Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. so true. :'> to mnie właśnie irytuje, że jak mowa o bpd, to leci wyliczanka - samookaleczenia, seks, uzależnienia, samobójstwa. o rozmyciu "ja" często sie zapomina, to jest pomijane, rzadko dotykane przez terapeutów, rzadziej jeszcze w zwykłych rozmowach jak tutaj. a moim zdaniem to jest duży problem, to rozbicie tożsamości. zawsze zazdrościłam osobom wyrazistym, charakterystycznym. też chciałam być konkretna i wyrazista. taka, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem właśnie taka, a nie inna. chciałam się w ten sposób zdefiniować, tyle że wszystko to odbywało się na krótką mete w zależności od grupy z którą byłam w danej chwili związana, rys mojej osoby się zmieniał. w tej chwili zostałam z niczym, już przestałam oszukiwać siebie, wmawiać sobie, że jestem uległa, czy dominująca, tolerancyjna, czy wroga. to wszystko było na chwile. jestem pustą skorupą
  2. czyli inna nazwa na emocjonalnego 2-latka w ciele dorosłego
  3. bittersweet, ja oglądałam niedawno "October baby" (nie polecam. tandetna, ckliwa i smutna jak pizda propaganda antyaborcyjna). w każdym razie na samym początku jest powiedziane że główna bohaterka oprócz innych problemów zdrowotnych ma bpd. kompletnie, ale kompletnie nie widać tego na filmie. ktoś kto to wymyślił był totalnym ignorantem, wszystkie zachowania tej postacji są w opozycji do klasycznych zachowań bpd.
  4. trudno powiedzieć. ale jeśli ktoś goni kogoś obcego wyklinając go po drodze, to najprawdopodobniej ma jakieś urojenia, wydaje mu się że zwykli ludzie stanowią realne zagrożenie. może być, że akurat schiza paranoidalna, niewykluczone. jak goni, to ja bym starała się przemieścić w jakąś silnie zaludnioną przestrzeń, np. wejść do sklepu, "przytulić" się do ludzi na przystanku autobusowym itp. ew. zadzwonić po straż miejską i opisać sytuacje, powiedzieć, że boicie sie tej pani bo wydaje się niezrównoważona psychicznie. wszelkie dyskusje z panią raczej odradzam raczej nie dotrzecie do niej.
  5. mam sąsiadkę ze schizofrenią paranoidalną. siedziała często w oknie na 1 piętrze i wyzywa przechodniów, w tym moją współlokatorke od ku*rew zdaje się całymi dnia wędrowała gdzieś po osiedlu z wielkimi torbami. później od innej sąsiadki będącej kolpolterem plotek w naszym bloku dowiedziałam się, że staruszka miała urojenia prześladowcze i najprawdopodobniej nosiła w tych torbach cały swój dobytek, bo bała się, że ją okradną. i z nożem przy sobie chodziła po ulicy. też dziwnie sie patrzyła na ludzi. no i to wyzywanie, j.w. mnie też się kiedyś coś dostało, ale nawet nie usłyszałam dokładnie co. w każdym razie babcia poprostu przestałą brać leki na własną ręke, nie miał jej kto dopilnować, poodkręcała gaz w mieszkaniu i w końcu ktoś zadzwonił po straż, czy coś, przyjechała do niej policja, a jak z nią sobie pogadali to od razu sruuu do psychiatry. jak z taką postępować? najlepiej schodzić z drogi, nie patrzeć sie, bo pomyśli, że się z niej śmiejecie, albo planujecie jak ją okraść.
  6. to ja żem powinna była zaznaczyć wyraźnie, do kogo się zwracam
  7. chojrakowa, a nieee, chodziło mi o te posty jak przez kalke nowych osób w stylu "jestem taki, taki i taki, czy to znaczy że mam bordera?!" takich postów jest pełno, a odpowiedź zawsze jedna i ta sama: nikt cie tu nie diagnozuje, idź do specjalisty. kolejne osoby zamiast przeczytać odpowiedzi zadają dokładnie takie same pytania
  8. kur.wa.... :'> kiedy ludzie zaczną czytać posty swoich poprzedników zanim wklepią te durnoty najczęściej w nowym temacie?
