Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. Żal mi Ciebie. Musisz być baardzo skrzywdzony i samotny skoro atakujesz związki osób niepełnosprawnych i zdrowych... Ale to nie miejsce na takie ataki. I nawet nie ma związku z tematem.
  2. Wiesz, wydaje mi się że piszesz to z pozycji tej osoby niepełnosprawnej, która nie ma ,,brania na dyskotekach,, Wybacz, ale wg mnie tej drugiej połowy na całe życie nie szuka się na dyskotekach raczej. Jest masę ludzi niepełnosprawnych którzy tworzą związki ze zdrowymi ludźmi i na pewno nie są to związki ,,na kasę,,. Przez twoje posty krzywdzisz masę takich ludzi. To ze jesteś zgorzkniały czy nieszczęśliwy bo nie możesz znaleźć drugiej połówki nie uprawnia cię do wsadzania wszystkich do jednego wora.
  3. A ja się z tym nie zgadzam. Nie to jest ładne co jest ładne tylko to co się komu podoba. Dlaczego więc są małżeństwa w których jedno jest brzydkie a drugie ładne: Tzw piękna i bestia??? Nie sam wygląd się liczy.
  4. A ja marzę o świętach tylko z m i dziećmi Najlepiej w domku przy kominku i żywej choince... i zeby nikt nam nie przeszkadzał, żeby dzieci cieszyły się z prezentów.Na pewno w wigilie nie postawiłabym alkoholu. Ja pamiętam że przed świetami matka zaganiała mnie i siostry do mega porządków ( jakby papież miał przyjechać) , dzień przed wigilią siedziała ze starszą siostrą do rana i sprzątała, gotowała, w wigilie zamiast odświętnej atmosfery wszyscy chodzili wkurzeni, a zwłaszcza matka. Ojciec siedział w fotelu iw dupie miał święta, atmosferę, choinkę, prezenty...wszystko. Ja dostawałam coś tam,a jak matka zmarła to ojciec kazał mi coś sobie kupić, zawinąć w papie, podpisać, a potem robić szopkę przed wszystkimi ze to niespodzianka i ze strasznie się cieszę Latami właśnie wszyscy spotykaliśmy się na święta, matka ego pilnowała, potem już starsza siostra odpadła,Potem ja próbowałam robić te rodzinne wigilie ale nie dałam rady psychicznie. Chodzimy do drugiej siostry i odstawiamy szopkę. Właśnie te wymuszone prezenty,... Ojciec w d... ma świeta i atmosferę, nawet nie chce choinki w pokoju, co roku fochy odwala , i obrażony chodzi, aż się odechciewa świetowania... aż mi sie płakać chce na same wspomnienie.... I pierwszy raz zastanawia sie czy siostrze nie powiedzieć ze do niej nie pójdziemy na wigilię...
  5. Święta za pasem... postanowiłam odkurzyć temat. O jakich świętach marzycie? O czym chcecie zapomnieć?
  6. Wiesz mam dwie starsze siostry o 8 i 10 lat. Jak wyniosły się z domu też nie interesowały się co się ze mną dzieje, jak matka chorowała. Miały swoje życie, ja się nie skarżyłam więc one nie pytały... Zresztą z jedna do tej pory nie da się rozmawiać o osobistych sprawach... Ja nie skarżyłam się bo uważałam, że ich nie obchodzę.... Może z Twoim rodzeństwem jest tak samo. Może myślą że nie chcesz pomocy, że sobie radzisz... Tak jak inni radzą Pierwszy poproś o pomoc. I zgłoś się na terapię
  7. No skąd ja to znam Mój tak samo manipuluje .Też potrzebuje kogoś kto będzie za niego podejmował decyzję.Nie daj się On wcale nie potrzebuje ciebie po prostu jest mu tak wygodnie .
  8. No mógł powiedzieć ze zaraz kończycie...ale mój nie mowi, ja sama kontroluję czas, zerkam na zegarek, żeby sie nie zdziwić chyba... cały czas mam kontrolę nad czasem trwania sesji, a wtedy przestałam ją mieć jak powiedział że kończymy wcześniej. Może też staraj sie nie zapominać, ze sesja trwa ileś tam czasu i warto kontrolować za ile koniec. Wtedy nie będziesz tak reagować
  9. Toż napisałam że uprawiałam sport i schudłam, ale teraz nie uprawiam, nie mam do tego głowy, niestety nie mam tego też we krwi żeby cały czas uprawiać z przyjemnością... wg mnie to powinno być przyjemnością a nie obowiązkiem, bo wtedy widać efekty. Inaczej g... widać.
  10. dzielisz kartkę na pół. po jednej połowie piszesz zdarzenie: dostałam smsa ze terapii nie będzie, po drugie uczucia jakie towarzyszyły temu zdarzeniu: Poczułam ból w sercu, byłam rozczarowana, potem ogarnęło mnie przygnębienie, teraz czuję żal, ze nie ma terapii http://wreszciezyc.files.wordpress.com/2012/03/dzienniczek-uczuc487.pdf tu masz linka do przykładu
  11. Po prostu czas się kończył, co nie oznacza, ze moze ci przerywać. To raczej niegrzeczne... Ja ogólnie mam problem z rozmową o sobie, jak nie zaplanuję co mam mówić to nic z tego. A wtedy przegadaliśmy co miałam do przegadania i już nie wiedziałam co mówić...
