Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. mordka36, to w sumie nietypowe, że terapeutka szafuje przy tobie diagnozami, zasada jest taka, że nie ujawnia się przed pacjentem jego kodów, może właśnie po za takimi pierdołami typu depresja, ddd, czy lęki (nie umniejszając ich wagi), które to są z reguły cząstkami większych jednostek chorobowych jak np bpd, stąd też dziwię sie, że twoja tak chętnie dzieli się swoją wiedzą moyraa, raczej (odwołując się do mechanizmów bpd) lęk przed odrzuceniem. reakcja obronna na domniemane odrzucenie przez terapeutke. chociaż ja akurat nie mogłabym uciec z przed ganibentu, skoro przyszła i siedzi tam dla mnie, nie mogłabym ją wystawić bez uporzedzenia za bardzo jej potrzebuje, za bardzo ją uwielbiam border raczej będzie skłonny do popadania w skrajności, jak na huśtawce, zaangażuje sie ekstremalnie w reacje, po czym wku*wi się o byle co i dojdzie do wniosku, że on sie zawija, bo ten związek nie rokuje. w ogóle nie miewałaś takich zażyłych relacji? -- 17 lip 2012, 23:11 -- dla porządku rzeczy rzucę anegdotę na temat mojego obecnego związku. podczas ostatniej wizty w domu mojego boyfrienda zalazłam mu za skóre świecąc światło po nocy (2:00) i tropiąc komary w pokoju . żachnął się, był niemiły, powiedział pare gorzkich słów, że siedze po nocach i spać mu nie daję, co z resztą było ewidentną prawdą. ale i tak zabolało. poczułam się znienawidzona przez niego, głos mi ugrząsł mi w gardle, nie potrafiłam wydobyć słowa. zgasiłam światło, zwinęłam się w pozycji embrionalnej na skrawku łóżka i chlipałam bezgłośnie dobrą chwilę w poduszkę myśląc "przecież on mnie poniewiera, teraz bedzie już tylko coraz gorzej ". Ta cała groteskowa sytuacja nie przeszkodziła następnego dnia snuć euforycznie plany zaręczynowe i dyskutować przyszłościowo z moim "oprawcą" o ślubie cywilnym (gardzę ślubem kościelnym)
  2. logik, to twoje pytanie jest porównywalnie mądre jak "co wam da prezerwatywa?" albo "co wam da mycie zębów po posiłku?" . w przypadku pierdołowatych lęków (bez obrazy) czy prostych depresji, diagnoza nie niesie za sobą jakiejś przełomowej informacji dla pacjenta, ale w przypadku zaburzeń osobowości jest kluczowa - wiedzieć co mi jest, to zrozumieć skąd i dlaczego jest tak, a nie inaczej i wiedzieć na co zwracać uwagę, jak unikać powtarzania schematów w myśleniu itp, itd.
