Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. oj tak! gdybym miała jakąś -nie wiem- prostą depresję, albo zwykłą traumę po wypadku, albo była w żałobie, albo jeszcze coś podobnie banalnego, nie wnoszącego oporu w leczeniu, prawdopodobnie siedziałabym na sesjach zawstydzona. zawstydzona tym, że nie mam sobą nic ciekawszego do zaoferowania ktoś jeszcze uważa, że jest wyjątkowym pacjentem swojego terapeuty/tki? bo ja owszem. musi mnie lubić, nie, nie wystarczy, że chce mnie leczyć, musi mnie jeszcze lubić bardziej niż resztę. tylko taka relacja ma sens, szczególne porozumienie, szczególna więź. resztę pacjentów podobnych do mnie pod kątem demograficznym (wiek, płeć) najchętniej spaliłabym na stosie ale ograniczam się do podejrzliwych łypnięć spodełba, wychodząc. za to panowie - niezależnie od wieku- oni nie zagrażają mi w moim poczuciu za bardzo, jednego to w porywach nawet lubie.
  2. Oczywiście, że znam takie nazwy. zwykłe SSRI, bo co? Widzisz, twój problem polega na tym, że nie dość, że jesteś niedoedukowaną ignorantką, to w dodatku bierzesz każde zdanie dosłownie (słyszałaś o ironii, albo sarkaźmie?) zadajesz kompletnie laickie pytania pokroju "a co to jest zaburzenie os.?" a potem rzucasz się jak wesz na grzebieniu, gdy ktoś tłumaczy ci podstawowe kwestie, które są w podręcznikach (czytanie nie boli). Jeśli przyszłaś tu po pomoc, to proponuję chamować mordę i nauczyć się czytać ze zrozumieniem, nim zbluzgasz następną osobę. cśśśś, skutecznie próbuję o tym nie myśleć w każdym razie oficjalnie do niczego się nie przyznaję
  3. zielona miętowa

    Książki

    kupa, nie klasyki książki popularnonaukowe może i są popularne, ale na pewno nie naukowe. podręczniki akademickie only: "psychopatologia" Seligman - to jest klasyk "psychologia zaburzeń" T I i II Carson wyd. GWP "Osobowość z pogranicza" Goldstein (nienajnowsza i skupia się oczywiście na bpd) poza tym szukac oczywiście po autorach, którzy skupiali się nad danym z.o. jakie konkretnei cię interesuje?
  4. marta76, samo F60 to mało. obejmuje różne z.o., w tym takie pierdołowate jak os. unikowa którą leczy się dość skutecznie terapią krótkoterminową i nie nosi znamion uszkodzenia OUN zaburzenie osobowości nigdy nie jest chorobą - jest zaburzeniem, z tym, że w przypadku os. antyspołecznej to akurat wchodzą w grę także zmiany w mózgu, ale ich również nie klasyfikuje się jako choroby, z nimi raczej człowiek się rodzi (nie licząc urazów powypadkowych). swoją drogą nie wydaje mi się, żeby przy dyssocjalnej podawane były leki, bo nie dość, że osoby takie mają deficyty lęku, to jeszcze nie skarżą się chyba za często na depresję. myślę, że warto byłoby przejrzeć literaturę traktującą o tym, czym jest właściwie zaburzenie osobowości. tam pewnie znajdziesz odpowiedź, a skrótowo jest to zespół względnie trwałych cech, postaw, sposobów zachowania, które utrudniają jednostce życie, wywierając negatywny wpływ na różne jego sfery np. relacje z ludźmi, konflikty z prawem, emocje, nastrój itd. -- 19 sie 2012, 22:44 -- i jeszcze dorzucę subiektywnie od serca; na pewno nie podchodziłabym do z.o. na zasadzie "bidna ja, bidna prawie upośledzona", bo ostatecznie to nie schizofrenia, tutaj nie grozi ubezwłasnowolnienie sądowe. to raczej taki lajfstajl, można go lubić mniej lub bardziej, w zależności od trudności jakie nastręcza osobie. ale w tym przypadku tego konkretnego zaburzenia nie można mówić o cierpieniu jako takim, tutaj nie ma huśtawek nastroju, zachowań samobójczych, lęków i innych przyjemności. tutaj trzeba zwyczajnie nauczyć się żyć tak, żeby nie chodzić wiecznie z zawiasami w papierach, albo cięższymi wyrokami, czyli poprostu nauczyć się unikać konfliktów z prawem.
