Skocz do zawartości
Nerwica.com

CIALO liceum DUSZA muzeum

Użytkownik
  • Postów

    376
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CIALO liceum DUSZA muzeum

  1. niepamietam czy to ja napisalam to "jak zwykle glupie" czy moze ktos mądry to dopisal, a jesli tak, to przepraszam, ze tak bez przerwy pisze glupie posty, postaram sie juz was niezameczac tymi jak zwykle glupimi pytaniami, oczywiscie moje pytanie kasuje, zeby nieodstraszalo innych forumowiczow pozdrawiam
  2. gdzie te rangi sieczyta, u mnie pod nikiem jest wolnosc
  3. piotrek ja juz zmienialam 3 razy, za kazdym razem robilam nowy profil, co w efekcie mam 2 konta zablokowane innego sposobu nieznam, to pomoz jak zmienic, zeby nierobic znowu nowego profilu, bo juz niemam nowych adresow meilowych a mam juz 3 i niepamietam hasel do nich a ten nick za 2 dni (bede miala 30 lat) juz bedzie do du***y
  4. umre 4 grudzień 2036 tylko cholera przed samymi swietami [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:45 pm ] kurde rozwazylam nawet kwestie zmiany nazwiska (zmiane innego chlopa) i ni cholery, bede zyla 59 lat 6 mies i 6 dni , jeszcze zima na dodatek, ziemia twarda, zamarznieta, grabarze sie nameczą ale chyba jakich wnukow doczekam, moi synowie beda mieli 37 i 33 lata wtedy,jak mi sie zemrze ale moj chlop dozyje 72, to se znajdzie napewno jakas babe ja mu dam!!
  5. 30 lat, teraz to sie zacznie dopiero, kremy na zmarszczki, ktos zna jakies dobre?? a od kiedy sie przekwita? ile mi jeszcze czasu zostalo? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:31 am ] aha i musze zmienic nicka , bo juz niepasuje ktos wie jak sie zmienia nicka?
  6. 9 maj trzydziecha na grzbiecie jest tu ktos w tym wieku?
  7. byk... ale uprzedzam, czerwona plachta na mnie niedziala
  8. znam to uczucie doskonale mimo, ze sie lecze na nerwice, i jest juz o wiele lepiej, to nadal czasami dopadaja mnie mysli, ze umre niespodziewanie, osierocajac dzieci. ja mam bzika z kolei na punkcie serca, i zawalu, albu wylewu, nieraz jak zaczne tak myslec, to mam wrazenie, ze moje serce stanie i juz nieruszy, zwlaszcza wtedy, kiedy czuje jak mi przerywa i nirowno chodzi. lekarze zapewniaja, ze to nic groznego, ale tmuczaczyc kozie na granicy.......... oczywiscie teraz jest tylko w trakcie atakow, ktore zdazaja sie naprawde rzadko, poniewaz leki i psychoterapia pomagaja, dlatego namawiam was wszystkich na leczenie, (tych, ktorzy jeszcze tego niezrobili), ataki leku przed choroba albo smiercia to typowy objaw nerwicy, i trzeba to leczyc. co do niektorych wypowiedzi osob, ktorzy pisza, ze wystarczy jakas wzmianka o chorobie, lub umrze ktos najblizszy, to objawy sie nasilaja, mialam podobnie, gdy ok pol roku temu zmarl brat mojego taty, mlody chlop, mial cardiomiopatie, to tez od razu werbowalam net, czytajac wszystko co sie da, w sumie wiele chorub i ich objawow do nas pasuje, bo nasza nerwica jest jak kameleon, dopasuje sie do wszystkiego, o czym sobie pomyslimy....godne podziwu, ale niestety musimy trwac i zyc dalej, ja walcze dla moich ukochanych synkow i meza, oraz dla siebie samej, juz dosc zmarnowalam zycia, poswiecajac sie wylacznie nerwicy!! walcze a latwo niejest, powtarzam sobie , ze moglo byc gorzej, co bym zrobila, gdybym rzeczywiscie miala raka, albo jakas powazna wade serca? wysunel;am sobie na pierwszy plan takie motto, ze niemoge ciagle przypisywac sobie przeroznych chorob, chodzby ze wzgad na osoby, ktore sa naprawde chore, albo kalekie, ktore jezdza na wozkach, co oni maja powiedziec? oni staraja sie zyc normalnie, mimo, ze rzeczywiscie cos im dolega, dlatego wstydze sie tego, ze ja zdrowa jak