Skocz do zawartości
Nerwica.com

wysłowiona

Użytkownik
  • Postów

    1 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wysłowiona

  1. Hej, mam tę książkę, ale nie czytałam- warto? Zgadzam się z Tobą w kwestii zmierzania się z lękami, ale ja tę metodę rozumiem jako narzędzie służące właśnie do tego, zmierzania się. Tylko w inny sposób, bardziej "swobodny"^^ I jasne, porażki dobrze jest traktować jak zwyczajne informacje :)
  2. Hej, dzięki komuś z tego forum (już nie pamiętam dokładnie, jeden z użytkowników polecał) przeczytałam książkę Claire Weekes na temat lęków. W książce znajduje się niesamowicie przydatna metafora/koncept swobodnego płynięcia. Opisałam go na blogu tutaj: http://cloudymind.pl/paralizujacy-strach/ Cała technika opiera się na spostrzeżeniu, że gdy się czegoś boimy, większość naszych starań polega na zmuszaniu się i wywieraniu na sobie presji. A powinno być całkiem na odwrót, bo to zmuszanie się skutkuje nasileniem strachu, nasileniem napięcia w ciele, a z tym niechęci i blokad. Jej propozycja jest prosta: wyobraźmy sobie, że swobodnie płyniemy ku celowi:) Próbowaliście kiedyś? Działało?
  3. Ja powtarzam pytanie, czy odejście od niego wchodzi w grę? Przecież Ty mu nie ufasz, nie wydajesz się go kochać i nawet lubić. Nie czerpiesz żadnej przyjemności z związku z nim i to, że z nim jesteś i przeżywasz życie w ten sposób to też Twoja wina, bo TY TAK WYBRAŁAŚ. edit. Oczywiście nie jestem zdania, że każdy ma prawo zrobić Ci krzywdę, bo go dopuściłaś do swojego życia, ale musisz być świadoma swojej roli w tym związku, w swoim życiu.
  4. Rozumiem. Wbrew pozorom to nie jest trudne dać się tak wciągnąć. Cieszę się, że dałaś sobie z tym spokój. Rzeczywiście to lepsze dla Twojego zdrowia Tj. ja rozumiem podrywanie innych ludzi, ale ja akurat jestem po stronie otwartych związków. Problem w tym, że Ty nie jesteś i powinnaś być w związku, który ma jasno ustalone granice. Mówi się, że ludzie powinni się rozumieć bez słów, ale to bzdura. Niektóre rzeczy po prostu trzeba przegadać. Nikt nie ma idealnie dobranej bratniej duszy. Ale inną sprawą jest to, że pisałaś, że jakaś dziewczyna z nim wpadła. Czy ja nie zrozumiałam? Dlaczego z nim ciągle jesteś? Tj., rozumiem dobre momenty, ale to nie wszystko. Czasami trzeba przecierpieć trochę, żeby się rozwijać i czasami do rozwoju niezbędne jest zerwanie jakiejś relacji.
  5. wysłowiona

    Hej kochani :)

    To krok po kroku, najpierw naucz się zapoznawać ludzi i utrzymywać kontakt na tym pierwszy etapie. Próbuj z dużą ilością ludzi i na razie daruj sobie zagłębianie się w którąś z tych relacji. Tak chyba najprościej się nauczyć, bo możesz dostrzegać gdzie popełniasz błędy :) Ale tutaj troszeczkę podbierasz wątek innej osobie, która założyła swój powitalny temat. Załóż własny, to naprawdę przyjemna tradycja
  6. wysłowiona

