Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. Ja mam tak ze w domu nie usiądę żeby nic nie robić. Też mam wyrzuty sumienia ze tracę czas. Ale teraz np dzisiaj po pracy po prostu poszłam spać taka byłam zmęczona. Nawet córeczka nie zdołała mnie obudzić chociaż ciągle próbowała.Ja jeszcze rok temu byłam innym człowiekiem pełną zapału chodziłam trzy razy w tygodniu na basen na spacery z dziećmi na rower.Teraz nie chce mi się z domu wychodzić. Po pracy i zrobieniu zakupów nie mam na nic sił Zmuszam się do zabawy z dziećmi do wyjścia z nimi gdziekolwiek. Ale w tą sobotę idę z koleżanka do spa na 3 godziny relaksu.
  2. Proszę o sprawdzenie, dlaczego jak się zaloguję nie mogę wejsć na wątki przeze mnie wcześniej komentowane. Pojawia mi się błąd 502 Bad Gateway Mogę tylko czytać swoje wątki.
  3. Ja biorę Depakine chrono 300 od 3 tyg. i jest poprawa. Wcześniej miałam niekontrolowane wybuchy furii z byle powodu. Obecnie odczuwam gniew, ale nie wybucham. Faktycznie włosy mi wypadają, ale wcześniej też mi wypadały, więc nie wiem czy to od tych tabletek...biorę do nich silne witaminy. Biorę też Lexapro na stany depresyjno-lękowe. Depakine miałam brać dwa razy dziennie rano i wieczorem, ale po wieczornej dawce -rano strasznie kręciło mi się w głowie i byłam jak naćpana. Po dawce porannej wszystko ok. Sama zrezygnowałam z dawki wieczornej, bo lekarza mam dopiero jutro, a nie chciałam się męczyć. No i muszę do pracy jeździć samochodem...
  4. Wiesz zastanowiłam się nad tymi słowami.... ale jeszcze tak świadomie sobie tego prawa nie dałam......To raczej mój organizm się go domaga. A ja...nie jestem jeszcze gotowa,żeby mu to dać. Żeby pokazać swoją słabą stronę, żeby się do niej przyznać...Boję się to robić. -- 30 sty 2013, 11:27 -- mam znowu lęki Zastanawiam się co jest przyczyna??? Syn pojechał na zimowisko,może to o niego podświadomie się boję...
  5. Poem witaj Nie ty jedna nie miałaś swojego zdania Ja też, byłam ,,grzeczna,, jak mówiłam to co rodzice chcięli usłyszeć, lub robiłam to co mi kazali bez żadnego sprzeciwu. Jak tylko chciałam mieć swoje zdanie byłam gówniarą, która pyskuje i nie szanuje rodzicó.
  6. Ktoś tu kiedyś gdzieś napisał, że jak się boisz że masz schizofremię, to jej na pewno nie masz. Bo chory na tą chorobę uważa się za zdrowego.. Też boję się , że zachoruję, że to może dziedziczne,bo moja mama chorowała... Jako dziecko,bardzo się jej bałam jak była chora. Po za tym jej kuzynka też chorowała. Jej to już się bałam panicznie.Jak przychodziła do nas czasami ( uciekała ze szpitala) to ja siedziałam wystraszona w pokoju i modliłam się żeby już poszła. Była koło 40 stki,bez zębów, pomarszczona jak staruszka, paliła papierosa za papierosem i strasznie głośno mówiła.Dla mnie była jakimś potworem. na chwilę obecną mam ,,tylko stany depresyno-lękowe i nerwicę Powinnaś mieć swój pokój, absolutnie nie możesz mieszkać z siostrą.
  7. JA ci nie odpowiem na to pytanie, niestety... Ja mam inne doświadczenia. To mój ojciec męczył się z mamą, jak chorowała... Ale ona jak brała leki to wszystko było ok. Była normalną, zaradną kobietą. Kiedyś były inne czasy i chory nie musiał wyrazić zgody na leczenie, po prostu na siłę go zabierali do szpitala. Może zwróć się do sądu o nakaz leczenia dla niego. Bo tylko w ten sposób mozesz sprawić ze zacznie sie leczyć. Sam nie zgodzi się, bo właśnie ludzie choży na tą chorobę są przekonani ze nic im nie jest.