byk, latam do lekarzy, a sa ludzie ktorzy tej pomocy naprawde potrzebują. jak bylam ostatnio u rodzinnego, to czekal chlopak na wozku, potem w recepcji pytali sie czy wypisywac zwolnienie, a on , ze oczywiscie, ze nie, ze musi pracowac, wstyd mnie ogarnąl jak cholera,ze ja stalam, zeby to zwolnienie wypisac, co wedlug lekarzy jestem fizycznie zdrowa jak byk.... od czerwca wracam do pracy, koniec z uzalaniem sie nad sobą, bede miala yumrzec, to umre i niebede miala na to wplywu, wiec szkoda zycia kochani. zycze duzo sily, i wiary w samych siebie, pozdrawiam serdecznie lidzia
  9. milka, ocziwiscie, ze historia z babcia niebyla wymyslona. ciągle o tym gadala juz po czterdziestce, kazdy wiedzial, w co ma byc ubrana, gdzie pochowana itp, bo miala krotkie te linie to skoro ona zmarla z takimi w tym wieku, to ja z moimi zemre jak bede miala ok 160 lat a co do nicka, rzeczywiscie powinnam zmienic na dusza liceum a calo muzeum
  10. ja na obu stronach reki mam dlugie linie, ale na lewej mam jakies rozgalezienia po srodku, a na prawej mam calkiem prosta, ale szczerze mowie, ze niewierze w te bzdury, sa jeszcze niby linie serca, madrosci, jakies wzgorki i pagorki roznych planet, ktore tez cos oznaczaja... ludzie kochani, nienakrecajmy sie niepotzrebnie, chyba , ze rzeczywiscie krotka linia zycia, jest przyczyną twojej nerwicy, bo rownie dobze, moge sobie wmowic, ze mam palec u nogi ten pierwszy mniejszy od drugiego, albo, ze mam rude wlosy..... a swoja droga moja ŚP. babcia miala na obu rekach linie zycia do plowy dloni, wiem, bo nieraz o tym mowila, i odkad skonczyla 40 lat, czekala na smierc, a zmarla w wieku 89 lat to sa po prostu zalamania , ktore powoduja mozliwosc zginania naszych dloni... a co do decydowania o swojej smierci, powinnismy zaufac losowi, on dobze wie co robi, natomiast jest mozliwosc , zeby samemu doprowadzic sie do smierci, ryzykowne sporty, wyjazdy na wojne, czy samobojstwa, ale to przeciez juz calkowicie nasze decyzje, a nie Boga czy losu... to by oznaczalo, ze jesli mam dluga linie zycie, to dzis wejde na 10 pietro w moim bloku, skocze i sie przekonam, czy ta linia mnie uchronila pozdrawiam serdecznie lidzia
  11. moj porod byl w miare normalny, tyle, ze rodzicom nieurodzilo sie to co pragneli.... bylam podobno planowana, a ztego co mama mowila, nawet mnie robili w jakichs tam dniach,zeby urodzil sie chlopak, mieli juz 2 corki, starsze o 8 i 7 lat i mieli bzika na punkcie syna, gdy mama pojechala rodzic, podobno juz mialam ciuchy naszykowane wszystkie na niebiesko, noi urodzilam sie ja, na dodatek z rudymi wlosami, w ogole niespotykanymi w rodzinie mamy i taty.... potem czesto slyszalam od moich siostr, ze mnie podmienili w szpitalu, czesto tez slyszalam, ze rodzicom bylby lzej gdybym byla synem (pocodze ze wsi), mieli by komu wszystko przepisac, a tak na stare lata zostali sami.... ale ogolnie kochaja mnie bardzo, a ja ich, noi za to ja urodzilam dwoch synkow, mialabym trzech, ale pierwsze poronilam, ale plod byl rowniez meski, dodam, ze moje siostry maja po dwie corki no to tyle na temat mojego porodu, mysle, ze przyczyn nerwicy, mozna sie doszukiwac wszedzie, najwazniejsze by z tego wyjsc i cieszyc sie zyciem pozdrawiam serdecznie
