Skocz do zawartości
Nerwica.com

vifi

Użytkownik
  • Postów

    1 546
  • Dołączył

Treść opublikowana przez vifi

  1. jatuzproblemem, Z jednej strony te problemy przeszkadzają Ci rozwijać się w dziedzinach, gdzie chcesz i to na pewno jest flustrujące. Wydaje mi się że nie tyle jest "coś z Tobą nie tak", co masz problemy z samoakceptacją, z rozwiązywaniem problemów, nawiązywaniem relacji, być może też z nazwaniem tego, co czujesz, co w tobie siedzi. Twoja (zapewne duża) wrażliwość uwypukla te problemy i nie pozwala ich po prostu zepchnąć, albo zastąpić byle czym. Możesz nad tym pracować, może też Ci w tym pomóc psycholog/psychoterapeuta. Ogólnie rzecz biorąc, nawet przyjmując kolejny dzień, ryzykujemy. Nie warto pragnąć życia zgodnego z planem, ale Ci chyba nie przeszkadza ta świadomość, tylko jakieś lęki z tym związane. Pytanie jakie? Co się stanie jak stanie się to czego się obawiasz? Czy świat się zawali jak nie rozwiniesz się w 100%? Myślę że daj sobie więcej swobody i wyrozumiałości. Na studiach widziałem gdzieniegdzie ogłoszenia o darmowych spotkaniach z psychologiem, cyz jakiś dyżurach. Może na początek dobrze się tym zainteresować?
  2. Jak się nie dostało ciepła od matki tu później szuka się go byle gdzie. Jak tylko poczuje się ciepło to od razu chce się przyssać i jak najwięcej go nabrać. Jak się nie dostało akceptacji/pochwały od ojca, to często człowiek nakręca się jak tylko zobaczy kogoś, kto jest autorytetem (szef, trener) i zaraz chce mu zaimponować i jak najwięcej jej nabrać. Niestety nawet po przyjaźni, chodzeniu ze sobą, pochwałach zostaje głód. Trzeba go nazwać, zaakceptować, samemu jakby zająć się tym dzieckiem, uznać jego istnienie, dać mu coś dobrego. Tyle wiem.
  3. Zszedłem do 150mg (z 200) i z jednej strony wydaje mi się że jest trochę lepiej jeśli chodzi o nastrój, ale też lęki jeżeli mnie nachodzą, są bardziej intensywne. Mnie nigdy Sertalina nie przymulała, ani nie ograniczała sprawności intelektualnej (biorę Asertin). Czasami miałem wrażenie że uczucia są po niej jakby upchnięte, ale to nie było silne. Psychiatra mówiła mi że może na wiosnę zejdziemy do 100, bo na razie sobie w miarę nieźle poradziłem z tym że natręctwa znowu chciały mi wskoczyć.
  4. Chyba często też mają tak osoby z lękami społecznymi i oporami przed bliższymi relacjami z ludźmi. Jeśli ktoś nie chce być zauważany, to nie chce też być dotykany.
  5. cheiloskopia, witaj. Na ogół ludzie lepiej wspominają oddział dzienny niż zamknięty. Mam nadzieję że Ci tam pomogą stanąć na nogi.
