Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gunia76

Użytkownik
  • Postów

    1 012
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gunia76

  1. To wszystko przechodzi z pokolenia na pokolenie. Poczytajcie sobie. Kiedyś Baba rodziła dzieci, dawała im jeść, prała sprzątała i robiła w polu. Dzieci podrastały szły pomagać rodzicom w tym polu. Po za tym jeszcze do puki nie zaczęły chodzić to matki sie nimi jakos zajmowały, potem albo same łaziły za matkami albo starsze rodzeństwo się nimi ,,opiekowało,, ( zwracało uwagę, zeby nie wpadły nigdzie, nic sobie nie zrobiły) Nikt się z dorosłych z dziećmi nie bawił, nie czytał do snu nie opowiadał bajek bo rodzice zwyczajnie nie mięli czasu ani siły. Dobra matka to byla ta-która miała kupę dzieci, bo pomagały w domu, były najedzone i nie chorowały-bo mogły pomagać w domu....Dopiero teraz nastał taki czas, że nasze pokolenie inaczej patrzy na życie i inaczej wyobraża sobie macierzyństwo. Dla mojej mamy najważniejsze było żebyśmy były najedzone, zdrowe i ubrane jakoś i żeby w domu było czysto. Przed świętami to była masakra sprzątaniowa jakby papież miał przyjechać i pod szafy nam zaglądać Ja generalnie mam w d.. sprzątanie, wolę się z dzieckiem udać np na wycieczkę...
  2. Małe dziecko na pewno kocha, ale starsze????
  3. A ja akurat to doskonale rozumiem.... Twoja mama na bank miała nerwicę lub inne zaburzenie emocjonalne. Jestem mamą i miewam dokładnie to samo Kocham swoje dzieci, mówię im to ale często je ranię swoim zachowaniem wobec nich... wpadam w furię drę się z byle powodu, przeklinam przy tym... nie panuję nad emocjami... na szczęście jestem tego świadoma i dlatego chodzę na terapię.
  4. ja jak na razie to w ogóle jestem zdziwiona że można z kimś obcym porozmawiać o swoich problemach.Że przy tym nie bagatelizuje ich nie uzna za grupie i dziecinne nie wyśmieje. Ja lubię te moje rozmowy z terapeuta chociaż dalej się przed nimi stresuję. Terapeutę też lubię ale tak właśnie jak znajomego .Jeszcze mu nie ufam w pełni. Zaskoczył mnie kiedyś że prawie się popłakał jak na jednej z pierwszej sesji opowiadałam mu swoje dzieciństwo.Widziałam jak powstrzymuje łzy mimo ze na pewno słyszał wiele bardziej dramatycznych historii niż moja. To dla mnie też nowość. A mam jeszcze pytanie odnośnie bycia kochanym: Czy potraficie zrobić tak żeby ktoś czuł się kochany przez was? I jak to robicie .Jeśli nie to jak to powinno wygladac.
  5. pjotr wiesz ja też zawsze byłam pozostawiona sama ze swoimi problemami .Zawsze je bagatelizowali .W końcu o niczym im nie mówiłam .Oni nie potrafili bo pewnie ich rodzice też mieli ich problemy gdzieś.Kiedyś dziecko było obowiązkiem balastem.W zasadzie pasożytem którego trzeba karmić aż urośnie na tyle aby stał się pomocny w polu w domu.Tak też rodzice mnie traktowali. Jak poszłam do szkoły to wg nich byłam na tyle dorosła żeby sprzątać całe mieszkanie gotować obiady alenigdy nie mogłam mieć swojego zdania. Musiałam być zawsze posłuszna .Tak jak kiedyś oni musieli być dla swoich rodziców.Ja wiem to boli ta świadomość ze tak wiele straciliśmy, ale teraz możemy to zmienić.Ja uczę się przestać trwać w nienawiści do mojego ojca bo może i na nią zasłużył ale ja nie zasłużyłam żeby być taka jak on .Dlatego zaczynam do niego czuć litość i żal.I cieszę się ze żyje w czasach które umożliwiają nam zmienianie siebie żeby nasze dzieci były już zdrowe i szczęśliwe.
  6. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    mojanatiJa też mam wiele złości, poczytaj sobie o DDA DDD i zobaczysz, ze nieraz trzeba napisać wiele listów...Ja jak pisałąm swój to płakałam... trudne to, ale nie należy bać się swoich uczuć( matko, przed napisaniem tego listu nigdy w życiu nie namawiałabym do tego innych..) ale warto, bo przynosi to ulgę. Pod opieką terapeuty to zrób, bo sama mozesz niepodołać, ale zrób.
