
zielona miętowa
Użytkownik-
Postów
734 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zielona miętowa
-
borderline a osobowość histrioniczna
zielona miętowa odpowiedział(a) na chiha temat w Zaburzenia osobowości
indeed, my Dear jeśli jegomość jest uwodzony i widzisz, że leci na Ciebie, to raczej niemożliwe, żeby Cię nie lubił neee? to jest właśnie takie zboczenie, przecież wiem, że nie chce spać z którym kolwiek z facetów moich koleżanek, ale mam jakąś absurdalną wewnętrzną potrzebę, żeby mnie lubili, najlepiej bardziej niż własne dziewczyny. więc zabawiam, prowadzę inteligentne rozmowy, rozbawiam, wdzięcze się. przed laty posypała mi sie przez to pewna przyjaźń , aczkolwiek do dziś utrzymuję, że nie jestem niczemu winna -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
AW34, z racjonalizowaniem jest tak, że czujesz jedno, a myślisz "na chłodno" drugie, przynajmniej u mnie to działa na 2 zupełnie niezaleznych od siebie poziomach i teraz można postępować zgodnie z emocjami i wtedy jest lipa, albo można postępować wedle rozumu, a to najczęściej prowadzi z kolei do nieprzyjemnych odczuć, dołu, cierpienia, że działam wbrew sobie, krzywdzę siebie, zaprzeczając uczuciom, wpędzam się w depresje. -- 09 maja 2012, 07:44 -- btw, jakie masz lęki? ogólnie społeczne, czy jakoś bliżej związane z sytuacją terapii? -
borderline a osobowość histrioniczna
zielona miętowa odpowiedział(a) na chiha temat w Zaburzenia osobowości
wiem, wiem wybacz -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
prawda jest taka, że najwięcej daje zmiana partnera. mój poprzedni doprowadzał mnie do szału, sprowadzał na emocjonalne dno, żyłam w nieustającym napięciu i lęku, gdyż osoba ta mieszkała na codzień w innym mieście, tak jak twoja. najwięcej daje wymiana partnera a jak nie? to nie wiem. racjonalizowanie emocji, wmawianie sobie, że to ci się wszystko wydaje, że to nadinterpretacja faktów. -
mój pies też. potrafił pochłąnąć pół pudełka na raz.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
zielona miętowa odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
to zależy od ściany. moich nie polecam. jak onegdaj rzuciłam weń widelcem, to potem kleiłam dziurę. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Patryku, po a) twój wątek i tak zostanie przeklejony przez moderatora do wątku analogicznego tematycznie a po b) najbardziej logicznym i narzucającym się wręcz rozwiązaniem jest terapia. nie podejmowałes nigdy? -
ta, tylko trzeba zrobić całą serie, a wtedy to już nie kosztuje 100zł, tylko bardziej jak 1000zł aczkolwiek mikrodermabrazja daje zniewalające efekty już po 1 zabiegu
-
hmmm ja to nie wierze w takie cuda jak kremy ujędrniające biust, czy niwelujące cellulit... tak samo jak nie wierzę, że kremy z kolagenem cokolwiek dają (cząsteczka kolagenu jest za duża, nie przenika przez skórę....) nie próbowałam nawet, za młoda żem, by potrzebować aczkolwiek nie zamierzam w przyszłości sprawdzać. mam za skłonność do testowania farb do włosów. uwielbiam sprawdzać efekty kolejnych produktów na sobie. robiłam z włosami już prawie wszystko i stosowałam mase farb. od jasnych brązów, poprzez czerwienie, rudości, po ciemne brązy, czernie, fiolety, i granaty. poza tym tak - odważyłam się zrobić na włosach trwałą 2 lata temu. testowałam farby: garnier 100% color i inne, wella safira, schwartzkopf (palette i syoss zwykły i mix color), joanna, loreal casting i inne,
-
