
Gunia76
Użytkownik-
Postów
1 012 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Gunia76
-
Wiem, że ważne, mam nadzieję że za dwa tygodnie o tym porozmawiam.Ciągle o tym myślę, od wczoraj mam podły nastrój i serducho mnie boli..
-
carlosbueno masz 100% racji w tym co piszesz.Ja też starej daty Wiem co to odrzucenie przez klasę, wyśmiewanie nazwiska, wyzywanie od kujonów. Jak ktoś nie pasuje do większości to trzeba go zdeptać-takie podejście dominowało i dominuje w naszym społeczeństwie do dzisiaj
-
A ja znalazłam świetny artykuł o DDA http://www.kobieceserca.pl/czytelnia-niszczyciele_wlasnych_marzen.html
-
to tylko telefony do opieki społecznej, do niebieskiej linii i na policję. Najpierw na policję, bo po kilku interwencjach oni sami mogą wam niebieską kartę wyrobić
-
Ja mam 36 lat i dalej nie mam odwagi wyprowadzić się od ojca ze swoją rodziną. Czemu? Najpierw trzymała mnie wizja, że ojciec przepisze na mnie mieszkanie... jak na razie nie ma takiego zamiaru.A i tak jak przepisałby to siostry nie odpuszczą i będę musiała je spłacać.. Teraz ojciec ma 70 lat i mam wyrzuty sumienia że go na starość zostawię samego, bo żadna z sióstr nie poczuwa się do obowiązku, żeby się zainteresować co u niego. No ale mają mnie-darmową opiekunkę,to po co. Boję się też, że ojciec się obrazi i przestanie do mnie odzywać...I mimo że od niego mam niewiele pomocy (czasem zostaje z młodszą córcią) to nie wyobrażam sobie co będzie jak się wyniosę.A mam taki zamiar...
-
Poruszyłaś ciekawy temat. My DDA zazwyczaj mięliśmy problemy w odnajdywaniu się w grupie w szkole... Ja też byłam uważana za dziwadło. Gruba, brzydka, ciuchy jakieś dziwne , znoszone, wiecznie nie modne.Odludek, kujon.Chłopcy dla mnie to abstrakcja była nawet w szkole średniej... Tylko w tamtych czasach nie było tak okrutnego prześladowania. Ja spotykałam się tylko z przezwiskami, odtrąceniem (ciągle sama na przerwach) z wyśmiewaniem.
-
kremm no reakcje twojego ojca do zdrowych nie należą..... Mój terapeuta tłumaczy mi że najważniejsze to odciąć się od źródła.... najlepsze wyjście dla ciebie to wyprowadzka. Matka jest dorosła i skoro nie chce reagować na zachowanie ojca to nic nie poradzisz. W jakim wieku masz rodzeństwo? Można jeszcze zgłosić się na niebieską linię, zadzwonić i powiedzieć że ojciec się znęca psychicznie nad wami. Może tam ci poradzą co robić...
-
Wątpię, bo na innym wątku z postem kogoś innego zrobił to samo... dziwak jakiś
-
Czemu skopiowałes moją wypowiedź ze strony 4 jako swoją ?
-
Kajka dzięki za te uświadomienia. Dobrze wiedzieć co mnie czeka :) O to mi właśnie chodzilo, zeby ktoś mi to tak nakreślił właśnie :)
-
Tu akurat widać że pałasz do niej nienawiścią, chciałabyś podświadomie coś zrobić,zemścić sie za wszystkie krzywdy, ale nie masz odwagi.
-
No tak bywa, ze pieniądze potrafią rozwalić wszystko. Ja boję się, ze kiedyś tak samo będzie z moimi bliskimi...
-
MI to się kojarzy że w tej chwili jesteś jakby nie z tego świata, jakbyś żyła sama ze sobą. Próbujesz nadążać za rodziną, próbujesz być ich częścią, ale Ci nie wychodzi. Życie wydaje ci się szare i bezbarwne. Nawet jeśli przeżywasz cos wspólnie z bliskimi to jednak jakby o krok za nimi. Nie czujesz tego co oni, nie widzisz tego co oni chcą ci pokazać. Te widoki, uczucia docierają do ciebie po fakcie i wtedy się ich boisz, bo nie wiesz co masz z nimi zrobić. Zaczynasz dostrzegać piękno uczuć ale boisz się ich okazywać i dlatego ciagle jesteś krok za wszystkimi... Nie wiem czy to co napisałam na sens, bo nic o Tobie nie wiem, ale napisałam po prostu to co czu.łam po przeczytaniu tego opisu.