  12. A w ogóle od dzisiaj zaczęłam pisać dzienniczek uczuć. Zobaczę czy potrafię, za równy tydzień podsumowanie moze zrobię akurat na terapii...
  13. Wniosków to ja nie wyciągam... ot po prostu chciałam spróbować przeczytać. Ale schowałam go głęboko i wyciągnę za tydzień...
  14. Za tydzień dopiero. A chciałam już mieć za sobą czytanie tego cholernego listu Wczoraj próbowałam go czytać sama sobie na głos, i też miałam problem, a co dopiero terapeucie......
  15. Ja raz tak miałam, jak nie miałam o czym gadać z terapeutą i powiedział ze kończymy wcześniej. Czułam się właśnie odtrącona, tyle ze ja zwiesiłam głowę i potulnie sobie poszłam... Jak w domu kiedy ojciec kazał mi iść do swojego pokoju
  16. Ależ nikt Cię nie wyśmieje. Działałaś w stanie emocjonalnego wzburzenia. Uspokój się przeanalizuj sytuację a na następnym spotkaniu powinnaś o tym porozmawiać
  17. A ja dostałam smsa ze dzisiaj terapia odwołana rano dostała, ale i tak mnie zaskoczył, do tego stopnia ze dostałam ataku lęku chyba... serducho mnie zakuło , ręce mi zdrętwiały, słabo mi się zrobiło...... myślałam że zemdleję A sama jestem w pokoju, bo koleżanka z pracy jest na szkoleniu. Przeszło dopiero po paru minutach, ale serduch kuje do tej pory
  18. To musiało być faktycznie źle, skoro tak zadecydowałaś. I co dalej?
  19. dlaczego idiotkę?? na pewno nie było tak źle
  20. Może powinnaś wynieść sie do kogoś z rodziny ojca? Skoro masz z nimi dobre stosunki....Bo musisz się wynieść z tego domu jak najszybciej bo na prawdę się załamiesz i wylądujesz w szpitalu Jak bym mieszkałą blizej to bym Cie odrazu spakowała i zabrała do siebie :)
  21. Nie zrozumiałyśmy się,TERAZ poszukaj pracy, zanim pójdziesz na studia to będziesz miała jakiś staż zawodowy, a co za tym idzie więcej pieniędzy. ( nawiasem mówiąc najniższa jest 1450 brutto czyli jakieś 1200 zł na rękę plus to co byś dostałą od ojca to już sporo) No chyba ze po prostu wolisz siedzieć i płakać jak Ci jest źle, jaka jesteś biedna bo masz niedobrych rodziców, którzy nie chcą Ci pomóc w dorosłym życiu, nie będą Cię utrzymywać, bo zajęci są swoją patologią.... Pamiętaj, KAŻDY JEST ODPOWIEDZIALNY SAM ZA SWOJE ŻYCIE, jak sama się nie zdecydujesz na zmiany to będzie ono takie jakie jest. a Ty będziesz całe życie nieszczęśliwa. A widzę że na razie nie jesteś gotowa na te zmiany. Trudno,bo same jęczenie na forum , jak Ci jest źle , i nic nie robienie żeby było lepiej , na niewiele się niestety zda. Życzę Ci większej odwagi.Wiem, że się boisz wkroczyć w to dorosłe życie, bo masz zły jego obraz przed oczami, ale nie musi ono takie być jakim je teraz dostrzegasz. Mam nadzieję, ze szybko dojrzejesz do tego, żeby zacząć samodzielnie żyć własnym życiem. Trzymam za to kciuki.
  22. Kochanie milion ludzi studiuje zaocznie i pracuje. Ale ok zacznij od małych kroczków. Zacznij od znalezienia pracy. Jakiejś takiej nie absorbującej. Np. układanie towarów na półkach w markecie. O ile wiem to jest to praca na umowę o dzieło, i godziny sobie sama ustalasz. Masz w umowie ze masz dbać o powierzone półki żeby były zapchane towarem. A w jakich godzinach to od Ciebie zależy. Spróbuj może poszukać czegoś takiego. To pozwoli Ci. chociaż w niewielkim stopniu stać się niezależną. I popytaj może o ten internat.. zawsze to by był jakiś azyl...