  8. Leila masz rację. Pewnie przesadzam ze swoją oceną.... ale nic na to nie poradzę, zrozumiesz jak sama będziesz miała dzieci... Kiedyś myślałam , że wystarczy poczytać poradniki, i dzieci wychowa się na super ludzi.... nic bardziej mylnego. Co nnego teoria a co innego praktyka, a co innego wyniosłyśmy z domu... U mnie problem leży w tym, ze : ojciec nas nie wychowywał, lecz musztrował, wydawał rozkazy, matka- jak zdrowa była to nie prosiła lecz wrzeszczała... a ja po prostu powielam te schematy bo innych nie znam. Nawet nie wiesz co mi się w środku robi jak mi córka przez łzy mówi:,,mamuś nie krzycz na mnie, proszę...,, a krzyczę , a raczej wpadam w furię o pierdoły: bo np kapcie rozwalone na srodku pokoju, lub wysypane zabawki, a młoda nie chce posprzątać... Na starszego darłam sie bo nie chciał ładnie pisać w zeszycie. Robiłam mu takie jazdy że aż sie cały telepał z nerwów ( to akurat już mam za sobą, z czego sie bardzo cieszę) Ale moja matka robiła to samo mi, więc znowu schemat się powtarza....Też gram twardą,wiele lat wszystkie swoje uczucia zamykałam w sobie, dopiero teraz po terapii powolutku się otwieram...Co do ataków matki- ja sie ich zwyczajnie bałam i tyle. Byłam przerażona, bo mama jak byłą zdrowa to była nadopiekuńcza w stosunku do mnie, a jak miała atak to stawała się nieobecna, agresywna, odtrącała mnie... A ja myslałam ze przeze mnie bo byłam niegrzeczna..Miała takie napady, ze wychodziła z domu i trzeba było ją szukać ( w dobie bez telefonów komórkowych było to strasznie trudne) został mi lęk przed nieznanym. Muszę wiedzieć gdzie każdy z moich bliskich się znajduje i kiedy wróci.Jestem jednocześnie zaradna, pełna pomysłu, w pracy super sobie radzę, lubię kierować ludźmi, długo pracowałam na stanowisku kierowniczym, jestem pracoholiczką, towarzyska, lubiąca spędzać czas z przyjaciółmi... z drugiej strony: znerwicowana, z objawami depresyjnymi, z zachowaniami kompulsywnymi, szybko sie irytująca, twierdzę ze moje potrzeby są nie ważne, najpierw liczą się inni, ciągle jestem zmęczona, w domu nie radząca sobie z obowiązkami... Ojciec- mieszka ze mną, jest alkoholikiem, ale nie pije, ale ja zapije to go policja zwija z chodnika i przyewozi do domu. Mam syndrom współuzależnionej. Jednocześnie nie cierpie ojca i jak idzie na picie zamartwiam sie czy wróci w ogóle do domu... Mieszkam z nim od śmierci mamy, ale panicznie boję sie, ze będę sie musiała nim opiekować na starość... brzydzę się tym człowiekiem chociaż nie wiem dlaczego... Dlatego planuję się wyprowadzić... Podsumowujac jestem strasznie skomplikowana, pomieszana, chcę to wszystko jakoś poukładać moze wtedy wreszcie zaznam wewnętrznego spokoju...
  9. LailaWitaj Jak znajomo brzmi Twoja historia Wiele przeszłaś . Dobrze ze terapia Ci pomaga.Ja do końca życia nie zapomnę widoku mamy zabieranej przez sanitariuszy Ojciec... Jakby go nie było. Zajmowała się ona starsza siostra ale to raczej na zasadzie dać jeść ubrać położyć spać. U mnie terapeuta stwierdził kompletna blokadę i pustkę emocjonalną jeśli chodzi o rodzinę.Oprócz złości nie potrafię odróżnić ani czuć innych uczuć no może jeszcze lęk strach.Wiem bo to miłość wiem ze kocham dzieci czy m . Ale obecnie tego nie czuje. To jest po prostu wyuczone. Bo tak powinno być.Czuje się z tym okropnie. Mój o. Jest moim pierwszym facetem.Kiedyś był moment ze prawie się rozstaliśmy ale tak bałam się ze zostanę sama ze wolałam powalczyć o związek niż zerwać . Zawsze stawiam dobro innych na pierwszym miejscu. O sobie myślę na końcu. Na terapię poszłam najpierw nie dla siebie tylko ze względu na dzieci bo zauważyłam ze je strasznie ranię. Mam nadzieję ze nauczę się jak tego nie robić jak być szczęśliwa jak czuć coś więcej niż strach i lęk . Cieszę się się że mam w tobie bratią duszę..,
  10. Gunia76

