Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. A dlaczego? Próbujesz chociaż??Jak się wtedy czujesz?
  2. Gunia76

    Terapia

    Candy14 no właśnie, ja prawdopodobnie też zostałabym w domu żeby posprzątać...Dziwne, bo jak jesteśmy w czwórkę na kwaterze nad morzem to mam zupełnie inaczej. Jemy np śniadanie, wszystko zostaje na środku stołu a my idziemy na plażę i mnie to nie obchodzi ze został bałagan... tylko w rodzinnym domu tak mam. Sprzątam do północy, żeby rano było czysto, sprzątam w każdej wolnej chwili.Jedno co się ostatnio zmieniło, to podejście do tego sprzątania... ostatnio z ochotą i przyjemnością posprzątałam szafki w kuchni, pochwaliłam się m ( bo od roku nie mogłam się za to zabrać, odkąd dopadła mnie depresja) chciałam jakiejś pochwały czy uznania a ten mnie skrytykował i się rozpłakałam jak dziecko, tak mi się zrobiło przykro. Nawet tego nie ukrywałam. Odkąd odkryłam, że to co powoduje we mnie te zachowania kompulsywne to wstyd zaszczepiony mi przez matkę jest mi jakoś lżej..
  3. No dokładnie to mi powiedział terapeuta Jeszcze dodał, że dlatego mam taką presję na to cholerne sprzątanie, bo w podświadomości słyszę jak matka mi powtarza, ,,wstydziłabyś się że masz taki bałagan,, W domu nie potrafię się zrelaksować, odpocząć, zająć sobą.Mam milion obowiązków do wykonania...
  4. Gunia76

    Terapia

    Candy14Zajmuje, ale ja wtedy sprzątam. Szkoda mi czasu dla siebie skoro w domu sajgon. Przy dzieciach to na bieżąco ogarniam mieszkanie. A jak m w domu to robię gruntowniejsze porządki. Ale to moje zachowania kompulsywne...
  5. Proszę o odpowiedź na pytanie Czy potraficie poddać się beztroskiej zabawie.Bez alkoholu, spontanicznie... Nie ważne że jesteście dorośli. Ja rzadko... W domu w ogóle nie potrafię poddać się spontaniczności. Zawsze wydaje mi się że marnuję czas, że zamiast się wygłupiać powinnam coś zrobić, posprzątać, nadgonić jakieś zaległe prace domowe. Lepiej jest na wakacjach, z dala od domu.Wtedy się poddaję beztroskiej zabawie. Chlapię sie z dziećmi w jeziorze czy morzu, budujemy zamki, robimy psikusy. W domu nie potrafię się z nimi bawić. Jak już mnie nawet namówią to trwa to z 10 minut, potem mnie irytuje. A jak jest u was?
  6. Gunia76