  7. Wiecie co, ja może poruszę temat miłości z drugiej strony. Od strony nas... Rodziców się nie wybiera, fakt. Mam teraz wiele żalu do ojca, który ani razu ( a przynajmniej ja tego nie pamiętam ) nie powiedział mi że mnie kocha.. Nie pamiętam też żeby mama mi to powiedziała... Ale cholernie żałuję że nie zdążyłam jej powiedzieć że ją kocham. Nigdy jej tego nie powiem bo już 20 lat nie żyje. Wiem że jej choroba wyrządziła mi wiele krzywdy w psychice, Jak umarła czułam wiele złości, żalu,miałam wiele pretensji do niej. Teraz odkąd chodzę na terapię moje uczucia się zaczynają zmieniać.Zaczynam rozumieć, że nasi rodzice miłość okazywali w tych nielicznych chwilach kiedy było dobrze- kiedy mama np troszczyła sie o mnie jak leżałam chora, kiedy dbała ( może aż nadto) żebym się ciepło ubrała, kiedy chodziliśmy na spacer.. Ojciec- jak byłam mała( tak czasy przedszkolne chyba) - bawił się ze mną i wygłupiał, potem właśnie zaczęli uważać że już jesteśmy za duzi Ale powiedzcie, kto miał ich nauczyć że dużym dzieciom też trzeba okazywać miłość??? Zostali tak wychowani przez rodziców i powielali ich schematy. Nie było wtedy psychologów, ani poradników takich jak teraz , w których napisane by było, że trzeba dzieciom mówić że je się kocha. Ja nie chcę ich bronić, nie pisze tu też o waszych rodzicach, tylko o swoich. Mój ojciec w życiu mi nie powie że mnie kocha, mam żal do niego, ze tego nie potrafi, ale zaczęłam zdawać sobie sprawę, ze nie miał luster, które mogłyby go tego nauczyć. Pewnie jego rodzice też nie. Cieszmy się że mamy możliwość to zmienić. że świadomie się tego uczymy, że może damy radę być inni. Gdyby nie terapia, na którą się zdecydowałam, powielałabym zachowania moich rodziców. Już zaczynałam to robić. I moje dzieci miałyby powtórkę z rozrywki.Ja już nie obwiniam ojca za to jaki jest. Teraz jest mi go po prostu żal. Że żyje w takiej niewiedzy, że nikt go nie nauczył jak okazywać miłość, jak o niej mówić, że po prostu jest chory... Skupmy się na tym, aby nasi bliscy nie doznali takiej pustki emocjonalnej jak my. Świadomie uczmy się naszych nowych odbić w lustrach, zeby wreszcie przerwać ten pokoleniowy łańcuch patologii. Jak na terapii opisywałam swoich bliskich to u mnie patologia zaczęła się już u mojego pradziadka- u mamy dziadka, oraz u ojca rodziców, to jak moi rodzice mięli być normali emocjonalnie???
  8. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    Dlatego spróbujcie listu. Nie wierzyłam, że może coś zmienić. Pisałam go tydzień, bo musiałam mieć spokój. Terapeuta dał mi taki schemat żebym wiedziała jak zacząć. Jak się rozkręciłam, to powiedział, że napisałam najdłuższy list jaki widział wśród pacjentów. Pisałam o każdej sytuacji która mnie doprowadzała do szału. Nawet takich banalnych, czy głupich.. Wprawdzie odchorowałam ten list, miałam przez tydzień stan depresyjny, nic mi się nie chciało, bolała mnie głowa i serce, i nie mogłam spać w nocy, ale teraz jest duużo lepiej
  9. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    mojanati Też miałam tak ze złością zanim zaczęłam terapię Wybuchałam co chwilę z byle powodu. A to bo widelec spadł, bo się coś wylało, bo dzieci coś ode mnie chcą oboje na raz, i najbardziej cierpiały dzieci bo na nie się wydzierałam. Na terapii o tym rozmawiałam i rozmawiam. Terapeuta stwierdził, że trzeba znaleźć faktyczną przyczynę złości. Ja doszłam do wniosku, że mam złość do ojca. Kazał mi napisać list do ojca i w tym liście wywalić wszystko co mnie gryzie. Wyszło mi 9 stron! A jakbym miała więcej czasu to i więcej bym napisała.Potem przeczytałam ten list terapeucie. Było to wszystko cholernie trudne, ale na dzień dzisiejszy zauważyłam że zaczynam się uspokajać. Już mnie nie drażnią błahe sprawy ( widelce, wylany sok) jakoś inaczej podchodzę do dzieci, chociaż jeszcze na nie potrafię wybuchnać, ale już przynajmniej nie kilka razy dziennie) Wyjawiona złość mnie opuszcza? Nie zatruwa? Moze zastanów się co jest faktyczną przyczyną Twojej złości... Może pogadaj o tym z terapeutą , Moze to złość do męża?? Zaproponuj terapeucie napisanie takiego listu do męża, wywal w nim co cię wkurza,denerwuje za co masz żal. Nie musisz go dawać mężowi ( ja ojcu nie dałam) Przeczytasz na terapii i zobaczysz efekty.
