Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bad Girl

Użytkownik
  • Postów

    349
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bad Girl

  1. no właśnie.... Z tym sie zgodze. Niech tylko mój chłopak spróbuje sie mi przeciwstawić, albo zwrócić mi w normalny sposób uwage - od razu sie zamykam w sobie i nie odzywam do końca spotkania. a potem chce mi sie płakać, bo stwierdzam, że to głupstwo. nie umiem sobie poradzić w naprawde wielu przypadkach. on jest mi najbliższy... a nie potrafie dać z siebie wszystkiego... wszystkich uczuć itd. czuje wewnętrzną blokade, jakiś niezrozumiały dystans. czuje, że mu nie ufam, a przecież nie mam podstaw żeby tak twierdzić... nie wiem już sama
  2. Piko a jesteś w jakimś stopniu chłodna emocjonalnie? że często nie masz ochoty na przytulanie albo czułość? Bo ja tak mam i mi ciężko z tym
  3. Mam do Was pytanie... czy chodząc na psychoterapie mieliście stwierdzone jakieś zaburzenia osobowości? typu osobowość anankastyczna, schizoidalna, depresyjna? bo czytając o tym zauważyłam wiele podobieństw które mogłabym przypisać sobie czy innym, mającym natrętwa myślowe. Myśle, że jest to ciekawy temat...
  4. Ludzie to nie schozofrenia gdybyśmy tak sobie to okazało by się, że wszyscy forumowicze są chorzy psychicznie. a wtedy całkowicie zmieniły by sie statystiki
  5. Tomek, a czy ty bierzesz aktualnie jakieś leki? Może miałeś kiedyś coś wspólnego z narkotykami? bo to też często wpływa na psychike. schizofrenicy nie zdają sobie sprawy ze swojej choroby. a ty potrafisz powiedzieć co odczuwasz, czego sie boisz itd. Bądz dobrej myśli. Potrzeba ci napewno pomoc jakiegoś dobrego specjalisty który sie na tym zna
  6. Tomek to napewno nie schizofrenia... to zapewne stan derealizacji. ja ostatnio też takie coś przeżywam i nie jest to napewno miłe doświadczenie. czuje, że chciałabym uciec, bo wszystko wydaje mi sie takie obce... niezrozumiałe. nie zwariowałeś.... uwierz mi. pozdrawiam :)
  7. Jeśli obiecała, że zacznie robić coś więcej niż do tej pory to już naprawde ogromny krok do przodu :) to jest racja, że NN rozdziela.... to jest smutna prawda, ale razem można przetrwać naprawde wiele i dobrze że z tym walczycie. i obydwie strony tego chcą, bo to już połowa sukcesu :) do leków ma sceptyczne podejście a to nie dobrze.... trzeba przetrwać pierwsze tygodnie mimo że jest ciężko. ale później efekty są naprawde zaskakujące. w sumie jeśli zacznie chodzić do psychoterapeuty to on sam zdecyduje czy te leki są potrzebne czy też nie. a powiedz, na jakim tle twoja ukochana ma natręctwa? jeśli możesz o tym mówić oczywiście. no i uważaj, żebyś czasem sam nie wpadł w jakąs nerwice... musisz mieć naprawde dużo siły. ale wierz, że wszystko się ułoży :) jeśli chcesz pogadać to ja zawsze chętnie posłucham. w końcu co nie co wiem o tej chorobie więc jeśli się na coś przydam, moge w czymś pomóc to czuje się lepiej. nie raz czuje się do niczego... Nerwica to ciężka choroba... duszy Życze miłego dnia. Trzymaj sie ciepło!
  8. My - cierpiący na NN - nie zawsze widzimy sens w tym wszystkim. Przychodzą dni, kiedy nawet nie chce się już walczyć i starać... bo nie widać rezultatów... a więc po co się męczyć. Rozmowa na te tematy jest niezwykle trudna (wiem to po sobie) bo po pierwsze cieżko mi rozmawiać na ten temat zwłaszcza, że moge zranić mówiąc "czuje że cie nie kocham, mam wątpliwości"... a po drugie jeśli się jest osobą zamkniętą w sobie... sam wiesz... trudno sie mówi o tym co siedzi głeboko w nas. a czy twoja dziewczyna bierze chociaż jakieś leki? w jakimś stopniu one naprawde pomagają. przede wszystkim poprawią nastrój... a kiedy jest się zadowolonym z życia, to i inne rzeczy przychodzą łatwiej. tak mi sie przynajmniej wydaje... ale terapia to dobry pomysł... i nie rezygnuj ze swojej walki. namawiaj ją do tego tak długo aż jej sie to znudzi i wrecz ze złości, żebyś dał sobie spokój pojdzie tam i sama zobaczy że psychoterapia może zdziałać cuda. dobry lekarz to podstawa... ale myśle że można go znaleźć. I przy okazji życze ci dużo wytrwałości i powodzenia. Z nami nie jest łatwo. ale bez nas... sam wiesz. Pozdrawiam
  9. antistatic mam wrażenie jakbyś pisał o mnie... zachowuje sie identycznie tak samo. I nie dziwie ci się , że nerwowo już wysiadasz... bo to odbija sie na obydwóch stronach. Sama zaczynam powoli zauważać że mój chłopak psychicznie nie daje rady. Ale co zrobić.... nie mam pojęcia jak z tego wyjść. Pozdrawiam
  10. Dzięki Stanwin za informacje. Masz racje.... ja jak zawsze przesadzam. ale przynajmniej sie uspokoiłam Pozdrawiam :)
  11. Witam! słuchajcie mam pytanie, bo ktoś w tym temacie stwierdził, że "Asentra to poważny lek psychotropowy..." Przecież antydepresanty to nie to samo co psychotropy... chyba, że sie myle? bo jak na moje łagodne lęki i natręctwa to może za silny lek? może nie jest mi potrzebny... przestraszyłam się bo jeśli lek nie jest konieczny to grozi nawet śmiercią... no i prosze... teraz cały dzień będe myślała, że od tego umre :/ pozdrawiam!
