Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bad Girl

Użytkownik
  • Postów

    349
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bad Girl

  1. Piko mam tak samo... Wszystko analizuje... i kiedy poczuje że go kocham - to od razu sobie o tym myśle... a co do adresów na stronce www.rynekmedyczny.pl , to spotkała mnie pewna dość śmieszna historia... bo pojechałam do gabinetu psychiatrycznego pod podany adres i okazało sie że znalazłam sie w ośrodku ginekologicznym adres i numer telefonu w ogóle sie nie zgadzał pozdrawiam!
  2. no tak Lucy... tylko ze ja zapisałam sie do psychiatry... ja nie wiem jak można brać od ludzi tyle pieniędzy za zwykłe zdiagnozowanie choroby ( co już teraz przecież doskonale wiemy )... Ja bym jakoś nie miała sumienia... A jeśli poszło by sie bezpłatnie to pewnie lekarze są niezbyt uprzejmi... i gdzie tu szukać pomocy...
  3. czyli wychodzi na to, że pójde na te pół godziny i właściwie powie mi to co już wiem? a moge liczyć chociaż na to że zapisze mi jakieś leki? bo jak mi powie że mam przyjsc jeszcze drugi raz, a potem następny to chyba sie nie wypłace... zastanawiam sie więc czy to ma sens.
  4. Samotność wśród ludzi... skąd ja to znam Lucy głowa do góry! z twoją babcia napewno będzie wszystko wporządku... tylko natręctwa napewno nawet nie pozwalają ci w to wierzyć. A jeśli chodzi o te gry... to może nawet dobrze, że jest coś co potrafi chociaż na chwile oderwać cię od rzeczywistości... Dzisiaj zadzwoniłam żeby umówić się na wizyte do psychiatry... upewniłam się czy będzie on odpowiedni i tak dalej i tak dalej.... w końcu sie zdecydowałam... okazało się, że moja wizyta będzie trwała pół godziny i kosztowała... 100 zł... czy zawsze tak jest że oni z góry określają czas jaki tam będe? babka pytała mi sie jeszcze czy pierwszy raz sie zapisuje... boje sie ze tam pójde i właściwie nic mi to nie da a wyrzucie niepotrzebnie pieniądze. albo jedynie dowiem sie że mam przyjść jeszcze następnym razem... chyba mnie nie stać na takie wieczne odwiedziny... umówiona jestem na wtorek i już sie boje... nie potrafie o niczym innym myśleć... nie wiem już nic...
  5. Ana wiesz co, wydaje mi się że natrafiłam jakoś ostatnio na tym forum na taki temat czy można łaczyć te leki ze sobą... przejrzyj, może znajdziesz odpowiedz na swoje pytanie. Bedzie dobrze! Pamiętaj, że trzeba być dobrej myśli :)
  6. Mieciu jak ty to robisz że nie pamiętasz swoich snów Apsik, na mnie sny też źle oddziałowują...jest ich stanowczo za dużo. ostatnio nawet w nocy wydawalo mi sie że umieram, co było najgorszym wytworem mojej wyobraźni... czy myśli. Widze że dyskusja zdaje sie nigdy nie skończyć :) Piko to twoja zasługa, ty założyłaś ten temat! pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich! :)
  7. Piko też mam w ciągu dnia kikla typów myśli na różny temat... męczące troche... wiesz, to jeśli my jesteśmy takimi perfekcjonistami to pewnie stąd też biorą sie te natręctwa dotyczące tego że tak bardzo przyglądamy sie naszym ukochanym i wynajdujemy wady... Też macie tak, że w ciągu dnia potraficie najpierw godzine sie śmiać a potem wpadać w płacz? bo ja ostatnio przeżywam takie skrajności. już mam powoli dosyć... 3majcie sie cieplutko!
  8. Piko napisałaś że twoja psychoterapeutka zdziwiła sie że nazwałaś to nerwicą... a powiedziała ci w takim razie jak to sie nazywa? nie było ci trudno tak otworzyć sie przed obcą osobą? Ciesze sie że jestes zadowolona z wizyty :) i trzymam kciuki za twoje powodzenie w leczeniu! :)
  9. również zgadzam sie z tym stwierdzeniem że to nie jest nerwica natręctw...
  10. Myśle że przede wszystkim powinnaś z nim porozmawiać o tym, że wiesz co mu dolega... może potrzebuje wsparcia... a jeśli masz z nim dobry kontakt to napewno mu pomorzesz... uważam, że osoba chora nie powinna zostawać sama z tym problemem. dziwi mnie tylko to że on nie zdaje sobie z tego sprawy że zmyśla historie... ktoś kto jest chory na nerwice natręctw zazwyczaj jest świadomy swojego zaburzenia.... a on najwidoczniej nie... porozmawiaj z nim o tym.... naprawde może potrzebować pomocy. Pamietaj że nie wszyscy są tacy wyrozumiali jak ty... wiekszość ludzi uważa nas za wariatów, albo wcale nie rozumie problemu... pozdrawiam!
