
zielona miętowa
Użytkownik-
Postów
734 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zielona miętowa
-
ja Cię bardzo dobrze rozumiem. tzn nie, żebym miała do czynienia z takimi głosami, ale zdaję sobie sprawę jaką siłą sugestii potrafią dysponować rodzice, a ostatnie czego w takim stanie potrzebujesz to wkręcanie chorej jazdy. Jeśli Twoja matka zdaje sobie sprawę z natury Twoich problemów, to jej zachowanie w tej sytuacji już nie jest nienormalne tylko ślepo sadystyczne jeśli nie zdaje sobie sprawy to i tak nie usprawiedliwia to jej pomysłów na temat złych duchów. zdrowy by się mógł przestraszyć, a co dopiero osoba z problemami. jedyne co możesz zrobić, to chyba powtarzać sobie, że jest to nieracjonalne i nawet wbrew odczuciom trzymać się zdrowego rozsądku. żadne duchy nie mają do Ciebie dostępu, niezależnie od tego co na siebie założysz. do nikogo nie mają, to tylko zabobony, a psychika je rozwija do rozmiaru doświadczeń fizycznych
-
matko chrystusowa jak można takie bzdury wmawiać młodej dziewczynie w XXI wieku? żadnych duchów nie przyciągniesz kolorem ubrania choćbyś nie wiem jak się starała. ja też swego czasu katowałam czarne ubrania bo czułam sie tylko w takich dobrze. ostatnio troche mi to przechodzi, myślę, że Tobie to też przejdzie z czasem, a na razie się nie przejmuj.
-
... byle nie do księdza, na miłość boską -____-
-
na moje oko masz klasyczną depresję. poza tym nie piszesz w ogóle jak odniósł się do tego psycholog, bo rozumiem, że nie dostałeś diagnozy, ale coś powiedzieć musiał.
-
Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY
zielona miętowa odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
a próbowałaś u innego psychologa? -
Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY
zielona miętowa odpowiedział(a) na mysia temat w Nerwica lękowa
znam osobę która w przybliżeniu ma właśnie takie problemy (poza kilkoma, za to ma intensywnie rozwiniętą somatyzację, wręcz hipochodrię). werdykt w jej przypadku - nerwica lękowa. ale jeśli psycholog nie ogarnia połowy twoich problemów i źle sie z nim dogadujesz, to trzebaby coś z tym zrobić. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
też tak miałam z moim byłym. w jednej chwili go nienawidziłam bo zrobił coś nie tak, rzucałam go myśląc o nim same najgorsze rzeczy, a gdy minęła mi złość dochodziłam do wniosku że on jest moim wybawieniem i sensem mego życia i koniecznie musimy do siebie wrócić. ten związek trwał 3,5 roku z przerwami. masakra emocjonalna od euforii i szczęścia do kompletnej rozpaczy. a ja? no ja to nie bardzo. nie radze sobie na studiach, materiał jest trudny, więc boje sie do niego podchodzić bo wiem, że i tak go nie zrozumiem. to powoduje coraz większą depresje i rozpacz, wcześniej studia były sensem mojego życia, w tej chwili nawet one przestały nim być. moje poczucie własnej wartości i sensu życia dogorywa na ziemi w konwulsyjnej agonii, a im bliżej sesji tym ciężej. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
chiha, dlaczego nie potrafisz? -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
ja doxepinu nie brałam, ale nawet jakbym brała to opinia byłaby opinią jednej osoby. tak, widziałam jakie są statystyki opinii o tym leku. faktycznie nie zachwycają w stosunku do innych. ale lekarz musiał mieć podstawy, żeby wybrać ten, a nie inny lek (prawdemówiąc nie wierzę w korupcyjne teorie spiskowe dot. płacenia lekarzom za przypisywanie konkretnego leku). co do problemu głównego; należałoby poczekać i zobaczyć jaka jest reakcja na lek po pewnym czasie, jeśli przykre objawy się uspokoją, to raczej jest to dobry znak. jesli jednak skutki uboczne są bardzo uciążliwe to warto iść do lekarza i pojęczeć mu o tym, niech sam oceni czy to norma, czy lek jest nieodpowiedni. i tak tylko tą drogą można dostać inny lek. -- 28 kwi 2012, 13:36 -- aha i nie liczyłabym na wielką frekwencje w najbliższym czasie na forum, większość zawinęła się na wyjazdy, rozjazdy i inne w ramach weekendu majowego, zostały tylko takie niedobitki dogorywające w depresji jak ja :'> -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
zielona miętowa odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
bupropion, o to samo pytasz w wątku zaburzenia osobowości II i chyba nie czytasz tego, co zostało ci odpisane -
zakręcona słusznie kieruje. a poza tym każdy lek ma pewien czas adaptacji, czy raczej organizm adaptuje się do leku i na początku można czuć się gorzej. rodzajów z.o. jest masa, a poza tym nie ma leku na zaburzenie osobowości jako takie. są tylko leki na konkretne objawy jak depresje, lęki, itp.