  6. kamiledi15, nie przejmował bym się szczególnie tymi Domisiami. Zastanów się na ile jesteś w stanie decydować o sobie, brać odpowiedzialność za to co robisz. Moim zdaniem to jest dojrzałość, a nie że oglądasz to a nie tamto. Większość dorosłych ogląda głupsze rzeczy i w dodatku wydaje im się że wiedzą najlepiej jak rozwiązać problemy świata. Domisie przynajmniej są edukacyjne . Ciężko mi powiedzieć czy to "zatrzymanie się" ma jakiś powód i czy jest jakieś niezdrowe. Trochę niepokojący jest ten brak relacji z innymi. Nie musisz każdemu mówić o tych zainteresowaniach, ale też nie wydaje mi się żeby to było jakieś dyskwalifikujące. Masz oprócz tego problemy z kontaktami z innymi, albo jakąś sztywność, że denerwujesz się jak coś w twoim pokoju zmieni miejsce?
  7. Nie jestem zwolennikiem Korwina, ale nie wydaje mi się żeby pensja minimalna i wymuszenie na pracodawcach stałego zatrudnienia zamiast umowy o dzieło pomagało ludziom albo gospodarce. Z jednej strony nie powinno się faworyzować umów śmieciowych, ale w wolnym rynku, jak pracownik nie jest potrzebny to jest zwalniany. Ciężko jest coś takiego zmienić po prostu ustawą. Ustawowo zakazać bezrobocia i ubóstwa Jeśli z jakiegoś powodu firmie jest wygodnie zatrudniać ludzi na umowę zlecenie to prawdopodobnie ma ku temu jakieś powody. Ustawa w żaden sposób ich nie zmieni tylko nałoży na pracodawcę jakieś podatki związane z tymi umowami, albo ich zakaże. Jaki będzie skutek? Zwiększenie zatrudnienia? Pracownik, który przestanie być potrzebny, będzie dalej zatrudniany? To jest iluzja. Jedynie zatrudnimy więcej urzędników do sprawdzania. W tej chwili w Polsce oprócz dużego bezrobocia jest duże zapotrzebowanie na pracowników. Wydaje się że powoli przygotowujemy się na przyjmowanie imigrantów, podobnie jak zachód. Gdyby zmuszać ludzi do robienia kursów zawodowych zamiast iść na studia bez przyszłości to by podniósł się szum, ale zmuszanie pracodawców do (w praktyce) zmniejszenia zatrudnienia z jakiegoś powodu ma być w porządku.
  8. Mi pomogły silikonowe zatyczki wyciszające. Wiem że to nie usuwa źródła problemu, ale mam coś na wypadek mega-mlaskania/gadania itp. Wtedy to mnie tak bardzo nie rozprasza (i nie denerwuje). Nawet sama taka możliwość odcięcia się pomaga.
  9. Nie musisz mu mówić że idziesz do psychologa, podobnie jak nie musisz mu mówić że idziesz do lekarza. Mam wrażenie że te diagnozy są trochę na wyrost. W internecie łatwo jest wszystko mieć. Idź się zbadaj i jak rzeczywiście będziesz coś miała, to mu powiesz (jak będziesz chciała). Też wydaje mi się że związek, w którym zostawia się drugą osobę tylko dlatego że poszła do psychologa, jest oparty na piasku i i tak się rozsypie, więc nie bój się i idź.
  10. vifi