  10. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    Tak to nazwał mój terapeuta Ja mu zadowolona opowiadałam, że się nie kłócę z partnerem, bo wolę wyjść ochłonąć niż się awanturować, on się zapytał, czy jak ochłonę to wracam do tematu kłótni, ja mu że nie wracam, po co skoro m już przechodzi.. i on sprowadził mnie na ziemię podsumowując że uciekam przed awanturami, nie potrafię rozwiązywać problemów i sporów
  11. Gunia76

    Jak pozbyć się złości?

    Jak na razie oba opisy pasują do mnie W większości najpierw jestem miła i wszystko tłumię w sobie, aż nagle wybucham i robię awantury o pierdoły, Zwłaszcza dzieciom. M. nie zrobię bo mam lęk przed awanturami ( paradoksalnie) i w relacjach z m. zchodzę mu z drogi, zamykam sie w sobie, zmieniam temat, wychodzę z domu czyli uciekam przed problemem.
  12. Wiesz co innego słowa mówione a co innego pisane, można to wiele razy czytać ( no chyba, ze się w gniewie podrze) i może coś by dotarło... ale to twój wybór, twoja decyzja, mi tak tylko przyszło do głowy. Jak już się pozbędę swoich wyrzutów sumienia do ojca to może mu coś takiego sprezentuję, bo też mam serdecznie dosyć składania mu na siłę życzeń urodzinowych.....
  13. Monar a ja bym zadziałała niejako na jej uczucia... Kupiłabym kartkę urodzinową napisała w niej banalne życzenia i dołączyła list. Zaczęłabym go od słów że dzień urodzin jest dobrym momentem na przemyślenie swojego dotychczasowego życia,do refleksji nad nim i ewentualnych zmian. A potem napisałabym co mnie boli, bolało, napisałabym że jej problem niszczy ciebie-jej córkę, zapytałabym retorycznie, czy jest zadowolona ze swojego życia i tego co Ci funduje. Postawiłabym dużo pytań-bolesnych dla niej i zostawiłabym je bez odpowiedzi, no taki list z głębi serca, może do niej z tego listu coś dotrze....
  14. Porozmawiaj z nim zaproponuj terapię. Jeśli się nie zgodzi to moze lepiej się rozstać niż wpakować się w taki związek...
  15. Czy czułam się kochana przez rodziców????? We wczesnym dzieciństwie tak, w wieku szkolnym....nie, zwłaszcza przez ojca, który po prostu mnie odtrącał , poniżał, przezywał, rozkazywał...Mama starała się jak mogła, ale nie dawała rady zastąpić ojca...aż umarła, a wtedy nastała kompletna pustynia emocjonalna... Ale doczekałam się miłości od swojego partnera i dzieci. Ta od dzieci jest niesamowita, bezkresna i bezwarunkowa ...Tylko czy na nią zasługuję?
  16. Monar Tule mocno.I życzę Ci spełnienia marzeń.Pamiętaj ze nie jesteś sama masz nas
  17. Monar Na pewno powinien go zbadać lekarz. Może zamówcie wizytę do domu?
  18. Ale to nie ty powinnaś mu pomagać. A le rodzice...taa oni też mają problem..współczuję, powiniście go wywalić na ulice i niech sobie radzi
  19. Ale, skoro piszesz, że ćpa, to można mu sprawę w sądzie o leczenie może założyć??? Zresztą, zbieractwo to też choroba
