Skocz do zawartości
Nerwica.com

smutna84

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia smutna84

  1. wiecie co? nie mam odwagi isc do lekarza bo nie umiem zormawiac o swoich problemach...wiec może tutaj jakos przy waszych radach się troszkę podniosę do góry.. jak miałam 8 lat wzięto mnie do rodziny zastępczej. w niej tez zapieknie nie było bo traktowali mnie jak sluzaca, wszystko musiałam umiec jak najlepiej chociaż mi nie wychodzilo i wtedy było lanie..zabrali mnie od rodziców alkoholikow i wiecznie slyszalam"powinnas być wdzieczna za to ze ciebie z tamtad zabraliśmy" - i jak tu mieszkac w takim domu. teraz juzm jestem dorosla , mam meza i dzieci i się zaczyna; ja nie sprawdzam się jako mama, nie daje rady z maluchami-chociaż je kocham. z mezem tez roznie bywa bo jesteśmy jak woda i ogien i ja wlasnie jestem tym ogniem, na początku się ukladalo a z czasem ja mam wrazenie ze on tez traktuje mnie jako sluzaca, klocimy się itp. ci powoduje ze ja zaczyna pic mimo tego, ze nawet mam do pracy na drugi dzien..wogole jak tylko schodzę ze slzby do domy to już mysle żeby isc i kupic piwo bo inaczej nie umiem fukncjonowac..mam wrazenie jakbym zamieniala się w swoja matke, która cigle pije i ja widocznie mam to w genach. klotnie z mezem już mnie dobijają, ostatnio już zamknelam się w łazience ryczałam w recznik bo czułam jakbm rozpadała się na części, szukałam jakies zletki żeby sobie cos zrobić. mecz mnie to wszystko jak cholera, mam dosyć, nie umiem już nawet w pracy być wesola dziewczyna jaka wszyscy lubia, unikam wszystkich, zasiadam w zasiszu i msle tylko nie wiem samo o tym, ostatnio nawet przeszlo mi kilkakrotnie przez glowe żeby strzelić sobie w lep i mieć już spokoj z tym zżyciem..bo co mam zrobić? z domu uciekam żeby nie pic , w pracy tez uciekam od ludzi...z wesolej dziewczyn zrobiłam się pustelnikiem i najlepiej żeby nikt mnie nie zaczepial..przez te kilkanaście lat slubu ciagle slysze: glupia jesteś, pusto maszw glowie, pijakiem jesteś jak twoja matka itp. i to mowi mi mój maz, którego kochałam bo teraz mam wrazenie ze raczej o jest kwestia przyzwyczajenia do siebie niż milosc. dzieci momentami tez mnie szalu doprowadzają i jak z nimi jestem w domu to co mama robi? idzie po piwo bo nie da rady normalnie! i jakja mam isc do lekarza i znim rozmawiać? nie umiem..albo widocznie taki ma być mój koniec..maz niech znajdzie sobie odpwoiednia partnerke.
×