  3. smutna48, tak, jak mówi tahela, szukać oparcia w mamie, mówić, co się dzieje w tym domu. i przede wszystkim nie dawać się niszczyć temu facetowi (szwagrowi). mogę się mylić, ale mam takie wrażenie, że jesteś osobą delikatną, wrażliwą, łatwo ustępującą, bez siły przebicia w sytuacjach konfliktu. nie walczysz, nie bronisz swoich spraw dostatecznie, bo czasem łatwiej jest poprostu przemilczeć ataki, zgadłam? może to nie będzie szczególnie pedagogiczne co powiem i pewnie nie powinnaś reagować agresją na agresję ale czy nie próbowałaś tego pyskatego szwagra tak kolokwialnie mówiąc "zjechać" ? pokazać mu, gdzie jego miejsce, sprowadzić na ziemie, uświadomić, że nie wolno po tobie deptać, czyli poprostu jawnie wystąpić przeciw niemu, najlepiej przy świadkach? może on ma poczucie, że jest jedynym "mężczyzną" w tym domu i wolnu rządzić, może trzeba mu przypomnieć jego miejsce w szeregu? co do męża, jeśli będzie zdecydowany się leczyć, to polecam z czystym sumieniem Monar w Krakowie. to jest placówka stacjonarna, przebywa się tam dobrowolnie, można wyjść w każdej chwili, mają detoks (w razie potrzeby) a warunki są na prawdę przyzwoite, więc jeśli nie wiecie gdzie - to będzie na pewno dobry kierunek. jeśli będziesz kiedyś zainteresowana szczegółami napisz do mnie na priv, mogę sporo powiedzieć o tym ośrodku, bo robiłam tam praktyki
  4. moyraa, matura to jeszcze luz, zawsze wie się "coś" a jak nawet nie, to można poprawić. jaja zaczynają się na studiach. ja męcze się jak potępiona z zaawansowaną statystyką a w ogóle to przez mega kryzys którego miałam nieprzyjemność dostąpić w czerwcu, przełożyłam połowę egzaminów na wrzesień. w ogóle do nich nie podeszłam, bo leżałam bez życia jak zwłoki dzień i noc. co do tych stanów "odlatywania" blokowania się na sesjach, najlepiej byłoby o nich poinformować terapeutke właśnie wtedy, gdy cię nachodzą, chociaż wiem, że to strasznie trudne, bo nawet ciężko je opisać, ale mogą mieć dużo znaczenie dla procesu terapii. najprościej rzecz ujmując, jest to reakcja obronna na jakiś lęk, boisz się usłyszeć to, co się do ciebie mówi, więc "blokujesz się", ""nie ma cię". tak mi się wydaje. odpowiedź na to czego się boisz, to już zadanie dla twojej terapeutki, ale sama tego nie rozwikła, trzeba zasygnalizować problem. -- 15 lip 2012, 21:20 -- tzn. nie, żebym straszyła tymi studiami prawdemówiąc studia są generalnie łatwe i przyjemne, a ja cierpie bo wybrałam głupią specjalizację, chyba na złość samej sobie, bo z matmy zawsze miałam braki. btw co zdawałaś/zdajesz na maturze?
  5. smutna48, jak to dom siostry i matki, a twój nie? przeciez prawnie ci się należy część tego domu jak to się stało, że nie jesteś brana pod uwagę w dziedziczeniu? warto byłoby sprawdzić tą sytuację pod kątem prawnym, ew. egzekwować to, co ci się prawnie należy. poza tym super, że chodzisz na terapię, to duży krok w dobrym kierunku co do męża siostry, jego smsów itp. ukróciłabym je raz, a dobrze. poprostu powiedziałabym mu wprost (albo tez smsem) co na ten temat myślę, wyjaśniła powody tej sytuacji i poinformowała go, że sobie nie życzysz takiej formy nękania, powinien mówić ci wprost to, co ma do powiedzenia. no i myślę, że powinnaś poprostu ustalić z rodziną i mężem jakieś reguły tych odwiedzin, na które zgodzą się obie strony na drodze kompromisu. np. twoja rodzina zgadza się akceptować obecność męża w domu ale np. tylko między 9-15:00 i bez względnie w stanie trzeźwym oraz zobowiązują się nie robić przykrych uwag na temat męża. mąż z kolei zobowiązuje się stosować do tych reguł i zachowywać kulturalnie podczas wizyt.