  12. na mojej drugiej wizycie u psychiatry,kiedy mialam juz takie jazdy, ze myslalam, ze zwariuje, ataki dzien w dzien, nieprzespane noce, wzywane pogotowie, itd itp, spytalam ja czy to czasem nie schizofrenia... twardo i natychmiast powiedziala, ze nie, ze mam nerwice. spytalam, skąd taka pewnosc, w koncu jestem u niej 2 raz, a ona na to, ze gdybym miala schize, to przedewszystkim niezadalym tego pytania i niesiedzialabym u niej, niemialabym lekow o wlasne zdrowie i zycie , i ogolnie nieczulabym, ze cos jest ze mną nietak. roznica polega na tym, ze nerwicowcy, szukaja pomocy i wmawiają sobie schize, natomiast rzeczywsicie chorzy, niemaja swiadomosci, ze ja maja, nieszukaja nigdzie pomocy, i ogolnie uwazaja ze wszystko jest ok, zazwyczaj leczenie odbywa sie poprzez inicjatywe rodziny czy najblizszych. wniosek jeden, jezeli zastanawiasz sie czy czasem niemasz schizy, to juz dowod, ze jej niemasz, niewarto sie tym zadreczac, lepiej ten czas poswiecic na znalezienie PRZYCZYNY dlaczego nerwica nas dopadla, nieomojanie problemow, ktore nas gryza szerokim lukiem, tylko stawic im czola, oczywiscie radze isc do psychiatry i na psychoterapie, ale najwazniejsze, to byc szczerym, z lekarzem i z samym soba tez(mowie na swoim przykladzie) pozdrawiam wszystkich lidzia
  13. scud, schizofrenia, a nerwica, to dwie zupelnie inne choroby, niema mozliwosci by podczas ataku nawet jeslimasz wrazenie, ze zwariujesz za moment, ze umrzesz, albo zglupiejesz jesli odkryles "zrodlo" twojej nerwicy, to wielki sukces, a najlepiej jakbys mial mozliwosc odizolowania sie od ojca, a swoją drogąto naprawde przerazajace, zeby miec takich rodzicow, no coz, nie my sobie ich wybieramy. zycze ci duzo sily, pozdrawiam serdecznie lidzia http://www.psychiatria.org.pl/arch/524
  14. ewo125, piszesz o pewnym problemie, do ktorego niechcialas sie przyznawac nikomu........ ze mną bylo to samo, nawet u psychologa, opowiadalam przerozne historie, ktore mogly byc przyczyna mojego stanu, ale tego NAJWAZNIEJSZEGO, ktory mnie naprawde gryzl, niepotrafilam wyjawic nikomu! farmakologia, plus terapia, dawaly efekty, ale TEN PROBLEM, i tak niedawal mi zyc normalnie. wiedzialam dokladnie, ze to ochydne, oklamywalam lekarzy, i sama siebie rowniez, ale zdazylo sie w moim zyciu cos, co w koncu pozwolilo mi sie odwazyc komus powiedziec. wlasciwie, to nawet nigdy niepisalam o tym na forum, moze kiedys sie odwaze, opowiedziec co naprawde ze mna jest. ale ciesze sie, ze wzielam sie za to, ogromnie mi ulzylo, dopiero teraz moge powiedziec, ze sie uwalniam od tego cholerstwa, masz racje, nerwica jest wyleczalna, trzeba tylko wziac pod uwage WSZYSTKIE jej przyczyny, niewolno niczego pomijac, u mnie tez byly lzy, panika, balam sie odrzucenia nawet przez psychologa, ale sie mylilam. marianku a do ciebie pare slow, to bardzo dobze, ze doszles do wniosku, ze twoje zycie niejest takie zle, to juz jakis krok, a moje "zywe" zainteresowanie twoja historia, to chyba taka slabosc do lodziaka to ze dostales skierowanie do szpitala, to nie tragedia, mi tez to proponowano, bo mysle, ze kiedy lekarze widza naprawde trudny przypadek, to przeciez lepiej latwiej wyslac do szpitala i miec problem z glowy, ja nieposzlam i powoli z tego wychodze, mysle ze tobie tez sie uda, to tylko kwestia czasu i determinacji, jestem pewna, ze napiszesz tu pozytywny post, ze jestes juz WOLNY, czego ci bardzo zycze. ewo, a ztoba chcoialabym pogadac, jesli mialabys ochote, marianek ty tez to moj numer gg 5966772 pozdrawiam serdecznie lidzia
  15. marianek, nic z tego!! piszesz jakbys mial sie zamiar poddac, wiem, ze ciezko, wiem, ze to dusi czlowieka od srodka, wiem ja i wiedza tutaj wszyscy na tym forum, kazdy z nas przezywa mniej wiecej to samo, somatyczne objawy dobijaja, gdy sie pojawiaia wszystkie diagnozy najlepszych lekarzy szlak trafia, ALE Z TEGO MOZNA WYJSC!! jestes za mlody, zeby pozwolic na to, by jedyne zycie uchodzilo ci miedzy palcami, wierze, ze masz gdzies w sobie schowana sile, musisz ja tylko odnalesc i uzyc jej. niepozwol nerwicy na to, zeby to ona wygrala, tu chodzi o twoje zycie szczescie, o twoja przyszlosc. a tak w ogole, to mam ochote z toba pogadac, moze na gg, jesli masz, a narazie zycze ci duzo sily i wiary bedzie dobze, pozdrawiam serdecznie lidka