-
TAk terapeuta powiedział mi że grupa zaczyna od września Wiem, ze to nie kółko różańcowe, ale ciężko mi będzie się odezwać w grupie która z jakiś względów nie będzie mi odpowiadać.Mam nadzieję ze terapia to zmieni. Nie ukrywam, ze na samą mysl mam stresa
-
Gunia76, no i właśnie dlatego powinnaś iść na tą terapię Hehe no w sumie tak
-
Nieprawda! Ani jeden Twój punkt nie jest zbliżony do prawdy! No ja to wiem, ale i tak się boję Ale skąd możesz wiedzieć, jacy ludzie będą na mojej grupie? Może ich nie polubię... nigdzie nie jest napisane że muszę ich lubić. A jak ich nie polubię będę się czuła obco.
-
Ja może wypowiem się czego się boję w terapii grupowej: 1. że będziemy się obściskiwać na przywitanie i pożegnanie, a jak ja tego nie zrobię to mnie grupa odrzuci 2.że ich nie polubię a oni mnie ( w szkole miałam tylko 1 koleżankę, reszta mnie mało obchodziła)i będę się czuć wyobcowana, taka ,,co ja robię tu???,, 3.że nie zostanę zrozumiana, bo tam będą ludzie z rodzin alko. a ja czuję że mój problem to matka schizofremiczka, ojciec wprawdzie pił ale bez przesady, zdarzały się sporadyczne ,,jazdy,, 4.że każą się modlić, a ja nie mam ochoty 5. że jak terapeuta spyta mnie co czuję a ja nic czuć nie będę, będę coś wymyślać, żeby tylko odpowiedzieć cokolwiek, bo matka nauczyła mnie że zawsze trzeba iść na zajęcia przygotowanym....
-
Ponoć wybaczenie nie jest drogą do sukcesu w kierunku zdrowienia. Czytałam że najpierw można pozbyć się żalu, wybaczenie przyjdzie albo nie.
-
Nie wiem. Ale mimo , że boje się napisać ten list, to go pewnie napiszę, bo jestem cholernie obowiązkowa... Może mi ulży? W zasadzie tu wam napisałam o co mam żal do mamy i do rodziców, więc ,,tylko,, wystarczy to skierować bezpośrednio do nich... zobaczymy..
-
Monar list do rodziców to jeden z elementów ćwiczeń zadawanych na terapii DDA. Ja już się boję tego listu. Ponoć nie trzeba go wysyłać do rodziców, a samo napisanie tego co się czuje, lub czuło do nich uwalnia w człowieku zakleszczone latami uczucia.
-
Ja uważam ze senniki to bzdury, i nie warto w nie wierzyć. Ja jak opowiedziałam pierwszy mój zapamiętany sen mojej psychiatrze to ona od razu ukierunkowała mnie na to , że walący się dom, to moja rodzina, moje życie , które próbuję naprawić i odbudować... natomiast wg senników znaczy to zupełnie co innego...
-
Będzie świadoma jak na terapii napiszesz do niej list... Mnie to czeka w najbliższej przyszłości... tylko czy będziesz miała odwagę jej go dać??? Co do dzieci.. młoda jesteś może zmienisz zdanie i jesteś w lepszej sytuacji niż ja, bo ty możesz najpierw się wyleczyć z dda i świadomie wychowywać swoje dzieci, ja niestety już zdążyłam je skrzywdzić i cieszę się że mogę to naprawić i mam nadzieję że jakoś mi się uda i jeszcze wyrosną na ludzi
-
Monar najlepiej jakbyś się wyprowadziła... ale to wiesz... A jaki wniosek złożyłaś?? bo nie doczytałam... Ja nie chcę się zajmować ,,naprawianiem ,, relacji z ojcem, bo on już się nie zmieni. Twoja matka pewnie też, i powinnaś to zaakceptować. Powinniśmy zająć się naprawianiem siebie i swoich relacji z tymi którzy nas nie krzywdzą,ale których my krzywdzimy... Ja krzywdzę swoje dzieci... siebie też niejako,
-
no więc już się boję... założyłam nowy temat o rodzinie post964520.html#p964520
-
To super:) Ja niestety muszę popracować nad relacjami z dziećmi. Bo dla nich jestem matką-tyranką.Nie biję ich na szczęście (już) ale jestem nazbyt wymagająca, nieznosząca sprzeciwu