    Terapia

    Zazdroszczę Ja mam wielki problem z zajmowaniem się tylko sobą. Mam mega wyrzuty sumienia gdy to robię. Zwłaszcza w stosunku do dzieci. Są jeszcze mali. Nie potrafię np sama wybrać się na basen, tylko zazwyczaj ciągnę ich ze sobą, co kończy się tym, że pilnuję trzyletniej córki( syn ma lat 9 więc sam pływa) zamiast sie zrelaksować .Wczoraj np chciałam iść na łyżwy sama ale oczywiscie poszłam z dziećmi i też musiałam córkę pilnować bo mała jeszcze nie umie jeździć. Odkąd poszłam na terapię udało mi się dopiero dwa razy poświecić czas tylko sobie. Dzieci były po za domem, m w pracy. Był wieczór pozapalałam świece, zawinęłam się w ciepły koc i pogrążyłam w czytaniu książki popijajac lampkę wina Było super. Trwało może pół godzinki ale wspominam to z radością . Bardzo się wtedy zrelaksowałam.
  7. Hej Też jestem DDA /DDD i też mam zdiagnozowane stany depresyjne, lękowe, oraz silną nerwicę Biorę leki, ale też chodzę na terapię dla DDA w ośrodku odwykowym w moim mieście. Mam wspaniałego terapeutę. Chodzę od wakacji. Miałam już etap że nie warto... ale mi przeszło. Ja mam problem w wiarę w swoje siły jeśli chodzi o wychowanie dzieci, bycie matką, żoną. Mam zachowania kompulsywne- sprzątanie-tyle że nieefektywne. Bo sprzątam bez przerwy i wg mnie nie widać efektów albo są krótkotrwałe. Mam napady furii, wrzeszczę na dzieci, miałam takie wewnętrzne ataki że miałam ochotę je rozszarpać, zrobić krzywdę ( chociaż tak bardzo je kocham) , bałam się tych ataków. Złapałam się na tym, że gniew wyładowuję na dzieciach...że krzywdzę ich psychiczne,czasem fizycznie..wstydzę się takich reakcji . A wkurza mnie nawet jakiś drobny incydent Teraz mam zacząć terapię grupową... nie ukrywam że się boję... Tak więc jak widać to chyba ,,normalne,, że DDA mają nerwice i depresje...
  8. Święta widziane oczami dda... tak świadomie zobaczyłam je w tym roku.. Dla mojej rodziny to tylko super okazja do picia. Ojciec w wigilię tak sie schlał że ledwo stał na nogach. Siostra... w przyszłym roku już do niej na wigilię nie idę.. ona jest alkoholiczką, chociaż to do niej nie dociera.Pierwszy dzień świąt był w miarę.Za to w drugi...też masakra jakaś. Zero nastroju, zero śpiewania kolęd. tylko żarcie i picie...
  9. Gunia76

    Terapia

    Dokładnie to miałam na myśli.. Terapeuta życzył mi żebym w Nowym Roku najpierw pomyślała chociaż trochę o sobie a potem o innych, życzył mi zdrowego egoizmu... Myślicie ze cos takiego jest możliwe??? I na czym to ma niby polegać???
  10. Gunia76

    Terapia

    Monar obcemu nie dałabym tak harować Terapeuta kazał mi zacząć sobie robic prezenty i nagrody za coś co zrobiłam. Np pomyłam szafki- w nagrodę idę do kosmetyczki. Kazał mi sie zacząć rozpieszczać.Skoro nikt mnie nie docenia mam się sama zacząć doceniać.Tylko czy mnie na to stać
  11. Gunia76

    Terapia

    kiedy dasz sobie prawo do slabosci? Nie musisz wszystkiego robic super i masz prawo wszystkiego nie ogarniac Dla mnie słabość oznacza chorobę ( psychiczną mojej mamy) Ja nie chcę być chora... Jak moja mama nie ogarniała wszystkiego to właśnie była chora... -- 28 gru 2012, 15:37 -- Mąż pomaga w wekendy ale niewiele, bo ma roboty w piwnicy ( musi drzewa narąbać na cały tydzień, przeczyścić piec i kominy itp) On pracuje od świtu do nocy. Dzieci pomagają, ale na siłę ich nie zmuszam. VCieszę się z ich pomocy i umiem ich prosić o pomoc i im dziękować ( sama miałąm w domu tylko rozkazy i nie cierpię rozkazywać moim dzieciom co jest dobre wolę ich poprosić. ) Ja jestem wyrozumiała w stosunku do innych tylko nie do siebie
  12. Gunia76

