Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. To zapraszam w moje strony ja to mam na wyciągnięcie ręki.Tylko czasu wiecznie brakuje.
  2. A chodzisz na terapię??? Też byłąm matką tyranką, jeszcze mi się zdarza,ale przynajmniej wiem kiedy to się zbliża...
  3. nie wiem....ten wątek nie jest zresztą miejscem do tej dyskusji. jakieś tam robi, ale bardzo powoli, zresztą teraz nie mam głowy do jego kroków, teraz zajmuję się wreszcie swoimi... to jesteś szczęśliwym człowiekiem wiem,że potrzebuje... na razie idziemy w sprawie syna do psycholog, tzn raczej w sprawie relacji m. z syynem, ale o tym to już mu powie psycholog,jak go tam zawlekę... za tydzień. Co do marzeń, mam nadzieję, ze kiedyś je odkopie z mojej głębiny i będzie ich coraz wiecej.. na razie, boje się marzyć, bo uważam ,że nie mogę, nie zasługuje na marzenia..
  4. A kto się nie zawiódł na swoim partnerze??? Mój m. jest bardziej dda niż ja... miał koszmarne dzieciństwo. N\Prawie wcale nie okazuje uczuć, zarówno mi jak i dzieciom. Cały nasz związek walczę, żeby go zmienić... udaje się, ale naprawdę małymi kroczkami.Bardzo się od siebie różnimy. ja potrzebuję poczucia bezpieczeństwa, on przeciwnie- adrenaliny. Ja przywiązuję się do przedmiotów- on przeciwnie, może szybko pozbyć się np ulubionego auta jak tylko znajdzie się kupiec...Często się nie rozumiemy. Między innymi poszłam na terapię, by móc mieć więcej siły by więcej wiedzieć, więcej umieć się zmienić... ponoć jak ja poznam siebie, zmienię siebie inni zaczną też się zmieniać- na to liczę.
  5. No właśnie.... ja się nie czuję.... bo wiele razy się zawiodłam...
  6. dlatego czujesz sie sfrustrowana...zerknij na tabelke tu post1199741.html?hilit=odpowiedzialnosc#p1199741 Zerknęłam. Nie do końca się z nią identyfikuję... np nie muszę mieć zawsze racji, ale wszystko za wszystkich robię dla świętego spokoju....( jeśli chodzi o sprzątanie w domu np.) Ja bardziej boje się,że jak nie będzie wszystko zrobione, zapięte na ostatni guzik, to mnie m. zostawi, boje się odrzucenia, obrażenia... Jak pojadę sama gdzieś- to też,że jak wrócę to będzie zły, obrażony, nie będzie się odzywał.... Właśnie dzisiaj podjęłam decyzję życia, jadę z przyjaciółka w długi weekend do naszej koleżanki na 3 dni. M. ma zostać z córką. Cieszę się że jadę, i jestem przerażona właśnie jego ew. reakcją. Że zachowa się jak mój ojciec... ,,strzeli focha,, obrazi się, odtraci mnie ,siedzi to we mnie głęboko...i powoduje lęk.
  7. Wczoraj na terapii mięliśmy zadanie narysować kim byśmy chcieli być albo jacy jakbyśmy nie byli dda,ddd... Były różne sytuacje omawiane... Ja chciałabym się uwolnić od mojej obowiązkowości, Przestać się bać realizować swoich marzeń. Stać się bardziej dla siebie dobra. Bo ten strach powoduje że nie realizuję swoich marzeń właśnie,stawiam na pierwszym miejscu dobro wszystkich dookoła, zaspokajam ich potrzeby a swoich nie, albo na szarym końcu.A w tedy zwyczajnie mi się nie chce,albo nawet jak coś zrobię dla siebie, to mam wyrzuty sumienia że robię to tylko dla siebie. Mam wrażenie,że krzywdzę wtedy moją rodzinę, bo nie pozwalam im w tym uczestniczyć, mam wrażenie że sie na mnie obrażą, będą na mnie źli. Chciałabym się pozbyć tego wrażenia...
  8. klarunia, super :) A powiedz mi, nie masz wyrzutów sumienia,że chcesz tyle zrobić dla siebie??? Że wyjdziesz na egoistkę? Ja mam taki malutki cel i nieustannie się gryzę z myślami,czy powinnam się za to brać...
  9. To co? nikt nie ma marzeń??
  10. Ja w dzieciństwie uciekałam w świat fantazji, w książki...Chciałam być księżniczka z bajki...chyba każda mała dziewczynka chciała...ale to fantazje, nie marzenia.. Marzyłam,żeby mama była zdrowa, żeby rodzice się nie kłócili, żeby ojciec bardziej się mną zainteresował... teraz widzę ze może to były moje marzenia,ale dotyczyły innych osób... Potem w pewnym momencie odcięłam się od marzeń, bo za bardzo bolało,że się nie spełniają... nikt mi nie wytłumaczył,że trzeba coś robić zeby się spełniły, nie wystarczy chcieć...trzeba działać... Teraz w dorosłym życiu mam wreszcie pierwsze marzenie, do którego zaczęłam dążyć...dobra, napiszę... piszę wiersze i moim marzeniem jest wydać ich tomik...I to jest pierwsze moje marzenie,które w pełni dotyczy mnie i nikogo innego.
  11. Właśnie takie nasunęło mi się pytanie,czy macie marzenia? Ale związane ze sobą, nie z rodziną, dziećmi... czy dążycie do ich realizacji? Tak naprawdę ja całe dotychczasowe życie nie miałam marzeń... takich swoich własnych. Miałam marzenia typu: pojechać z dziećmi na wakacje albo żeby syn dostał dyplom, wygrał konkurs... ale to były tak naprawdę marzenia dotyczące jego życia, kogoś życia... Od niedawna, dosłownie od kilku tygodni mam wreszcie swoje pierwsze marzenie... i nawet zaczęłam coś robić,żeby je zrealizować... a jak jest z wami?
  12. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    Moja złość- to tak naprawdę maska... Zaczynam to rozumieć... Żeby nikt nie zauważył , że jestem po prostu nieszczęśliwa. Zaczęłam przyznawać się do tego że jest mi źle, że w dzieciństwie też byłam nieszczęśliwa i złość pomału odpuszcza...
  13. A ja mam dosyć walki o wszystkich dookoła...Najpierw walczyłam o związek, teraz walczę o relacje m. z dziećmi a zwłaszcza z synem, walczę o normalną rodzinę, nie dda... ale jestem z tym sama...I już nie mam siły. Zapisałam sie na grupową terapię bo mam nadzieję,że tam nabiorę znowu tej wiary,że warto robić to co robię...że tam zyskam wsparcie i zrozumienie..O mnie-nikt nie walczy. Więc po co się wysilać???
  14. Gunia76