ja żre SSRI od 2 tygodni. nie masz człowieku pojęcia, jakie chore tripy wytwarzam po nich w głowie już nie mówiąc o tym, że mam tendencję do generowania na prawdę topornej, jawnej i nachalnej symboliki w snach. jeden z ciekawszych był o tym, jak spotkałam nocą w moim bloku swoje własne, abortowane przed laty dziecko, jako 8 letnią blondyneczkę. bardzo ciekawe doświadczenie. niegdyś na trittico też miałam podkręcone sny. troche mnie już męczą, bo jak sobie przetrawie po przebudzeniu co jakie miało znaczenie, to mi sie słabo robi. moją specyfiką jest, że najczęściej przetwarzam moje lęki, konflikty, obawy. Atalia, no jacha, że miałam paraliż senny. ba! wielokrotnie. pierwszym razem byłam przerażona, bo nie mogłam oddychać, nie wiedziałam co zrobić. jak udało mi sie wybudzić (z bólem i trudem) to sama wpadłam na to, że to musiało być zaburzenie snu, a nie żaden matrix czy opętanie. dziś tez już nie mam z tym problemu, ale zdarzało sie do niedawna. próbuje zasnąć, a nie moge, gra mi w głowie jakaś melodia, trace czucie w całym ciele, jestem otępiona, muzyka narasta, aż zaczyna przypominać wrzask pomieszany z hukiem, paskudne wrażenia. ten wrzask jest właśnie najgorszy, rani głowę i słuch, no i trudności z oddychaniem, bo oddech płytki. ale lubie straszyć tymi przeżyciami koleżanki patrzą tak, jakby miały zaraz same zapaść w taki stan -- 07 maja 2012, 21:07 -- ps. kocham Twój awatar
-
borderline a osobowość histrioniczna
zielona miętowa odpowiedział(a) na chiha temat w Zaburzenia osobowości
ja sie w ogóle spotkałam z takim ujęciem, że rozmaite zaburzenia są podawane z tym dodatkowym dopiskiem 'borderline' (czyli nie po przecinku, tylko właśnie jako wymiar innego zaburzenia, czy struktura jak wyżej kite, napisał). nie ogarniam do końca tematu, brakuje mi fachowej literatury. co do rozróznienia między HPD, a BPD to leżą w tej samej wiązce (B) dramatyczno-niekonsekwente (ICD), więc są dość blisko spokrewnione. wg klucza icd jest masa różnic; w BPD występuje zaburzenie tożsamości, autoagresja, zaburzone relacje z ludźmi, itd, obraz kliniczny HPD jest dużo uboższy. opiera sie głównie na teatralności i wywieraniu wpływu na innych, ale skoro mówicie, ze w praktyce tak ciężki te 2 typy rozróżnic to sama nie wiem -- 07 maja 2012, 16:16 -- chiha, mnie to pachnie takim klimatem, że jeśli jesteś w centrum uwagi to jesteś akceptowana i jest spoko. a jeśli przestajesz w nim być, to tak, jakby ludzie się odwracali, odrzucali Cię i to dość jawnie. może to o ten kierunek myślenia chodzi? co do prowokacji, uwodzenia, to owszem, to jest typowe dla bpd. moze borderowi chodzi o to, żeby wkupić się wczyjeś łaski, zdobyć jego akceptacje choćby i ciałem, seksualnością? mnie tak kiedyś powiedziano. że uwodzę każdego faceta jaki stanie mi na drodze, żeby ubezpieczyć się przed jego odrzuceniem. tak, jakby moja osoba nie wystarczała do tego, żeby mnie polubić, muszę do tego jeszcze kupczyć ciałem jako takim bonusem. -
i jeszcze - cudowne pół roku spędzone z moim facetem we wspólnie wynajmowanym mieszkaniu i jednocześnie początek związku. życie praktycznie małżeńskie, pełna swoboda, bieganie z gołym tyłkiem bez obawy, że ktoś mnie zobaczy. totalna nirwana
-
ha, nie wiem czy to już zaburzenie czy co to w ogóle jest. ale owszem, owszem, mam problem z ludźmi o twarzach nijakich, o rysach do bólu typowych, nie rozróżniam w gronie znajomych "polskich kartofli". najgorzej sobie radze z ludźmi o burym kolorze włosów, wąskich oczach (których kolor ciężko dostrzec bez napastliwego przyglądania się) i wąskich ustach. jak dla mnie 2 osoby o takiej urodzie są nie do rozróżnienia. ponad pół roku zajęła mi nauka odróżniania 2 dziewczyn z roku bo uważałam, że są identyczne. najlepiej radzę sobie z takimi, którzy mają przejrzyste, wyraźne lub wyjątkowe rysy twarzy, jeśli mają włosy albo oczy w zdecydowanym kolorze, to tym lepiej.