    ślub a DDD

    Ja jestem w związku...bardzo długo. Nawet mam dwoje dzieci. Oboje jesteśmy dda chociaż mój m nie jest tego świadomy. Poszłam na terapię, gdy uświadomiłam sobie jak bardzo krzywdzę swoje dzieci. Zwłaszcza krzykami, awanturami o byle co, nie potrafię się z nimi bawić, denerwują mnie, najlepiej jakby były niewidzialne...jak ja w dzieciństwie. Stały się znerwicowane, zamknięte w sobie. Chciałam iść nawet ze starszym do psychologa, bo stawał się pyskaty, agresywny... ale obudziłam się któregoś dnia i stwierdziłam że ja juz nie mam siły z tym sama walczyć i poszłam do...psychiatry, zdiagnozowała mi stany depresyjno-lękowe. Ale po którejś wizycie wyszło że jestem dda i poszłam na terapię. Dalej martwię się że m jest dda, że nie potrafię go zmienić, zauważam coraz więcej cech u niego które mnie drażnią, których się boję. Jedak on też nie pójdzie na terapię bo uważa to za pranie mózgu. Terapeuta jednak powtarza mi, żebym zajęła się sobą, a wszystko wokół mnie samo zacznie się zmieniać. No i faktycznie... jak na razie dzieci są spokojniejsze, ale to na prawdę dużo jak na początek.
  11. Nie wiem, ja poszłam po prostu do poradni leczenia uzależnień. Nie wiedziałam czy tam dobry psychoterapeuta czy nie.. okazało się w praniu że dobry.Na początku do psychiatry chodziłam prywatnie, ale teraz po leki chodzę do lekarza w poradni, bo po co mam kasę wydawać.Ja chodzę do ,,MONARU,, tam leczą alkoholików, uzależnionych i współuzależnionych oraz dda.
  12. Gunia76

    Terapia

    Hmm poruszyłeś właśnie to co mnie boli najbardziej... Uważam ze nie jestem dobrą matką Największy mój problem , to właśnie kontakty z dziećmi. Wylądowałam na terapii z własnej woli, gdy uświadomiłam sobie, co ja robię... Ciągle wrzeszczę na dzie ci, musztruję je, nie rozmawiam tylko rozkazuję, nawet klapsy były za co mi wstyd najwięcej ( kurde starszemu to i pasem wlałam parę razy) Wstyd mi nawet o tym pisać. Jak mi córka parę razy przez łzy powiedziała ,,mamusiu ty mnie chyba nie kochasz,, to się opamiętałam. Najpierw psychiatra- diagnoza stany depresyjno lękowe i nerwica, potem terapia... nawet nie wiesz jak ja się bałam iść do jednego i drugiego po pomoc... Ale jak tylko miałam wątpliwości to mi się corka przypominała... Leki działają, terapia-zaczyna... Co z tego że się przyznaję do błędów, ze przepraszam swoje dzieci za krzyki, za to ze przeklinam, jeszcze dłuugo będzie nie tak jak ma być. Mam tylko nadzieję, że nie zjechałam im psychiki tak jak moi rodzice mi. A jeśli tak, to że mi to wybaczą.. No i jeszcze jedno- muszę nauczyć się z nimi rozmawiać i sprawic żeby mi na nowo zaufali. Syn ma 9 lat i jest zamknięty w sobie na maksa, nie potrafi albo boi się przyjsć do mnie z problemami. Muszę z niego wyciagać je siłą... nie tak miało wyglądać moje macieżyństwo...
  13. Gunia76