  6. z tego samego powodu i ja się boję testów (nawet tych, które rozwiązuje se dla rozrywki na kompie). bo boli mnie, że w chwili rozwiązywania, przy najszczerszych chęciach bycia uczciwą, mam poczucie, że rozwiązuję ten test "za kogoś", odpowiadam patrząc w głowie na osobę wykreowaną i będącą jedynie konstruktem, na pewno nie za siebie. czasem dowiem się czegoś pawdziwego o sobie, np na terapii. owszem, przyjmuję wtedy tą cechę za swoją, ale wówczas jakby "zapominam" co ona w rzeczywistości oznacza. nie utożsamiam się z jej sensem, choć przyjmuję do wiadomości etykietkę. mnie to pachnie dysocjacją. siedzisz i przytakujesz, ale tak na prawdę jesteś jakby za ścianą z pleksi, słowa terapeutki przelatują ci przez głowę, ale ty ich nie zatrzymujesz w pamięci. w efekcie powstają luki czasowe, niby tam byłaś, ale nie pamiętasz co się działo. ja się tak najczęściej "wyłączam" przy matce, właściwie spędzam w takim stanie większość czasu w jej obecności, właściwie jak tylko otworzy usta i zaczyna mnie poniżać i upokarzać przy terapeutce zdarzało się, ale zwykle potrafię samą siebie na tym złapać i siłą woli otrzeźwieć. zastanawiam się, czy to są klimaty bardziej dysocjacyjne, czy depresonalizacje, bo zalatuje mi tu i jednym i drugim . jakieś pomysły?
  7. mnie się to widzi w ten sposób, że pierwszorzędnym problemem jest właśnie twoje współuzależnienie i od tego trzeba by zacząć. mam takie odczucie, że starasz się za wszelką cenę jakoś te kawałki waszych rodzin pozbierać, dopasować i skleić w całość, żeby działa, a prawda jest taka, że tylko ty tego chcesz. będąc szczerą rozumiem postawę twojej rodziny - gdyby moja siostra przyprowadziła męża pijaka do domu rodzinnego, byłabym pierwszą, która dzwoni na policje przebywanie w towarzystwie osoby nietrzeźwej i agresywnej jest bardzo nieprzyjemne i twoi bliscy mają prawo sie na to nie zgadzać. argument, że on jest ojcem twojego dziecka - nie jest tu żadnym argumentem. dziecko nie skorzysta na kontakcie z pijanym ojcem. pan mąż winien pójść na odwyk (pod warunkiem, że będzie chciał, inaczej żaden odwyk nie ma sensu) a gdy przetrzeźwieje, nawiązywać od nowa kontakty z dzieckiem i twoją rodziną. dziecku łatwiej wytłumaczyć, że ojciec jest chory i wyjechał się leczyć, niż to, że gdy przychodzi do niego, w domu zaczyna się robić nieprzyjemnie (dziecko zawsze to wyczuwa), że rodzina nie chce tatusia widzieć, że są awantury, agresja. szkoda, żeby za 15 lat twoje dziecko weszło na to forum i zrobiło wpis w dziale DDA, pisząc "matka patrzyła tylko, nie zrobiła nic" tobie radzę na początek poszukać w internecie placówek w twojej miejscowości (albo w jej pobliżu), które świadczą pomoc rodzinom z problemem alkoholowym i poprostu przyjść, porozmawiać o swojej sytuacji. taka pomoc ma rozmaity charakter, ale przedewszystkim porozmawiasz z profesjonalistami , a oni wskażą ci alternatywy, co możesz z danym problemem zrobić
  8. zielona miętowa

    witam

    touche mordka36, nim klepniesz samej sobie łatke bpd przejdź sie do psychologa
  9. ok, nie jestem specjalistką, nie podważam twojej diagnozy bo przecież na oczy cię nie widziałam ale moge powiedzieć co mi się rzuciło w oczy. przede wszystkim w dalszym ciągu - twoje lęki przed zrobieniem krzywdy innym są typowym przejawem myśli natrętnych, typowych dla zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, a nie chwiejnej emocjonalnie. oczywiście jedno drugiego nie wyklucza, ale trudno mi sie dopatrzeć w tym opisie przejawów impulsywności. z kolei ta nieznajomość JA, poczucie zmiany tożsamości w różnych grupach, jest typowe dla os chwiejnej, tyle że z podtypu borderline, nie impulsywnego. już nie bede rozwlekać sie na temat niespójności klasyfikacji ICD-10 względem DSM-IV, ale w ICD występuje podział os. chwiejnej na typ impulywny i borderline, a w DSM typ impulsywny nie występuje wcale. podobnie jak w ICD nie występuje w ogóle os. narcystyczna, nie wiadomo z resztą dlaczego. w ogóle przejrzałam swoje książki, żeby sprawdzić kryteria diagnostyczne przy typie impulsywnym i... nic nie znalazłam, bo mam jedynie literaturę zachodnich autorów bazujących właśnie na DSM tak, że jak chcesz pogmerać w temacie, szukaj autorów bazujących na klasyfikacji europejskiej.