  16. ewuniu, dzieki ci serdeczne, za taki pozytywny post..... to , co przezywalas kiedys, to przeciez codzienny plan dnia wiekszosci z nas, takie posty, daja nadzieje, ze mozna...ze sie da...... tez jestem w trakcie leczenia, jest o niebo lepiej, no ale , jeszcze nie tak jakbym chciala, to prawda, za duzo nam sie zwalilo na glowe, i musimy sie brac w garsc, zeby nerwica nas niezniszczyla, ja zamierzam to samo co Ty, walczyc, mam dla kogo zyc, i niezamierzam sie tak latwo poddac, musze doczekac wnukow, i zestarzec sie razem z moim mezem, obserwowac swiat, ktory wydawal mi sie bez sensu, zamierzam brac z zycia ile sie da. takie motywacje sa bardzo wazne i im wczesniej czlowiek to zrozumie, tym lepiej, bo mysle, ze naprawde szkoda czasu, nerwica kazdemu z nas i tak wyrwala kawalek, albo w niektorych prztpadkach, kawal zycia. powiedzmy DOSC!! POZDRAWIAM WAS CIEPLUDKO LIDKA
  17. blue, niewątpliwie masz racje, kazdy z nas by sobie zyczyl, zeby rozwiazal sie ten, wyjatkowo uciazliwy "problem" -nerwica. ale niema sie co oszukiwac, ludzi z nerwica przybywa, a ci co juz choruja, niewychodzą z tego z dnia na dzien. nieznam takiego zlotego srodka, ktory moglby pozwolic wyleczyc sie z wciagu jednego dnia, i zapomniec o tym na cale zycie. jest mnustwo postow od osob, ktorzy pisza ze chorujas po kilka, a nawet kilkanascie lat, bywa, ze osoby takie czuja sie wyleczone, jest wszystko ok, i tu nagle nerwica powraca..... niema sie co ludzic, osob na tym forum niebedzie mniej, a ztego co widze jest coraz wiecej, dlatego rzeczywiscie wazne jest zrozumienie innych, bynajmniej dla mnie, mysle ze to sprawa indywidualna. pozatym, powinno sie wiecej o tym mowic.......i to gdzie tylko mozna... gracjo masz racje, ze zrozumieniem ciezko, u nawet najblizszych osob, ja odkąd wpadlam na to forum, juz nawet nieoczekuje niczego od mojego otoczenia, jak narazie wasze zrozumienie i wpsarcie pozwala mi jakos funkcjonowac, nieomijajac mojej psychoterapeutki, ktora jak twierdzi, sama przechodzila nerwice. pozdrawiam was wszystkich i zycze udanego beznerwicowego swiatecznego weekendu lidka
  18. tak, to smutne, ze brak tego zrozumienia u ludzi, ktorzy niecierpia na nerwice. ale z drugiej strony sie niedziwie, ja sama bylam kiedys zielona w tym temacie, niemialam pojecia o tych wszystkich objawach fobiach itp. nawet moj mąz ktory jest przezemnie uswiadomiony, ktory jest ze mną, mieszka, on sam, niby rozumie, a jednak...... moj strach przed wyjsciem z domu, nieraz go denerwuje, palnie wtedy, ze to wariactwo, zeby niemozna bylo wyjsc na glupie zakupy do marketu. to naprawde bardzo przykre, ale tak jak pisalam wczesniej, duzo by pomoglo, gdyby mowilo sie o tych sprawach wiecej, a tak ludzie sie po prostu boja tego czego nieznaja, byc moze to sie kiedys zmieni, mam taka nadzieje. pozdrawiam was kochani serdecznie
  19. ewika, pytalam w kilku, wszedzie to samo.........sama juz niewiem co o tym myslec, a swoją droga biore ponad 2 tyg i jest ok, a balam sie troche tej zmiany z seroxatu, ale juz wiecej przeplacac niemam zamiaru. oczywiscie popytam jeszcze jak to jest z tymi cenami, ale tak czy siak to i tak taniej niz seroxat, a w dzialaniu jak narazie niewidze roznicy. pozdrawiam serdecznie lidka
