Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. Selma, w nawiązaniu do http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia ... udzmi.html w jakiej relacji pozostaje osobowość symbiotyczna względem bpd? czym najprościej różnią się te pojęcia?
  2. natas, bardzo ciekawy koszyk przypadłości. jestem pod wrażeniem wiesz przypadkiem na jakiej podstawie (o ile wyjawili) dostawałaś konkretne diagnozy? co decydowało np. o psychopatii? bpd? bo co do schizo to się domyślam. jak myślę nad tym, to wydaje mi się, że twoja postawa wobec ludzi, taka dość interesowna, mogła być zinterpretowana jako zaprzeczanie potrzebie bliskości i stąd 2 pozornie przeciwstawne diagnozy bpd-psychopatia
  3. Ivann, sama nie wiem chodzisz faktycznie już długo i jeśli w dłuższej perspektywie nie jesteś zadowolony z terapii to może jednak warto pomyśleć o zmianie terapeuty? na takiego który nie będzie zafascynowany freudem w tym stopniu ? nie chce namawiać do niczego w ciemno, ale może po prostu warto porównać opcje?
  4. Ivann, sama nie wiem chodzisz faktycznie już długo i jeśli w dłuższej perspektywie nie jesteś zadowolony z terapii to może jednak warto pomyśleć o zmianie terapeuty? na takiego który nie będzie zafascynowany freudem w tym stopniu ? nie chce namawiać do niczego w ciemno, ale może po prostu warto porównać opcje?
  5. nie, no spoko jak chodzi o niezależność w rozumieniu odseparowania się od rodziców to jak najbardziej się zgadzam. w tym przedewszystkim od matki, bo ta jest najbardziej problemotwórcza i stawia opór gdy dostrzeże przejawy takiej separacji. gdybys nie próbowała się od niej uniezależnić, to pewnie nie podjęłabyś leczenia. ale jednocześnie każdy border jest zależny w tym sensie, że nie potrafi znieść porzuceń, nawet tych wyimaginowanych. huśtawki nastrojów biorą się właśnie z tego i skoro nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym, to znaczy, że jesteśmy zależni od obecności bliskich osób.
  6. nie, no spoko jak chodzi o niezależność w rozumieniu odseparowania się od rodziców to jak najbardziej się zgadzam. w tym przedewszystkim od matki, bo ta jest najbardziej problemotwórcza i stawia opór gdy dostrzeże przejawy takiej separacji. gdybys nie próbowała się od niej uniezależnić, to pewnie nie podjęłabyś leczenia. ale jednocześnie każdy border jest zależny w tym sensie, że nie potrafi znieść porzuceń, nawet tych wyimaginowanych. huśtawki nastrojów biorą się właśnie z tego i skoro nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym, to znaczy, że jesteśmy zależni od obecności bliskich osób.
  7. hmm. ciężko mi coś powiedzieć, bo powodów może być masa. po pierwsze może być tak, że oczekiwałaś spektakularnych oświeceń na każdej sesji, a to najczęściej jest subtelne i trafia w dużym stopniu do podświadomości. po drugie być może nie ma dopasowania między tobą, a terapeutką? to jest ważne, by było porozumienie, pewne dopasowanie osobowości. kolejna kwestia, to że być może masz tak, że bronisz się przed mówieniem o trudnych, ale ważnych tematach i maskujesz ich obecność poruszając błahe problemy? po wtóre, jesteś jeszcze relatywnie krótko na terapii. pamietam, że u mnie pierwsze pół roku to w większości było opisywanie biografii ze szczegółami co zajmowało większość czasu na sesjach dopiero gdy względnie wyczerpałam swój potencjał krasomówczy zaczęło się drążenie pewnych problemow i łączenie ich w sieć zależności. no i nade wszystko wiem że to trudne, ale powinnaś powiedzieć na terapii że masz takie odczucia, że nie satysfakcjonuje cię praca na sesjach. -- 09 mar 2013, 00:16 -- jest tu na forum taki wątek "terapia nie działa" przejrzyj go, może troche ci pomoże
  8. hmm. ciężko mi coś powiedzieć, bo powodów może być masa. po pierwsze może być tak, że oczekiwałaś spektakularnych oświeceń na każdej sesji, a to najczęściej jest subtelne i trafia w dużym stopniu do podświadomości. po drugie być może nie ma dopasowania między tobą, a terapeutką? to jest ważne, by było porozumienie, pewne dopasowanie osobowości. kolejna kwestia, to że być może masz tak, że bronisz się przed mówieniem o trudnych, ale ważnych tematach i maskujesz ich obecność poruszając błahe problemy? po wtóre, jesteś jeszcze relatywnie krótko na terapii. pamietam, że u mnie pierwsze pół roku to w większości było opisywanie biografii ze szczegółami co zajmowało większość czasu na sesjach dopiero gdy względnie wyczerpałam swój potencjał krasomówczy zaczęło się drążenie pewnych problemow i łączenie ich w sieć zależności. no i nade wszystko wiem że to trudne, ale powinnaś powiedzieć na terapii że masz takie odczucia, że nie satysfakcjonuje cię praca na sesjach. -- 09 mar 2013, 00:16 -- jest tu na forum taki wątek "terapia nie działa" przejrzyj go, może troche ci pomoże
  9. chodzę bez przerw 1,5 roku. trudno mi powiedzieć, na ile mam trwałą poprawę, bo jestem opornym materiałem, kwestia bpd. są czasy kiedy gloryfikuję terapeutkę ponad wszelką miarę, są chwile kiedy przypisuję jej odpowiedzialność za wszystkie moje załamania i uważam, że prowadzi mnie do zagłady jak dotąd się nie poddałam, więc bilans najwyraźniej na plusie.