    ot

    jak powiesz facetowi że nie szukasz związku, to powinien się odczepić (chyba że to jakiś mega namolny typ), ale powiedz od razu jak się kroi na związek a nie po 10 bukietach róż i naszyjniku . Na ogół w pracy czy w środowisku znajomych przeważają takie relacje po prostu przyjaźni. z tego co pisałaś to ktoś jednak chciał, tylko Tobie nie pasował.
  11. Jeszcze raz sugeruję rozmowę z jakimś doświadczonym księdzem (najlepiej terapeutą). Ja niestety nie za wiele tu pomogę. Nie zmuszać się. Człowiek może odpowiedzieć na miłość Boga (lub nie). Ty chyba jeszcze jej nie doświadczyłeś, tylko doświadczas przymusów psychicznych i lęków. Jeśli walczysz nie ma grzechu ciężkiego. To nie rób. Oprócz godziny mszy na tydzień i powstrzymywania się od masturbacji nie masz wbrew pozorom wielu nakazów. Emocje nie są grzechem, nawet wściekłość. Ty decydujesz co z nią robić. Jeśli mogę coś zaproponować, to uwierzenie w to że obraz Boga, który tylko daje nakazy i straszy potępieniem jest dość stronniczy.Bóg nie postępuje z człowiekiem na zasadzie kija i marchewki
  12. Mówiłem to w kontekście Dekalogu. Jeśli ktoś wstrzymuje się przed ciężkimi grzechami typu zabójstwo, cudzołóstwo czy krzywoprzysięstwo, z lęku, to może i taka motywacja jest lepsza niż nic. Natomiast jeśli chodzi o to że: to tutaj taka motywacja prowadzi do niewoli prawa, która do niczego Cię nie zaprowadzi, zwłaszcza że nie spełnisz najważniejszego przykazania: Przykazania Miłości, w którym zawiera się całe Prawo.Najpierw się robi rzeczy najważniejsze. Powiedziałbym żebyś chwilowo ograniczył się do walki z grzechami ciężkimi, ale i tak zaraz będziesz miał skrupuły że wszystkie takie są. Jeśli chodzi o uczucia to jeszcze raz mówię że nie są grzechem (patrz tu). To że czujesz na kogoś złość to jest tylko uczucie, grzechem może być to że postanowisz się zemścić i go zepchnąć z piętra. Rzeczywiście lepiej by było żebyś ciągle nie podsycał nienawiści do kogoś, ale zasadniczo gniew to uczucie do którego masz prawo. W szczególności gniew na Boga, dlaczego postawił Cię w takiej sytuacji. Prorocy gniewali się na Boga, kłócili się z Bogiem. Jakub nawet bił się z Bogiem i otrzymał imię Izrael. To że nie muszą oddawać rzeczywistości. Skąd wziąłeś to że musisz cieszyć się z nakazów i zakazów? To że pójdziesz do piekła z powodu nienawiści, a np z powodu smutku nie.Podpowiadają Ci to emocje, które nie są do końca racjonalne i niektóre rzeczy niewiele mają wspólnego z Bogiem. Jeśli Cię uwierają ciężary to unikaj nakładania sobie większych. Do piekła się tak łatwo nie idzie. Bóg to nie jest Don Corleone.
  13. Będzie to samo, o ile się nie wyleczysz. Może jeżeli lęk kogoś doprowadzi do porzucenia ciężkich grzechów to lepsza taka motywacja niż żadna, ale dalej nie wyobrażam sobie żeby to miało kogoś doprowadzić do wzrostu duchowego, nie mówiąc już o miłości.Jeśli chodzi o masturbację, to z takim nastawieniem z nią nie wygrasz, tylko ewentualnie wzmocnisz nerwicę. Uprawiaj sport, spotykaj się z kolegami/koleżankami, nie oglądaj pornografii (jeśli to robiłeś) i ona z czasem minie. Spróbuj skoncentrować się na innych rzeczach. Jeśli próbujesz walczyć, ale upadniesz to nic strasznego się nie stanie. Po prostu walczysz dalej. Powtarzam jeszcze raz, że uczucia nie są grzechem, tylko to co z nimi robisz. Uczucia gniewu są w twojej sytuacji normalne, bo rzutujesz swoje lęki na Boga i jawi Ci się jako tyran. Na teraz po prostu zachowaj pewien dystans do tych twoich przeżyć, szukaj leczenia. Myślę że ksiądz z przygotowaniem terapeutycznym też by się przydał. Niekoniecznie do spowiedzi, tylko raczej do rozmowy. U podstaw tych lęków mogą siedzieć zupełnie inne powody. Żeby grzech był ciężki to musi być pełne przyzwolenie woli, a u Ciebie nic takiego nie widzę. Szukaj pomocy, nie bój się. Twoje lęki nie są dogmatami, nie muszą pokrywać się z rzeczywistością.
  14. rttl5, Jeśli starasz się pracować nad czymś, a upadasz to jest zupełnie inna sytuacja kiedy nic z tym nie robisz. Wydaje mi się że najlepiej jakbyś znalazł psychoterapeutę, oraz jakiegoś stałego spowiednika (najlepiej żeby miał przygotowanie terapeutyczne), który by Ci pomógł w tych problemach i ewentualnie mógłbyś się umówić na jakąś rozmowę (nie tylko spowiedź). Nie masz się wyzbywać uczuć. Powinniśmy panować nad czynami i postawami. Postawa to nie to że coś sobie pomyślałeś tylko że np. świadomie życzysz komuś wszystiego co najgorsze i nawet jakby Cię przeprosił i chciał się pogodzić to nie przestaniesz.Pamiętaj też w tym życiu nie osiągniemy stanu bezgrzeszności, ile byśmy się nie starali.
  15. vifi

    niewiadomy lęk

    Gdzie tak słyszałaś? Z tego co ja wiem to z jednej strony mogą występować pewne predyspozycje w psychice (wrażliwość, lękliwość), a z drugiej strony problemy, które nie zostały w dzieciństwie, ale dalej pracują (nie koniecznie jakieś traumy). Bywa że jakieś ciężkie doświadczenia zostają wyparte ze świadomości i albo się ich nie pamięta, albo wydaje się że nic się nie czuje. Chociaż to jest tylko teoria i nie jest tak że każda chora osoba musi do niej pasować. Można np. wybrać terapię poznawczo-behawioralną, gdzie raczej nie grzebie się w przeszłości.
  16. vifi