  20. gracja , trzymam za ciebie kciuki, bardzo sie ciesze, ze czujesz sie lepiej, mam nadzieje, ze ten stan juz zostanie. mysle, ze niewarto tracic zycia, trzeba o nie walczyc, wlasnie tak jak Ty! ja sobie tez to powtarzam, chodz niezaesze jest super, ale nadzieja i wiara dodaja mi sily. wiem, ze zaslugujesz na szczescie, tak jak kazdy z nas, moze i robilismy jakies bledy, ale to nieoznacza, zebo los spisywal nas na straty, a niestety nieleczona nerwica moze wyzrec czlowieka doszczetnie, dlatego wspolnymi silami, wspierajac sie wzajemnie wierze, ze pokonamy te choroby. pozatym twoje motto: jest bardzo mądre, czaem trudne do wykonania, ale ale bede je miala ciagle w mysli, zeby isc drogą prowadzaca do mojego szczescia. pozdrawia cie mocno i innych forumowiczow lidka
  21. gracja, powiem szczerze, ze jestem w szoku, co do postepowania twojej matki. dziwne to bardzo, bo jak piszesz, gdy chodzilas na terapie, ( w tajemnicy) odczuwalas wielka poprawe, taka poprawa musiala tez widziec twoja mama, wiec z kad te absurdalne zakazy?! tymbardziej, ze bylas po prubie samobojczej, powiem szczerze, ja tez sie kiedys targnelam na swoje zycie, maja c 19 lat, wtedy moja mama prosila, nalegala, wrecz blagala, zebym poszla sie leczyc, ale akurat to ja bylam nieugieta, wydawalo mi sie, ze poradze sobie z tym wszystkim sama, bylam przekonana, ze wszyscy chca zrobic ze mnie wariatke, postanowilam za wszelka cene pokazac wszystkim, ze nią niejestem. i tak mijaly ,lata, pewne sytuacje i zdazenia z przeszlosci, ciagle byly we mnie, nikomu niemowilam o moich odczuciach, nikomu, sie niezwierzalam i nikogo nieprosilam o rade, balam sie ,zeby, nikt niepomyslal o mnie jak o wariatce. i tu poruszasz bardzo wazna rzecz. otuz rzeczywiscie, wazne jest w tym wszystkim, zeby nasze emocje, a zwlaszcza, ze zle, mialyt jakies ujscie, zeby niezalegaly w nas latami, a ze mna tak bylo, az w koncu balonik pękl, czego efektem jest moja silna nerwica. dzis juz nieboje sie mowic co czuje, nadrabiam stracony czas, ile juz rozmow przeprowadzilam z moja mama, do ilu rzeczy sie jej przyznalam, wiele wyjasnilam, o dziwo ona o niektorych niemiala pojecia, bardzo nas to zblizylo, a mnie niezmiernie ulzylo, bo trzeba umiec, zpychac, te wielkie ciezary, jakie nas gnebią, chodzby poprzez rozmowe z bliskimi. gracjo, chcialabym zyczyc ci duzo sily, bo widze, ze sytuacje masz nieciekawą (ze wzgledu na ex meza, z ktorym musisz mieszkac), moge sobie wyobrazic ile cie to kosztuje stresu, ale postaraj sie , dla siebie samej, moze przyjdzie moment, ze te problemy sie rozwiaza, a tymczasem pozdrawiam cie mocno, niepoddawaj sie, jakbys chciala pogadac to napisz mi numer gg na pw lidka
  22. ogladalam wlasnie grunt to zdrowie, powiem szczerze, podobalo mi sie bardziej niz rozmowy, wydaje mi sie, ze powiedzieli duzo wiecej informacji na temat nerwicy lekowej , w rozmowach bylo przedewszystkim o fobiach. noi super, ze wspomnieliscie o forum, poczulam az takie ciepelko, a sami wypadliscie swietnie, naprawde gratuluje, martusia jestes naprawde przesliczna dziewczyna, super, ze mozecie sie wspierac wzajemnie, rozumiecie sie, wiecie oboje co znaczy ta choroba, a to duzy plus, bo mi np ciezko jest rozmawiac z mezem o czyms, o czym on niema zielonego pojecia. pozdrawiam was serdecznie lidia
  23. ja mam podobny lek, kiedy wiem, ze wreszcie musze sie wziac za sterte prasowania, ktora hoduje zawsze jakies 2 tyg, a drugie tyle, przygotowuje sie psychicznie, zeby to wykonac, a potem prasuje znowu 2 tyg w tym wypadk, zasze na duchu podpiera mnie motto: "co masz zrobic dzis, zrob jutro, bedziesz mial 2 dni wolnego" czy to moze byc tez objawem nerwicy? jak myslicie
  24. piotrek no to dobze uslyszalam pozdrawiam
  25. z tego co dobze uslyszalam, to program na tvn style jest jutro, czyli w niedziele o 10 pozdrawiam
×