  12. Lucy musisz mieć naprawde silne te napady lękowe... ja akurat miałam łagodniejsze... jak często one ci się zdarzają? Powiedzcie mi, czy antydepresanty to psychotropy? bo tu na forum ktoś tak napisał... zawsze mi sie wydawało, że to nie prawda. zaczynam sie zastanawiać czy te leki napewno mi są potrzebne... może mi tylko zaszkodzą... bo tak naprawde nic mi nie jest... nie wiem co myśleć ps. Piko jak tam po spotkaniu z ukochanym? :)
  13. Patrzcie co znalazłam... : "Miłość maniakalna jest intensywna i obsesyjna, często myśl o partnerze jest przyczyną ciągłego lęku przed jego utratą. Polega na stałej potrzebie podtrzymywania uczuć i uwagi przez partnerów, a także nieustannego rozpraszania wątpliwości co do wierności i zaangażowania..." Jeszcze tego brakowało żebyśmy mieli jakąś manie Piko ja po tych tabletkach w dzień czuje sie zmęczona... a w nocy w ogóle nie śpie ciągle musze coś pić, głowa jakaś cięzka... i myśle troche wolniej Ale tak czy inaczej po tych tabletkach myśli nadal będą te same? bo lekarz mi powiedział, że najpierw ustępują lęki, a dopiero na samym końcu natręctwa. a mówił że mam je brać przez rok... no wiesz, ja cały czas jestem na takim "etapie" że stale szukam u niego jakiś wad... po za tym mam to co ty, że jak coś zrobie dobrze to od razu myśle "aha, teraz wiem że go kocham, jestem tego pewna". właściwie to ja ciągle o tym myśle... czy go kocham czy nie... czasem myśle o tym czy to jest rzeczywiście "ten"... zastanawiam co bym czuła gdybyśmy sie rozstali. i wpadam w panike jeśli pomyśle, że bym za nim nie płakała i bym sobie poradziła... jak nie napisze, albo sie nie odezwie to od razu mam wrażenie że sie mną nie interesuje i w ogóle... A ty? co teraz czujesz i myślisz? pozdrawiam :)
  14. Leki powinno się brać równo z psychoterapią podobno... tylko dzięki temu można je potem spokojnie odstawić. ale nie znam się na tym... trudno powiedzieć. Masz racje Aklo, ile można sie truć...
  15. Witam Kochani? Jak tam się czujecie? Bo ja dość dziwnie... po tych tabletkach... wczoraj wieczorem tak bardzo sie załamałam tymi objawami, że myślałam że już nigdy wiecej tego nie wezme. rano było już na szczęście lepiej...
  16. biorąc tabletki może wam sie wydawać że jest wszystko wporządku... ale psychiatra ma chyba racje... kiedy gwałtownie sie je odrzuci wszystko może wrócić do stanu zanim sie je brało... może ale nie musi... chyba... ostatnio słyszałam historie o babce która brała antydepresanty i mysłała że już jest wszystko wporządku.. życie nabrało kolorów itd... chyba bez zgody lekarza rzuciła leki... i po jakimś czasie załamała sie... wróciła depresja...nie potrafiła sobie poradzić i skoczyła przez okno.. nie wiem co myśleć...