  5. moyraa, chcesz jej udowodnić, że jesteś warta uwagi znam, znam, tez na początku tak miałam. czułam sie w obowiązku zabawiać ją anegdotami, wynosić nasza rozmowę na ambitny poziom, ostatecznie przyznałam się, że uważam, iż wzięła mnie, bo byćmoże jestem (z moimi przypadłościami) jakimś relatywnie rzadkim okazem, interesującym przypadkiem, dzięki któremu może rozwijać swoją wiedzę i doświadczenie? miewam czasami tak, że jestem poblokowana w środku. że mam pustkę w głowie i nie wiem co dalej powiedzieć, a ponieważ nie umiem znieść przeciągającej się ciszy, wyrzucam z siebie jakiś automatyczny potok słów, zupełnie o nich nie myśląc, troche taki autopilot, ale to nie jestem wtedy ja, ja nic nie mówiłam, ja tylko chciałam upłynnić rozmowę chiha, no faktycznie nie popisała się rodzicielską miłością w tym momencie ani zwykłą ludzką empatią. czym jest rok studiów przy możliwości skorzystania z oddziału, który faktycznie może Ci sporo pomóc? a może ona nie może się pogodzić z myślą, że jej dziecko bedzie mieszkać na w szpitalu oddziale psychiatrycznym ? no alez oczywiście! widzisz się z facetem który jest dla ciebie ważny? zdradzasz mamusię! a ona przecież tyle siebie poświęciła Tobie, niewdzięczny smarku śmieje się do siebie czytając to, bo u mnie jest identycznie. mojego prawie-narzeczonego też na oczy nie widziała, ale nie omieszkała go podsumować jako życiowego nieudacznika uzależnionego od mamusi,
  6. moyraa, to nic złego, że cele niesprecyzowane. one rzadko są sprecyzowane no i przedewszystkim nie zawsze da je się doprecyzować, bo bpd stanowi często taki gęsty chaos emocjonalny, że człowiek sam nie wie czego chce. kiedyś nawet czytałam (z czym osobiście się zgadzam), że border często idzie na terapię bez konkretnych powodów, tylko ogólnie jest mu źle i szuka osoby, która go uratuje. potrzebuje takiej wystarczająco dobrej mamy, chce, żeby ktoś mu pomatkował, żeby był poprostu, bo potrzeba bliskości nie została zaspokojona w odpowiednim czasie. trudno powiedzieć, nad naszym zachowaniem i słowami nie zawsze potrafimy zapanować, tzn. dobra terapeutka i tak wyczyta sobie z ciebie jak jest na prawdę, więc spinanie się i udawanie, że jest inaczej niż jest, rzadko ma sens dobre pytanie. zależy. w zględem relacji z ludźmi jest lepiej, bo nie boję się ich tak, jak dawniej, jestem mniej spięta w kontaktach, znajomości są trwalsze, ale do ideału jeszcze daleko. w kwestii depresji nawet się pogłębiło huśtawka depresja-euforia wyklarowały się, teraz widać, że są uzależnione od obecności/nieobecności bliskich (faceta, terapeutki). samoświadomość bywa trudna, ale wiedzieć w czym problem to już coś. pozostaje jeszcze jeden cel o którym wcześniej nie pisałam - odbudowanie/odtworzenie tożsamości. z tym jest trudno, ale pewne drobne zmiany też zauważam.