-
bupropion, pytanie trochę bez sensu, zważając, że na każdego lek działa troche inaczej, nie ma uniwersalnie dobrych, leków, mogą być najwyżej lepiej, lub gorzej dobrane.
-
zab.osobowości mieszane. - Proszę o pomoc
zielona miętowa odpowiedział(a) na fredi106 temat w Zaburzenia osobowości
nie ma sprawy, nie żywię urazy -
zab.osobowości mieszane. - Proszę o pomoc
zielona miętowa odpowiedział(a) na fredi106 temat w Zaburzenia osobowości
bretta, ja nie wiem o czym ty do mnie mówisz, przeczytałam sobie własny poprzedni wpis w tym wątku i chyba odebrałaś go tak, jakbym pisała go ironicznie i złośliwie, ale absolutnie nie miałam takich intencji. w rzeczy samej - na prawdę dowiedziałam się paru rzeczy i tylko tyle miałam na myśli. swoją drogą zastanawia, że piszesz "wszystkich krytykuje" a ja nikomu nie podważałam wypowiedzi w tym wątku -- 25 kwi 2012, 21:29 -- i jeszcze to: ja nawet nie zauważyłam, że się pomyliłaś. poprostu ot, tak poprostu wyprowadziłam myśl na temat różnic w strukturze icd i dsm ale bez oceniania, czy one sa dobre, czy złe. na pewno nie w celu poporawiania kogokolwiek -
zab.osobowości mieszane. - Proszę o pomoc
zielona miętowa odpowiedział(a) na fredi106 temat w Zaburzenia osobowości
co? nikt nie odpisuje? bupropion, zakres problemów o których piszesz jest dośc szeroki, zatem ciężko wskazać nawet w zarysie jakiś konkretny kierunek zaburzeń. Piszesz o jego problemach ze swojego punktu widzenia, ale pytanie czy on sam mówi, że cierpi z powodu swoich zachowań? Albo jego bliscy? Może facet jest poprostu przemęczony? to się akurat kwalifikuje pod niepokój i myśli natrętne, ale w tym co napisałeś, nie widać sygnałów schizofrenii. -
slow motion, dzisiaj sama się sobie dziwie, że takie rzeczy wyczynialiśmy ale chętnie bym do tego wróciła L.E., następny stopień wtajemniczenia to palenie "po studencku" i otwierranie piwa łukiem brwiowym
-
Niezwykle ciepło wspominam także włamanie do "domu ogrodnika" czyli zrujnowanego domostwa na skraju parku w moim mieście. niegdyś zamieszkiwany przez realnego ogrodnika, później opuszczony i zarośnięty zielenią, zabity deskami, okazał się strzałem w dziesiątke dla takich pijanych smakraczy jak ja i moi znajomi. noc, latarka, drabina i wynosimy przez okno szafę a potem hajda z nią i latarką w zębach po parku, do bunkra z okresu I wojny św. który to bunkier zaadaptowaliśmy sobie na pijalnię taniego wina i majanej wódki