-
Figlid, no faktycznie trochę się tego nazbierało ale też pamimętaj, że lekarze nie mają rentgena w oczach, a na fizycznym badaniu problemy z psychika nie wychodza przecież. chodzi mi o to, że sami się nie domyślą, trzeba ich informować wprost o tych "szczególnych" objawach, przede wszystkich urojeniowych (wrażenie bycia śledzoną i obserwowaną), słuchowych, wzrokowych oraz innych, które Ci dokuczają. ich już nic nie zdziwi najróżniejsze przypadki to dla nich norma, więc śmiało możesz mówić na czym polega Twój problem
-
hmm, no nieklawo rodzic pedagog nie dopuszcza do siebie takiej opcji, że z dzieckiem jest coś poza normą a, że jest "profesjonalistą", to zakłada z góry swoją nieomylność. poza tym widzi Cię cały czas, bo z Tobą mieszka, a to wpływa na obiektywność oceny. wiesz, ja tez słyszałam podobne argumenty na swoje problemy (głównie wahania nastroju, wybuchy gniewu) to leciała krytyka, że siedzę za dużo przed kompem i tv, a za mało ruchu zaburzenia odżywania? - młodzieńczy foch. tak to już z nimi jest, nie zawsze można liczyć naich obiektywność. co z tym zrobić? masz wątpliwości przed kontaktem z gronem pedagogicznym - rozumiem, nigdy nie wiadomo, czy nie polecą do rodzica z taką informacją, ale z racji zawodu mają zasrany obowiązek potraktować Cię poważnie. Każdy pedagog jest zobowiązany pchnąć sprawę dalej, to znaczy interweniować. mówię to trochę z doświadczenia, bo sama studiuję pedagogikę resocjalizacyjną z punktu widzenia ucznia nauczyciele mogą wydawać się wrodzy, skoncentrowani na własnym interesie, nie wykazujący zainteresowania - ale to tylko wrażenie. tak na prawdę znajdziesz pośród nich parę na prawdę fajnych osób, tylko trzeba zrobić pierwszy krok i spróbować porozmawiac na osobności, gdy bedzie czas. Wiadomo, że to nie jest rozmowa na 10 minutową przerwę. To oczywiście Twoja decyzja, ale uważam, że powinnaś zwrócić się do jakiegoś przyjaźnie nastawionego dorosłego. Nie musi być od razu psycholog, może to być higienistka, albo ludzki nauczyciel, który przejawia ślady zainteresowania uczniami każdy z nich winien miec podstawowe przygotowanie w kwestii rozpoznawania niedostosowania, więc to odpowiednie osoby, by się do nich zwrócić. Może masz w rodzinie jakąś ciocię albo kuzynkę (osobę pełnoletnią), z którą masz dobry kontakt? chodzi o to, by mówić o tym, że jest jakis problem, że rodzice Cię nie słuchają. jak się zapatrujesz na taką opcję? -- 05 maja 2012, 13:03 -- zapomniałam dodać; mówisz, że szykują Ci wizytę u okulisty, być może miewasz kontakt z innymi lekarzami - to jest dobry moment żeby sygnalizować, co się dzieje. lekarz powinien podejść do tego stosowanie i poważnie. może on przemówi im do rozsądku?
-
znam, znam. okropne to jest. mogę siedzieć i patrzeć się w przestrzeń całymi godzinami, nie znudzi mi się. nudzi mnie za to wszystko inne; książka nie skupia mojej uwagi, filmu nie dokończę, bo nudny (choć jeszcze 10 minut temu był ciekawy) do ludzi nie wyjdę, bo po co się fatygować? nic nie ma sensu, bo po co coś robić skoro można posiedzieć i potrwać?
-
uuo, a ja nienawidzę pomarańczu z całego serca
-
nazywam się niewarto, tak jak mówi Candy14, ubieraj się w taki sposób, żeby czuć sie możliwie dobrze kijem wisły nie zawrócisz, tak jak poglądów dojrzałej osoby nie zmienisz logiczną persfazją. to niestety trzeba konsekwentnie ignorować i pamiętać, że żyjesz dla siebie, a nie dla matki. to, że jest wykształcona, no cóż... widocznie to nie wystarczy, żeby nabyć mądrość życiową.