    Terapia

    matti2515, Ja Cię doskonale rozumiem.... Wiesz , parę dni temu mój dziewięcioletni syn powiedział do mnie, ,,Ja dla Ciebie jestem nieważny,, I był baardzo nieszczęśliwy, a chodziło o to, że miał za zadanie domowe wypisać słowa jakimi nazywał w dzieciństwie różne rzeczy, albo jak nazywała to jego młodsza siostra lub kuzynostwo. Ja pamiętałam słowa jego starszego kuzyna i młodszej siostry a jego nie .. bardzo go to zabolało i dlatego mi tak powiedział...Wtedy kiedy zaczynał mówić to ja zajmowałam się swoją karierą, nim zajmowali się inni...więc to moja wina nie jego. Dzieci nie są winni błędów rodziców. Ucieszyłam się że miał odwagę mi to powiedzieć, bo ja w dzieciństwie wszystko chowałam w sobie, zeby nie martwić chorej matki, ojciec i tak mnie nie rozumiał... Twoje zachowanie, było tylko zwróceniem na siebie uwagi. Mój syn w wieku sześciu-siedmiu lat jak go coś ,,gryzło,, stawał się strasznie nieznośny, wszystkim dokuczał, bił siostrę, pyskował... Któregoś dnia, zamiast na niego krzyczeć i wymyślać kolejne kary usiadłam i go przytuliłam i spytałam jaki jest prawdziwy powód jego zachowania. Popłakał się i wszystko mi powiedział.Teraz już wiem co robić jak znowu zaczyna być nieznośny. Twoi rodzice, moi zresztą też i tysiaca innych DDD nie potrafili tego. Nie potrafili mentalnie wyczuć co nas boli, my nie chcielismy ich martwić bo mięli ,,tyle na głowie,, bo ,,co dziecko może mieć za problemy,, Więc w różny sposób próbowaliśmy zwracać na siebie uwagę. Ty pięściami, ja byłam baardzo grzeczna, posłuszna i w życiu się rodzicom nie sprzeciwiłam. A też się nieźle kłócili ze sobą.( dlatego boję się awantur)
  14. trochę o złości http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,11406329,Irytacja__zlosc__agresja__Co_zrobic__gdy_nas_wkurzaja_.html
  15. A ja z własnymi dziećmi się nie umiem bawić zabawkami, czy to autami z synem, czy lalkami z córką. Jeszcze berek czy w chowanego na podwórku to tak... ale w domu, absolutnie wyprowadzają mnie z równowagi. Najwyrzej daję radę kilka minut i już się zaczy nam denerwować. Ja sie całe dzieciństwo sama bawiłam. Nigdy rodzice sie ze mna nie bawili, więc tego samego oczekuje od dzieci. Że przyjdę z pracy, dam im jeść i dadzą mi święty spokój...A to jednak nie to...
  16. Ja mam tak samo, ale w domu Jak np jestem z dziećmi na dworzu, na łyżwach teraz np to super się bawimy, podoba mi się, cieszę się z tej zabawy. W domu-nie potrafię. Terapeuta tłumaczy to tym, że tak miałam w dzieciństwie. Nikt nie bawił się ze mną w domu. W domu nie wolno mi było być spontaniczną, radosną, nie wolno mi było głośno słuchać muzyki, śpiewać czy tańczyć....
  17. a444me, A co było kiedyś?? Ja też biorę leki, ale na uspokojenie i depresję. Nie pamiętałam całe życie nie pamiętam dzieciństwa ...ale chcę sobie przypomnieć, wywalić z siebie...może to mnie wyleczy w jakis sposób
  18. Gunia76

    Terapia

    Monar a na terapii opowiadasz tylko o sobie, czy też o rodzinie?? Bo w twoich wypowiedziach jest dużo ,,ja chcę,, czemu JA nie mogę,, JA powinnam być samodzielna.. Wiesz ktoś mi napisał, ze nic nie powinnam i nic nie muszę... czy dojrzałaś do takiego przekonania??? Do mnie ,,starej baby,, dotąd to jeszcze nie dociera... Ponoć mogę, lub chcę.. ale na to muszę jeszcze dłuugo poczekać. Więc nie przejmuj się że Ci ta samodzielność nie wychodzi. W Twoim wieku nawet nie powinna. Masz prawo do popełniania błędów, do przyjmowania pomocy od życzliwych ludzi, do poprowadzenia za rękę w tą dorosłość. Sama będziesz szła po omacku, obijając się o różne przeszkody. Co złego w tym że ktoś Ci chce pomóc??? Ja wiem ze powinni pomagać kochający rodzice... ale skoro ich nie ma? Chcesz na samym starcie sie sparzyć?? Nie ufasz terapeucie? Myślisz ze wykorzysta Cię?Bo jeśli tak, to ok, jest to argument do odrzucenia pomocy, jeśli nie..to czemu nie zaryzykujesz? On da ci wędkę-czyli pracę, czy skorzystasz z tej wędki- będzie zależeć od Ciebie, a to już będzie dorosłe i samodzielne podejmowanie decyzji. W okresie gdzie trudno o zatrudnienie -nie warto odrzucać pochponie takiej propozycji. No chyba, ze jest jakaś podejrzana..
  19. Gunia76

