Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. ja to miałam trudną sytuację z matką, która od zawsze wyszukiwała we mnie rozmaitych chorób i wlokła po dziesiątkach lekarzy w polsce. choroby oczywiście nie było, to był jej wymysł (troche taki zespół Munchhausena tylko to ja byłam obiektem realizacji, nie ona). ale miałam wieczne poczucie niedoinformowania i ukrywania prawdy przede mną. byłam tylko dzieckiem i nie potrafiłam sie wtedy obronić. dlatego dzisiaj musze być maksymalnie świadoma siebie. wszelkie ukrywanie prawdy traktuje jako gwałt na moich prawach do wiedzy o sobie i już.
  2. no. biorąc pod uwagę zmiany neurologiczne (oczywiście żadna gwarancja ze każdy bpd je ma) to już w ogóle wszelka kontrola emocji jest dyskusyjna. dla tych którym się nudzi i chcą sie czegoś dowiedzieć filmik trwa godzine
  3. zujzuj, tak z opisu to twoja matka jest wyjątkowo podobna do mojej też nadmiar agresji, na przejawy samodzielności wściekłość i przemoc emocjonalna. ale ja raczej widziałam w niej niestabilność emocjonalną, nadmiar emocji, niż ich całkowity brak. z kolei twoja terapeutka mówi jedynie o rysie osobowościowym, to jeszcze nie to samo co zaburzenie osobowości. rys o ile dobrze pamiętam nie jest zaburzeniem, leży gdzieś pomiędzy normą, a patologią.
  4. to wszystko zależy od człowieka. jeden jest na tyle silny, że zniesie prawde o sobie, drugi nie jest i być może nigdy nie bedzie. jeśli ktoś nie chce wiedzieć - jego prawo. to tak jak informowaniem o płci dziecka. jedni chcą wiedzieć, drudzy nie chcą. wole jednych i drugich się szanuje i w przypadku kodów F powinno być tak samo
  5. 3pe, mi to się wydaje, że ta nieufność do lekarzy może być przejawem zaburzeń na urojeniowym. myślałes o tym w ten sposób? może warto spróbowac się otworzyć choćby po to by sprawdzić, czy ci pomogą. zrezygnować można w kazdym momencie, ale może się okazać, że ci pomogą.
  6. Selma, rozwiniesz dokładniej dlaczego życie sekualne u osób z ocd bywa problemem?
  7. 3pe, nie poddawaj się tak szybko. nawet wikipedia mówi, że proces powrotu do zdrowia po takim epizodzie trwa kilka miesięcy, więc na pewno jest za szybko, żeby stawiać na sobie krzyżyk. napewno potrzebujesz terapeuty w moim odczuciu.
  8. Selma, no dla mnie największa korzyść z tej wiedzy to właśnie taka, że łatwiej jest mi zrozumieć co jest ze mną grane. z chaosu wyłaniają się ramki, już wiadomo mniejwięcej na czym sie stoi. ciężko mi powiedzieć, czy w moim przypadku to opóźnia wgląd w siebie. podczas sesji staram sie o tym poporsut nie myśleć, odsuwać od siebie te skojarzenia o których pisałam wcześniej. a że dystans do siebie jest smutny, no na pewno jest. w moim przypadku to jest ewidentny przejaw porzucenia siebie, uprzedmiotowienia.
  9. hmm. znam to, też tak miałam. dochodziłam do wniosku w pewnym punkcie, na pewnym etapie pogłebiania relacji, że oni są jednak beznadziejni, i ja nie moge z nimi sie dłużej widywać, bo np. marnuje czas, irytują mnie i po prostu nie chce. w tej chwili mam raczej tak, że sama jestem rozłożona na czynniki pierwsze, mam galopujące poczucie własnej beznadziejności i nie chce, żeby z taką mną przebywali. nieraz nie potrafię się nawet odezwać w towarzystwie. uważam że nie zniosą mnie takiej, jaką jestem
  10. ale nie powiedzieli ci ile może wynosić cały czas terapii? że np 4 lata, ale 5? 4 lata to generalnie dość długo, przy czym przerwy i zmiany lekarzy na pewno spowalniają pracę. mnie powiedziano, że "kilka" z naciskiem że raczej długo. wolałam nie pytać co to dokładnie znaczy kilka ale obstawiam średnio z 5...