  11. Ja też, tak jak Pikpokis jestem ciekawa dlaczego tak jest że nagle zwracamy uwage na rzeczy dotyczące wyglądu. na to czy nam sie nadal podoba czy nie... czy jesteśmy aż takimi perfekcjonistami...?
  12. Każdy w życiu z czymś sie zmaga... nie ma lekko. Zaczęłam już to wszystko powoli rozumieć... Sam fakt że mozna to wszystko wyciszyc podnosi mnie na duchu... zawsze sobie mówie, że inni mają gorzej... zaczynam wtedy akceptować tą cała chorobe... jeśli będziemy walczyć to napewno uda nam sie z tym żyć.
  13. Dziekuje bardzo za informacje... naprawde wiele mi pomogła... i tobie też Lucy... A czy można zaryzykować stwierdzeniem że nieleczona nerwica natręctw będzie trwała przez całe życie? bo wiecie... ja właściwie nie wiem jak myśli normalny człowiek bo nerwice mam odkąd pamiętam. więc trudno mi odróżnić już teraz co jest chorobą a co nie... dlatego też was o to pytałam... Dziekuje jeszcze raz... to mi naprawde dużo pomaga...
  14. Mam pytanie... szczególnie do ciebie Jakubie, bo widze że bardzo dobrze znasz się na tych rzeczach.. otóż zastanawia mnie jedna sprawa... stwierdziłam, że od dziecka mam nerwice... naprawde odkąd tylko pamiętam... zawsze wszystkiego sie bałam, chorob.... a nawet słońca, bo dostane udaru... dzis już jest inaczej... nawet natrętne mycie rąk po 700 razy na dzień zmniejszyło sie do mimimum... niektóre rzeczy w ogóle mi przeszły... bez żadnego leczenia... więc czy to możliwe żeby nerwica prędzej czy później sama przeszła? bo ja czasem nie jestem pewna czy to co teraz przeżywam będąc z moim chłopakiem to też objaw choroby... czy po prostu jest inaczej i szukam pretekstu zebv sie z nim rozstać czy cos... no już sama nie wiem A może jest tak, że nerwica trwa przez caly czas... tylko ma jakies inne objawy... nie mam pojecia jak to jest...
  15. Lochness wiesz co ci radze? Może dobrze by było gdybyście spędzili razem jakiś fajny dzień... nie wiem, zakupy, kino... ja przynajmniej kiedy jestem zajęta, kiedy dużo rozmawiam... to mam mniej czasu na to żeby myśleć zamiast siedzieć i płakać weź go na spacer, pogadaj na jakiś ciekawy temat. pomóż mu oderwać sie chociaz na chwile od natręctw. Zobaczysz, będzie wszystko dobrze :) I Apsik ma racje, mimo odległych terminów warto chyba sie zapisać, i poczekać... Dobrze że potrafisz zrozumieć swojego chłopaka. to już duży plus... bo jak widzisz nie każdy to umie... do czasu kiedy sam sie z tym nie zetknie. Pozdrawiam!
  16. Pikpokis... ja też miewam takie sny na jawie... że tak naprawde nie potrafie odróżnić prawdy od fikcji. nie ma nocy, żeby nie snił mi sie jakiś sen (zazwyczaj dziwny, niezrozumiały).. a nawet pare na raz... budze sie w nocy... czasem kilka razy, ze strachem. jest to troche męczące... wiem, że inni raczej takich rzeczy nie mają... więc zastanawiam sie czy to nie jest coś wspólnego z nerwicą... czasem nawet jak sie wyśpie to jestem cały dzień zmęczona... a wtedy to wiadomo - rozdrażnienie, stres... i znowu te myśli...
  17. Jakubie bardzo podnosisz nas na duchu. Z twoich wypowiedzi potrafie sie dowiedzieć rzeczy o których wczesniej nie miałam pojecia.... a powiedz mi, czy odczuwałeś na początku brania leków jakieś skutki uboczne? Powiedzcie mi jak to jest? Pozdrawiam :)
  18. Słuchajcie, mam do Was pytanie... czy czujecie się szczęśliwe przy swoich ukochanych? czy pomimo tych natręct potraficie sie cieszyć i miło spędzać czas... Bo mój chłopak powiedział mi coś takiego dzisiaj: "byłaś ze mną szczęśliwa góra trzy, cztery miesiące... a teraz czuje, że tak nie jest. tylko siedzisz, myślisz i zamartwiasz sie..." No i dzieki temu dzień miałam z głowy bo zaczełam sie zastanawiać jak to jest... pozdrawiam!
