
Gunia76
Użytkownik-
Postów
1 012 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Gunia76
-
Hmm nigdy się nad tym nie zastanawiałam... Faktycznie dla moich rodziców wtrącanie się dzieci w cokolwiek było niedopuszczalne Ja zostałam tak wychowana i nie wyobrażałam sobie, że mogłoby być inaczej, do czasu jak mój syn zaczął mi się wtrącać, a ja zaczęłam się na niego wydzierać że nie ma prawa... Ciągłe kłótnie dały mi do myślenia w końcu...
-
No właśnie, ciekawe dlaczego tak się dzieje?? Przecież są dorośli którzy wierzą...
-
Monarno właśnie, ja kiedyś jako dziecko ciągle z mamą chodziłam do kościoła, ona była bardzo wierząca, i ja przy niej czułam coś mistycznego w tych modlitwach... aż do jej śmierci, bo dostała wylewu właśnie w kościele, u ,,swojego,, Boga. I od tamtej pory straciłam wiarę, no bo co to ma być? Ona taka wierząca że ją zabrał do siebie, i miał w d.. nas-rodzinę.. t co on jest samolub?????
-
A właśnie w ciąży nie miałam hehe
-
to kupuj dwa jogurty, a dla siebie coś co on na pewno nie lubi jeść
-
O to super, pocieszyłaś mnie :)
-
no właśnie, a po co to zamrożenie? żeby nie przeżywać trudnych emocji. No bo ciągłe przeżywanie trudnych emocji nie jest zdrowe dla psychiki.
-
niby tak, ale bazuje na 12 krokach
-
ee to chyba tylko na chrzescijanskich ? Na normalnych nie ma modlitw No ale czytając tylko 12 kroków to widać że tam wszystko podporządkowane,,sile wyższej,,
-
No fajnie, muszę o tym pogadać z moim terapeutą.
-
Właśnie nie wiem czy jest... nigdzie nie znalazłam w necie na ten temat nic. Jeśli tak jest to raczej tam nie wytrzymam, bo od dawna nie chcę mieć nic wspólnego z Bogiem
-
A można zaprzeczać nieświadomie??
-
A ja od września idę na terapię grupową... poczytałam trochę i też nie podoba mi się wątek z Bogiem i modlitwą..ściskaniem się itp...mam nadzieję, że zanim tam dotrę to pogadam o tum z moim terapeutą.
-
Rindpvp ja nie uważam, że kiedykolwiek będę śmiała się ze swoich lęków, raczej spojrzę na siebie z politowaniem i powiem: ,,wariatka,, Ale na pewno nie będę się śmiała, raczej będę sobie współczuć. Wczoraj uświadomiłam sobie, dlaczego w zasadzie nie płaczę... bo płacz kojarzy mi się ze zwariowaniem... Przypomniało mi się jak moja mama płakała to zaraz potem, za kilka dnie pogotowie zabierało ją do psychiatryka.A ja cholernie boję się zwariować, no i boję się jak ktoś inny dorosły płacze...
-
A ja mam poczucie winy, że moja mama nie żyje i przez moje zachowanie zmarła... Mam poczucie winy że biłam swoje dzieci, chociaż już tego nie robię, i nie wiem skąd mi się to wzięło, bo ponoć nikt mnie nigdy nie bił Jak sobie wyobrażę że się z domu wyprowadzam, to mam poczucie winy, że ojca samego zostawię na stare lata a powinnam się nim zająć aż do śmierci bo to mój obowiązek jako córki, mam poczucie winy jak robię coś dla siebie jak m jest w domu, bo powinnam być z nim, wykorzystywać każdą wspólną chwilę zanim pojedzie, a nie szwendać się np na piwie z koleżanką. Mam poczucie winy że chodzę na terapię bo inni mają gorzej
-
Może i tak, ale wątpię. Oni po prostu sami tak zostali wychowani, że jak byli dziećmi to nie mięli nic do gadania, bo ,,dzieci i ryby głosu nie mają,, Jak ostatnio mojemu m powiedziałam, żeby tłumaczył naszej córce dlaczego na tak długo wyjeżdża, to sie zdziwił , bo wg niego ,,ona jest za mała, zeby jej tłumaczyć bo nie zrozumie,, Jak to usłyszałam to dostałam furii bo jakbym słyszała swoich rodziców czyli że jego starzy mięli takie same podejście, znaczy że tamto pokolenie po prostu taki miało pogląd na wychowywanie dzieci. Uważali, że jak dzieciom nic się nie tłumaczy to się je ,,chroni,,
-
Ja też wiem jakie powinny być uczucia i nawet pamiętam, że kiedyś potrafiłam płakać czytając smutną książkę, czyli czułam żal czy smutek... teraz często mówię dzieciom, że je kocham, ale mówiąc to nic nie czuję... mówię, bo wiem że powinnam im to mówić, powinnam też wtedy coś czuć, a rzadko coś wtedy czuję...Przeważnie wszystkie uczucia maskują mi się pod złością...