    Terapia

    Miałam wczoraj terapię. Rozmawialiśmy między innymi o wstydzie. Miałam się zastanowić co czuje jak widzę bałagan w domu i mam odrazu przymus sprzątania.Właśnie czuje wstyd.Ze jest bałagan.Ze nad tym nie panuję.A wiadomo ze jak są dzieci to przeważnie jest bałagan.Ale ja właśnie się wstydzę.Na wierzchu ma być porządek.Przypominało mi się jak matka do mnie Mówiące masz w pokoju bałagan- wstydź się. I tak mi widocznie zostało.Siedzi we mnie wstyd za cały bałagan w domu. Wstyd że nie daję rady tego ogarnąć, że mimo iż ciągle sprzątam i sprzątam ciągle jest bałagan. Bo ciuchy porozwalane, bo podłoga zadeptana, bo w szafkach mimo że dopiero posprzątałam znowu wszystko się wali. Że góra prania rośnie niemiłosiernie, a nawet jak uda mi się poprać to rośnie góra ciuchów do poukładania... A ja w tym wszystkim czuję się coraz bardziej zagubiona , czuję że poległam. Ja, która zawsze wszystko robiła super i która zawsze była najlepsza ( w szkole, w pracy-dalej jest) a w domu w rodzinie poległam na całej linii. I za to mi wstyd. Nie tylko za bałagan, za to że jestem do kitu jako matka też. Czyli odkryłam co mnie boli tak najwięcej....Co mnie zatruwa od środka
  13. Ja miałąm ciekawe święta... wigilia z jedną siostrą, dzisiaj z drugą.... mogłam sobie porównać mój stosunek do jednej i do drugiej... do tej pierwszej-nijaki...nawet nie wiedziałam czego jej zyczyć przy łamaniu opłatkiem... Ona życzyła mi więcej wiary w siebie... Do drugiej... trochę lepszy, ale że w obu wizytach toważyszył mi ojciec( bo nie potrafiłam zostwić go samego w swięta w domu) to też za ciekawie nie było...
  14. Gunia76

    Terapia

    Candy sprzątanie nie jest dla mnie ważniejsze niż dzieci...Jest odwrotnie. Trudno to wytłumaczyć... Jak chcę sie bawić z dziećmi i poświęcam im czas to jestem myślami gdzieś indziej, bo myślę co trzeba zrobić w domu ( umyć podłogę, poukładać ciuchy, zrobić obiad na drugi dzień itp. Jak idę to robić natychmiast mam ochotę to walnąć w kat i iść jednak do dzieci bo nieszczęśliwe, bo znowu same się sobą zajmują...ale poczucie obowiazku nakazuje mi siedzieć w tych garach i to jest silniejsze ode mnie.Jak odpuszczę i np zabiorę się jak dzieciaki śpią to m. ma pretensje że nie mogę z nim wieczorem posiedzieć tylko sprzątam.On przyjeżdża koło 19 więc mało się widzimy. Nie mam czasu dla siebie, już w ogóle. Jakiś obłęd się z tego zrobił. Bo po pracy zjadam, robię lekcje z synem bawię się z młodszą córką, Ona się kąpie to bawię się z synem ( 15 minut ale zawsze) potem czytam im książki, oni idą spać i albo już zostawiam wszystko i też idę spać albo biorę się za obowiązki domowe. Jak idę spać to wiadomo, że na drugi dzień trzeba będzie to zrobić. Jak sprzątam z dziećmi albo kiedy jęczą,,pobaw się ze mną,, to mam MEGA wyrzuty sumienia że to robię, ale nie mam innego wyjścia. Te wyrzuty sumienia powodują u mnie agresję, złość na samą siebie, złość na matkę moją, ze nie zajmowała się mną tylko ciągle sprzątała. Terapeuta tłumaczył mi że osoby chore na schizofremię właśnie bardzo często MUSZA nieć posprzątane, poukładane i ze to nie jest wina mojej mamy, ze ciągle sprzątała, tylko jej choroby. Nie mogła inaczej. Dlatego na prawdę rozważam czy kogoś nie znaleźć sobie do pomocy chociaż raz na tydzień... może to by jakoś pomogło mi się pozbierać... Albo jakiś plan dzieciom ustalić, zeby wiedziały , że np od 17 do 18 jestem do ich dyspozycji, bawimy się razem, a od 18 do 19 sprzątamy razem, potem kolacja , czytanie i spać... Muszę to wszystko przemyśleć, bo to poczucie winy mnie wykończy...
  15. Gunia76