  7. owszem, tak najprawdopodobniej jest. mechanizm wygląda następująco: skoro cię "opuściła" na czas urlopu, to znaczy, że "coś" musi byc z Tobą nie tak. nie wiem, poprostu jesteś jakaś ogólnie niefajna ale to zbyt bolesna informacja by ją znieść, więc projektujesz te swoje niefajne cechy na nią. to ona musi być zła i beznadziejna, skoro Cię porzuciła. a że jest totalnie zła? klasyczne rozszczepienie. tak, czy siak, nie miej wobec siebie żalu czy pretensji. nie ty jedna tak myślisz pamiętam, jak ja po smsie od mojej (odwołanie sesji) pomyślałam sobie, że oto robi to celowo, by sprawdzić mnie, jak zareaguję co było oczywiście kompletną bzdura i nieprawdą. trudno ocenić, jak było na prawdę, ale może poprostu powiedziała kilka opinii/faktów na twój temat, by Ci je uzmysłowić, a one Ci się nie spodobały co z resztą często się zdarza. nikt nie lubi słuchać na swój temat niechlubnej prawdy, ale czasami ona musi mówić takie rzeczy, żeby je uświadamiać. możliwe, że przejaskrawiasz jej zachowanie? 5-6 sesji masz za sobą na chwilę obecną? to całkiem niedużo, prawdopodobnie z tego co piszesz wasza relacja nie została jeszcze zawiązana, jeszcze nie do końca jej ufasz, tak mi sięwydaje. ale spokojnie, to przyjdzie samo. co do kierunków terapii, miałam na myśli tak ogólnie główne problemy które zgłaszałaś i główne cele które razem ustaliłyście. a z ciekawości jakie to cele? sama jestem ciekawa, bo u mnie na początku te cele były śmieszne, mogłoby się wydawać mało istotne, jak np. "umiejętność tworzenia trwałych relacji z ludźmi", czy "niepopadanie w regularne depresje"
  8. moyraa, to nie jest jeszcze takie złe chociaż ja swojej nie mogłabym uszczknąć ani pół centymetra jej godności, za bardzo ją cenię, szanuje, ....kocham? za prawdę powiadam ci, nie ma sensu szukac kogoś innego. jeśli problem waszej relacji nie polega na tym, że np. czujesz, że ona cię nie rozumie, że idzie w zupełnie innym kierunku niż ty oczekujesz, to znaczy że najprawdopodobniej macie typową borderową relację pacjent-terapeuta i ona będzie cię wkurzać dalej taka jej rola, ty masz się nauczyć wyrażania złości i radzenia sobie z nią bez aktów destrukcji. a gdybys jednak zmieniła terapeute? podejrzewam że sytuacja by się powtórzyła i to nie raz, nie dwa -- 16 sie 2012, 14:13 -- muszę przyznać, że w stosunku do średniej statystycznej opisywanej w podręcznikach, jestem wyjątkowo konsekwentną pacjentką, ani mi w głowie zmieniać terapeutke. jak się raz uczepiło takiej dobrej "mamy", to nie podobnym wymieniać ją na inną
  9. moja, no moja to akurat polega na wzlotach i upadkach, od kompletnego szczęścia po totalną depresję i to wszystko w oparciu o obecność/nieobecność osób bliskich, partnera, terapeutki. nigdy nie miałam tak, żeby nie odczuwać emocji. można je powstrzymywać, hamować się przy innych, ale potem one wybuchają w całej okazałości, najczęściej poprzez akty autodestrukcji. co do pustki - jak jestem szczęśliwa to jestem niczego mi nie brakuje. natomiast pustka z definicji to poczucie głębokiego deficytu, niezaspokojenia podstawowej potrzeby bliskości, na które reaguje się złością. inaczej w przypadku zwykłej samotności - przyczyną jest nieobecność osoby bliskiej i osoba reaguje smutkiem. -- 15 sie 2012, 19:57 -- aha, a co do tych rozmaitych rodzajów pustki - to jest potoczne nadużywanie tego słowa. w końcu każdy może czuć jakąś "pustkę", przez siebie tylko definiowaną. w żargonie psychologicznych pustka jest jedna, dotyczy najczęściej z.o. z wiązki B i charakteryzuje się tym co napisałam powyżej
  10. kolejny nawrócony na borderline. uprzytomnię ci, że przed tobą przewinęła się już tędy cała czereda takich, co to po przeczytaniu skróconego opisu bpd twierdziło, że to ma.
  11. a nie aby "osłabić"? zaleczenie totalne jest dyskusyjne w każdym wypadku. co do terapii jej skuteczność owszem, zależy od stopnia pochrzanienia pacjenta, ale również od motywacji, inteligencji oraz od stopnia dopasowania osobowości pacjenta do osobowości terapeuty. mówi się, że antyspołeczny podtyp bpd rokuje najsłabiej.