  20. Monar a jego nie można jakoś zmusić do leczenia?
  21. A ty już pełnoletni jesteś? Jak tak to możesz sam iść do specjalisty przecież
  22. Ale przecież kiedyś musisz się od nich wynieść. Bo inaczej nigdy sie nie uwolnisz od swoich traum
  23. Ja po terapii... Wczoraj analizowaliśmy moje codzienne zachowania w stosunku do rodziny i dokonałam ,,odkrycia,, że jestem klonem własnych rodziców niestety Jak czytałam psychologiczne teksty dla DDA to z przymrużeniem oka brałam kawałki o tym, że rodzice są dla nas jak lustro, i że to co widzimy w dzieciństwie w tym lustrze bierzemy jako swoje nawet podświadomie. I mimo że przysięgamy sobie ,,nigdy nie będę taka jak mój ojciec/matka,, to w większości przypadków kiedy w naszym życiu nastąpią podobne wydarzenia, czy chcemy, czy nie zachowujemy się identycznie jak nasi rodzice..... Powielamy ich zachowania, ich relacje z dziećmi( z nami)ich reakcje w sytuacjach stresowych, konfliktowych... robimy ( robię) dokładnie tak samo jak zaobserwowałam to kiedyś w dzieciństwie....Przykład?? Moja matka była ,,katem,, jeśli chodzi o zmuszanie mnie do nauki-ja robię tak samo, wszystko musi być odrobione przez Igora idealnie Ojciec mnie odtrącał- ostatnio złapałam się na takim samym zachowaniu w stosunku do Karoli, ale ugryzłam się w jęzor Wymuszanie posłuszeństwa krzykiem-u mnie ciągle jest ,,normą,, chociaż uczę się że można inaczej itd itp...Chciałabym żeby mi ktoś zrobił pranie mózgu w tym temacie i zaprogramował na nowo...
  24. YTo chyba chodzimy do tego samego przedszkola U mnie dokładnie to samo, tyle ze matki nie mam, ale ojciec pod tym względem super ją zastępuje... Tak dokładnie wyglądało moje dzieciństwo.. Zero swojego zdania, bo byłam wtedy niegrzeczna... Ciągłe rozkazy, i ma być jak stary powiedział, bo inaczej fochy strzelał, a koło matki też trzeba było na palcach chodzić bo mogła się zdenerwować i dostać ataku schizofremii, oczywiście z mojej winy bo byłam niegrzeczna i nieposłuszna...Teraz mój ojciec praktykuje na moich dzieciach.Też ma za punkt honoru, ze mają chodzić w kapciach ( ja nie wiem mania jaka, czy co>??) Dzieciaka mi tym do rostroju nerwowego doprowadził Pół roku mu truł codziennie po kilka razy ,a nawet kilkanaście, ze ma ubrać kapcie, a syn, ze nie chce, i tak w kółko. Tłumaczyłam, że nie musi nosić.. to jak ja w domu byłam to nie gadał, ale jak sam z nim to dalej... w końcu wyszło na jaw, bo syn się popłakał i powiedział ze już nie daje rady, jak rykłam na starego że skoro pół roku trąbi o kapciach i nie działa, to ma dać sposkój to dopiero odpóścil synowi--- i przerzucil się na córkę moją Przecież ja z nim oszaleję..
  25. A ja mam za sobą sukces schudnięcia z 95 do 80 kg w ciągu roku. W zasadzie jadłam 5-6 posiłków dziennie, chleb ciemny tylko rano, rano też wszystko co wysokokaloryczne. Na śniadanie np parówki, jajecznica na szynce, kiełbasa smażona z cebulką itd, dużo warzyw, nabiału, gotowane i duszone mięso, ryż, bez ziemniaków, w weekendy robiłam wolne od diety i jadłam co miałam ochotę przy okazji podkręcają c metabolizm. Chodziłam 3 razy w tygodniu na aqua-aerobic, gdzie chodziło dużo tłustych babek i miałam satysfakcję ze tylko ja z nich chudłam :) Aż...dopadła mnie depresja i nerwica się odezwała, od kwietnia tego roku do teraz odzyskałam wszystkie moje stracone kg. Zażerałam złe samopoczucie chipsami, frytkami, pizzą ... Teraz zaczęłam znowu lepiej się odżywiać, ale nie mogę się przełamać żeby wrócić na basen, co róż znajduję jakieś wymówki... No i waga stoi, ew. -1,5 kg w jedną lub drugą stronę... Jednak stan psychiczny ma duże znaczenie do tego jak się odżywiamy .
×