    Terapia

    wczoraj na terapii omawialiśmy moje wybuchy podczas sprzątania.Miałam się zastanowić dlaczego wpadam w szał w tedy.Zwłaszcza jak sprzątam a dzieci domagają się uwagi.Ja wtedy jestem mega rozdarta bo muszę sprzątać i odtrącam dzieci.Nie mogę poświęcić im czasu odpycham je od siebie każe nie przeszkadzać.Tak samo postępowała moja mama i dlatego mnie to tak boli .Po za tym samo sprzątanie jest przymusem dla mnie Nie jest dla mnie przyjem nością .Zwłaszcza gdy dotyczy sprzątania kuchni i pokoju dzieci który kiedyś był moim pokojem.A mama wymagała w nim mega porządku.Mam się zastanowić bo mogłabym zrobić żeby nie wpadać w szał podczas sprzątania.Na razie przyszło mi jedynie do głowy wynajęcie kogoś do sprzątania razy tygodniu chociaż .Powiedział że to dla mnie trauma z dzieciństwa- samotność, brak uwagi od strony rodziców,zwłaszcza przed świętami. Miałam zająć się sobą. A jak podrosłam to musiałam właśnie sprzątać, na co nie miałam ochoty ale nie potrafiłam się sprzeciwić. Musiałam wyciagać pajęczyny z kaloryferów, szorować drzwi i lamperie w kuchni oraz dolne szafki. Nikogo nie obchodziło że brzydziłam się tych pajęczyn, oraz tych oblepionych tłuszczem szafek i lamperii Dlatego teraz tak reaguję.
  16. Ja dzisiaj mam od rana ochotę płakać.... takie załamanie nastroju mnie dopadło.... Siedzę w pracy. Na zewnatrz wszyscy widzą ewentualnie smutną , skupioną na pracy mnie. W środku... masakra... Kurde po weekendzie skopał mi sie humor. Odwiedziłam siostry.. Jedna- jednak alkoholiczka, chociaż tego nie widzi... Druga- schorowana, znerwicowana, z depresją.... ja... bardziej pasuję do tej drugiej.... z tą pierwszą do tego roku miałam lepszy kontakt. Tak naprawdę nigdzie nie pasuję... Na chwilę obecną jestem rozdarta.... Nie mam swojego miejsca w rodzinie....I dlatego mam doła... -- 17 gru 2012, 10:13 -- Ja dzisiaj mam od rana ochotę płakać.... takie załamanie nastroju mnie dopadło.... Siedzę w pracy. Na zewnatrz wszyscy widzą ewentualnie smutną , skupioną na pracy mnie. W środku... masakra... Kurde po weekendzie skopał mi sie humor. Odwiedziłam siostry.. Jedna- jednak alkoholiczka, chociaż tego nie widzi... Druga- schorowana, znerwicowana, z depresją.... ja... bardziej pasuję do tej drugiej.... z tą pierwszą do tego roku miałam lepszy kontakt. Tak naprawdę nigdzie nie pasuję... Na chwilę obecną jestem rozdarta.... Nie mam swojego miejsca w rodzinie....I dlatego mam doła...
  17. Gunia76

    Terapia

    Postanowiłam iść. Chociaż teraz gryzę się z myślami, jak o tym powiedzieć m. Kurde, niby nie mam powodów do obaw, ale ogólnie mam blokadę . Nie potrafię Poruszać z m. ani z nikim trudnych tematów... Jak szłam na indywidualną terapię to m. nie był zadowolony. Jakby był zazdrosny, albo bał się... teraz ja się boję ze on znowu będzie się bał, albo że będzie się ,,foszył,,Na razie powiedziałam siostrze...
  18. Gunia76

    Terapia

    Mój terapeuta zaproponował mi wejscie na grupę od stycznia mam sie zastanowić do czwartku....
  19. To jak on wytrzymuje na pasterce Zapomniałam napisać ze on nigdy nie chodził na pasterkę. My chodziłysmy z mamą a on w tym czasie ,,rozmawiał,, z psem przy butelce wódki. -- 17 gru 2012, 10:14 -- U mnie też
  20. Gunia76