    Witam

    morcik, Ja też się na początku bałem że w pracy czy na studiach może być podobnie jak w gremlinazjum i lanseum, ale jak dotąd nie spotkałem niczego podobnego. Myślę że raczej powinieneś spróbować tej pracy. Przeważnie ludzie w pracy są bardziej doświadczeni życiem i spokojniejsi. Czasami słyszę o przypadkach mobbingu, czy jakiś nadużyciach, ale to nie powinno to paraliżować przed szukaniem (a jak się trafi to uciekać). Jeśli masz możliwość równoległej terapii, która by Cię wspierała to korzystaj. Daj sobie czas, nie czekaj na wielkie zmiany w minutę. Jak upadniesz to powstań. Jak najmniej się przejmuj.
  17. A na tej terapii miałeś jakieś wsparcie psychologiczne? Jeśli dalej Cię to męczy to tam możesz szukać pomocy. Rozumiem że nie chcesz się narzucać siostrze, ale chwila (no może nie taka mała) rozmowy o tym że coś Cię męczy nie jest chyba takim wielkim zawracaniem głowy. No i pytanie dlaczego nie masz przyjaciół i co robiłeś przez ten czas, bo z jednej strony poczucie winy może się pojawić, ale takie nagłe napady mogą mieć źródło w bardziej aktualnych sprawach.
  18. Nie widzę tam żadnego gada w tle, tylko mężczyznę. Jak na moje oko to jest symbol Jezusa chodzącego po wodzie. Z tego co wiem, to nie tyle gady są symbolem zła, co wąż, ale w Księdze wyjścia wąż jest też użyty w innym kontekście. Mianowicie wąż z brązu został umieszczony na palu i każdy kto się na niego spojrzał nie umierał od jadu.
  19. kafka32, zaparcie się, zdecydowanie i umiejętność realizowania celów rozwija się długo. Jak się nie wyniosło takich nawyków z dzieciństwa, to trzeba je wykształcić później. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale cierpliwa praca nad sobą jak najbardziej może dać efekty. Trudniejsza jest zmiana patrzenia na siebie, konfliktu wielkich marzeń i szarej rzeczywistości. Nie pisałaś żebyś była nadmiernie krytykowana w rodzinie, chociaż mogłaś tak odebrać wyręczanie Cię w tylu rzeczach. Jakiś kompleks niższości nosisz do dziś. Myślę że zmiany dobrze zacząć od akceptacji siebie.
  20. A jak byś opisał taki lepszy świat?
  21. Spokojnie, każdy popełnia błędy. Przeniesienie się do innej klasy to nie jest niewiadomo jaki temat, żeby wszyscy mieli Cię wytykać palcami. Masz może dobry kontakt z jakąś koleżanką, rodzicem?
  22. vifi

    Wszystko na jedną kartę.

    "mega pewności siebie" raczej nie. Może Ci to trochę pomóc, ale może się okazać że będziesz szukał następnych rzeczy, które trzeba poprawić i którymi trzeba zabłysnąć, żeby inni Cię zaakceptowali. Nie wszystkim musisz się podobać. W liceum te kontakty mogą być dużo luźniejsze niż przedtem.Wydaje mi się że ważniejsze od wyrabiania sylwetki jest bycie sobą, ale też zdolność do zniesienia samotności. Samotność to nie jest może nic wspaniałego, ale trzeba uważać żeby nie zgubić siebie uciekając przed nią. Jeśli przed czymś uciekałeś w świat gier, a być może teraz w rzeźbienie sylwetki, to dobrze jest wiedzieć co to było. Wydaje się że masz silny lęk przed odrzuceniem i zranieniem, który chyba bardziej niż taka czy inna sylwetka blokuje Cię przed zawieraniem przyjaźni, szczególnie z dziewczynami (a szczególnie tą jedną), mimo że nie jesteś jakiś wybrakowany społecznie. W sumie lepiej mieć lepszą sylwetkę niż gorszą, ale z tą dziewczyną chyba możesz się jakoś zaprzyjaźnić już teraz, zamiast czekać aż będziesz miał żelazną sylwetkę.
  23. czarnoczerwona, prawdopodobnie masz ładny nos (i resztę twarzy). Dopóki są inne możliwości to nie psuj ich sobie operacją tylko idź do psychologa (a najlepiej psychoterapeuty).
  24. Ja też przez długi czas brałem 200mg i spałem dłuugo (myślę że to wydłużenie snu to raczej przez nerwicę niż leki). Po dwóch latach zacząłem czasami się wybudzać ok 7 rano i potem nie mogłem usnąć przez jakiś czas i cały dzień byłem nie wyspany. Wtedy zszedłem na 150mg i raczej nie mam z tym problemów.
×