Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Dostałam lek o nazwie LEXAPRO Mam brać na razie po pół tabletki, a po 3 dniach po całej. Mam zamiar wybrać się też na terapię na NFZ ale terminy w moim mieście są koszmarnie długie, tak samo jak do psychiatry. Teraz poszłam prywatnie ale nie stać mnie na kontynuowanie leczenia prywatnie. Wiadomo ze terapia nie zakończy się na 2-3 spotkaniach. Mam nadzieję że po tym leku rozjaśni mi się świat i będę mogła coś działać żeby się pozbyć tego draństwa.Zawsze byłam osobą która nigdy się nie poddawała i uparcie dążyła do celu.Teraz jednak coś się popsuło i na razie nie mam siły żeby zabrać się za naprawianie. Nie mam jednak zamiaru zaszywać się w koncie i znikać dla świata. Nie mogę tego zafundować moim dzieciom. Wiem co by czuły i przeżywały, bo sama to przeżyłam. Moja mama chorowała na silną depresję a potem na schizofremię. To co czułam widząc jej chorobę było straszne. Tak bardzo się bałam o jej życie, nie wiedziałam czy wróci żywa ze szpitala. Miałam kila lat wtedy. Dlatego teraz tak bardzo się boję, ze mnie to też dopada. Nie chcę. Nie chcę żeby moje dzieci miały skopane dzieciństwo przez tą chorobę.Wiele kosztowało mnie zadzwonienie i umówienie się do lekarza, wejście tam w ogóle graniczyło z cudem, ale przed oczami miałam twarz mojej mamy -chorej, szarej, nie kontaktującej się ze światem.I tylko dlatego tam poszłam i tylko dlatego pójdę na terapię.Ona była tylko kilka lat starsza niż ja teraz jak zachorowała i na początku nikt nie wiedział że jest chora na nerwicę, depresję A potem było już coraz gorzej. Ja chcę się przed tym obronić.
  2. Gunia76

    Samotność

    Hejka Jestem tu od niedawna.Trochę was poczytałam i chciałam odpowiedzieć na powyższe pytanie. Nie umiem żyć w samotności. Nie wyobrażam sobie nawet takiego dalszego życia. Nie jestem singielką mam rodzinę, dwoje dzieci i męża w ciągłej delegacji. I właśnie te delegacje, te wieczory i noce samotne, samotne borykanie się z kłopotami z wychowaniem dzieci doprowadziły mnie do depresji lękowej.Zdiagnozowanej wczoraj, a narastała od dwóch miesięcy.Zawsze odkąd pamiętam byłam sama.Moja mama zmarła jak miałam 17 lat, siostry były dorosłe zostałam sama ze swoją żałobą. Ojciec miał to gdzieś. Zresztą nie pokazywałam po sobie że coś mi jest.Potem jakoś mi przeszło, schowało się we mnie. Poznałam mojego męża były wzloty i upadki, samotność w związku też przeżyłam Ale walczyłam i wygrałam.Co z tego, skoro teraz dopadła mnie taka tęsknota taka samotność, że doprowadziła do choroby. Może to głupie,że stara baba tak tęskni za swoją drugą połówką, ale nic na to nie poradzę.Psycholog powiedziała, że najlepszym lekarstwem jest powrót m na stałe do domu.
  3. Chciałam się przywitać bo jestem tu nowa. Nie wiem gdzie dać swojego posta, więc dam go tutaj, najwyżej go przeniesiecie.Zacznę od tego, ze od ponad pół roku mój mąż jeździ w tygodniowe delegacje. Niby nic takiego, są rodziny gdzie ojciec wyjeżdża na rok-dwa i żyją. Mój zawsze wraca na weekend. Początkowo było wszystko dobrze. Nawet cieszyłam się że mogę trochę sama pobyć z dziećmi, nie musieć się martwić obiadem, móc zrobić coś dla siebie. Chodziłam na basen jak dzieci spały ( zostawały z dziadkiem). Jednak od kilku miesięcy ( tak dwóch-odkąd to zauważyłam) zaczęło się coś ze mną dziać. Najpierw były to niepohamowane wrzaski na dzieci. Dostawałam furii jak oboje na raz coś ode mnie chcieli. Wrzeszczałam na nich tak ze młodsze ze strachu zaczynało płakać.Potem miałam wyrzuty sumienia. Po pewnym czasie doszły epizody płaczu. Zwłaszcza w nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy wiedziałam ze m. ma jechać znowu na cały tydzień. Ostatnio była nawet z tego powodu mega histeria. Aż się cała trzęsłam z płaczu. Teraz żyję w jakimś letargu od poniedziałku do piątku. W pracy wszystko dobrze. Wracając do domu odczuwam kłucie w klatce piersiowej ucisk w gardle i ból żołądka. Coraz częściej zdarza mi się płakać wieczorami, jak dzieci już śpią. Nic mi się nie chce robić w domu,,jakbym chciała tylko dotrwać do wieczora. Zmuszam się do sprzątania, zabawy z dziećmi mnie irytują a nie cieszą.Mam zaniki pamięci, co też bardzo mnie denerwuje.Ze snem też mam problemy. Chodzę spać bardzo późno, żeby nie leżeć i nie patrzeć w sufit.Jak położę się wcześniej i nawet zasnę to budzę się tak po 3 i już do rana nie mogę spać.Jednak gdy nadchodzi weekend wszystko pozornie wraca do normy. Piszę pozornie, bo jeszcze kilka tygodni temu tak było, teraz nie cieszę się na widok m tylko od razu odczuwam kłucie w okolicy klatki piersiowej i mam myśli typu: przyjechał ale za dwa dni pojedzie znowu i znowu zostanę sama.Potrafię siedzieć z m na kanapie, oglądać coś i nagle się rozpłakać. Nie jest to na razie częste zjawisko ale się zdarza. Dzisiaj np zebrało mi się na płacz ni stąd ni zowąd siedząc przed komputerem, bez powodu. Postanowiłam iść do lekarza, ale nie wiem czy do psychologa, czy lepiej psychiatry. Nie wiem też czy to coś pomoże. Koleżanka mi mówi ze po prostu mi się nudzi, mam nerwicę i przez monotonię życia to wszystko, ale nie wiem co o tym myśleć. Wg niej nie wyglądam na osobę z depresją. Nie jestem zaniedbana ( może po za włosami bo nie chce mi się iść do fryzjera ich podciąć, ale codziennie myję.) Mam makijaż, ładnie się ubieram, ale czuję ze to tak bardziej na pokaz jest.Jedyne co mnie relaksuje to wyjście z m. na imprezę, albo w ogóle po za dom (ale całą rodziną z m.) Wtedy wraca dawna ja. Co też jest dziwne, bo nigdy w życiu nie lubiłam imprez. Proszę napiszcie co sądzicie o moim zachowaniu. -- 17 kwi 2012, 21:25 -- Widzę ze mój problem nikogo nie zainteresował, a szkoda.. Byłam dzisiaj u lekarza psychiatry. Stwierdziła że mam zaburzenia adaptacyjne i lękowo- depresyjne. Dostałam leki, mam nadzieje ze pomogą, szkoda, ze nie znalazłam tutaj wsparcia. Pozdrawiam.
×