  12. popadanie w czarną rozpacz z powodu urlopu terapeutki. zdecydowanie
  13. chiha, sorry za obsuwe, zapomniałam o tym wątku jak sobie wyobrażają? na pewno nie tak, jak widzą mnie osoby bliskie uświadomione co do mojego stanu, które skutecznie wypierają z głowy tą informację. Ale moim zdaniem po pierwsze dużo czasu musi upłynąć, nim człowiek ogarnie sobie ten klucz tak, że faktycznie coś z niego zapamięta (u mnie na zajęciach po 1,5 wykładzie o bpd laski nie zapamiętały nic poza autoagresją i skłonnością do przypadkowego seksu...) po drugie, jak już sobie tą wiedzę zintegrują w głowie, dochodzą do wniosku, że border to histeryk i awanturnik, w dodatku wiecznie przyćpany, pijany i zaryczany. no taki tajfun poprostu, niewiadomo czy na powitanie przytuli do piersi, czy da po mordzie. Do tego publicznie manifestuje hiperimpresję emocji, codziennie można go zobaczyć biegnącego z nożem w ręku, by wyperswadować chłopakowi potencjalne odejście naturalnie jego wrzaski słyszy przy tym cały blok, podobnie jak jego seksualne ekscesy z nowopoznanymi osobami, które śmiało realizuje na każdym wolnym skrawku barowego krzesła. natomiast cała sfera wewnętrznej patologii, pustki i niepokoju jest przez ludzi z daleka pomijana, skwapliwie ignorowana i szybko zapominana. o tym czym jest brak tożsamości, słabe, chwiejne JA, to już w ogóle nikt nie ma pojęcia, nie widzieli, nie słyszeli.
  14. ja nie mam pojęcia, ale moja terapeutka ewidentnie nie podziela tego entuzjazmu -- 13 sie 2012, 01:39 -- na tym temacie to ja zbiję doktorat, a nie tak głupią magisterkę (śmiej się, głupia, śmiej, a zapłaczesz gorzko nad wrześniową sesją poprawkową)
  15. Atalia, fajny tekst. może załóżmy sondaż: "z którym podtypem borderowego popieprzenia utożsamiasz się?" a potem obliczę jak to się koreluje z charakterem matki, ojca i psa
  16. nie chce być złym prorokiem, ale jeśli facet mówi wprost o braku uczuć (jeśli coś mylę to porpawcie mnie), to nic dobrego nie może z tego wyniknąć. bez miłości nie ma związku i udanej rodziny. a jeśli chodzi o dzieci, to częsta zmiana "wujków" w ich otoczeniu na pewno nie działa dobrze, powstaje niepewność sytuacji, brak stabilności obrazu rodziny, brak poczucia bezpieczeństwa itp, itd. no lepiej ogólnie sie powstrzymać z wprowadzaniem obcych za próg -- 10 sie 2012, 13:16 -- to nigdy nie jest tak proste. ja, albo on. poprostu splot okoliczności spowodował taką, a nie inną kombinację wydarzeń. and also - na tej zasadzie można by dojść do wniosku, dzieci nadużywane seksualnie (w tym ja) też najpierw się zgadzały przecież iść za dorosłym . za prawdę powiadam ci, nie widzę w tym Twojej winy. -- 10 sie 2012, 13:18 -- a co ze znajomymi? przyjaźniami jakimiś, wspólnymi wyjściami, wizytami koleżanek? masz jakieś bliskie relacje przyjacielskie? wychodzisz z domu sama, na spotkania czy imprezy jak za dobrych nastoletnich lat ?