-
Hejka Weekend minął sympatycznie. Mięliśmy gości i siedzieliśmy nad zalewem bo słonko dogrzewało Niestety wieczorem już miałam nerwy bo M. dzisiaj znowu na cały tydzień pojechał. Znowu ryczeć mi się chciało, dopadła mnie bezsilność , lęk, wściekłość, normalnie wszystko na raz.Przez te huśtawki nastroju ja się wykończę... Do tego tęsknię za synkiem, który od miesiąca na wakacjach u wujka jest...
-
A nie masz jakiegoś hobby? może aerobic? rower? basen? Coś co w razie chęci cięcia sie pozwoli ci się zmęczyć, a przy okazji na zdrowie ci wyjdzie :) Mozesz nawet rąbać drzewo hehe
-
Fajnie, ze masz gdzie i z kim :) Wiej z domu ile się da.
-
Wierzę że chciałaś to zrobić. Miałam kiedyś takie uczucie wściekłości, szału, nie wiem czego i w głowie już widziałam jak tłukę bez opamiętania własne dziecko. Ta wizja tak mnie przestraszyła, ze się zamknęłam w łazience żeby ochłonąć. Dlatego właśnie poszłam do psychiatry.. Powinnaś zacząć brać te leki jak najszybciej, bo nadejdzie dzień kiedy się nie powstrzymasz... Dzięki ze jesteście, nie czuję się samotna z tym moim okropieństwem
-
Wiem ze lęk. Zakupy i żarcie pomogły na tyle że nie boli aż tak bardzo serducho tylko lekko kuje natomiast dół pozostał.
-
Kurde, złapał mnie dół... zwiecha na całego, do tego niepokój... M. dzwonił, ze dzisiaj nie przyjedzie, dopiero jutro. Poszłam na spacer bo nie mogłam w domu usiedzieć, wszystko mnie zaczęło wkurzać jeszcze przed jego telefonem. Myślałam że to będzie tylko spacer i lepiej mi się zrobi, ale standardowo zaliczyłam sklepy, kupując jakieś bzdury (no spodnie dla córki jedyny słuszny zakup) potem wylądowałam na kebabie twisterze i piwie w knajpie, chociaż nie byłam głodna bo jakiś czas temu pożarłam paczke ruskich pierogów.... teraz mi się ryczeć che
-
A ja też niby miałam lepiej niż inni, ale jak np widzę pijusa na ulicy to się wstydzę, że wyolbrzymiam swoje problemy, bo on i jego rodzina to dopiero mają masakrę. Ten wstyd mnie przytłacza ( właśnie sobie to uświadomiłam)
-
Ja myślę, że po prostu miała gdzieś wychowywanie dzieci. Tzn jak dzieci były grzeczne i nie sprawiały kłopotu to ok, pewnie wtedy twierdziła, że ja ,,wychowuje,, Natomiast gdy sprawiały kłopoty to tak jakby tego nie widziała, jakby myślała że samo przejdzie.Najpewniej się bała swojej nieporadności, swojej niekompetencji i wolała problemy zamieść pod dywan. Wolała żeby ktoś inny tym się zajął, a że wy byliście pod ręką, to sami musieliście się wychowywać. Jej tak było wygodnie. Ja mam żal do rodziców, że mi nic nie tłumaczyli bo ,,byłam za mała,, Ciągle słyszałam : ,,nic nie zrozumiesz, bo jesteś za mała,, Jak szłam z matką kraść węgiel na opał, to byłam duża, miałam iść i nikomu o tym nie mówić, jak spytałam dlaczego tata nie kupi, to usłyszałam że nie ma pieniędzy, ale jak spytałam dlaczego nie ma, to już nie powiedziała że przechlał, tylko, że jestem za mała żeby to zrozumieć.Jak go zbieraliśmy z przystanku po pracy pijanego to ,,był chory na serce i zasłabł,, aż teraz mi się nie dobrze robi na wspomnienie tych kłamstw. Jak ich kiedyś przyłapałam jak pędzili bimber w kuchni, to też powiedzieli że jestem za mała żeby zrozumieć co robią i wydarła się matka i kazała iść do pokoju... o to mam największy żal.