-
Figlid, hm, moim zdaniem Twoja matka u żadnego psychologa nie była, tylko chciała uciąć temat, bo tak jak masa innych rodziców nie traktuje swojego dziecka na poważnie sick but true. myślę, że powinnaś postawić sprawę jasno (czytałam Twój kolejny post na temat objawów) i zakomunikować rodzicom, że masz sporo niepokojących objawów, które wymagają dużo prędzej konsultacji z psychiatrą, a nie psychologiem (psycholog leków nie wypisze). spróbuj być stanowcza i napisz jak zareagowali. problem polega na tym, że jako nieletnia nie zostaniesz przyjęta do specjalsty bez rodzica. Jest jeszcze jedna opcja - psycholog lub pedagog szkolny. jemu możesz powiedzieć na czym polega problem, że rodzice go bagatelizują, bardzo prawdopodobne, że poprosi ich osobiście na rozmowe, a sprawa wtedy ruszy. no i pisz tutaj, jak się u Ciebie sprawy mają na priv też możesz pisać, jesli masz potrzebe
-
nazywam się niewarto, miałam przestój w pisarstwie parodniowy. w każdym razie to strasznie przykre, że matka, dorosła osoba, wygaduje takie głupoty i nie nic dziwnego, że było ci po tym gorzej. musisz to jakoś odciąć w głowie. jak gada, niech se gada ale nie musisz brać tego do siebie. jesteś młodą, rozważną osobą, znasz realia choroby i tego się trzymaj, zapomnij o opętniach, egozrcystach (tych bardziej i mniej zdolnych) i tym całym średniowiecznym syfie, bo ty masz chorobę, a nie demona
-
girl anachronism, ja mam podobnie. wcześniej jeszcze przed terapią czasami chciało mi się żyć, tak na zmianę, okresami. w tej chwili pierdyknęła moja wizja życia i pogrążam się w bezsensie coraz bardziej. stare schematy się rozpadły i nie mam nic w to miejsce. pustka, próżnia. kiedyś depresja mi mijała po 2-3 miesiącach i był wzlot, żyłam normalnie, ale teraz jak już jest to jest tak dotkliwa, że ledwo potrafie sie dotoczyć do najbliższego spożywczego. w dodatku wszyscy wkoło bagatelizują mój stan. od koleżanki słysze, że nie wydaje jej się, jakoby coś było ze mną nie tak (przyszła psycholożka), faceta mam dość, uważa, że sobie wymyślam problemy. jak się wkur*ię. to poleci jego głowa. tyle, że wtedy zostanę już zupełnie sama. wszystko wymyka mi się z rąk :'>
-
zaraz, zaraz, kto powiedział że diewczyna ma schizofrenie? jak sie naczyta takich wyroków to pewnie faktycznie dostanie, ale jak na razie nie można jednoznacznie rzucić wyroku "schizofrenia" a w ogóle to moim zdaniem nie potrzebnie chory, o tych potencjalnych jej dzieciach piszesz. może ona nie chce ich mieć? a jak pisze, że ich nienawidzi, to takie przekonywanie może tylko bardziej wkurzyć. chill out, nic nie jest przesądzone. może to tylko osobowość schizotypowa, a nie od razu pełna schiz. :'>
-
w pierwszym przypadku - sensem byłaby wyprowadzka bez utrzymywania kontaktu rodzinnego, jeśli rodzice nie będą chcieli zaakceptować twoich potrzeb i np. zareagują paniką na informację o wyprowadzce. czasem się da, a czasem się nie da. ja jestem pół na pół... z ojcem kontakt bdb, z matką urwałam. w drugim przypadku; jasno komunikuj swoje uczucia i potrzeby, żeby nie było nie domówień, żeby nikt ci nie zarzucił, że o niczym nie wiedział. czujesz się tłamszony? mówisz na głos. boli cię krytyka? kończysz taką rozmową informując dlaczego. ja bym radziła zarysować jasno granicę - wy jesteście tacy, a ja taki, i mnie pasuje coś zupełnie innego niż wam. Twoje prawo. a poczucie winy? zniknie, ale powoli, nie od razu.
-
czad... całkiem bujne urojenia prześladowcze przydałby się specjalista.
-
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
zielona miętowa odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
za codzienną dostawę świeżo przygotowanych warzyw wszelkiego rodzaju dałabym się pokroić takie małe zboczenie