  10. ok, nie jestem specjalistką, nie podważam twojej diagnozy bo przecież na oczy cię nie widziałam ale moge powiedzieć co mi się rzuciło w oczy. przede wszystkim w dalszym ciągu - twoje lęki przed zrobieniem krzywdy innym są typowym przejawem myśli natrętnych, typowych dla zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, a nie chwiejnej emocjonalnie. oczywiście jedno drugiego nie wyklucza, ale trudno mi sie dopatrzeć w tym opisie przejawów impulsywności. z kolei ta nieznajomość JA, poczucie zmiany tożsamości w różnych grupach, jest typowe dla os chwiejnej, tyle że z podtypu borderline, nie impulsywnego. już nie bede rozwlekać sie na temat niespójności klasyfikacji ICD-10 względem DSM-IV, ale w ICD występuje podział os. chwiejnej na typ impulywny i borderline, a w DSM typ impulsywny nie występuje wcale. podobnie jak w ICD nie występuje w ogóle os. narcystyczna, nie wiadomo z resztą dlaczego. w ogóle przejrzałam swoje książki, żeby sprawdzić kryteria diagnostyczne przy typie impulsywnym i... nic nie znalazłam, bo mam jedynie literaturę zachodnich autorów bazujących właśnie na DSM tak, że jak chcesz pogmerać w temacie, szukaj autorów bazujących na klasyfikacji europejskiej.
  11. dlatego już dawno odpuściłam sobie próby tlumaczenia co jest ze mną nie tak. ludziom brakuje wyobraźni żeby wejść na chwile w cudze buty. przy czym akurat bpd jest wyjątkowo absurdalne, do tego stopnia, że ludzie wywalają na ciebie gały zszokowani, że można "w taki", a nie inny sposób myśleć, że można wylądować w środku nocy na pogotowiu z nieudolnie podciętymi nadgarstkami, bo terapeutka wyjechała i odwołała sesje większości z nich to sie nie mieści w głowie, bo w końcu niby co to za powód? a ja nie mam ambicji żeby ich uświadamiać.
  12. dlatego już dawno odpuściłam sobie próby tlumaczenia co jest ze mną nie tak. ludziom brakuje wyobraźni żeby wejść na chwile w cudze buty. przy czym akurat bpd jest wyjątkowo absurdalne, do tego stopnia, że ludzie wywalają na ciebie gały zszokowani, że można "w taki", a nie inny sposób myśleć, że można wylądować w środku nocy na pogotowiu z nieudolnie podciętymi nadgarstkami, bo terapeutka wyjechała i odwołała sesje większości z nich to sie nie mieści w głowie, bo w końcu niby co to za powód? a ja nie mam ambicji żeby ich uświadamiać.
  13. ha. dla mnie wydało się dziwnym to, że nie zgłaszasz jakichkolwiek problemów typowych dla osobowości impulsywnej. za to ten lęk przed spowodowaniem wypadku wygląda na typowe myśli natrętne i raczej nie jest związane z z zaburzeniem os. a już na pewno nie z typem impulsywnym. co do kwestionariuszy... w sumie pewnie są na ten temat różne opinie, ale diagnozy raczej nie stawia sie na podstawie testu, diagnoza jest ciągłą obserwacją i weryfikacją, kwestionariusz chyba niegdy nie jest jedynym narzędziem stawiania diagnozy. btw ile masz lat? zaburzenia osobowości raczej nie ujawniają się na zasadzie "mam 35 lat od roku mam taki i taki problem".