  23. Nie musisz być odpowiedzialna za ten kiosk, bo to kiosk TWOJEJ MATKI nie Twój.Ojciec też jest dorosły i już nie raz pokazał że ma cię głęboko w d... Nawet teraz nie obchodzi go że chora jesteś, liczy się tylko kasa i kisk, który będzie zamknięty jak matki nie będzie. Jak dałby ci chociaż 500 zł to i tak dużo. Mogłabyś pracować na pół etatu. Szkoła jest co drugi weekend, nie co tydzień, więc też miałabyś czas dla siebie. Zobacz też plusy samodzielnego mieszkania: 1. masz święty spokój (zero awantur) 2. wszystko jest poukładane wg TWOJEGO GUSTU 3. jak posprzątasz to NIKT Ci nie rozwali. 4. możesz zaprosić znajomych nie wstydząc się warunków w domu i nie zastanawiając się w nerwach co w tym domu zastaniesz 5.możesz wracać do domu kiedy chcesz 6. sama decydujesz kiedy chcesz odwiedzić rodzinę i kiedy masz ich dosyć i idziesz do SWOJEGO CICHEGO SPOKOJNEGO DOMU 7. nie musisz się prosić o pieniądze ( dla mnie zawsze to było upokarzające) 8.nikt Ci NIE ROZKAZUJE co masz robić 9. Jak rodzice Cię odwiedzą a ty masz ich dosyć to MASZ PRAWO wyprosić ich ze SWOJEGO DOMU. 10.W SWOIM DOMU TY USTANAWIASZ WSZYSTKIE WARUNKI nawet te na jakich rodzina Cię odwiedza,jak mają się zachowywać, co im wolno a co nie. Teraz jest niestety odwrotnie.
  24. Ja się też boję odrzucenia.... Czeka mnie to jak wszyscy się dowiedzą, że się wyprowadzam od ojca. Wprawdzie będę mieć wsparcie jednej siostry i jej męża, ale kocham obie siostry i ich rodziny są dla mnie bliskie. A druga zmiesza mnie z błotem.Na jej opinii wprawdzie mi nie zależy, a na opinii jej córki i męża to już bardziej.I boję się że oni mnie potępią. Bo zostawiam biednego ojca samego na starość.... Będę miała mega wyrzuty sumienia, wiem to jestem tego świadoma, ale czekam z utęsknieniem na wiadomość o przydzieleniu mi mieszkania... mimo wszystko.Też mi czasem wygodnie, bo ojciec mi pomaga, ale nie pomaga mi kiedy ja go poproszę tylko kiedy on uważa to za słuszne... a tak nie powinno być. Boję się tej samodzielności, tego że jak zamknę drzwi tego mieszkania to wszystko będzie inaczej. Będę musiała sama pamiętać o rachunkach, wszystkie decyzje będę tylko moje, i za nie tylko ja poniosę konsekwencje... boję się ale idę w to. Bo nareszcie do tego dorosłam... w prawdzie o 18 lat za późno, ale lepiej późno niż wcale... Ty widocznie jeszcze nie dorosłaś...
  25. Wg mnie Twoja rodzina już dawno jest na tym dnie. Wybacz jeśli Cię urażę, ale sama zobacz: matka pije, brat ....., ojciec i ty współuzależnieni. Ty dajesz sobie szansę bo poszłaś na terapię, widzisz te patologiczne powiązania, chcesz coś zrobić.Ale jednocześnie boisz się zrobić coś TYLKO dla siebie.Patologiczne wzorce nauczyły cię, że rodzina musi trzymać się razem, bez względu na wszystko. Same chodzenie na terapię tak naprawdę niewiele zmieni w Twoim życiu. Wg mnie będziesz tylko coraz bardziej świadoma tej patologii i coraz bardziej sfrustrowana że nie potrafisz pomóc rodzinie. A tak naprawdę zastanów się czy oni chcą tej pomocy. Matka pije i pić będzie, bo to jej wybór i dopóki sama nie zadecyduje że ma być inaczej nic tego nie zmieni. Brat też nie chce żeby mu pomagać,zatracił się w sobie. Ojciec bez matki nigdzie się nie ruszy, więc też nie masz szans żeby go uwolnić. Zostajesz sama na placu boju... Masz wybór: albo dalej udawać błędnego rycerza walczącego z wiatrakami i wierzącego, że coś się zmieni, albo wreszcie wziąć się za samodzielne życie. Za swoje życie. Jesteś pełnoletnia, zacznij oddychać pełną piersią. Powinnaś wynieść się z domu, nie wiem wynająć coś,do akademika, do internatu... poszukać pracy, choćby dorywczej, ew. przenieść się do szkoły zaocznej lub wieczorowej i zacząć się samemu utrzymywać.Olać taką rodzinę. Nie jesteś Matką Teresą. Nie zmienisz nic. Możesz tylko zmienić siebie.Owszem nazwą Cię wredną suką pewnie, ale czy teraz też tego nie słyszysz???Ty boisz się samodzielności. Boisz się ze sobie nie poradzisz bez walki o tą rodzinę. Albo tak Ci jest wygodnie, bo potrzebujesz kasy, którą mamuśka Ci daje. Też jesteś współuzależniona od jej pieniędzy.Nie wierzysz we własne siły.Tak naprawdę nie chcesz się wyprowadzić, bo stracisz źródło utrzymania.A przecież możesz się wynieść , iść do pracy, podać ich o alimenty i zacząć normalne, spokojne życie.Ale nie masz odwagi.
×