  10. chodzę bez przerw 1,5 roku. trudno mi powiedzieć, na ile mam trwałą poprawę, bo jestem opornym materiałem, kwestia bpd. są czasy kiedy gloryfikuję terapeutkę ponad wszelką miarę, są chwile kiedy przypisuję jej odpowiedzialność za wszystkie moje załamania i uważam, że prowadzi mnie do zagłady jak dotąd się nie poddałam, więc bilans najwyraźniej na plusie.
  11. małpka bubu, nie mam pojęcia o jakich normach mówisz. nie narzucam innym moich norm. poprostu świerzbi mnie ręka jak czytam rzeczy niezgodne z rzeczywistością. jesteś de facto na etapie buntu 2 latka, bo taka jest specyfika tego zaburzenia i tylko o to mi chodziło. nie ma to żadnego związku z wiarą w leki czy role chorej osoby. poza tym mit o niezależności to największe kłamstwo bordera wobec siebie
  12. małpka bubu, nie mam pojęcia o jakich normach mówisz. nie narzucam innym moich norm. poprostu świerzbi mnie ręka jak czytam rzeczy niezgodne z rzeczywistością. jesteś de facto na etapie buntu 2 latka, bo taka jest specyfika tego zaburzenia i tylko o to mi chodziło. nie ma to żadnego związku z wiarą w leki czy role chorej osoby. poza tym mit o niezależności to największe kłamstwo bordera wobec siebie
  13. medela, nope. chodzę od początku do jednej i tej samej osoby, którą co do zasady się nie dzielę -- 08 mar 2013, 15:13 -- no ja bym chyba nie odważyła się używać tych dwóch pojęć zamiennie podobne może i są, ale subtelna różnica polega na tym, że do pewnych zaburzeń nadaje się jeden, a do innych drugi nurt. bedąc na psychodynamicznej nie moge powiedzieć, że wiem, jak wygląda psychoanaliza.
  14. medela, nope. chodzę od początku do jednej i tej samej osoby, którą co do zasady się nie dzielę -- 08 mar 2013, 15:13 -- no ja bym chyba nie odważyła się używać tych dwóch pojęć zamiennie podobne może i są, ale subtelna różnica polega na tym, że do pewnych zaburzeń nadaje się jeden, a do innych drugi nurt. bedąc na psychodynamicznej nie moge powiedzieć, że wiem, jak wygląda psychoanaliza.
  15. 100% racji! z gwałtu, nie z gwałtu biologicznie organizm tak samo dobry. wyższy wniosek tudzież popieram
  16. 100% racji! z gwałtu, nie z gwałtu biologicznie organizm tak samo dobry. wyższy wniosek tudzież popieram
  17. no jak to nie ma osób niezaburzonych ? cała populacja jest wypaczona psychicznie? z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji. swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego. co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.
  18. no jak to nie ma osób niezaburzonych ? cała populacja jest wypaczona psychicznie? z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji. swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego. co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.
  19. małpka bubu, jeśli masz bpd i leczysz je, to obecnie w twoim rozwoju następuje to, co u dzieci 2-letnich, a nie nastolatek.
  20. małpka bubu, jeśli masz bpd i leczysz je, to obecnie w twoim rozwoju następuje to, co u dzieci 2-letnich, a nie nastolatek.
  21. to, że terapeutka zasugerowała mu problem, to jeszcze jej nie dyskwalifikuje. dlaczego od razu zmienić? prawda jest taka, że każdy profesjonalista patrzy na nas jak na zespół objawów, które składają się na określone zaburzenia i to się nazywa metodologia. na pewno są tacy, którzy wkręcają pacjentom, że są "wyjątkowi" i nie są wcale kodami icd. tylko gdyby tak było, to oni zwyczajnie nie potrafiliby nam pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie podpada pod żadne zdefiniowane zaburzenie? skąd brać plan leczenia? jakimi technikami się posługiwać?
  22. to, że terapeutka zasugerowała mu problem, to jeszcze jej nie dyskwalifikuje. dlaczego od razu zmienić? prawda jest taka, że każdy profesjonalista patrzy na nas jak na zespół objawów, które składają się na określone zaburzenia i to się nazywa metodologia. na pewno są tacy, którzy wkręcają pacjentom, że są "wyjątkowi" i nie są wcale kodami icd. tylko gdyby tak było, to oni zwyczajnie nie potrafiliby nam pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie podpada pod żadne zdefiniowane zaburzenie? skąd brać plan leczenia? jakimi technikami się posługiwać?
  23. zaqzax-3, szybkie pytanie: opisz swoja reakcję na sytuację opuszczenia przez bliską osobę, np. zerwanie, albo rozluźnienie bardzo bliskiej relacji, wyjazd? i drugie pytanie, dla czego uważasz że twój lekarz się myli? co ci się nie zgadza?
×