Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bad Girl

Użytkownik
  • Postów

    349
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bad Girl

  1. Ja zmagam się z tym odkąd tylko pamiętam... dzieciństwo jest dla mnie czymś przykrym... ciągłym życiem w stachu i samotności. wszystkiego musiałam uczyć się sama, a byłam tylko małą, bezbronną istotą. leczenie podjęłam dopiero pół roku temu. zaczynam dostrzegać, że życie potrafi być piękne. ja też nie wierze w całkowite uleczenie... takie już mamy charaktery i jesteśmy na nerwice przez cały czas narażeni. ale jesteśmy przez to inni, wrażliwsi.... tacy ludzie też są potrzebni. trzeba w tym wszystkim szukać jakiś pozytywów bo inaczej nie damy sobie rady... Dziś czuje się wyątkowo źle. ale wierze, że będzie lepiej... tylko to mi teraz pozostało.
  2. Czy pomogło... na dobrą sprawe tak. zawsze wydawało mi się, że tak tworze związki żebym potem mogła się z nich wycofać. pozbyłam się natrętnych myśli... bo już nie ma nad czym myśleć. pasuje mi to że zostaliśmy przyjaciółmi... zawsze tak wszystko kończe. wiele razy zadaje sobie jeszcze pytanie czy dobrze zrobiłam. wygląda na to że najlepiej na tym wychodze kiedy jestem zupełnie sama. nie ranie przynajmniej nikogo z zewnątrz. Felagund zawsze starałam się stworzyć idealny związek. ale to jest niemożliwe... nic nie jest idealne. a moje dążenia do perfekcji są czymś chorobliwym. czy jestem skoncentrowana na samym sobie? chyba nie... raczej staram się zrozumieć swoje wnętrze które jest dla mnie czymś zupełnie obcym. niskie poczucie własnej wartości.... tak ma każdy tkwiący w depresji. oj, a dzisiaj mam jakiś straszny dołek. trzymajcie się kochani...
  3. Dawno nie zaglądałąm na ten temat... cóż, mnie moje natrętne myśli na tyle męczyły, że odciełam się od "źródła" moich problemów. może poszłam na łatwizne... może za szybko się poddałam. ale nie widziałam innego wyjścia. mija już ponad miesiąc jak rozstałam się ze swoim chłopakiem. nie dotrwaliśmy nawet roku, a było tak blisko. cóż, utrzymujemy ze sobą kontakty, ale wątpie żeby cokolwiek wróciło. pozdrawiam. trzymajcie się ciepło!
  4. też to przeżwałam w 1kl liceum z tego co pamiętam. totalny dołek... myśle że lepiej jak wybrałabyś się do psychologa a nie do pedagog. też często myśle o samobójstwie... ale potem pojawia się strach...
  5. próbowałam... pomaga średnio chociaż w czasie hipnozy jest rewelacyjnie (często nie chce mi sie wracać do rzeczywistości). 1507 chesz spróbować tego że zbierasz informacje?
  6. takie skutki uboczne to normalna rzecz... zwłaszcza że tak szybko zwiększyłaś dawke. miałam wszystko identycznie tak jak ty... jeszcze do tego dochodziły koszmary w nocy i jeszcze większa depresja. nie chce cię znechęcać ale to wszystko przeszło mi po jakiś 2-3 tygodniach. a leki zaczeły działać po miesiącu. ale każdy jest inny więc to jest raczej indywidualna sprawa. jeśli jesteś czymś zaniepokojona, najlepiej porozmawiaj ze swoim lekarzem. ale wg mnie wszystko jest ok. musisz przez to przejsc... trzymaj się :)
  7. Nefi dziekuje za pocieszające słowa :) ty masz lepiej, twoja terapeutka jest kobietą a mój psychiatra to facet ciągle nasuwają mi się myśli, że taki właśnie powinien być mój przyszły wybranek. troche to głupie, wiem. rozmawiałam już o tym z moim lekarzem (tzn. wysłałam mu smsa bo w cztery oczy było mi głupio o tym mówić) i stwierdził to samo co ty, że z czasem to minie... kiedy tylko będzie lepiej i nie będe potrzebowała pomocy. a takie bliższe relacje między pacjentem a terapeutą tylko mogą sprawić że lepiej pozna się przyczyne wszelkich dolegliwości psychicznych jeszcze zainteresowała mnie jedna rzecz... chodzi o te pamiętniki... naprawde lepiej się poczułaś kiedy je podarłaś? jejku ja mam w domu z 15 pamiętników w szafie. może zbyt często przez to wracam do przeszłości....
  8. Jaga mam do ciebie takie pytanie... z tego co piszesz musisz być w bardzo dobrych kontaktach ze swoim terapeutą. ja mam podobne odczucia i też - gdybym mogła wybierać - podziałabym się w gabinecie psychiatrycznym tylko wiesz czego się boje? że za bardzo uzależniam się od jego osoby. tylko przy nim czuje się bezpieczna, rozumiana itp... nie czujesz czegoś takiego? bo ja stale o nim myśle i troche mnie to męczy... pozdrawiam.