    Terapia

    A ja na ostatniej terapii byłam dzielna i na wstępie powiedziałam terapeucie że ma mnie na początku zajęć informować że skończymy wcześniej. Bo jak tak nagle kończymy to się czuję wyrzucona, mało ważna, Przy okazji przeanalizowaliśmy sobie to czy mam tak w innych okolicznościach czy tylko u niego....Nawet nie wiecie, jak ja się bałam mu to powiedzieć Bałam się że jak mu powiem to mnie wyrzuci i każe nie wracać Myślę, że podświadomie oczekuję od niego reakcji takich jak u mojego ojca Potem rozmawialiśmy o świętach czy lubię je czy nie i dlaczego. Jak zaczęłam mówić o traumie z dzieciństwa jaką dla mnie było generalne sprzątanie całego domu przez dwa tygodnie przed świętami to aż głos podniosłam z wściekłości, na co mi zwrócił uwagę...
  21. Z uwagi na to, że dom w którym mieszkam doprowadza mnie do depresji, zamierzam w święta w nim przebywać jak najmniej... Pojadę na wigilię do jednej siostry( mimo że niezbyt ją lubię) Pojadę ze względu na siostrzenicę, którą bardzo kocham. Wiem, ze będą pić, mam nadzieję, że mój ojciec nie padnie pod stół Mam zamiar robić za kierowcę, więc jak mi się coś nie spodoba to zapakuję dzieci i wrócę do domu. W pierwszy dzień świat pojadę do drugiej siostry i jej dzieci. I najważniejsze: nie zamierzam obsesyjnie sprzątać przed świetami! To jest mój koszmar z dzieciństwa: matka zaganiała nas do sprzątania całego mieszkania od sufitu po podłogi Ja musiałam szorować drzwi i wyciagać pajęczyny z kaloryferów Siostry szorowały segmenty( oblepione nikotyną) i myły mega ilości kryształów, szklanek i talerzy. Sprzątaliśmy do późnych godzin nocnych. A wszystko było brudne, bo matka generalne porządki robiła dwa razy w roku, jakby nie mogła na bieżąco. Matka się darła na nas, my byłysmy złe, zmęczone, ojciec zrelaksowany siedział sobie przed telewizorem i palcem nie kiwnął Jeszcze był obrażony ze nikt mu towarzystwa nie dotrzymuje... W wigilię wszyscy byli wściekli, zmęczeni, prezenty zawsze były nietrafione, udawane uśmiechy i udawane zadowolenie... i zaczynała się ,,kolacja,, z flaszka na stole Po obowiązkowej pasterce, na której przysypiałam matka z ojcem dopijali jeszcze jedną flaszkę i zaczynali ,,dyskutować,, drugi i trzeci dzień był taki sam.... Zero klimatu, nie można był kolęd słuchać, bo ojciec pieprzony komunista nie pozwalał... Do tej pory jak słucham kolęd w domu to glupio się czuję, podświadomie czekam na awanturę albo głupie docinki..
  22. Możliwe, że wyparłaś... Ja nie pamiętam mojego dzieciństwa do średniej szkoły... a niby nic takiego się nie działo... ( po za matką schizofremiczką)
  23. http://www.eid.edu.pl/archiwum/2000,98/kwiecien,158/choroba_psychiczna_w_rodzinie,985.html Zamieszczam link do artykułu, na temat jaki wpływ choroba psychiczna rodzica może mieć na dziecko. Moja mama chorowała na schizofremię. Dopiero w dorosłym życiu bardzo odbiło się to na stanie mojego zdrowia. Mam nerwicę, i stany depresyjne. Nawet nie sądziłam że to właśnie przez jej chorobę...Może art. komuś pomoże.
  24. http://www.monikazarczuk.pl/alkoholizm-dzieci-alkoholikow-wspoluzaleznienie/pijany-czyli-co-dzieje-sie-z-dzieckiem-alkoholika/
  25. Ja też... odkąd pamiętam. Zrezygnowałam ze studiów,zrezygnowałam z marzeń....Boję się być dorosła i samodzielna bo cięgle mam udowadniane że nie mam racji, że się nie znam, że nie potrafię...A najgorsze że w to wierzę...
×