    Witam

    No to w ramach samodzielnej pracy nad sobą postaw sobie taki cel- zwracam się do siebie jak wspierający przyjaciel. Może zajmie Ci to jakiś czas (mi zajęło z dwa tygodnie zanim całkiem przez przypadek zorientowałam się, że w chwili załamania nie krytykuję się, a intuicyjnie mówię "już, spokojnie, wszystko będzie dobrze" ), ale w końcu wyrobisz sobie ten nawyk. I naprawdę, to daje bardzo dużo. Tylko trzeba systematycznie zwracać uwagę na takie momenty. I, jakbyś chciała coś takiego zrobić, pamiętaj, żeby nie wpaść w błędne koło "jestem na siebie zła, bo byłam dla siebie niemiła"^^ Po prostu jak następnym razem włączy Ci się agresja, pomyśl że to naturalne, ale musisz spróbować innej taktyki.
  7. wysłowiona

    Hej kochani :)

    KochajacyFacet hej :) A w którym dokładnie momencie (na jakim etapie) masz problem z ludźmi? Poznawanie, zainteresowanie sobą czy na dalszym etapie znajomości?
  8. Jedna sprawa to to, że ciężko się żyje z kimś, kto Cię nie cierpi. A Ty się nienawidzisz. Nie mów sobie takich rzeczy. Absolutnie każdy, kto dostałby na zawsze towarzysza, który ciągle mówiłby "nienawidzę Cię" i "masz chu^$^#%^ charakter" załamałby się. Spróbuj spojrzeć na siebie, jak na człowieka, któremu w życiu nie wychodzi i który zaczyna się poddawać. I postaraj się wykrzesać trochę współczucia. Jeśli chociaż spróbujesz być dla siebie wsparciem tak, jak pewnie jesteś często wsparciem dla innych, gdy im nie wychodzi, możemy iść dalej. Spójrz tutaj powiedz mi, który problem według Ciebie dotyczy Twojego życia? Lenistwo, prokrastynacja, brak celu, motywacji czy brak energii? Jeśli czujesz, że to coś innego, też napisz
  9. Po pierwsze zdać sobie sprawę z tego, że zmiana to kwestia miesięcy ciągłych starań. Nawet jakbyś dostał całą teorię jednego dnia, nie zrozumiesz jej. To jak wchodzenie po drabince, trzeba się nauczyć niektórych rzeczy, żeby w ogóle pojąć inne. Trzeba się powoli nauczyć akceptować siebie, żeby przestać się porównywać itp. Po prostu to wszystko wymaga czasu i jak przyjmiesz, że codziennie się starasz, a jak wkroczysz z powrotem w bagno, to starasz się dalej, wtedy może się udać :) Moje metody? Takie triki, które mi pomagały. Zwiększanie poczucia kontroli i sprawczości- stawianie przed sobą wyzwań, realizowanie ich, organizacja czasu, pracowanie nad wizją przyszłości, która nie składa się z ciągłego unikania i dostosowywania do rzeczywistości, powolne budowanie wiary w siebie. Akceptacja- zmiana dialogu wewnętrznego na przyjacielski, zmiana reakcji na emocje (jak smutek, to idę spać, a nie oglądam smutne filmy; jak gniew to oglądam seriale, a nie myślę nad problemem i nie konfrontuję się z nim póki jestem zła). Zmiana sposobu myślenia na pozytywny- przerywanie błędnego koła nerwicy (unikanie myślenia i strachu przed ciemnością), systematyczna desentyzacja, całkowite urwania i nie pozwalanie sobie na ruminację, spisywanie wszystkich lęków i zmartwień żeby były widoczne na kartce i nie wydawały się tak chaotyczne, przygniatające i ogromne. Jeszcze dużo innych, ale te powinny wystarczyć na parę tygodni, jeśli postanowiłbyś skorzystać
