Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. myślę, że faktycznie moze działać. czytałam hierarchię celów terapeutycznych które ustaliła, wydają się bardzo sensowne i logiczne. ale to takie moje odczucia, sama jestem na psychodynamicznej nigdy osobiście nie miałam styczności z poznawczo-behawioralną, tak na prawde nie wiem czym się różni w praktyce od psychodynamicznej.
  2. ladywind, ja to przedewszystkim nie mam pewności, czy unikowa mnie dotyczy. w pierwszej kolejności dotyczy mnie bpd, ale jak spojrzeć na moje problemy w relacjach to pod unikową też jakbym podchodziła nie zachwyca mnie to. czy zauważyłam poprawe... trudno powiedzieć. do pewnego momentu, w pewnym stopniu, ale potem trafiam na mur nie do przebrnięcia. stoje, rozmawiam w grupce znajomych i czuje że znajduje sie za ścianą z pleksi. nie moge sie odezwać, z każdą chwilą mam coraz mniej do powiedzenia, w głowie zapadam się w siebie, spadam w dół jjestem coraz bardziej beznadziejna na ich tle, myśle że pora zakończyć tą kompromitację, nie dręczyć ich jużdłużej moim towarzystwem, więc myślę tylko o tym jakby tu spieprzyć do tramwaju śliwka_, chodzi o to, że do nawiązania skutecznej relacji terapeutycznej jest potrzebna bliskość, zaufanie do terapeuty, otwarte komunikowanie myśli, a os. unikowa ma z tym problem i przy najmniejszej krytyce wycofuje sie. no tak napisali w podręczniku w każdym razie
  3. agonista, skoro te twoje tajemnicze zmiany są nie do wykrycia, to rozumiem, że sam dowiedziałeś się o nich na skutek zstąpienia ducha świętego?
  4. chryste ty tu chyba jesteś po to żeby prowokować ludzi. a nie przyszło ci aby do głowy, że gdyby sprawa była taka prosta, każdego z nas powysyłali by na tomografie mózgu żeby obejrzeć dokładnie te tajemnicze "nieprawidłowości w korze", zamiast tracić czas na diagnozowanie na oddziałach psychiatrycznych?
  5. 2 lata to świetny wynik ja, biorąc tę opcję pod uwagę w moim przypadku aż jęknęłam, jak se przeczytałam o rokowaniach terapii. średnio 4 lata bez żadnej pewności, bo główne problemy tego zaburzenia wykluczają się z podstawowymi założeniami skutecznej terapii
  6. ja już nie pamiętam gdzie dokładnie o tym było, ale na pewno bym poleciła w tym temacie przeciwprzeniesienie w terapii pacjentów borderline, i z.o. z pogranicza, terapia poznawczo-behawioralna Linehan.
  7. Selma, pierwszy raz się spotykam tu na forum z tym, że ktoś ogarnia zagadnienie poziomów organizacji osobowości w kontekście bpd. tylko nigdzie nie znalazłam informacji, czy faktycznie wszystkie zdefiniowane z.o. mogą się objawiać na poziomie bpd. na pewno tyczyło sie to histrioników, os. zależnej i już nie pamietam jakiej jeszcze. btw, jeśli przyjąć że bpd to poziom organizacji JA, to jak ci sie wydaje, możliwe jest, żeby jednocześnie być borderem i narcyzem? czytałam kiedyś o takiej opcji terapeutycznej, że można tak prowadzić bpd, żeby rozwinęło się w narcyza, bo ten poziom o wiele łatwiej się leczy. to owszem. w moim przypadku depresja (więcej, totalna niemoc, unieruchomienie) to niewydalona złość wracająca w postaci autoagresji tylko wyjątkowo biernej, rozkładającej mnie na czynniki pierwsze
  8. ja z kolei spotkałam się z takimi opisami w książkach, że takie osoby owszem, potrafią wejść w relacje trwałe i bliskie, ale bardzo rzadko, mają bardzo wąskie grono stałych przyjaciół i dużo czasu mija nim komuś uda sie do nich przebić.