  11. Selma, no w terapii to może faktycznie nie pomaga jakoś szczególnie ale też bym nie powiedziała, że szkodzi. jak ktoś ma rozum, to nie patrzy na siebie przez pryzmat podręcznikowych objawów, tylko koncentruje sie na swoich realnych problemach, z czym faktycznie sie zmaga. chociaż no dobra, ja mam często tak, że t. mówi do mnie "ludzkim" językiem, opisowo, a mnie w głowie przelatują skojarzenia "o, chęć zlania się z dobrym obiektem", "o, pofragmentowanie tożsamości", itp. innym razem to bedzie dramatyczna (żeby nie powiedzieć absurdalna) próba zatrzymania t., żeby mnie nie opuszczała w moim mniemaniu. sama już nie wiem, ja poprostu traktuje siebie jak taką mysz doświadczalną, wpuszczoną do akwarium. abstrahuję od tego, że chodzi o mnie i rozpatruje swoje objawy z perspektywy obserwatora, bez wzruszenia czy innych uczuć, poprostu to mam, o, a tego nie mam. . -- 10 lis 2012, 21:20 -- nienormalna21, nie radzę sobie. nie umawiam sie poprostu, wykręcam się gładko ile tylko moge. moim zdaniem nie ma takiej opcji, żeby coś z tym samodzielnie zrobić. namawianie "próbuj, może tym razem sie przełamiesz i bedzie ok" jest bzdurą. jeśli masz deficyty osobowościowe to takie próbowanie tylko pogłębi cię w przekonaniu że nie nadajesz sie do bliskich relacji. tylko terapia może ponaprawiać takie rzeczy, a jak faktycznie bedzie działać to wtedy nie bedziesz zadawać takich pytań, poprostu wyjdziesz do ludzi raz i drugi i w ten sposób odczujesz zmianę.
  12. a ile wynosił szacowany czas psychoterapii licząc od początku, od kiedy zaczęłaś chodzić? powiedzieli ci? to co piszesz o sobie, mnie osobiście też pachnie bpd, ale powstrzymuje sie takich interentowych diagnoz, mogłabym cię fałszywie zasugerować.
  13. wieczny brak gruntu pod nogami do mnie ostatnio dotarło, że wyczerpuje kryteria os. unikowej i nie moge tego dziadostwa wyrzucić z głowy, bo nie dostane klarownej odpowiedzi raz na zawsze tak masz/nie nie masz deklu tego zaburzenia.
  14. możliwe że tak jest. ale też nie wierze, żeby terapeuta mógł posługiwać się w pracy tym indywidualnym profilem pacjenta, nie myśląc zupełnie o tym, pod które zaburzenia podchodzi, bo to sie bezpośrednio wiąże chociażby z celami terapeutycznymi. a jeśli chodzi o ilość F przed nazwiskiem, to zawsze zakładałam, że poprostuzaburzenia lubią chodzić parami, trójkami. chyba mało jest osób które mają stwierdzone dokładnie jedno zaburzenie. -- 10 lis 2012, 03:14 -- Lythia, w kwestii leków to faktycznie dużo na ich podstawie nie wydedukujesz. ale kazdy z z.o. może powiedzieć z wzglednie dużym przekonaniem, które z.o. go nie dotyczą na pewno. próbowałaś poprostu drogą eliminacji?
  15. chryste na prawde nie rozumiem i w*kurwia mnie niemożebnie to całe ukrywanie diagnozy przed pacjentem więcej z tego problemu i zamieszania niż korzyści. i psu na bude to ukrywanie, bo jak pacjent trafi do szpitala w pewnym momencie swojego leczenia, to na wypisie i tak otrzyma diagnoze, już nie mówiąc o tym, że główne problemy z dobrze określoną motywacją powtarzające się stale, wskazują na konkretne zaburzenie. pożal sie boże tajemnica poliszynela ja uważam, że da samej sobie przyporządkować określone zaburzenia (bez żadnej pewności) w oparciu o zdefiniowanie twoich głównych problemów i ich hierarchii. do tego trzeba mieć sporą wiedzę podręcznikową, ważne jest, by znać swoje osiowe problemy, z czym się zmagasz na najbardziej ogólnym poziomie. ale samo nazwanie twoich problemów musi być obiektywne, czyli specjalista musi je stwierdzić. domyślam się, że skoro chodzisz na psychoterapie, to nieraz usłyszałaś na swój temat pewne stwierdzenia, interpretacje, wyjaśnienia. na tej podstawie możesz wykluczać poszczególne zaburzenia, a inne brać pod uwage. na pewno przydatne jest obserwowanie swoich zachowań w długiej perspektywie czasu (najlepiej całej terapii) i to, jak układa się twoja relacja z terapeutą.