ale pełna kultura, bez demolowania. jak znajde zdjęcia to wrzucę. to była prawdziwie zorganizowana misja; po parku w strategicznych punktach czekali znajomi, komunikacja przez krótkofalówki na koniec misji (4 rano) pan od roznoszenia pizzy miał nietęgą minę, gdy dostał zamówienie "na tyły parku" jak sobie wspomnę, to swego czasu kradliśmy jeszcze płyty chodnikowe, bo zamarzyła mi się podłoga w bunkrze
-
ha. no to opowiem moją story. najszczęśliwsze wspomnienia to na pewno z wakacji, gdy wyjechałam razem na 2 miesiące z moim ówczesnym facetem i koleżanką do pracy do Alwerni pod Krakowem. To były prace przy wykańczaniu studia nagraniowego Alvernia studios http://www.alvernia.com/ . szalone 2 miesiące. mieszkaliśmy w walącej się chałupie wiejskiej, na obiad jedliśmy makaron z papierówkami które wegetowały w sadzie za domem, wieczorami piliśmy u sąsiada prawdziwą śliwowicę i wiśniówkę. Praca była super, chociaz nieraz męcząca, ale wynagrodzenie średnio 2200 zł na miesiąc. po dniu pracy czułam się zmęczona ale szczęśliwa. Po drodze miały miejsce jeszcze różne historie, jak m. in. awaryjne zatrzymywanie pociągu, wytargowanie u szefa podwyżki po miesiącu pracy czy wywózka nowiutkiego kompletu naczyń z tamtej chałupy ciepło wspominam
-
Moja Droga, z takimi matkami w dzisiejszych czasach postępuje się humanitarnie, zachowując należną im godność - np paląc na stosie w ogóle to kiedys chyba założe jakąś organizację non profit, typu "Front wyzwolenia spod toksycznej matki". A Twoje osiągnięcia wcale się nie anulowały tylko przez to, że aktualnie jestes w gorszej formie. One są i będą. Musze przyznać, że to brzmi wyjątkowo dziwnie. Jeżeli Twoja matka faktycznie tak się zachowuje, a nie jest tak, że poprostu Twoje odczucia są wyolbrzymione (a to niestety nie jest wykluczone) to znaczy, że własnie ona ma spore problemy ze sobą. Wmawianie komuś, że jest opętany... no litości
-
tahela, masz rację, niby to oczywiste, że nie mam osobowości mnogiej (nigdy nie było we mnie 2 i > osobowości) ale na ostatniej terapii zostały mi powiedziane takie rzeczy że ten weekend to jakiś kosmos jestem w permanentnym lęku, i czepiam się tutak wielu osób licząc że którać powie mi właśnie coś więcej na ten temat. natomiast na 90% dotyczy mnie dysocjacja (doszło u mnie do nie j conajmneij 2 x w życiu) tylko nie rozumiem co ona wpraktyce oznacza? jeśli nie osobowość mnoga to co do cholery ?