  10. To świetne uczucie. W moim życiu miłość to zawsze była jedna rzecz, której byłam absolutnie pewna. Coś jak poczucie oddania swojej pracy czy pasja u innych ludzi. To poczucie pewności najbardziej lubię. Ale ogólnie jak już większość zwróciła uwagę miłość wiąże się z wieloma nieprzyjemnościami. Jest nietrwała, dla większości ludzi to wieczna zazdrość, poczucie niepewności, czy druga osoba kocha nas tak mocno jak my ją. Często właśnie ranienie się nawzajem. Poza tym sprawia, że jesteś trochę bardziej podatny na opinię drugiej osoby, uzależniasz się od niej. Jeśli trafi Ci się ktoś absolutnie szczery, otwarty, wyrozumiały i kochający, jest ok. Ale w innym przypadku jest wiele uczuć w życiu, które są cudowne, dają o wiele większą stabilizację i są bardziej trwałe.
  11. Dobre pytanie. Wydaje mi się, że to swego rodzaju równia pochyła. Na początku nie chciał Cię stracić, więc skłamał raz czy dwa, a potem już w to brnął. Jak zwykle zgadzam się z Candy- trochę nie rozumiem Twoich motywacji. Nie ufasz mu, nie wiesz o nim wiele, przeglądasz jego rzeczy, wygląda na to, że sprawdzasz korespondencję- jak można żyć z takim brakiem zaufania? Masz czasami myśli, żeby po prostu go zostawić? Jeśli nie, pytałaś jak nauczyć kogoś szczerości. Przede wszystkim, nie karać za prawdę. Jeśli widzisz, że jest szczery i jest mu z tym trudno, nawet jeśli jest z szczery z czymś, co zrobił nie tak, najpierw podziękuj mu za szczerość. Potem oczywiście nadejdzie czas na rozmowę o tym, co nie wyszło. Ale jeśli chcesz, żeby ktoś coś robił- nagradzaj to zachowanie. Druga sprawa, powinniście przegadać wizję tego związku. Może on wolałby jednak otwartą relację? Może nie ma i nigdy nie miał zamiaru skończyć ze zdradami. Jeśli sprawa z dziewczyną z Sympatii i tak już "wyszła", pogadaj z nim o tym i zapytaj, czy nie chciałby spotykać się z innymi. Nawet jeśli Ty się na to nie godzisz, pogadajcie otwarcie o tym. Jeśli padnie kolejny tekst "kocham tylko Ciebie i wiesz o tym" zapytaj dlaczego w takim razie Cię zdradził i pytaj aż nie dostaniesz szczerej odpowiedzi.
  12. Jasne, absolutnie każdy byłby poruszony takim zachowaniem. Ale jeśli oni Cię nie akceptują i są aż tak bezlitośni, czasami nie można inaczej, niż zacząć rozwiązywać problem w sobie. Tak, to ich zachowanie jest rażące (chociaż nie mamy pełnego obrazka oczywiście), ale to tak zwane toksyczne środowisko i tutaj to Ty musisz się zmienić i dostosować. Przestań na siłę zmieniać ich, skupiać się na nich jako źródle Twoich problemów. Jakby to nie brzmiało, to Ty wybierasz swoją reakcję i choć każdy Ci przyzna, że w takiej rodzinie będzie się trudno żyło, to tylko słowa otuchy. My możemy być po Twojej stronie, ale nie chodzi o to, byś Ty poczuła się lepiej przez 5 minut. Ważniejsze jest to, żebyś zobaczyła, że ludzie, którzy nie mają wiele do powiedzenia mają całkowitą kontrolę nad Twoim życiem i jeśli nie przestaniesz tak emocjonalnie podchodzić do tego co mówią, to Twoje życie się zmarnuje. Nie ich, oni pewnie się z tym świetnie czują. Jak następnym razem wstaniesz rano pomyśl sobie, że nie jesteś pacynką, której można powiedzieć kilka przykrych słów i która się rozklei na cały dzień. Pomyśl o tym, że jesteś zmęczona zamartwianiem się ich humorkami i chcesz być szczęśliwa. Niezależnie od tego, co oni robią i mówią. Z doświadczenia wiem, że takie kłótnie z rodzicami w końcu się kończą, ale nauka wybierania sobie reakcji emocjonalnej jest naprawdę przydatną umiejętnością i możesz poćwiczyć tutaj. To pewnie jedno z najtrudniejszych środowisk, jakie można sobie do tego wyobrazić, ale napiszę jeszcze raz- to Twoje życie, warto o nie powalczyć.
  13. wysłowiona