  9. ciekawe co piszecie. pytam, bo mnie nurtuje ostatnio taka kwestia, czym się różnią problemy z relacjami u osoby z bpd, od problemów w przypadku osobowości unikającej, bo w obydwu przypadkach występuje problem ze zbliżaniem się do innych. i czym różni się borderowy "lęk przed odrzuceniem" od tego samego lęku u osobowości unikającej. możecie powiedzieć, że aktualnie jest w waszym życiu sporo intensywnych relacji? czy raczej były/są ale zawsze sprowadzają się do 2-3 osób w danym okresie czasu? ja mam wrażenie że owszem, mam znajomych, ale to są baaardzo luźne, powierzchowne i kruche relacje. w dodatku sama kontroluje, by nie stały się bliższe np. zachowuje się tak, jakbym chciała dać do zrozumienia że nie interesują mnie ich problemy i w ogóle porozmawiajmy sobie najlepiej o kolokwium albo o pogodzie
  10. ok. zastanawiam się ostatnio, czy osoba z tym zaburzeniem zawsze ma trudności w kontaktach społecznych, czy np. miałabyś/miałbyś (wybacz nie jestem pewna twojej płci po nicku ) problem, żeby pracować w miejscu, w którym jest spory przepływ obcych ludzi, a ty musisz ich obsłużyć? czy masz trudność w kontakcie ze wszystkimi ludźmi, czy problemy związane są jedynie z obszarem przyjaciół/znajomych i pogłębianiem relacji z nimi?
  11. no tak apropos relacji, ich zacieśniania. jak jest z wami? ja mam np tak, że w zależności od postrzegania siebie w danej chwili (jestem super - jestem beznadziejna) albo mam siłę i ochote wychodzić do ludzi, przebywać z nimi, albo uciekam od nich. boje sie, że nie zniosą mojej beznadziejności, która własnie ze mnie wyziera, a oni na pewno ją widzą. w takim układzie wycofuje się pierwsza, np. po prostu zostaje w domu, ograniczam kontakty z ludźmi do minimum, nie mam ochoty spotkać sie z nimi po zajęciach. to sie tyczy kontaktów wyłącznie ze znajomymi, nie mam problemów żeby wyjść na miasto, załatwiać sprawy z przypadkowymi ludźmi w sklepie czy w banku. wtedy w perspektywie czasu automatycznie relacje osłabiają sie, zanikają i zostaje sama, a oni trwają w swojej grupie. macie tak? czy raczej z łatwością pogłębiacie relacje z nową osobą, zbliżacie się do takiej osoby bardzo, a jedyny problem jaki się pojawia to ten, że osoba może was nagle opuścić, zniknąć, wybrać towarzystwo innych?
  12. a ja szukam właśnie osób, które mają zdiagnozowane to zaburzenie. są tu takie? mam pare pytań
  13. Candy14, najprawdopodobniej. nienormalna21, eeee, tam to jest tylko takie gadanie. jak nie znosisz ludzi jak dzisiaj sobie popsioczysz, a jutro pójdziesz z koleżankami na kawe? na tej zasadzie wszyscy nienawidzimy ludzi
  14. cóż każdy z nas rozszczepia rzeczywistość na swój sposób
  15. a ja to chyba mam poważne deficyty superego do zwierząt mam bardzo skrajne uczucia. kotki kocham nad życie (wszystkie) psów generalnie nie trawie, nienawidze i najchętniej eksterminowałabym wszystkie te, które stają mi na drodze. własnego psa nienawidziłam tak bardzo, że fantazjowałam o jego uśmierceniu. no. ja wiem, że to jest niepopularne, to co mówie. tak samo z małymi dziećmi. z jednej strony lubie je, tak ogółem, są urocze, bla, bla, bla, ale gdy widze na ulicy pojedyncze dziecko z pojedynczą matką to mam ochote wypieprzyć obydwoje w kosmos. dziecko za to, że ma tą matke tylko dla siebie, a matke za to, że jest zapatrzona w swoje dziecko.
  16. pozory. zaprzeczanie, tłumienie. emocje można zakopać, ale nie da się ich w ten sposób zutylizować. nic nie przepada w przyrodzie, potem w którymś momencie wracają ze spotęgowaną siłą i są jaja, bo sobie np. robisz krzywde fizyczną .
  17. agonista, z przykrością musze stwierdzić, że produkujesz piramidalne bzdury i nie masz pojęcia o genezie z.o.
  18. jeden, nope. resocjalizację studiowałam. agonista, sorry, ale tak namotałeś, że nic z tego nie zrozumiałam co ma dojrzewanie hormonalne do patologicznych zmian w układzie nerwowym, które notabene mają geneze w okresie prenatalnym albo wczesnodziecięcym?
  19. jeden, jeśli traktować taką pękniętą noge jako alegorię terapii, to jak najbardziej sie zgodze. nie łudź się. na sądzie ostatecznym wyciągną z kieszeni fakturę na swoje datki na kościół i święty Piotr wpuści ich kłaniając się w pas a tak serio, no to nie łudź się. w jaki sposób mają odpowiedzieć za serwowanie złych wzorców wychowawczych? sami już nigdy nie znajdą się w położeniu bezbronnego dziecka. a ja to nie mam w sobie ani 1/4 twojego miłosierdzia. jak jestem wkurzona (a jestem często) to mam ochote eksterminować w mękach tych, którzy mi zawinili. i przez myśl mi nie przeszło żeby zastanawiać się, czy ktoś kiedyś zostanie (a zostanie na pewno) tak skrzywdzony jak ja. nie uratujesz świata.