-
tahela, masz jak najbardziej rację. przedstawię taki przypadek dziewczyny którą znam: nieszczególnie inteligentna, choć cwana, ale z brakami merytorycznymi, mężata z dzieckiem wymyśliła ze zrobi doktorat tanim kosztem i zaczeła się wkręcać w temat, prosić wykładowców zeby pozwolili jej prowadzić gościnnie wykład (by zyskac punkty do doktoratu) tylko jest to osoba która całe życie studenckie zdaje sesję poprzez spisywanie pytań z pierwszego terminu licząc na to, że powtórzą się na drugim :/ i wiecie, często faktycznie się powtarzają. jeśli robiła wykład to albo pokazywała obrazki jpg ściągnięte z googli albo czytała notatki z wykładu kogoś innego (spisane podczas wykładów na których jako studenci byliśmy gościnnie w instytucie ekspertyz sądowych w krakowie) więc rozumiecie - minimum własnego wkładu i jeszcze podszywanie się pod cudze badania i ich wyniki. Żenada jak dla mnie. I nie, wcale nie jestem zazdrosna, tylko oburzona :) nazywam się niewarto, teraz mam nadzieję Cię troche rozbawić, bo wypunktuje powody, dla których ja podjęłam drugi kierunek (w rok po rozpoczęciu pierwszego) - bo na pierwszym miałam za dużo czasu i sie nudziłam - bo zawsze się fascynowałam szeroko rozumianą psychopatologią - bo to świetna wymówka żeby nie pracować ("przy 2 kierunkach nie mam czasu") - bo udowodnie wszystkim, że potrafie - bo poszerzę wiedzę i rozwinę się - bo bede podziwiana za ambicję i inteligencję - bo 2 kierunki to prestiż - bo uczelnia sama zaplanuje mi dzień poprzez grafik - bo udowodnie sobie, że nie mam problemów w relacji z ludźmi i moge pracować z trudną młodzieżą no. mam nadzieję że sama widzisz, że nikt (a juz na pewno ja) nie jest kryształowy, a każdy medal ma 2 strony
-
nazywam się niewarto, myślę że wszyscy tutaj rozumieją że nie chcesz się chwalić, podajesz tylko swoje osiągnięcia dla lepszego naświetlenia kontekstu sytuacji. na prawdę nikt nie uważa, że jestes beznadziejna. to tak, jakby zazdrościć Tuskowi, że ma takie stanowsiko, a nie inne dzisiaj. Ale jeżeli popatrzeć wstecz, ten człowiek ma wiele lat angażowania się w struktury administracji państwowej za sobą, i na pewno nic przyszło mu łatwo. Wówczas nie czujemy zazdrości, tylko podziw (pomijając samo to, czy zgadzamy sie z jego polityką czy nie). sądze, że większość ludzi w Polsce wierzy w ideały merytokracji (czyli, że Twoja pozycja jest wynikiem Twojego własnego wysiłku).
-
nazywam się niewarto, po pierwsze to nigdy nie chodzi o to, by ukrywać swoje osiągnięcia. nie tędy droga, nie możesz się karać za własne sukcesy. Ja miałam na myśli to, aby w miare możliwości pokazywać innym swoją ludzką twarz, tzn. warto im pokazać czasem, że sukces nie spadł z nieba bo nie jesteś poprostu jaśnie oświecona od urodzenia, tylko był okupiony ciężką systematyczną pracą (coś za coś) podczas gdy oni imprezowali, ty tyrałaś w bibliotekach na przykład. Taki był Twój wybór i nie powinnaś za niego przepraszać. Ja nie mam do czynienia z 2 osobami w sobie (tak mniemam), ale zawszę wspomogę obecnością online, jakby cos
-
nazywam się niewarto, wiesz, ludzie sa prpsoru zawistni, jeśli nagle powodzi ci się o niebo lepiej niż im, to czują sie zagrożeni i zaczynają się zastanawiać (za przeproszeniem) z kim musiałas spać, żeby zajść tak daleko. taka jest ludzka natura. nie doszukuj się w tym swojej winy. sama swego czasu miałam ponad przeciętne osiągnięcia na uczelniach i sporo ludzi patrzyło na mnie nieprzychylnie, zyskałam etykietkę kujona, ale odbierałam to tak, że poprostu mi zazdroszczą i że jestem od nich lepsza (czyżby wielkościowe myślenie?) dzisiaj to już nei ma znaczenia. lubie sie przyznawac do swoich porażek (zawsze coś nie wychodzi) i do trudu, jaki wkładam żeby miec takie wyniki, i to sprawia, że staje sie bardziej ludzka w oczach innych, mniej zawiści zbieram jednocześnie.
-
nazywam się niewarto, teraz lepiej to rozumiem, rozjaśniło się to. Czy poważny? Myślę, że na pewno nie dokońca poznany i opisany w literaturze. ale to nieznaczy, że jestes skreślona dla życia. wkurza mnie, że banda zawistnych nieudaczników wpowodowała u Ciebie takie problemy płacić za swoje uzdolnienia, za to że potrafisz więcej - niepowinno tak być.