  17. a jaką masz sytuację w domu? mieszkasz z rodzicami czy z kim? pare miesięcy moim zdaniem to o wiele zawcześnie żeby "wprowadzać" do rodziny nową osobę jako wybranka chociaż to zależy od kultury danej rodziny. w bardziej otwartych domach to pewnie typowe, u mnie nie miałoby szans
  18. goddamn it. nic, jak tylko za jajca powywieszać to plugawe tałatajstwo na widoku publicznym ale w ogóle co za czelność?! co za hucpa tak się spoufalać?! mordka36, przez tą ekscentryczną logikę nie miałam nic konkretnego na myśli raczej ogółem całe spektrum dziwacznych pomysłów i poczynań borderowych, które z boku patrząc wydają się bezsensem, ewentualnie pospolitą głupotą. -- 09 sie 2012, 19:09 -- aczkolwiek chyba "uratuj mnie" dostarczy ci konkretnych przykładów ew. 'walking on eggshells' (nie pamietam w tej chwili jak sie to pisze)
  19. True. Dokonałam sporego skrótu myślowego pomijając starą, dobrą autodestrukcję, podciągając ją poprostu do "głupich rzeczy" thx za ręke na pulsie wcale nie taka irracjonalka! ja to bym powiedziała, że całkiem logiczne. U mnie dzieje się to na bieżąco . już samo utrzymywanie niemoralnie niskiej wagi ciała jest ponoć moją zemstą na matce (i bardzo dobrze jej tak ). innymi słowy - bpd rządzi się poprostu odrębną, dość ekscentryczną logiką Babe, wrażenia w takiej sytuacji zawsze są paskudne. ale obiektywnie nie widze powodu żeby wywalać dziewczynę która to całkiem niedawno poczyniła spory krok do przodu, a teraz zbiera wtórne żniwa tego osiągnięcia. tak myślę. Pamiętam siebie, zawalającą czerwcową sesję egzaminacyjną. wchodząc na terapię, byłam śmiertelnie pewna, że ona nie może już patrzeć na tą nieudolną ofiarę losu co to nawet do sesji nie potrafi podejść jak człowiek.
  20. tak jest. potrzeba bliskości jest immanentną cechą gatunku ludzkiego. każdy ją ma i musi realizować, nawet jeśli to powoduje problemy. to taki cyniczny prezent od bozi
  21. teoretycznie jedno zaburzenie nie wyklucza występowania drugiego, tak mi się przypomina. są nawet tacy którzy uważają, że z.o. często występują parami, trójkami. i jest jeszcze taka kategoria ogólna, jak pozostałe z.o., do której włącza sie osoby przejawiające różne cechy dysfunkcyjne z zakresu jednej wiązki np. B. ale być może wynika to poprostu z tego, że z.o. ogólnie są mgliste, mają nieostre granice diagnostyczne, w końcu to nie matematyka. pare postów temu ktoś pisał, że z DSM 5 mają wywalić os. histrioniczną, zależną i schizoidalną. nie wiem czy to prawda ale jak tak, to ciekawa jestem co z nimi zrobią
  22. os. zależna leży bardzo niedaleko od bpd. podstawowa różnica (w uproszczeniu) to taka, że os. zależna w sytuacji porzucenia szuka sobie innego symbiotycznego "nosiciela" i jesli go znajdzie to wszystko jest ok, a border w tej sytuacji wpada w szał i robi głupie rzeczy manifestując złość. już chyba gdzieś o tym pisałam wcześniej. ale ujawniać diagnozy niestety nie musi, a nawet dla dobra terapii nie jest to wskazane. moja nigdy nie nazywa rzeczy po imieniu, zawsze synonimami na około, żeby nie palnąć slangiem prosto z dsm-u. No i po głównych celach terapii sama sobie dojdziesz co ci właściwie jest, jak również po głównych problemach, które się wyklarują w toku pracy to jak po nitce sobie pójdziesz. głowa do góry
  23. goddamn it ufam, że walizki ma już wystawione za drzwi? a co do psychologa to zaplanował dla ciebie testy? bedzie twoim terapeutą czy pokieruje cie gdzieś dalej? jeśli bedzie terapeutą, to raczej nie ujawni diagnozy w gruncie rzeczy oni ogólnie nie lubią ujawniać diagnozy.
  24. tak jest (jak wyżej napisano) uregulować se TSH na początek. to zajmie pare miesięcy jeśli masz (a na to wygląda, że masz) rozregulowane hormony. co do reszty to bardzo ciężko samemu jest określić czy coś się posiada, czy też nie. nawet jeśli spełniasz kryteria zaburzenia, to kluczowe jest nasilenie objawów i ich regularność (względna stałość) w rysie osobowościowym, a tego już obiektywnie nie ocenisz. jednym słowem nic sama nie wymyślisz, musisz iść do specjalisty. -- 07 sie 2012, 00:08 -- a w ogóle to jeszcze musze pokwękać, że jeśli chodzi stricte o bpd, to mam takie wrażenie, że to zaburzenie jest w praktyce zupełnie czymś innym, niż ludzie sobie wyobrażają po przeczytaniu klucza DSM-u.
×