    Witam

    Potrzeba Ci trochę pracy z przekonaniami i trochę więcej akceptacji. To jasne, wiem :) W akceptacji siebie może pomóc Ci na przykład zmiana dialogu wewnętrznego. Zwracasz się do siebie (pewnie jak większość) krytycznie po tym, jak zrobisz coś głupiego? Mówisz sobie, że jesteś idiotką itp.? Pytam, bo to jedna z podstawowych spraw, o jaką należy zadbać w chwili zbytniego samokrytycyzmu
  14. No to jak pisałam- ja się poddaję Jeśli szkoda Ci cennego czasu na podnoszenie umiejętności, bo nie potrafisz robić tego dla siebie (uwierz, wiele osób potrafi), to przeznacz ten cenny czas na... nie wiem właśnie, zastanawianie się?
  15. A jednak jak widać po dyskusji, nie tylko ja tak myślę Nie. Przede wszystkim dlatego, że większość ludzi nie spełnia wymagań, które ja postawiłam przed "robieniem" czegoś Ja nie mówię o zwykłym robieniu, bo to by była właśnie magia. Eh... nie wiem właściwie czy Ci to pisać jeszcze raz, bo w tym artykule było wszystko i starasz się specjalnie przekręcać mój pogląd. Motywacja może się wziąć z zaangażowania, ale też pracy, która stawia przed Tobą wyzwania, jest wymagająca, pozwala na tzw. flow, stałą poprawę, dostawanie feedbacku (o czym też już pisałam) i możliwość korzystania z niego, by poprawić swoje zdolności. To nie może być praca kasjerki w sklepie. Zauważ, że większość osób się nie rozwija. Nie tworzą nic, nie angażują się, nie starają się polepszać umiejętności. Większość ludzi pracuje w taki sposób, jak moja koleżanka zanim na dobre usiadła do zadań. Przepisywała zadania domowe od innych albo coś tam trochę starała się zrozumieć, ale nie bardzo. Działają na automatyzmach i nie mają przed sobą żadnych celów oprócz "przetrwać dzień". Mi nie chodzi o jakąkolwiek aktywność, tylko taką, która pozwoli na zaangażowanie. Pytasz skąd wziąć czynności- może zacznij od czegoś, co jest w stanie dać Ci jakieś wynagrodzenie. Nie wiem torres, nie mam pojęcia jak wygląda Twoja sytuacja z czasem/finansami i możliwościami. Czy np. szukanie pracy wchodzi w grę czy szukasz drogi na całe życie? Najlepiej jest wyznaczyć sobie jakieś cele, nawet małe, bo ich realizacja zazwyczaj powoduje wyrzut dopaminy i wtedy jesteś bardziej chętny realizować następne cele Wybierz dziedzinę na zdrowy rozsądek, a potem buduj to zaangażowanie. Jak nie wyjdzie to trudno, ale nie czekaj bezczynnie :<
  16. A jeśli nie jest wierząca? Myśli nie są złe. Mogę teraz wstawić tutaj kobietę z gołymi cyckami i wszyscy, którzy to zobaczą będą nagle złymi ludźmi? Poważnie tak myślisz? A jeśli chodzi o czyny- zależy jakie i zależy jakie masz przekonania. Jeśli jesteś katolikiem, to jest to grzech, ok. Ale dla większości ateistów masturbacja czy nietypowy seks będą całkowicie naturalne, bo nie krzywdzą oni drugiej osoby. Ale wątpię, że nawet ksiądz by się zgodził z tym, że same myśli, które pojawiają się mimo Twojej woli są złe. Musiałbyś się wtedy spowiadać z każdego przypadkowego zobaczenia reklamy porno, z każdego snu erotycznego i każdego skojarzenia związanego z seksem.
  17. Nie jesteś złym człowiekiem. Nikomu nic nie zrobiłaś, nikt przez Ciebie nie cierpi, po prostu jak absolutnie każdy masz myśli o obrzydliwych, okropnych rzeczach. Uwierz, każdy tak ma i nic w tym złego. Nie siłuj się z tymi myślami, tylko je zaakceptuj. Wrzucam Ci wpis, który dotyczy dokładnie tego problemu: http://cloudymind.pl/akceptacja Napisałam go z myślą o osobach, które mają przekonanie, że takie natrętne myśli są w jakikolwiek sposób "złe" i starają się z nimi walczyć. Trzeba je zaakceptować i przestać się bać, to najlepsze wyjście. Jak uda Ci się zaakceptować fakt, że natrętne myśli się pojawiają, przestaną robić na Tobie takie wrażenie. Nie możesz się winić za to, że jesteś człowiekiem