  9. Dziękuje Wam wszystkim za odpowiedzi. to prawda... trzeba wziąść się w końcu w garść. wiadomo, nam - osobą w depresji - ciężko jest się podnieść. to jest właśnie tak jak mówisz Nefi... wrażliwi ludzie nie na wszystko się zadzają. taka nasza natura. Mooni, ja o swojej chorobie dowiedziałam się dopiero jakieś pół roku temu... a żyłam z tym przez cały czas. gdybym wiedziała wcześniej, może chociaż dzieciństwo bym teraz miło wspominała... ta psychoterapia to naprawde dobra rzecz... musze się nad tym zastanowić i porozmawiać ze swoim psychiatrą. trzymajcie się :) ps. Mooni nie zdołowałaś mnie :) po prostu wziełam to pod uwage, że też moge mieć takie skutki po zwiększeniu dawki
  10. nefi twoja wypowiedz podtrzymuje mnie na duchu... może potrzeba troche więcej cierpliwości. na czym tak naprawde polega terapia? o czym rozmawiasz z psychologiem? (jeśli można wiedzieć?). ja jak na razie do leków stosuje jeszcze terapie hipnozą. ciężko jest trafić na dobrego terapeute? pozdrawiam :)
  11. jestem takiego przekonania, że jeśli ktoś nie chce z nami spędzać czasu to nie ma co na siłe ich prosić... najgorsze jest to, jeśli ktoś coś robi z litości.... jestem pewna, że w życiu napewno spotkasz jeszcze nie jedną osobe która cię zrozumie i polubi. ja też nie mam wielu znajomych... nie ufam ludziom.. może dlatego. i również tak jak ty jestem indywidualistką bardzo emocjonalnie wszystko przyjmuje.... a twój chłopak ma fajnych znajomych? może moglibyście się razem spotkać... nie szukaj nikogo na siłe... zobaczysz, że to przyjdzie samo :) pozdrawiam!
  12. Witaj Mooni! u mnie mija już tydzień jak zwiększyłam dawke... i nic nie odczułam... myślisz że po dłuższym czasie mogę też odczuwać takie skutki uboczne? Biore te 100mg ale tak naprawde nie widze żadnej poprawy... wciąż depresja daje o sobie znać... ja już chyba nie potrafie myśleć pozytywnie... pozdrawiam i dziękuje za informacje :)
  13. Witajcie! ja również jestem w trakcie kursu... już jakieś dwda miesiące. jestem chora od dzieciństwa. lekcje z teorii jakoś przeżyłam. na szczęście nie było tam zbyt wielu ludzi. teraz mam problemy kiedy musze jechać gdzieś dalej bo źle się czuje... ale biore leki i jakoś to jest. szkoda, że nie mamy jakiś przywilejów w związku z naszą chorobą na egzaminie było by prościej. pozdrawiam!
  14. ale ja sobie już na tyle nie radze, że nawet lekarz mi to zaproponował. depresja uderzyła z większą siłą... dlatego zastanawiam się nad tym wszystkim... jeśli znowu będe się czuła źle przez pare tygodnie zanim się do tej dawki przyzwyczaje...
  15. zamierzam zwiększyć dawke z 50 mg na 100 mg. czy będe odczuwała jakieś skutki uboczne przy takim zwiekszaniu dawki?
  16. Kazał ci stać? może nie trafiłaś na odpowiedniego specjaliste... po pierwszej wizycie nie ma prawie żadnych efektów. ale z czasem jest lepiej... ale nie ma się czego bać.
  17. Mam podobnie... zastanawiałam się jak można mieć lęk przed "niczym". u mnie jest jednak tak, że czuje się najgorzej wieczorem. kłade się spać i czuje się nieswojo. jak ktoś by mnie spytał, co mi jest. odpowiedziałabym, że nie wiem. Dobrze, że sie nie poddajesz. najlepiej to chyba zająć się czymś konkretnym... żeby nie myśleć tak często o tym. możliwe, że depresja też cię dopadła... trzymaj sie ciepło
  18. nie hipnotyzera ( bo to już ma związek bardziej z magią ), ale hipnoterapeuty. dlaczego mówisz od razu, że to nie działa? za pierwszym razem trudno jest wprowadzić się w głęboki stan. ale ja będąc już piąty raz potrafie się wyciszyć i uspokoić jak nigdy wcześniej. dlatego takie wizyty mi akurat pomagają. ale potrzeba do tego też cierpliwości i wiary. pozdrawiam
  19. znam dobrego hipnoterapeute z Poznania... sama u niego się lecze technikami relaksacyjnymi. jest naprawde wporządku...
  20. rozumiem też często myśle o tym, że to jest chemia. no ale jak mi pomogło to jeszcze będe to brała ja pije przy asentrze... i nic mi nie jest.... pozdrawiam!
  21. dokładnie mam tak samo...wachania nastrojów, uczuć są na porządku dziennym. tez powiedziałam o tym swojemu facetowi. zrozumiał, że to choroba, jest wyrozumiały.ale i tak przychodzi taka chwila, że wydaje mi się, że go nie kocham... powiem wam, że u mnie było tak w każdym związku. zazwyczaj kończyło się to rozstaniem
  22. możliwe że jest to po prostu efekt odstawienny :) zazdroszcze ci, mnie jeszcze czeka siedem miesiecy brania... lekarz powiedział ci jak odstawić leki ? tzn w jakich ilościach? jak sie czujesz w ogóle? choroba nie wraca? pozdrawiam :)
  23. a jeśli chodzi o otwieranie komuś drzwi, macie to samo? bo ja otwieram tylko znajomym, którzy wcześniej uprzedzą mnie, że przyjdą o tej i o tej godzinie Pąkla staram się wystawiać na zagrożenie... ale jakoś nic to nie daje... może to jest nadmierna nieufność do obcych ludzi... sama już nie wiem...
×