  9. chojrakowa, spooooko, jak jak to można do 13 spać? bardzo zwyczajnie, ja tak robie ilekroć moge sen jest najlepszy, najbezpieczniejszy.
  10. chojrakowa, aż się uśmiechnęłam, bo też mi się zdarzało. obecnie specjalizuje się w rzucaniu przed siebie telefonem, moja ukochaną skórzaną torbą, tudzież trzaskaniu laptopem. działa.
  11. aah... cokolwiek co pozwoli mi umrzeć bezboleśnie -- 12 sty 2013, 19:55 -- chojrakowa, ja to już nawet nie potrafię się poodchudzać dla polepszenia samopoczucia i samooceny. ta terapia zrobiła ze mnie bagno odebrała wszystkie najsilniejsze strony i gówno w zamian dała. nie dam rady tak dłuzej. pierdole to jestem totalnym wrakiem nigdy nie byłam tak rozbrojona, nieudaczna i bezsilna
  12. pinda, fajno to słyszeć girl anachronism, przyznam że rzadko bywam w dziale chadu, może to nie kwestia specyfiki bpd, ile raczej dryfowania w kierunku psychotyczności, to jest takim niezdefiniowanym, nieokreślonym problemem który nurtuje ludzi?
  13. ja znam osobę upierającą się, że jest bpd, która twierdzi, że na huśtawki emocji najlepiej pomaga jej zielona herbata :'>
  14. ja cały dzień snułam się pół przytomna, myśląc tylko o tym, że jedyne czego chce to sen, żeby teraz, gdy jest na to pora siedzieć trzeźwiutka i rozbudzona
  15. nie da się chyba konkretnie powiedzieć "co robić". moge powiedzieć z własnego doświadczenia co mnie wkurzało. wzbudzanie poczucia winy: "a nie pomyślałaś jak ja się czułam widząc cię pijaną i pociętą w szpitalu?!" - gó.wno mnie to obchodziło na tamtą chwilę. "a nie pomyślałaś jak się bedziemy czuć, jak ci się uda?!" - ani troche. żądanie zapewnień: "ale nie tniesz się już?" - nikt o zdrowych zmysłach nie przyzna się, że oto pół godziny temu uprawiał na sobie taniec z szablami. "ale wszystko już jest dobrze i nie masz myśli samobójczych?" - ta, w domu wszyscy zdrowi . co można odpowiedzieć na takie pytanie? "ale obiecaj że już nie bedziesz się ciąć" - obiecać mogę, ale jeśli będę się czuć na prawdę źle to najpewniej bedę chciała sobie ulżyć. sobie, nie tobie. ogólnie akceptacja jest najlepszą opcją, a najgorszą grożenie, że jeśli sytuacja się powtórzy, to odejdziesz/zerwiesz kontakt z osobą autoagresywną. jak mijają gorsze chwile, to chce sie z kimś pogadać, niekoniecznie o tym, tak poprostu, normalnie.
  16. Vian, ale zauważ, że tu na forum raczej tylko bpd zadają takie pytania przechodzam się czasem po działach o schizofrenii, o ptsd, itp itd i wszędzie tylko pojękiwania "jak mi źle", "jak żyć" mało analizy, mało zagłębiania w temat. -- 07 sty 2013, 22:16 -- ale ja w przeciwieństwie do Ciebie jestem uboższa o osobiste znajomości z osobami zaburzonymi. tzn ktoś by się tam pewnie i znalazł, znam bardzo osobę z zab, lękowo-depresyjnymi, totalne odzwierciedlenie icd, ale z reguły nie znam diagnozy takich osób.
  17. Saanna, z ciekawości spytam skąd to zdziwienie? na pewno są tu impulsywni. sama jestem ciekawa jak się rozwinie ten wątek.
  18. Hekson, za prawdę powiadam Ci, gdyby wychodzenie z z.o. polegało na osiągnięciu samoświadomości i autosugestii (tudzież modłach, kadzidłach, czy wodzie święconej) to wszyscy psychoterapeuci zdechli by z głodu, z powodu braku pacjentów cudownie samouzdrowionych. a z taką pewnością siebie to albo jesteś kryptonarcyzem, albo w manii (tylko nie bierz se tego do serca)
  19. Hekson, widzę, że inteligentnie odmieniłeś końcówkę po polsku ("borderline'a") ale na początek wyprowadzę cię z błędu. "borderline'a" nie można mieć, tak jak nie masz "narcyza", czy "psychotyka" tylko zaburzenie osobowości określonego typu, ewentualnie można być "borderlinem", czyli osobą o takim poziomie organizacji osobowości. nie, żebym się czepiała, ale strasznie mnie mierzi gdy ktoś tak mówi. z takiej papki pojęciowej miałkiej merytorycznie wynikają później nieporozumienia i błędne rozumienie rzeczy.