  18. Możesz mieć "w genach" jakieś skłonności, ale wszyscy możemy zostać alkoholikami. Każdy ma taką "możliwość" i każdy, nawet dziecko alkoholika, może pójść całkiem inną drogą. To nie Twoje geny Tobą kierują, to bardziej Twoje przekonanie, że jesteś jak matka. Wchodzisz w schemat, w który szczerze wierzysz. Przestań Możesz żyć szczęśliwie, możesz się skupić na tworzeniu szczęśliwej rodziny i na pracy, zainteresowaniach. Najpierw musisz zacząć sobie mówić, że to takie pierd$^## z tymi genami. Możesz się stać alkoholikiem, ale naprawdę nie musisz Jeśli to robisz, to tylko na własne życzenie. W takim razie zastanów się, czy chcesz być alkoholikiem. Całkiem poważnie, usiądź i się zastanów nad tym. Wyjątkowo straszne uczucie, ale znam dobrze ten schemat. Złość, smutek, frustracja. A skłonność do autoagresji to Twoja chęć do walczenia ze złymi emocjami. Postaraj się znaleźć inny sposób na uspokojenie. Jakiś nie destrukcyjny, np. bieganie, medytacja, przytulanie dzieci. To naprawdę jest możliwe. Co do męża- zawsze staram się przekonywać ludzi do naprawiania relacji, ale teraz napiszę tylko: jeśli nie chcesz, nie musisz być w żadnym związku. Nikt Cię nie może zmusić swoimi oczekiwaniami. I postaraj się też reagować mniej emocjonalnie na jego słowa. Polecę Ci książkę, naprawdę wydaje mi się, że jest idealna dla Ciebie. Ma odwołania do Boga, ja akurat jestem ateistką, ale to nie przeszkadzało tak bardzo. Sama treść jest bardzo pomocna. 7 nawyków skutecznego działania - Covey Stephen R. Brzmi jak tytuł książki o organizacji pracy, ale jest tam bardzo dużo o pracy nad emocjami i właśnie takiej niezależności emocjonalnej
  19. To nie było naturalne. On odkrywał świat, miał kontakt z wybitnym i ludźmi. Jakby poszedł na słabą sztukę mógłby nie być aktorem, a zostać wędkarzem, bo w następny weekend pojechałby z kimś niesamowitym na ryby w fantastyczne miejsce i złowił coś dużego. Aktorstwo nie było mu przeznaczone. On po prostu miał szczęście, że będąc aktywnym natrafił na tak dobry kawałek sztuki. I inna sprawa- taka inspiracja nie zdarza się wszystkim i nie zdarza się często. Większość ludzi idzie do danych szkół, bo gdzieś muszą iść, a że potem kochają swoją pracę-to kwestia doświadczenia, zaangażowania i przede wszystkim wiedzy. I to też pokazują badania- ludzie widzą coraz większy sens w swojej pracy, im dłużej pracują, im więcej kontroli dostają. Możesz podać tysiąc przykładów dzieciaków, które tak nie miały, ale i tak- mówiłeś, że to niemożliwe i pokazałam Ci, że możliwe. Wyobraź sobie, że programista/malarz/lekarz są naprawdę świetni w swojej pracy, kochają ją i widzą w niej wielki sens, ale poszli do szkół tylko dlatego, że rodzice tak chcieli i na początku mieli całkiem inne plany. Tylko lekarz ratował życie i odkrył, że to jest fantastyczne. Malarz inspirował ludzi, miał z tego mnóstwo satysfakcji. I w końcu programista- dużo zarabiał, wstawał codziennie o 6 i siadał do kodu z poczuciem kontroli, spełnienia i pełnej niezależności. Naprawdę myślisz, że oni nie mają pasji, bo kierowali się motywacją "od" na początku? Nie rodzisz się z magicznym przypisaniem do zawodu, tak samo jak nie ma na świecie Twojej idealnej drugiej połówki. Musisz dać szansę dziedzinie, żeby Cię zainteresowała.
  20. Matematyka- dziewczyna na lekcji w ławce ze mną nie cierpi matematyki. Ale jest porządną uczennicą, więc robi zadania domowe. Pewnego dnia przychodzi i mówi, że siedziała nad tym kilka godzin i w końcu zaczęła rozumieć. Cała podekscytowana, zgłasza się do tablicy. Nie trudno sobie to wyobrazić i ta sytuacja to przykład z mojego życia Podobnie ja miałam z psychologią. Im bardziej rozumiałam, im więcej czytałam i mogłam na sobie testować różne metody, tym bardziej interesujące mi się wydawało. Ja to zrobiłam, bo nie mogłam spać w nocy z nerwów, strasznie nie lubiłam psychologii, ale się zmusiłam. To jakiegoś rodzaju motywacja, ale oczywiście nie o taką Ci chodzi. Podobnie z moją koleżanką- ona się do tej pracy zmusiła. Mam wrażenie, że przeceniasz "serce". Wielu wybitnych artystów jest nimi, bo rodzice mieli wykształcenie w tę właśnie stronę i pokazali im całe piękno dziedziny, którą się zajmują. Nie dlatego, że mieli coś w sercu. Po prostu mieli okazję to pokochać. Popytaj znajomych ilu z nich wybrało jakąś dziedzinę tylko dlatego, że nauczyciel w liceum z tego przedmiotu był bardzo dobry i potrafił ich zainteresować Ale widzę torres, że jesteś bardzo uparty. Tylko Ty nie szukasz motywacji, Ty szukasz olśnienia. I jeśli będziesz na nie czekał bez żadnej aktywności, przykro mi. Nic nie wygląda dobrze "z brzegu".
  21. wysłowiona