  20. *Monika*, en chante -- 05 lis 2012, 14:23 -- ja nigdy nie miałam robionych testów poza ćwiczeniami na uczelni, taka podstawka główne składniki osobowości, neurotyzm wyszedł dość wysoki, ale te testy są zawsze orientacyjne. wydaje mi się intuicyjnie, że każda osoba z z.o. ma relatywnie wysoki poziom neurotyzmu. u psychologa nie byłam, od poczatku chodze do psychiatry, psychoterapeuty. no i fakt faktem wybrałam tą osobę m. in. dlatego, że jednak jest psychiatrą. psycholodzy kojarzą mi się z nadmiarem studentów na humanistycznych kierunkach którzy niekoniecznie powinni tam być. na pewno jest sporo udanych specjalistów, ale nie mając polecenia nie poszłabym do byle kogo, a już na pewno nie do bardzo młodej osoby. no i gdybym miała szukać kogoś w ciemno, prawie na pewno wybrałabym faceta. lepiej się z nimi dogaduje. dobre strony? powiedziałabym, że owszem, że dostałam odpowiedzi na bardzo wiele pytań, które dręczyły mnie od zawsze. dlaczego jest tak, a nie inaczej, dlaczego moje relacje są takie jakie są, dlaczego reaguję w określony sposób. dla mnie ta wiedza jest bardzo ważna. pytanie czy to jest korzyść? czy to nie jest jedynie wyjaśnienie? powiedziałabym, że największą korzyść odniosłam z wiedzy na temat własnej diagnozy
  21. śliwka_, przed 30 to wcale nie taki późny wiek jak na terapie silence_sadness, dużo osób mówi tutaj o wyleczeniu bądź niemożności wyleczenia z.o. a po prawdzie z.o. to nie choroba, tego sie nie leczy, tylko pracuje z pacjentem nad zmianą schematów myślowych. to nic innego jak np. mamy zdemoralizowanego nastolatka i sąd decyduje o zastosowaniu wobec niego określonego programu resocjalizacji, który na go przystosować tak, by lepiej funkcjonował w społeczeństwie. i ja wiem, że resocjalizacja ma śmieszną skuteczność (ten problem jest wielokrotnie złożony)ale mamy tą przewagę, że chcemy się zmieniać. a klienci wymiaru sprawiedliwości zazwyczaj nie chcą
  22. nie, no ja to bym powiedziała, że nie powinna rezygnować z relacji, tylko zacząć jak najprędzej terapie i oswajać się w tej relacji. pewnie nie bedzie zupełnie gładko ale bedzie sie uczyć na bieżąco opanowania i trwałości. terapeuta bedzie ją ściągał na ziemie z absurdalnych wyobrażeń na temat partnera i to powinno dużo ułatwiać.
  23. to chyba za szeroko postawione pytanie, za dużo by pisac. żyć, się żyje. ale co to za życie
  24. eee, przesadzasz i to grubo. powiedzieć, że wszystkie schematy są złe i najlepiej funkcjonować jak tabula rasa jest niemożliwe i niefunkcjonalne. człowiek na codzień posługuje się setkami schematów i są one konieczne ze względów poznawczych. znajomość pewnych sytuacji (schematy myślowe) ułątwiają i przyspieszają podejmowanie decyzji, reagowanie. gdyby mózg nie potrafił w taki uproszczony sposób poznawać rzeczywistości, utonąłby w nadmiarze informacji, które musiałby każdorazowo przeanalizować bez żadnego podkładu z doświadczeń. -- 04 lis 2012, 20:28 -- śliwka_, nie, no ludzie wy chyba nic nie czytacie na prawde nie ma odrębnej jednostki w icd ani dsm jak "osobowość niedojrzała". tyle nawet wikipedia powie. wchodzicie z jakąś szczątkową wiedzą potoczną i tworzycie mity. każde z.o. jest w pewnym stopniu niedojrzałe. dlatego uznaje się je za rodzaj psychopatologii. co do skuteczności terapii było już o tym kiedyś w innym wątku, ale w skrócie skuteczność zależy od : motywacji pacjenta, wieku, rodzaju, ilości i głębokości zaburzeń, nurtu terapii, ew. farmakoterapii, dopasowania częstotliwości sesji, w końcu dopasowania osobowości terapeuty do osobowości pacjenta.
×