  14. ha. dla mnie wydało się dziwnym to, że nie zgłaszasz jakichkolwiek problemów typowych dla osobowości impulsywnej. za to ten lęk przed spowodowaniem wypadku wygląda na typowe myśli natrętne i raczej nie jest związane z z zaburzeniem os. a już na pewno nie z typem impulsywnym. co do kwestionariuszy... w sumie pewnie są na ten temat różne opinie, ale diagnozy raczej nie stawia sie na podstawie testu, diagnoza jest ciągłą obserwacją i weryfikacją, kwestionariusz chyba niegdy nie jest jedynym narzędziem stawiania diagnozy. btw ile masz lat? zaburzenia osobowości raczej nie ujawniają się na zasadzie "mam 35 lat od roku mam taki i taki problem".
  15. coś mi dziwnie te "cechy os. zależnej" podjeżdżają bpd natomiast żadnej wzmianki o braku samodzielności w poedejmowaniu decyzji u takiej osoby.
  16. coś mi dziwnie te "cechy os. zależnej" podjeżdżają bpd natomiast żadnej wzmianki o braku samodzielności w poedejmowaniu decyzji u takiej osoby.
  17. wg literatury obecnie uznaje sie, że bpd powstaje własnie między coś 15-30tym miesiącem życia (granice płynne, wiadomo) bo w tym czasie dziecko w rozwoju prawidłowym pokonuje mechanizm rozszczepienia, którego stosowanie w tym wieku jest normą rozwojową i chroni dziecko przed zniszczeniem "dobrego self" jak i "dobrego obiektu". jeśli matka jest "dość dobra", dziecko może pokonać rozszczepienie i scalić dobre i złe obrazy w wielowymiarową całość. jeśli do tego nie dojdzie, mamy zastój rozwojowy i początek osobowości na poziomie organizacji borderline. to są tzw. teorie relacji z obiektem, wydaje mi się że Kernberga, ale pewna nie jestem. ogólnie wyróżnia się kilka typów organizacji osobowości; psychotyczny, borderline, preneurotyczny (os. narcystyczna), neurotyczny i normalny. osobowość preneurotyczna powstaje w fazie "ponownego zbliżenia", natomiast borderline wcześniej - we wczesnej symbiotycznej/wczesnego zbliżenia. -- 08 lip 2012, 12:54 -- a w sumie dowodów naturalnie nie ma tak jak ze wszystkim w psychologii jedynie skuteczność terapii opartej na tych założeniach moze być jako takim dowodem na słuszność. ja osobiście nie słyszałam o teoriach, które genezę lokują gdzieś indziej niż we wczesnym dzieciństwie
  18. Mazini, naturalnie, że jest różnica między różnymi zaburzeniami. Przypuszczam, że *Wiola*, miała na myśli tylko tyle, że wszystkie te zaburzenia leczy sie poprzez psycho i/lub farmakoterapię, czyli droga jest podobna. a diagnoza naturalnie jest potrzebna, choćby po to, żeby wiedzieć co jest źródłem problemów, bo wtedy wiadomo nad czym pracować. -- 08 lip 2012, 01:25 -- a co do obaw przed psychiatrą/psychologiem, to uważam, ze możliwość wyrzucenia z siebie wspomnień własnymi słowami do kogoś totalnie obiektywnego, kto autentycznie potrafi i chce cię zrozumieć, jest wręcz przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem, który podejmujesz dla faceta/matki
  19. nie jestem w żadnym wypadku specjalistką od ZA, ale cechy które podajesz jak najbardziej zawierają się w spektrum ZA, więc wydaje mi się, że mogą być poprostu jego pochodną. tak samo jak problemy w relacjach mogą mieć rozmaite podłoże. bez psychologa sie nie obejdzie w żadnym wypadku, jeśli chcesz podejmować leczenie, bo samego siebie przez się poprostu sie nie da
  20. Emilio! ile masz lat? strzelam na wczesne 20te. po pierwsze: zaburzenie osobowości nie moze wyniknąć na pewnym etapie życia powiedzmy objawić się w wieku 20 lat, zwłaszcza bpd, bo powstaje wyłącznie w dzieciństwie, ściślej jakoś do 2 roku życia. oczywiście objawy nasilają się w wieku dojrzewania i zyskują apogeum koło 25 r.ż., więc raczej tego nie masz po drugie jeśli zmieniło się coś wyraźnie w twoim życiu, tzn od pewnego czasu jest znacznie gorzej niż było wcześniej, to jest to wystarczający powód żeby do psychologa iść, bez niego nie poradzisz sobie ani z domniemanym bpd ani z żadnym innym problemem tej natury.