    Terapia

    No mam taką nadzieję. Tym bardziej ,że mamy na to na razie 9 miesięcy z możliwością przedłuzenia nawet do dwóch lat Będziemy mieć terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym, raz w tygodniu 3-4 godziny.Mój T. to bardzo wykształcony człowiek.( na reszcie coś o sobie powiedział) jest też superwizorem. Czytałam,ze to bardzo dobrze,bo taki człowiek jest na prawdę kompetentnym terapeutą.
  15. Wiecie co jest we mnie paradoksalne? Że nie wiem jak się zachować gdy słyszę pochwały,uważam,że na nie nie zasługuję, a jednocześnie często upominam się o nie np chwalę się komuś,że jakie to ja spodnie kupiłam, czy co zrobiłam,pytam czy np dobry obiad...a jak nawet usłyszę potwierdzenie to często usiłuję znaleźć coś co podważy tą pochwałę. Np obiad nie jest wg mnie dobry,bo np sos za gęsty, spodnie jakoś koślawo uszyte czy inna bzdura..Też tak macie?
  16. Wydaje mi się ,że po prostu osoba Cię chwaląca robi to przez pryzmat swojego podejścia do Twojej pracy. Tzn ustawia się na Twoim miejscu. Dla niej Twoja praca , która dla ciebie nie stanowi problemu-widocznie jest trudna i warta pochwały.Widocznie ona by sobie z tym nie poradziła tak jak Ty.I widocznie dla tej osoby najważniejszy jest czas wykonania... Im szybciej tym lepiej... Tak ja to odbieram...
  17. No też mam takie odczucie. W pracy generalnie robię dużo za dużo, tak sama z siebie Podświadomie czekam na pochwały ale jak już je dostanę to zazwyczaj twierdzę że przecież nie trzeba....
  18. Wczoraj na terapii grupowej zostałam publicznie pochwalona przez terapeutę...Czułam się... głupio Nie wiedziałam gdzie oczy podziać, jak się zachować, chciałam się schować najlepiej... Czułam, ze nie zasłużyłam na pochwałę...zwłaszcza od niego... Wiem że traktuję go jak subtytut ojca. Każde dobre słowo od niego do mnie działa na mnie elektryzująco. Zaraz chce mi się płakać. Nie wiem czy ze szczęścia czy z żalu,że mój ojciec mnie nie chwalił... Jak wy reagujecie na pochwały??
  19. Gunia76