    Cześć :)

    Jeśli tak, to pewnie to nerwica Jak poczytasz forum, to zobaczysz, że lęk wywołuje mnóstwo takich dziwnych stanów. Pracuj nad lękiem i na pewno przejdzie.
  22. torres, jeśli mogę, wrzucę tutaj swój wpis z kiedyś-tam. Bo w sumie chciałam Ci napisać dokładnie to, co tam jest Najpierw wybierz sobie całkowicie arbitralnie jakąś dziedzinę. Coś, do czego masz dostęp, coś praktycznego, opłacalnego i coś, w czym możesz ciągle się polepszać i zbierać informacje zwrotne. Czyli masz naprawdę dużo rzeczy do wyboru. I nie zastanawiaj się, tylko zacznij robić. Zaangażuj się przez działanie, przez aktywność. Inaczej naprawdę trudno osiągnąć motywację, zwłaszcza na stałe. http://cloudymind.pl/rob-cos-bezczynnosc-nie-sprzyja-motywacji/
  23. wysłowiona

    Cześć :)

    Szkoda w sumie, że nie poszłaś chociaż przegadać sprawy z neurologiem wcześniej. Bo mimo wszystko nerwica rzadko pojawia się z dnia na dzień. Ale oczywiście te objawy mogły wywołać nerwy. Jeśli po terapii Ci przejdzie, to będziesz miała pewność Powodzenia!
  24. wysłowiona

    pogrzeb

    chrupka, fajnie, że pojechałaś:) Jak widać warto podejmować takie codzienne wyzwania
×