźć aktywności poza pracą (może aktywność fizyczna? wspinaczka, bieganie, możesz zostać morsem :) ), warto poszukać nowych znajomych. W taki sposób odzyskuje się chęci do życia I nie musisz wiedzieć czego chcesz, nie musisz się decydować, po prostu próbuj, tak czysto fizycznie. Pójdź na jakąś konferencję, przeczytaj książkę, zapisz się do klubu rowerowego^^
  21. Hej. Chyba wiem co czujesz. Miałam podobne "wyrzuty sumienia" w hipochondrycznych napadach, gdy na przykład bolały mnie płuca i wydawało mi się, że te kilkadziesiąt papierosów, które w swoim życiu wypaliłam (bardzo rzadko palę, ale jednak) zniszczyły mi życie. I się nakręcałam. Polecam zapisanie sobie na kartce schematu problemu tak jak na obrazku poniżej. Tylko dla Twojego przypadku. Może pomoże Ci przestać się martwić czymś, na co nie masz wpływu. Teraz masz w głowie chaos, musisz go uporządkować :) Poza tym tak jak piszesz, to wszystko może być jak najbardziej kwestia autosugestii. Nie ma co czekać na przełącznik, sam staraj się skupiać raczej na rozwiązaniach, nie analizuj bez przerwy tych samych problemów w ten sam sposób. Postaraj się ucinać wszelkie rozkminy z poczuciem winy i w końcu przestaną się pojawiać
  22. Nie wklejałam chyba, a udało mi się napisać całkiem pożyteczny wpis o prokrastynacji: http://cloudymind.pl/prokrastynacja/ :)
  23. Trzeba określić wobec kogo/czego :) Jeśli wobec siebie, brzmi jak narcyzm, jeśli wobec kogoś konkretnego, to może być objaw osobowości zależnej. Obniżony krytycyzm wobec jakiejś siatki poglądów/grupy to typowe domknięcie poznawcze :) Całkiem różne rzeczy.
  24. asl więc słyszałaś już dwa razy?^__^ (taki żarcik). Tak całkiem na poważnie ja na przykład jak najbardziej jestem za wysiłkiem fizycznym, umacnianiem więzi z ludźmi. Seks jako coś co ma ułatwić przepływ rzekomej energii raczej do mnie nie przemawia podobnie jak sama hipoteza energii wewnętrznej
  25. Dzięki za wypowiedź :) Ja nie jestem religijna, zazwyczaj moje metody idą raczej w psychologię poznawczą i behawioralną i to staram się przekazywać. Sam organizm też oczywiście się liczy - odporność, odpowiednia suplementacja, kondycja fizyczna, a nawet poziom glukozy w danym momencie ^_^ to wszystko się liczy, jak najbardziej. Tak czy inaczej zazwyczaj powtarzam, lepiej spróbować kilku metod niż skupiać się na przyczynach i ich analizi
×