    Terapia

    Monar, ja zaczynam sobie uświadamiać,że mój terapeuta jest dla mnie subtytutem ojca.Podświadomie czekam na jego pochwały...On owszem udziela je, ale nie angażuje się w to jakoś uczuciowo...ale jego każde nawet zdawkowe:,,bardzo dobrze Pani Agnieszko,, powoduje u mnie że w środku coś mnie ściska w sercu.Nie odczuwam radości...nie wiem co to. Może może wzruszenie....może żal,że ojciec nigdy nawet tego mi nie powiedział. Chce mi się płakać a jednocześnie nie mogę doczekać się kolejnego ,,bardzo dobrze,,... Wczoraj byłam na pierwszym spotkaniu grupy terapeutycznej.Bałam się,że się nie zaakceptujemy, jednak mój terapeuta( bo on ją prowadzi) jest bardzo dobrym strategiem.Super dobrał skład grupy. Już pierwszego dnia w każdej osobie ,która tam była ujrzałam kawałek swojego życia...mimo,że historia każdej z nich diametralnie różni się od siebie.to naprawdę niesamowite
  20. Gunia76

    Terapia

    po prostu zapytać w jakim nurcie prowadzi terapię. Każdy prowadzi inaczej. Ja nie spytałam... ale ja jak chcę to wałkuję to moje dzieciństwo... A jutro ide pierwszy raz na grupową... Boje sie jak cholera...
  21. Bo jak oni cię omotają i będą Tobą kierować jak najdłużej to będą czerpać z tego korzyści dla siebie.Bo to Ty im załatwiasz różne sprawy w urzędach, bo to Ty sprzątasz i gotujesz, bo jak jesteś w domu to jesteś użyteczna mimo że ci tego nie mówią , bo się nie przyznają. Jak wyjedziesz poczują się jak dzieci bezradni i tego podświadomie się boją.A kasa to tylko pretekst. Szkoda, ze jej tego nie mówisz.... Przecież doskonale wiesz jak ważne w leczeniu jest wsparcie kogoś bliskiego. Wiem, ze masz do niej dużo złości, ale przecież w końcu poszła, powinnaś jej to powiedzieć....
  22. Gunia76

    Terapia

    może po prostu trafiłaś na mało kompetentnego terapeutę.... A sprawdzałaś czy terapeuta właśnie w ten sposób przeprowadza terapię???? Też sie cieszę że jesteś, brakowało mi u Twoich postów :)
  23. Hej Monar. Fajnie ze napisałaś co u Ciebie. Szkoda,że dalej nie masz wsparcia w nikim z rodziny. Wiesz, to stwierdzenie że,,pomagałaś,, to standard. Wg ,,starego pokolenia,, dzieci zawsze tylko pomagają w czymś w domu. Na dodatek dzieciom( nie ważne ile mają lat) się nie dziękuje za tą pomoc bo to ich obowiązek jest... Nigdy mi rodzice za pomoc nie dziękowali. Ja dziękuję swoim dzieciom za wszystko, chwalę za wykonane zadania, mam nadzieję że czują się docenione. Dla moich rodziców, to że jestem posłuszna , że coś zrobiłam bo kazali-to było normalne, za to się nie chwaliło dzieci. Ale zawsze za nieposłuszeństwo, za wyrażenie swojego zdania- awantura, kara....Fajnie że weźmiesz swoje życie w swoje ręce :) Obyś jak najszybciej oderwała się od toksycznej rodzinki.
  24. Gunia76

    Terapia

    wiecie co ?pierwszy raz Zapomniałam iść na psychoterapię przypomniałam sobie jak już od pół godziny powinnam tam być. Od razu wpadłam w panikę.Rozbolał mnie brzuch i ogarnął strach. Zadzwoniłam do terapeuty i go przeprosiłam i powiedziałam ze się zagadał am z siostrą i Zapomniałam o terapii. Miałam mega poczucie winy.A terapeuta powiedział ze to dobry objaw że Zapomniałam bo zawsze byłam mega punktualna i obowiązkowa.I się ucieszył ze nie przyszłam. A ja miałam wyrzuty sumienia
  25. Gunia76

    Terapia

    o rany,co dziennie trzy godziny podziwiam a widzisz jakieś efekty? Długo już chodzisz?
×