  19. Ana 24... musze przyznać, że mam identyczne odczucia co ty... ale bałam sie wcześniej powiedzieć o tym głośno... myśl że mogłabym go zdradzić zdarza mi sie bardzo często... nawet spotykałam sie z jednym na boku, żeby sprawdzić czy naprawde kocham swojego chłopaka... to było chore jeszcze bardziej sie zagubiłam... i naprawde też zaczełam sie zastanawiać, czy to rzeczywiście jest nerwica... ja już zwlekam od paru dni z tym żeby zadzwonić do psychoterapeuty bo nie wiem czy rzeczywiście jestem chora... co mam powiedzieć lekarzowi... Ale Jakubie, utwierdzasz mnie w przekonaniu, że to rzeczywiście jest coś nie tak.... czasem już naprawde nie wiem co sie dzieje ze mną... Wiem bardzo dobrze że rozstanie nic tu nie da... a jeżeli leczenie trwa tak długo... to czy mój związek to przetrwa...?
  20. Apsik, wierze że dasz sobie rade i życze ci żeby to choróbsko już nigdy do Ciebie nie wróciło! U mnie jeśli chodzi o religie jest identycznie tak samo... to jest bardziej coś obsesyjnego niż prawdziwego (niestety...). a chłopaka też chciałam nawracać.... a wiadomo - nic na siłe sie nie zrobi. Napewno pozbycie się NN jest jak rozpoczęcie życia na nowo :) przynajmniej tak mi sie wydaje...
  21. czyli wniosek nasuwa sie tylko jeden: Potrafimy kochać! :) W końcu nam wszystkim uda sie pokonać tą chorobe! u mnie było dzisiaj troszke ciężko... nie dosyć że dopadły mnie znowu złe myśli to jeszcze duszności i niepokój... Czy po każdej pierwszej wizycie psychiatra przepisuje jakieś leki? Mówiłaś Piko że lek wyeliminował niektóre objawy nerwicy... ulżyło by mi chociaz troche gdyby u mnie też tak sie stało... Lochness głowa do góry! jeśli razem będziecie sie wspierać to napewno uda wam sie przez to przejść :) pozdrawiam! :)
  22. Zgodze sie z tobą Jakubie, że rozstanie niczego nie rozwiąże... Bo chociaż pojawiłaby sie inna osoba, to nerwica po jakimś czasie zrobi swoje... i będzie tak jak poprzednio... wiem to z własnego doświadczenia. A porzucenia przez ukochanego bałam sie zupełnie na początku... kiedy nie miał czasu sie ze mną spotkac, nie napisał do mnie, nie zadzwonił... wtedy w mojej głowie kłebiły sie myśli na temat tego że chce mnie zostawić. a tak wcale nie było. oczekiwałam od niego nie wiadomo czego a teraz jest jakby zupełnie odwrotnie... teraz to ja zastanawiam sie czy nie rozstac sie z nim, czy go kocham itd. i w kółko to samo... najgorsze jest to że to przechodzi na drugą osobe... widze jak mój chłopak nie radzi sobie czasem z moimi humorami... raz chce go przytulić później znowu już nie umiem... przy nas, chorych na nerwice, naprawde można sie nauczyć cierpliwości...
  23. Widze że mamy te same metody na pozbycie się natrętnych myśli U mnie było odwrotnie niż u was... moje najbliższe koleżanki zazwyczaj w szczęściu (i długo) były i są właściwie ze swoimi chłopakami... a ja zawsze czułam się podle że zawsze miałam jakieś wątpliwości i dziwne myśli... i że nie umiem sobie jakoś niczego ułożyć. Fakt faktem, nie wiedziałam wtedy że to choroba... Widzisz Lucy, może czasem za bardzo denerwujemy sie przed każdym spotkaniem z chłopakiem... bo potem okazuje sie, że jest wszystko ok. no tak, tylko jak pozbyć sie tej niepewności... Piko jeszcze nie dzwoniłam... dzisiaj znowu będe do tego podchodziła. dziś musze... pozdrawiam :)
  24. Oj Pikpokis chyba nie tylko u ciebie było tak źle. mysle że potrzeba tutaj dużo wiary w siebie żeby cokolwiek sie zmieniło. wiesz ja jak zawsze probuje pozbyć sie złych myśli to staram sie jakoś wciagnąć w rozmowe... na byle jaki temat... staram sie jakoś zapomnieć. jest to trudne ale czasem sie udaje...
×