  17. to może być wynikiem choroby ale nie musi.. ja cierpie na nerwice i czasem nie okazuje uczuć, jestem zimna... ale wiem, że w głebi duszy kocham... bo gdyby tak nie było, to już dawno zerwałabym z chłopakiem, a nie walczyła ze swoimi myślami... prosty przykład: przychodzi do mnie ukochana osoba... 15 minut jestem szczęśliwa, że go widze... później wpadam w dołek i zaczynam wymyślać różne rzeczy... wydaje mi sie że go nie kocham i wszystko mi w nim przeszkadza... nie chce żeby mnie przytulał ani nic... w czasie kiedy chce wyjść rzucam mu sie na szyje bo stwierdzam, że jednak go kocham i nie przeżyłabym gdyby mnie zostawił.... wszystko pokręcone i niezbyt fajne dla obu stron... neurotycy podobno często mają problemy w związkach... bo jesteśmy troche "inni"... ale można z tym walczyć. nie wiem czy ty akurat cierpisz na jakieś zaburzenia albo dziewczyna Dudiego... Pozdrawiam :)
  18. Niezdecydowanie i ciągłe pytania na temat "czy kocham czy nie..." jest wynikiem natręctw... Sama się na to lecze i wiem co to znaczy... Dudi wyobrazam sobie jak trudne to musi dla ciebie być.... ale druga połowa też potrzebuje zrozumienia w swoim cierpieniu i chorobie... nam z tym też nie jest łatwo... ciągła zmiana nastroi, uczuć...
  19. Lucy a brałaś od początku całą tabletke? bo widziałam że niektórzy pisali tutaj że biorą stopniowo zwiekszając dawke.. a on kazał od razu jedną cała... i powiedział, że jeśli nie będzie po 2 tygodniach żadnych zmian to zmieni sie lek, na silniejszy. może poproś o jakąś zmiane... a powiedz mi, miałaś po tym jakieś skutki uboczne? jak ta psycholog powiedziała że lubi pracować nad natręctwami to chyba dobrze co przynamniej wiesz, że dobrze przyłoży sie do tego pozdrawiam wszystkich :)
  20. Witam Kochani! Własnie wróciłam od psychiatry... ciesze sie, że mam już to za sobą. Lekarz okazał sie być bardzo sympatyczny. cały czas słuchał i wszystko sobie zapisywał. doszliśmy do tego że mam nerwice natręctw, zaburzenia lękowe i minimalne objawy depresji.. zapisał mi Asentre... ten najsłabszy rodzaj chyba... mówił, że chłopak ma mi wykupić lek i w ogóle nie pokazywać na oczy ulotke. z tym że ja już mniej wiecej wiem jakie to są skutki uboczne, a chciał mnie chyba przed tym uchronić ogólnie było mało czasu na rozmowe o tym co mnie teraz najbardziej gnębi, czyli o natręctwach dotyczących chłopaka. stwierdził, że jestem emocjonalnie rozstrojona... i proponował hipnoze. na wyciszenie sie i w ogóle... jak mi o tym powiedział i spojrzałam w jego oczy to już sie bałam że mnie za chwile zahipnotyzuje... (ja i te moje lęki). za 2 tygodnie mam kontrole... sporo mnie będą kosztowały te odwiedziny.. no ale czego sie nie robi dla zdrowia... przepraszam, że tyle pisze o tym... Ale tak naprawde to wy mnie najbardziej rozumiecie. Trzymajcie sie ciepło! :)
  21. teraz zdałam sobie sprawe, że ja czasem też staram sie zmuszać do płaczu w sytuacjach kiedy nie moge... ile my mamy ze sobą wspólnego... wszystko to jakos podobnie sie objawia. jutro chce o tym opowiedzieć lekarzowi, mam nadzieje że sie nie zdziwi... i coś na to poradzi. dziekuje wam za wsparcie.... właściwie to tylko dzięki wam tak naprawde zdałam sobie sprawe że jestem chora...
  22. Wiesz Piko, ja mam czasem taki dni (np jak wczoraj), że mam dosyć życia... ale tak jak ty, nigdy bym nie popełniła samobójstwa. nie byłabym napewno do tego zdolna... i co do płaczu... też mam to często, zwłaszcza przy chłopaku. z tym że ja mam jeszcze ataki lęku.. nie wiem czy też takie coś przeżywasz? że bez żadnej przyczyny zaczynasz sie bać i czuć zagrożenie mimo że nic na to nie wskazuje... nie lubie tego bardzo... Jutro mam wizyte u psychiatry i boje sie jak cholera... napisze sobie chyba wszystko na kartce co chce powiedzieć... 3majcie sie kochani :)
  23. Pogoda sie zmienia, ciśnienie skacze... i dzień jakiś nie taki... ja dzisiaj przechodziłam ze skrajności w skrajność... już mnie dopadał lęk... ale jakoś wytrwałam. najtrudniejsze jest dla mnie to ze potrafie sie przez jakis czas patrzec w jedno miejsce i sie zupelnie wyłączyć... nie lubie tego. Lucy... ja mam często tak, że nawet nie chce mi sie przytulać do chłopaka.... nie wiem dlaczego, czy jestem taka zimna czy co... meczy mnie to troche bo przychodza glupie mysli na temat, czy go jeszcze kocham... jest ciężko...
  24. jak mogą czegoś takiego nie wiedziec hehe oni podobno dużo rzeczy nie wiedzą...
×