  16. tak sobie myśle, że skoro nie da sie jej zreformować (odmawia pomocy psychologa) to może spróbuj od swojej strony? przejdź sie do psychologa, powiedz na czym polega twój problem, psycholog wzmocni twoje poczucie wartości, nauczy asertywności, moim zdaniem to bedzie bardzo skuteczne. ja sama nad tym pracowałam ponad pół roku, obecnie już niewiele obchodzi mnie zdanie mojej matki, a wiem od rodziny, że to jej opinia na mój temat jest fatalna
  17. tak se myśle czemu cisza w tym wątku. poniekąd sprawa jest oczywista; dajesz jej ultimatum, albo idze porozmawiać z psychologiem, albo sie pożegnacie. moja matka poza łamaniem prawa jest bardzo podobna do tego opisu. więc skończyłam tą "znajomość". moim zdaniem nie ma powodu żebyś znosił takie zachowanie.
  18. wszystkie kwestionariusze diagnozy osobowości oparte na skali samooceny polegają na subiektywnych opiniach respondenta.
  19. a są tu tacy, którzy popłynęli w platoniczne uczucie do terapeuty tej samej płci? rozmawiacie o tym na sesji? czy temat skrzętnie pomijany?
  20. owszem, ale za drzwiami czeka kolejny pacjent. poza tym jak ramy, to ramy.
  21. już jesteś obserwowany. może czas najwyższy żebyś poszedł zbawiać świat gdzie indziej? -- 08 lis 2012, 11:47 -- nienormalna21, taaa, no wiadomo, że mozna miec takie zdanie, ale trzeba miec jakieś racjonalne argumenty. a facet tylko spamuje i to w wyjątkowo absurdalny sposób.
  22. a co jeśli zdarza się co pewien czas, że moja sesja przeciąga się od 10 do 15 minut? że jestem zbyt forsująca dla terapeutki i ta nie potrafi sobie mnie okiełznać w ramy? czy raczej siebie nie potrafi obronić przede mną? ja bynajmniej nie narzekam, żeby nie powiedzieć, że jestem z tego faktu perfidnie dumna, tylko tak sie czasem zastanawiam, jak ona się z tym czuje, z tym, że przekraczam jej granice? jako profesjonalista i jako normalny człowiek?
  23. śliwka_, ja to ci nie powiem czy masz, czy nie masz. sama rozglądam się po tym temacie próbuje pojąć istotę tego zaburzenia. i w tym celu podpytuje osoby które wiedzą więcej ode mnie z tą krytyką terapeuty nie chodziło mi o typowe ataki, raczej o wytknięcie tego, co sama robisz źle (każdy z nas pewne rzeczy robi źle) więc terapeuta musi z uwagi na dobro pacjenta podkreślać błędne sposoby myślenia, dementować fałszywe przekonania na temat rzeczywistości itp. po drugie miałam na myśli niuanse, wiesz, krzywo się popatrzy, zaśmieje się w nieodpowiednim momencie, a pacjent to podwójnie źle zinterpretuje i złość gotowa. ja sama mam często takie wrażenie że t. celowo powtarza po mnie pewne słowa jakby chciała mnie złośliwie wyśmiać tak jakbym powiedziała coś nie tak, a ona teraz co i rusz przywoływała tą głupote, żeby podkreślić jak głupia jestem, że powiedziałam coś takiego racjonalnie wiem, że jest życzliwa i nie robi tego w złej wierze, ale emocjonalnie cała kurcze się w sobie
×