  21. no to ja już wielokrotnie robiłam zamach by kupić gitare elektryczną to co mnie powstrzymywało to cena i brak umiejętności, bo musiałabym sie uczyć gitary od podstaw
  22. składnie piszesz to jest też u mnie standard - napale sie na coś. np odkrywam swoje powołanie - bede haftować, jako, że umiem i lubię. tyle, że po kupieniu wszystkich nici itp okazuje się, że zapał zniknął . to samo było z rolkami - "bede jeździć po krakowie i łamać rekordy prędkości". już, już miałam kupować na allegro rolki do jazdy wyczynowej. całe szczęście, że ostatecznie nie kupiłam. dalej - postanowiłam, że bede sie bawić w fotografa, jako, że mam ciąg na sztuke i jakiś tam talent. kupiłam lustrzanke średniej klasy i oczywiście jest prawie nieśmigana
  23. ja potrafie faktycznie wydać kase spontanicznie, zwykle na jakiś sprzęt do chałupy, albo buty to wtedy w 10 minut kilku stów nima, mimo że pół godziny wcześniej wcale nie planowałam zakupu tej rzeczy. ale czy to od razu impulsywne zakupy? sama nie wiem. w ogóle zawsze szczyciłam sie tym, że robie zakupy jak facet, nie jak baba. wchodze do sklepu - widzę-mierzę -pasuje?-do kasy. żadnego kręcenia się i medytowania nad 1 rzeczą przez pół godziny.
  24. u mnie euforia zdecydowanie rzadziej występuje niż potworne doły. jak już jest, to najczęściej wrzucam na uszy słuchawki i napieprza mi metal z godzine. to mnie rozładowuje. ew. potrafie nadgonić i doprowadzić do porządku swoje zaległe sprawy. niepopłacone rachunki , zaległe projekty na uczelnie, zakupy online wychodzą mi wówczas wręcz cudownie ale to nie jest taka euforia żebym biegała po ścianach. poprostu w jednej chwili nadchodzi impuls, dzięki któremu staję się wszechmogąca, już żadno zadanie nie jest dla mnie zbyt trudne (nawet te upiorne raporty ze statystyki), no i nagle każda aktywność nabiera sensu i jade tak na tej fali, aż się wyczerpie. za to gdy przychodzi niż, nie potrafie zrobić kompletnie nic konstruktywnego. wszystko zrobie "potem" bo nie jestem w stanie skoncentrować się na tyle, by to zrobić w tej chwili. -- 07 lip 2012, 18:14 -- aaa, no i zapomniałam wspomnieć, że w stanach euforycznych mam geniane pomysły. jestem konstruktywna, produktywna i odkrywcza. moge zarządzać pracą w zespołach, organizować przeprowadzki, pisać prace naukowe, ogólnie dostaję niezwykłych mocy intelektualnych.
  25. 37 lat psychoterapeutka to na mój gust kapke przesadza z tym oferowaniem wdzięków
×