    Terapia

    Monar, to twoje ,,ja chcę sama,, to takie dziecinne... boisz się ze jak ci ktoś pomoże to będzie znaczyło, ze jesteś słaba, że nie dasz sobie rady w życiu... Daj sobie pomóc, to nie wstyd ani oznaka słabości. Jak ci ktos chce znaleźć pracę, moze nawet mieszkanie, skorzystaj z pomocy, bo dzięki temu szybciej wyrwiesz sie z tego patologicznego domu... No chyba ze ty nie chcesz z niego się wyrwać...albo zwyczajnie się boisz... -- 03 sty 2013, 21:57 -- Ja po terapii... dostałam zadanie napisać list do siostry..tej z którą mam słabszy kontakt.. tej co lubi sobie wypić, do której zadne argumenty nie docierają.... Rozmawiałam o moim wpadaniu w furię w domu, o kompletnej nieumiejętności bliskości.. o krzyczeniu na dzieci, o kompulsywnym sprzątaniu.. Wszystko ma podłoze w dzieciństwie. Dociera do mnie jaką krzywdę wyrządzam swoim dzieciom swoim zachowaniem... aż chce mi sie płakać... Nie potrafię się z nimi bawić- bo nikt ze mną sie nie bawił, wrzeszczę na nie- bo na mnie wrzeszczano, bo dzieci w szkole mi dokuczały, przezywały, poniżały, nie chciały się bawić..., byłam samotna-skazuję moje dzieci na samotność.. Mam doła.. z chwili na chwilę coraz większego
  20. Ja też nigdy nie byłam szczupła (teraz też nie jestem) W szkole wyzywana od kujonów i grubasów, źle ubrana bo matka ledwo wiązała koniec z końcem, noga z w-fu... Szkoda że najlepsze lata swojego życia przesiedziałam w domu... Jak poznałam swojego m ( to przez pierwsze lata bałam sie ze na pewno mnie zostawi ) Poznałam co to znaczy naprawdę żyć. Na pierwszy samodzielny wyjazd gdziekolwiek zdecydowałam się jak byłam już pełnoletnia, i to po ciężkiej awanturze z ojcem ) Ale podobała mi się jazda na motorze, zwiedzanie kraju, spanie pod namiotem...moze dlatego właśnie pod namiotem na łonie natury jestem sobą i tylko tam w pełni potrafie się zrelaksować i odprężyć. Każdy powinien mieć jakąś swoją odskocznię, jakis azyl gdzie będzie mu dobrze, gdzie nie będzie się krępował wygłupiać, śmiać, być trochę tym dzieckiem, którym nie wolno mu było być w dzieciństwie. -- 03 sty 2013, 19:20 -- Też jestem drażliwa w domu, ciekawe dlaczego tak się dzieje???
  21. Gunia76

    Terapia

    Nagrodziłam się Ale też zobaczyłam zmianę w moim m bo jednak mnie przytulił jak płakałam , wcześniej tego nie robił...
  22. No proszę jakbym czytała o swoim dzieciństwie . Ciągle nie biegaj bo się spocisz, nie idź sama bo zabłądzisz, na wycieczkę jechać nie możesz bo coś ci się stanie..zresztą nie miałam koleżanek w szkole to nawet nie chciałam jechać... Pocieszę Cię że mozesz to zmienic. Jak masz chłopaka to starajcie się razem robić takie wypady. Na basen, sanki, wygłupy na łące... wycieczki...jak nie masz...to kiedyś to nastąpi, uwierz i nie trać nadzieji
  23. Abbey czemu się ich boisz?? Jesteś pełnoletnia? To nie musisz sie ich bać..ale wiem co masz na myśli..pewnie takie ,,coś,, co siedzi ci w głowie i gada:,,nie wypada zeby dziewczyna szwendała się po nocach po knajpach,, itp...znam to. Ja w zasadzie w wieku 18-dwadzieścia parę lat też nigdzie nie wchodziłam. A np w zimie takie wyjscie na sanki czy narty daje ci radochę?? Mi dopiero od niedawna.
  24. Gunia76

    Terapia

    Monar Napisałaś Powiedział, ze zmiany we mnie to są, ale że się nie posuwamy do przodu. No bo tak naprawdę dopóki się nie wyprowadzisz z toksycznego domu i nie odetniesz od tej ,,rodzinki,, nie posuniesz się do przodu. Ja uważam, że powinnaś podjąć jakieś kroki a nie tylko siedzieć u niego i gadać. Gadaniem nie zmienisz swojego życia. Nie zmieniaj terapeuty, to wg mnie mądry facet i wie co robi.
×