  20. Cheshire Cat, za dużo w tym temacie rozpadu tożsamości nie mam niestety do powiedzenia tzn szukałam po bibliotekach czegoś o tym konkretnym zagadnieniu, ale po prawdzie nie znalazłam. myśle, że trzeba szukać w pozycjach nt. psychologii tożsamości poprostu. natomiast jeśli chcesz ogólnie poczytać, to na pewno "zaburzenia osobowości we współczesnym świecie" Davisa 2005 będzie w sam raz.
  21. a to prawda akurat. sama sie nad tym zastanawiałam, że akurat bpd popycha ludzi do drążenia tematu. dlaczego nie schizoidalna? dlaczego nie histrioniczna? itd. myślę, że to kwestia specyfiki bpd, właśnie tego, że balansujemy na granicy między patologią i normą. już nienormalni, jeszcze niepsychotyczni. poza tym w bpd pozostaje sporo wiedzy nie wyjaśnionej. o bpd najczęściej pisze się jako o garści objawów powierzchownych i wtórnych względem problemu podstawowego, a to generuje pytania. -- 06 sty 2013, 16:34 -- aaa. jeszcze zapomniałam dodać; w bpd tożsamość jest porozrywana, a to dodatkowo mobilizuje, żeby gdzieś w końcu przeczytać albo dowiedzieć się jakim się jest, skoro samemu nie można tego zdefiniować raz na zawsze.
  22. hmm myślę, że ekspert nie wypowie się na tym etapie zagłębienia w temat jego zadaniem jest pomagać na poziomie ogólnym i przystępnym dla większości, czyli bardziej na zasadzie "masz problem z niską samooceną" niż "dekompensacja psychotyczna polega na tym, na tym i na tym". aczkolwiek chętnie bym się dowiedziała, co o tym sądzi. wchodzenie w zagadnienie struktury i poziomów organizacji osobowości wymaga znajomości wielu pojęć i definicji, może pogrzeb w podręcznikach od diagnozy psychologicznej? tylko nie takiej o metodach statystycznych tylko takiej bardziej od strony wywiadu może?
  23. hmmm nie, po opisie życia nie da się poprostu zdiagnozować zaburzeń. szukanie zależności między biografią, a zaburzeniami jest bardzo ambitne, ale na te warunki raczej nie ma szans powodzenia. biografia mówi o możliwych przyczynach kształtowania się takich, a nie innych problemów. ale zaraz znajdzie się pińcset osób które powiedzą że miały tak samo, a każda z nich bedzie miała inne zaburzenie. poza tym nie mówisz nic o swoich obecnych problemach, a objawy są jednak podstawą do zdefiniowania problemu. pewnie nie powinnam tak wyrokować i mówie tak głównie dla tego że na bpd znam sie zdecydowanie lepiej, niż na innych z.o, ale na pierwsze skojarzenie bpd bym odrzuciła, jako że miałaś bliską relację z ojcem w wieku 2 lat. BPD rzadko może się pochwalić takim osiągnięciem.
  24. sprzatam, najpewniej powtarzasz pewien scenariusz z dzieciństwa. osoba bliska (obstawiam z prawdopodobieństwem 80% że matka) raniła cię często. ale jednocześnie dawała bliskość i miłość więc te 2 skrajności przeplatały się ze sobą w toksycznej symbiozie, jedno występowało w towarzystwie drugiego. dlatego dziś ból kojarzysz z bliskością ergo - lgniesz do osób które go fundują. jeszcze jedno mi się nasunęło - wspaniałe są te osoby, piszesz. skoro takimi dla ciebie są, to może dążysz do tego, by wypracować sobie u nich akceptację i szacunek? są tak wspaniałe, że chciałbyś, by cię lubiły? bo to by znaczyło, że sam jesteś co najmniej tak dobry jak one?
×